Najlepiej pisze się
wtedy, gdy powinno się uczyć na egzamin. Tekst z Legendy poszedł łatwiutko i
gdzieś w tle zrodził się drugi pomysł. Nie byłam przekonana, ale skoro powstał
u nas nowy trend na 2 teksty w jednym tygodniu to, no cóż… Tylko nie sądziłam,
że wyjdzie z tego kobyła dłuższa od LN… Trochę przeraża mnie, co tu wyszło.
Enjoycie!
Zaciągnięte
zasłony odcinały dopływ światła z zewnątrz, gdzie od kilku godzin płonęły już
latarnie. Jedyna rzecz, która rozjaśniała nieco mrok pokoju to stare pudło,
które ktoś śmiał nazywać telewizorem. Jednak liczyło się tylko to, że działał i
że można było obejrzeć jakiś film. A film był już zacny.
Na
ekranie dało się obserwować ubranych nieco dziwnie bohaterów. Przepiękne,
kolorowe suknie wyraźnie odznaczały się na tle ponurych, zamkowych korytarzy, a
oręża ćwiczących na dziedzińcu rycerzy, lśniły w słońcu.
Reżyser
skupił się na tej sielance tylko po to, by za chwilę pokazać pełną dramaturgii
scenę z młodą dziewczyną, ubranej stanowczo gorzej, niż dworzanki. Odważnie stawiała
czoła mężczyźnie o bujnej, brązowej brodzie i złotej koronie, która trochę
zsuwała mu się na czoło.
„Zabij
mnie, jeśli musisz, ale nie uklęknę przed królem noszącym koronę osadzaną
diamentami każdego życia, które zakończył” zadeklarowała dziewczyna w
telewizorze.
– Stop!
– rozległo się i bohaterowie filmu zamarli w bezruchu pod wpływem
nieśmiertelnej mocy w postaci pilota od telewizora. – Chwila stop, muszę do
kibelka.
Oczy
dziewczyny błyszczały figlarnie. Przeczesała palcami długie, brązowe włosy,
które sprawiały, że była podobna do bohaterki z „pudła” – ale tylko odrobinę. Zeskoczyła
z kanapy, jakby skakała w przepaść i chyba nawet chciała krzyknąć „Jeronimo”,
ale powstrzymała się, napotkawszy pełne dezaprobaty, szare spojrzenie.
– Nie
dziczej – westchnął chłopak i dodał: – Zrobię jeszcze trochę popcornu.
– Zabij
mnie, jeśli musisz, ale nie uklęknę przed królem noszącym koronę osadzaną
diamentami każdego życia, które zakończył – oznajmiła tryumfalnie szatynka i
rzuciła się do biegu, ślizgając się na zakręcie.
Darling
I love you, but…
Jak zwykle miała na nogach
tylko skarpetki, więc czuła się jakby sama występowała w jakimś filmie. Zawsze
tak robiła, a on zawsze patrzył na to, w duchu prosząc, by nie zrobiła sobie
krzywdy. Ale nie umiał jej powstrzymać, nie umiał jej tego zabronić. Kochał ją
także za tą beztroskę. Zresztą i tak by nie posłuchała.
Gdy wyszła z łazienki, grzywkę miała trochę
mokrą. W odpowiedzi na pytające spojrzenie chłopaka, wzruszyła ramionami i
wyszczerzyła zęby.
– Masz
łuskę od popcornu między zębami.
– Wcale
nie – zaprotestowała, nadymając policzki. – Sprawdzałam, jak umyłam buzię. Była
cała od soli, po tym jak się rzucaliśmy popcornem.
Rozległo
się „dzyń”.
– Trzeba
było nie zaczynać – roześmiał się i ostrożnie otworzył papierową torbę, którą
właśnie wyciągnął z mikrofali. – Chcesz piwo?
– Nie, jeszcze nie dopiłam
tamtego – odparła i wtuliła się w plecy blondyna. Miał tą fajną, niebieską
bluzę, która była taka miła w dotyku. Rękami objęła go w pasie. – Hyhy…
– I co
się cieszysz? Idziemy – zakomenderował, próbując wyślizgnąć się z uścisku. – No
już, bo co coś zmalujesz.
