Tablica ogłoszeń


Grupa Kreatywnego Pisania to długoterminowy projekt cotygodniowych wyzwań pisarskich z wykorzystaniem writing prompts. Więcej znajdziesz w zakładce "O projekcie".



Temat

Temat na tydzień 129:

To było bardzo kłopotliwe. Nigdy nie miał ofiary, która odniosłaby porażkę w umieraniu.

klucze: klucz, wymiana, akcesoria, niedobre.

Szukaj tekstu

niedziela, 5 lutego 2017

[25] Bajka z mostu. ~ Daconte


   Ten tekścik przyszedł mi do głowy, kiedy maszerowałam sobie po zakupy i ułożył się sam w krótką całość. To chyba jeden z takich osobistych, które powstają tylko dlatego, że są ci potrzebne. „Posłuchaj, Kiki, trzeba pogodzić się z losem." – to zdanie pochodzi z ksiązki „Dialogi zwierząt” Colette.


      Bajka z mostu.
     Ostatnio towarzyszyli mi wszędzie.
Towarzyszyli? Dobre sobie! Osaczali mnie.
Miałam Ich już dość. Chciałam sama wyjść na spacer, choćby do parku.
Pokontemlować moje ulubione miejsca bez wścibskich pytań i kpiących komentarzy.
Potem posiedzieć na ławeczce przy stawie i pogadać z kaczkami, które o tej porze roku bywały bardzo rozmowne.
     Wymknęłam się z domu, cichaczem pokonując schody prowadzące na ulicę. Wprawdzie wiedziałam, że dla Nich nie jest istotne, czy wymykam się z domu po myszemu, czy wychodzę ostentacyjnie, waląc drzwiami.
   Ciche wyjście wydawało mi się jednak mieć większe szanse na powodzenie. Człowiek często bywa naiwny, kierując się powiedzeniem „ a nuż się uda”.
    Zawsze czekali na mnie  już na klatce schodowej, do połowy pociągniętej olejnicą jak dworce za czasów PRL. W jakimś sensie byłam Im wdzięczna, że nie pchali się do mieszkania. Przynajmniej na razie.
    Na schodach zastała mnie cisza. „ Chyba się udało!” – pomyślałam.  Nikt się do mnie nie odezwał. Nikt nie rzucił mi się na szyję ani nie siedział na poręczy. Poczułam się nawet nieswojo, jakby mi czegoś zabrakło, ale już po chwili z ulgą znalazłam się na ulicy i samotnie wdychałam zimowe powietrze.
   Wolność. Od dawna jej nie zaznałam. Nie zwracając uwagi na podgladającą zza firanki sasiadkę (moi starsi sąsiedzi stosowali jeszcze tę prehistoryczną metodę podglądania ludzi, jakby nie istniał  fejsbuk, klasy i inne lindasy), uniosłam ręce do góry, świętując błogie poczucie samotności w Średnim Mieście.
    Pomaszerowałam w stronę zadrzewionej alejki, prowadzącej na wiadukt. Oparłam się o balustradę i zapatrzyłam na wijącą się pod mostem ciszę.
    Dotarło do mnie, że znacznie częściej spoglądam w górę.
     Tworzę historie z kształtów chmur, śledzę dymne linie przecinające błękit, spotykam się z koronami drzew podpierającymi niebo. Fascynuje mnie Górny Świat i jego dzieci - ptaki. Gdybym mogła osiągnąć coś niemożliwego dla człowieka, na pewno wybrałabym latanie. Może kiedyś?
    „ Cóż, chyba Wielkie i Średnie Miasto interesuje mnie coraz mniej.”- pomyślałam.
   Kiepskie zdanie. Niewiele wnosi. Mogłabyś wysilić się na coś bardziej oryginalego, bo zaczęłaś nawet ciekawie.
     Wernechora siedziała na balustradzie jakieś dziesięć kroków ode mnie i machała nogami. Jak na 450-letnią Stulatkę miała nogi, których pozazdrościć mogłaby jej niejedna miss.
  Taką mnie stworzyłaś. – Jej gładka twarz o brzoskwiniowym kolorze rozjaśniła się uśmiechem.
– To jedna z lepszych rzeczy, jakie zrobiłaś w życiu. Bardzo to doceniam – dodała przyjaźnie.
– Mogłabyś przestać czytać mi w myślach? Właściwie po co my rozmawiamy? Możemy porozumiewać się bez słów    powiedziałam, rozczarowana, że znowu mam towarzystwo.
– A cóż to się stało z Kerujem, Drzewolubami i Innymi? Wyprawiłaś ich w kosmos? Nie przypominam sobie, żebym to ja zrobiła  – zapytałam trochę ironicznie, a trochę z ciekawości.
– Jako twoja najstarsza bohaterka doszłam do wniosku, że należy ci się chwila wytchnienia od nas. To znaczy...- zawahała się – ... od nich, nie ode mnie. Ja cię nie opuszczę aż do smierci. Tak mi dopomóż. Możesz to umieścić w jakimś opowiadaniu.
– No to mnie pocieszyłaś. A już martwiłam się, że zostawiliście mnie, taką samiutką, na pastwę losu  – powiedziałam kpiąco.
– Posłuchaj, Kiki, trzeba pogodzić się z losem. Wykreowałaś świat, którego jesteś częścią i my także. Nie będę ci przecież robić  wykładu o myślokształtach. Pamiętaj też, że to ty dałaś mi możliwość wglądu w twoje myśli.
– Nie mów do mnie Kiki! Wiesz, jak mam na imię.
– Oczywiście, że wiem. Wiem też, że to zdrobnienie sprawia, iż czujesz się małą, zagubioną dziewczynką w nieprzyjaznym świecie dorosłych. Tak jak przed laty. – Znowu się uśmiechnęła.
– Poza tym czasami lubię cię wkurzyć. Wtedy – ciągnęła Wernechora - przychodzą ci do głowy lepsze pomysły. Ostatnio brak ci polotu. Za dużo skupiasz się na sprawach, na które nie masz wpływu. Powinnaś już to wiedzieć. Nie jesteś małą dziewczynką. O ile mi wiadomo, twój syn założył rodzinę i to dla niego wróciłaś do tego Miasta. A my, cóż, razem z tobą.
– Dzięki za przypomnienie. Będę miała to na uwadze, pisząc bajki dla wnuków, w których nikt z was nie będzie już występował!
   Wernechora zeskoczyła z balustrady, a przechodzący obok mnie mężczyna, rzucił przez ramię:
– A w domu wszyscy zdrowi?
– Nie, dlatego gadam z duchami – odburknęłam.
– Widzisz, z nami ci lepiej, niż z tymi nudnymi, wiecznie śpieszącymi się ludźmi. Mnie, na przykład, nigdzie się nie śpieszy. Czas i przestrzeń nie mają dla mnie większego znaczenia. Dla Drzewolubów i Innych - też. Przeczekam nawet te bajki dla dzieci...Albo wiesz co? – Ożywiła się Stulatka – Umieść mnie, proszę, w bajeczce dla wnusia!  Jeszcze nigdy w niej nie byłam!
– No, w sumie nie jest to zły pomysł. Ale teraz wskakuj mi do kieszeni, bo muszę zrobić zakupy. I tak nici z samotnego spaceru po parku.
   Wernechora związała długie włosy i zwinęła się w kuleczkę, a potem wskoczyła mi do kieszeni.
  „ Cieszę się, że jesteś przy mnie, Werna.” – Pomyślałam, zapominając o jej umiejętnościach.
– Wiem! Dlatego Ich dzisiaj odprawiłam, ale siebie nie – zapiszczała z kieszeni.
    Potem razem z chmurami na niebie ruszyłyśmy w Średnie Miasto.