Ale te
słowa niewiele dały. Ostrożnie zaczął kierować się do salonu, ciągnąc za sobą
szatynkę. Dopiero, gdy dotarli do kanapy, puściła go i z radosnym śmiechem
usadowiła się na swoim pierwotnym miejscu, zakrywając nogi kocem. Usiadł, więc
obok niej, opierając się ramieniem o jej ramię, dokładnie tak jak wcześniej i
podstawił nieco bliżej miskę z popcornem. Już się pogodził, że mieszka pod
jednym dachem z żarłokiem. Uśmiechnął się na tą myśl i sięgnął wolną ręką po
pilota.
Zanim
zdążył wcisnąć „play”, rozległo się pukanie do drzwi. Mieszkanie było małe,
więc przy ostatnim remoncie pozbyli się ścianki oddzielającej salon od altany.
To było dobre, bo gdy przychodził ktoś znajomy, wystarczyło krzyknąć, by
wszedł, ale o tej porze nie spodziewali się gości.
– Otwórz
– mruknęła dziewczyna, odbierając od niego miskę z popcornem. – Noooo? –
ponagliła go.
Westchnął
i rzucił jej niby zawistne spojrzenie, po czym podszedł do drzwi. Otworzył je i
zamarł. Trochę się przestraszył, bo przez chwilę pomyślał, że dzieciaki z
sąsiedztwa znowu urządziły sobie jakąś maskaradę. Ale daleko było przecież do
Halloween.
– Jest Agata?
– rozległ się cichy szept, tym bardziej stłumiony, że gość zdawał się mówić do
podłogi.
– Marta?
Marta to ty? – zapytała szatynka, wychylając się z kanapy coraz bardziej, gdy
chłopak zasłaniał jej widok. – Co tu robisz?
– Um…
Stoję…
– Właź,
nie stój tak.
–
Michał, zaparzysz herbaty? – poprosiła Agaya, wstając z kanapy i objęła Martę
ramieniem. – Albo nie. Sama się tym zajmę. Nie czekaj na mnie z filmem – dodała
cicho.
You love
your demons more
than you
could ever love me
Chłopak przyjrzał jej się
badawczo, ale zbyła go uśmiechem i obie zniknęły w kuchni, zamykając się tam.
Został sam – więcej popcornu dla niego – ale jakoś stracił apetyt. To miał być
ich wspólny wieczór. Nie, żeby spędzali ze sobą mało czasu, ale rzadko zdarzało
im się to robić w tak beztroski sposób, jak tej nocy.
Nie
wiedział, o czym rozmawiają dziewczyny. Nie był w stanie się nawet domyślić,
ale nie chciał podsłuchiwać. Byli ze sobą już kilka lat i ufał Agacie.
Wiedział, że miała mroczną przeszłość, a Marta bez wątpienia była częścią tej
przeszłości. Być może właśnie wspólny mrok sprawił, że ich przyjaźń przetrwała
tak długo. Znały się niemal od zawsze.
Jednak
to Michał pomógł Agacie stanąć na nogi. Spotkali się zupełnie przypadkiem, ale
z czasem połączyła ich naprawdę silna więź. To on odciągał ją od przeszłości
coraz bardziej i bardziej. Nie opowiedziała mu o wszystkim, nie miał
wątpliwości, ale to, co wiedział, wystarczało mu, by rozumieć, że nie było to
nic dobrego. Nie chciał, żeby wracała do tych czasów.
Włączył
odtwarzanie filmu, próbując odciągnąć swoje myśli od kuchni. Nie potrafił już
jednak za bardzo czerpać przyjemności z oglądania. To już nie było to samo. Nie
miał, kto grzać go z boku, ani wiercić się co jakiś czas i rzucać w niego
popcornem. Westchnął ciężko i upił kilka łyków piwa.
Martwił
się. Zawsze się martwił, że któregoś dnia dziewczyny nie dadzą rady trzymać się
z dala od tego, co było. Mimo wszystko je obie ciągnęło do tych mrocznych
czasów pełnych fałszywych ludzi i nie do końca legalnych interesów. Kochały
swoje demony przeszłości i czasem wydawało mu się, że jednak wolały je
pielęgnować, aniżeli pokonać.
I wanna
help you while you're still intact
W czajniku elektrycznym
grzała się już woda na herbatę. Agata stała oparta o blat, wpatrując się w
przemoczoną od deszczu Martę, teraz opatuloną kocem. Nawet ona nie potrafiła
się domyśleć, o co chodzi, chociaż znały się już tyle lat. Mina czarnowłosej
pozostawała dla niej nieprzeniknioną zagadką. Ale nie było sensu jej poganiać.
– Może
być Earl Gray? – zapytała, buszując po szafkach.
– Po
prostu daj mi piwo – padło w odpowiedzi.
– Nie.
Jesteś przemoczona i musisz się rozgrzać.
–
Chrzanisz.
– Czyli
Earl Gray – podsumowała beznamiętnie Agata i po chwili podała przyjaciółce
parujący napój. – Powiesz mi wreszcie, co się stało? Wpadanie tutaj w środku
nocy to za dużo, nawet jak na ciebie…
– To był
parszywy dzień i tyle – skwitowała niemrawo Marta.
– Nie
wierzę, że przyszłaś tu z powodu parszywego dnia tylko.
– Co ma
znaczyć „tylko”?
– Nic
konkretnego, nie szukaj dziury w całym – westchnęła Agata.
Brunetka
tylko wywróciła oczami.
– Ja akurat
nie szukam kłopotów.
– Ale
jakieś znalazłaś – zauważyła Agata, patrząc na przyjaciółkę spod przymrużonych
powiek. Ta wzruszyła ramionami. – Jak mam ci pomóc, jeśli nie chcesz mi nic
powiedzieć?
– Nie
wiem.
Am I wasting my breath
– Ja cię
nie będę prosić – zagroziła Agata, nie kryjąc narastającej irytacji. – Sama tu
przyszłaś.
– Mogę
wyjść.
– Kurwa
mać! Nie lubię, jak się tak zachowujesz. Próbuję ci pomóc, ale chyba robię to
niepotrzebnie, skoro nie chcesz pomocy. Tylko, po co w takim razie przyszłaś?
– Nie
przeklinaj! – usłyszały z salonu.
– Nie
podsłuchuj! – odkrzyknęła Agata, udając złość.
– Nie
muszę słyszeć, jak przeklinasz, mam czujnik!
Mimowolnie
uśmiechnęła się na tą odpowiedź.
– Niech
nie podsłuchuje – zawarczała cicho Marta.
–
Słyszał, bo podniosłam głos. Michał nie podsłuchuje, wierz mi. Możemy tu
spokojnie porozmawiać.
You're
staging yourself for sudden death
– No bo... Wszystko dlatego,
że widziałam się z Chmielem – wyszeptała w końcu Marta. – Marek nas widział i…
Pokłóciliśmy się.
– Czyś
ty oszalała? Zapomniałaś, że masz się trzymać od niego z dala?
– Nic
nie rozumiesz… Ja nie miałam wyjścia… Ale Marek nie chciał mnie słuchać.
– Nie
dziwię mu się. Jak mogłaś spotkać się z tym psycholem?
– To nie
jest takie proste, kumasz? Myślisz, że chciałam się z nim spotkać?
– Nie
wiem, ty mi powiedz – mruknęła Agata, krzyżując ręce na piersi.
Give me
every word, tell me where it hurts
– To wszystko przez matkę.
Nagle przypomniało jej się o tym jebanym łańcuszku i zrobiła aferę na pół
dzielnicy. Chciałam to wszystko jakoś… No i potem Marek. Wiesz, że rzadko
zdarza mu się krzyczeć, ale tym razem był wściekły... Kazał mi wracać do domu i
zastanowić się, co zamierzam dalej, bo on nie będzie tego tolerował. A ja chciałam
tylko odzyskać ten jebany łańcuszek. Nawet nie zapytał…
– Dla
niego to też jest ciężkie – stwierdziła spokojnie Agata. – Martwi się o ciebie.
Przestraszył się zwyczajnie, że powtórzy się historia sprzed lat.
–
Wszystko przez matkę – warknęła Marta.
–
Dlaczego nie przeprowadzisz się do Marka?
– To nie
takie proste. Wiesz, jacy są jego rodzice. I wiesz, jaka ja jestem. Nie lubią
mnie.
– To
znajdźcie mieszkanie albo, chociaż, jakąś kawalerkę – podsunęła Agata.
–
Mówiłam Markowi, przebąkiwałam, ale nie umiem… Nie jest mamin synkiem, ale lubi
tą rodzinną atmosferę i wierzy, że to mi pomoże. Że się cudownie nawrócę i chuj
wie, co jeszcze. Może jego zdaniem wydarzy się jakiś cud.
– Po
prostu z nim porozmawiaj.
– Nie
umiem, „po prostu porozmawiać”…
– Ale
żeby unosić się dumą to jesteś pierwsza.
Make me understand,
this is not a demand
Gdy
Agata weszła do salonu, Michał drzemał na kanapie przytulony do jej poduszki.