4 komentarze:

  1. No i dałam d... Nie zwróciłam uwagi, ze zdanie z 44 str. książki ma byc naszym zdaniem pierwszym. Umiesciłam, jak zwykle, gdzieś w tekście. No coż, jak mówią górale - i tak juz po ptokach! Poszło. Daconte przeprasza.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pomimo wpadki z założeniem tematu bardzo przyjemny tekst. I taki pisarsko życiowy, powiedziałabym. Bohaterowie, których tworzymy, to naprawdę potworki, które szybko zaczynają robić, co chcą.
    Podobają mi się dialogi. Ironia i ich naturalność fajnie kreują całość. Shot na plus.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgadzam się z Laurie, shot na plus. Fajnie ukazałaś to, że bohaterowie, których kreuje pisarz, nie znikają wraz z publikacją, nie przechodzą pod cudze skrzydła, a zostają w pamięci i sercu autora, oraz czasami przypominają o sobie wtedy, kiedy najbardziej liczymy na chwilę spokoju.
    Wernechorę bardzo lubię, cieszę się, że znowu się pojawiła. Dobre dialogi, przy których się pouśmiechałam, a mężczyzna ze swoim pytaniem: "w domu wszyscy zdrowi?" mnie zdobył. :D
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Z układem dialogów był trochę chaos, ale bohaterki na tyle się różniły, że bez większego problemu mogłam się połapać, o co chodzi. Fajnie to przedstawiłaś, ten motyw pisarza rozmawiającego ze swoimi bohaterami. Fajny, miły tekst i ten facet "a w domu wszyscy zdrowi?" :D cudne.

    OdpowiedzUsuń