Uśmiechnęła się na ten widok. Nakryła go bardziej kołdrą i ucałowała w czoło.
Po cichu obeszła pokój, wrzucając do plecaka kilka potrzebnych drobiazgów. Nie
chciała go zbudzić, ale miała wrażenie, że im bardziej się stara, tym mniej jej
to wychodzi.
–
Wybierasz się gdzieś? – usłyszała za plecami.
Przestraszona
wyprostowała się i spojrzała w stronę kanapy – czyli jednak nie spał. Przez
chwilę milczała, zastanawiając się, co ma odpowiedzieć.
– Idę
odprowadzić kawałek Martę...
– A ten
plecak?
–
Chusteczki, dokumenty... Takie tam…
– Agata
– powiedział stanowczo, wyczuwając nutę wahania. – Przynajmniej nie kłam… Jeśli
coś się stało, mogę wam pomóc.
– Nie
zrozumiesz…
– Nie
zrozumiem, jeśli mi nie powiesz – przytaknął Michał, siadając na brzegu łóżka i
przetarł twarz dłonią. – Więc proszę, wytłumacz mi.
– Idź
spać. Niedługo wrócę – odparła Agata i spróbowała go wyminąć. Zagrodził jej drogę. – Michał, daj spokój.
Proszę...
– To ja cię proszę.
–
Niedługo wrócę. Obiecuję.
but I
don't know what else to do
– Nie wiem już, co mam
robić... Jak mam z tobą rozmawiać? – zapytał Michał, dłonie zaciskając w
pięści. – Jak mam cię przekonać, że możesz mi o wszystkim powiedzieć?
– Wiem,
ale nie ma potrzeby, żebyś się w to mieszał. Niedługo wrócę.
–
„Niedługo wrócę” – prychnął rozeźlony. – Martwisz mnie tymi tajemnicami.
Myślałem, że jest już dobrze. Tyle czasu nic złego się nie działo, więc
dlaczego?
– Nic
się nie dzieje – zapewniła go Agata i chciała pocałować w policzek. Powstrzymał
ją. – Michał, no weź nie gniewaj się. To tylko mały drobiazg…
–
Drobiazg? Marta przyszła tutaj w środku nocy zapłakana i przemoczona, a ty mi
mówisz, że mam się nie przejmować? Nie przejmować, gdy ty chcesz się teraz z
nią gdzieś wymknąć, nic mi nie mówiąc?
–
Przecież zostawiłabym ci kartkę, gdybyś się nie obudził. Robisz z igły widły.
Tell me
what I am to you
– I
uważasz, że to normalne, że nagle gdzieś wychodzisz, rzucając wszystko w
cholerę? – zapytał z żalem. Nie wiedział, że Marta stoi za nim w drzwiach,
świdrując Agacie wzrokiem dziurę w głowie. – Mieliśmy spędzić miło wieczór,
obejrzeć do końca film – przypomniał i dodał, marszcząc brwi: – Który sama
wybrałaś. I jak się skończyło? Siedziałem tu sam, a teraz ty gdzieś jeszcze wychodzisz
w środku nocy?
– Muszę.
Porozmawiamy jutro.
– Jutro?
Jutro nie będzie już, o czym rozmawiać... Wyjaśnij mi teraz.
– Dobra,
skończ już – warknęła Agata.
– Zawsze
tak reagujesz, gdy rozmowa przestaje ci się podobać. Uciekasz.
– To
nieprawda – zaprotestowała i zagryzła wargę.
Nerwowo
przytupywała nogą. Miały wyjść już kilka minut temu, a teraz wplątała się w tą
bezsensowną dyskusję.
– Pytam
po raz ostatni, dokąd idziecie?
Your
silence speaks for itself
Nie
odpowiedziała. No, bo co miała powiedzieć? Przecież wiedziała, że mu się to nie
spodoba. Miała świadomość, jak głupio postępuje, ale musiała. Takich spraw się
nie zostawia. Nawet gdyby cała szopka dotyczyła jedynie Marty, też by poszła,
ale po prawdzie była w to zamieszana. Znały się od lat i znały tych samych
ludzi. Musiały się zmierzyć z przeszłością.
On też
się już nie odezwał. Milczał wpatrując się w nią z głębokim smutkiem i
rozczarowaniem niemalże wypisanym na twarzy. Zabolał ją ten widok. Wiedziała,
że ubodły go te tajemnice. Ale nie chciała mieszać Michała w sprawy z
przeszłości. Był częścią jej nowego życia. Tego lepszego, jaśniejszego świata.
Niechciała wnosić do domu starych spraw, wolała uporać się z nimi sama.
I can't
relate to the fact
how you torture yourself like that
– To ma coś wspólnego z
przeszłością? – bardziej stwierdził, niż spytał. Odpowiedź widział w jej
oczach. – Miałaś rację. Nie rozumiem tego…
– Nie
musisz.
–
Myślałem, że to już koniec, że będzie dobrze, a ty…
– Więc
po co się mną przejmujesz? – spytała
Agata i wzruszyła ramionami. Oczy piekły ją straszliwie. Wcale nie chciała tego
mówić, ale może lepiej było trzymać Michała z daleka. To, że ona wciąż walczyła
z demonami przeszłości, nie znaczyło, że on też musi przez to cierpieć. – Zapomnij
– rzuciła na odchodne i wyszła.
Za nią w
milczeniu podążyła Marta. Spojrzała na blondyna przepraszająco i zamknęła
drzwi, zostawiając go samego. Przez chwilę bił się z myślami. Chciał za nimi
iść. Z drugiej strony wiedział, że tylko pogorszy sprawę, jeśli Agata go
dostrzeże.
Nie
potrafił jednak zrozumieć, dlaczego nie pozwalała mu pomóc, skoro coś się
działo. A działo się bez wątpienia. Byli ze sobą już kilka lat, też niejedno
razem przeszli. A mimo to wolała wszystko robić sama, wszystko po swojemu. I
nie było mowy by zostawiła przyjaciółkę z jej problemami.
Tell me
all your stories
Tell me where you've been
Tell me where you've been
Zaczynało już świtać, gdy
obudziło go chrobotanie przy drzwiach i wiązanka przekleństw. Przetarł oczy i
jeszcze chwilę leżał, zastanawiając się, czy jeszcze śpi, czy to ranek nadszedł
tak szybko.
Na wpół
przytomny pomacał ręką drugą część kanapy, na której zawsze spała Agata.
Miejsce było puste i zimne, czyli wcale nie przyśniło mu się, że wyszła w
środku nocy. Jeszcze długo po tym siedział, czekając na jej powrót.
Ktoś po
raz kolejny nacisnął na klamkę. Michał wstał niechętnie, nieco trzęsąc się z
zimna. Rano w mieszkaniu bywało trochę chłodno, a on musiał wygramolić się w
wygrzanej już pierzyny.
Ale nie
chciał, żeby szatynka zbyt długo czekała pod drzwiami. Jeszcze skłonna znowu
gdzieś pójść, tylko dlatego, że odruchowo zamknął na noc drzwi na górny zamek.
Nastąpiło kliknięcie i otworzył drzwi na oścież.
Stała
skulona naprzeciw niego, pocierając dłońmi ramiona. Nic dziwnego, ubrała się
zbyt lekko, jak na całonocne szlajanie. Wyglądała na zmęczoną i zmarzniętą.
Miała sine usta. Pociągnęła cicho nosem i nieśmiało spojrzała na Michała.
– Gdzie
byłaś? – zapytał z troską.
Nie
potrafił się gniewać, widząc ją w takim stanie.
– Już po
wszystkim – oznajmiła cicho. – Przepraszam…
Przygarnął
ją do siebie ramieniem i zamknął drzwi, by zatrzymać w mieszkaniu resztę
ciepła.
Hm. Nie umiem... Tego skomentować. Chyba... trochę takie lustro i... nie umiem.
OdpowiedzUsuńŚwietne. Bardzo odświeżające jest czytanie tekstu nie osadzonego w jakiejś odległej galaktyce. Bardzo ładnie pokazujesz związek. Myśle, że każda z nas się będzie troszkę utożsamiać.
OdpowiedzUsuńCóż... nawet mi zdarzają się normalne teksty :) albo chociaż normalne światy. Wyjątkowo miałam wizję.
UsuńTo dobrze, jeśli czytelnik ma się z czym utożsamiać :)
Ten tekst przebija LN, naprawdę. Nie wiem, może dlatego, że jest mi w jakiś sposób bliski poprzez moich bohaterów, a może chodzi o to, że coś takiego mogło wydarzyć się choćby za ścianą, która oddziela mnie od sąsiadki. Świetnie ukazane emocje i fakt, że demony przeszłości zawsze wrócą, gdy najmniej się tego spodziewamy, a nasi bliscy nie zawsze są w stanie sobie z tym poradzić.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam