Tablica ogłoszeń


Grupa Kreatywnego Pisania to długoterminowy projekt cotygodniowych wyzwań pisarskich z wykorzystaniem writing prompts. Więcej znajdziesz w zakładce "O projekcie".



Temat

Temat na tydzień 129:

To było bardzo kłopotliwe. Nigdy nie miał ofiary, która odniosłaby porażkę w umieraniu.

klucze: klucz, wymiana, akcesoria, niedobre.

Szukaj tekstu

niedziela, 12 lutego 2017

[26] Don't get to close, it's dark inside ~ Cleo M. Cullen



            Początkowo myślałam, by stworzyć nowy świat, ale w drodze od lekarza z receptą na antybiotyk i inhalator uświadomiłam sobie, że przecież Fear ma jeszcze jednego nieopisanego bohatera (Amylee i Caspiana poznaliśmy przy tygodniach dziesiątym i dwudziestym). Przywitajcie Zedda, najstarszego z głównych postaci planownego cyklu. Bez weny, ale niech wisi. Bo co ma wisieć, nie utonie, jak to mądrzy mówią.
            Gdyby kogoś to zastanawiało – nazwa Maach na końcu tekstu to jedno miano na las i trzy doliny. Jakby co.

            Ciemność okryła ciężkim płaszczem nad doliną Serrany, nie pozwalając księżycowi ani gwiazdom na skrawek światła dającego nadzieję, że ta noc nie będzie tak zła, jak się wydawało zaniepokojonym mieszkańcom. Cisza przenikała przez wszystko, co napotkała na swojej niewidzialnej drodze. Była tak przerażające, że nawet zwierzęta – głośne, hałaśliwe w ciągu dnia – zamilkły, pogrążając się w niespokojnych snach.

            W ten czas lęku starzec poruszający się przy pomocy kija był prowadzony jednym z licznych korytarzy w zamku namiestnika doliny. Twarz pełną zmarszczek skrywał pod kapturem brązowej szaty, którą był okryty. Nie patrzył na strażnika, który prowadził go do władcy, nie zwracał również uwagi na strażnika pilnującego go z tyłu. Wpatrywał się w podłogę i w swoim tempie stawiał kolejny krok.
            Obaj strażnicy obawiali się tego starca, który nigdy się nie uśmiechał, a bacznym spojrzeniem obserwującym okolicę potrafił przejrzeć przez cudzą duszę. Nigdy nie było wiadomo, co powie, do tego wyglądał jak ktoś, kto mógłby być czarodziejem przez swój płaszcz. Prowadzili go do namiestnika, bo starzec wykazał się wielką nielojalnością tego popołudnia, publicznie ośmiewając władcę i jego stosunek do podwładnych. Głośno zarzucił mu, że ten nie respektuje praw narzuconych przez Maga, który był pierwszym władcą lasu i trzech podległych mu dolin. Dodatkowo zarzucił władcy, że ten bez powodu zamordował tysiąc osób ostatniej zimy, tłumacząc to fatalną pogodą i licznymi krążącymi po krainie chorobami. Dopuścił się świętokradztwa, więc czekała go kara – ta, którą osobiście i jedynie w cztery oczy wyjawi mu namiestnik Serrany.
            Starszy mężczyna został wprowadzony do dużej, zimnej jak serca niektórych ludzi sali i doprowadzony przed oblicze władcy, który przyglądał się ślimaczemu spacerowi z niekrytą odrazą.
            – Zostawcie go już mnie! – zagrzmiał, gdy starzec znalazł się tuż przed pierwszym stopniem prowadzącym na podwyższenie, gdzie usytuowano potężny tron chciwego władcy.
            Strażnikom nie trzeba było powtarzać, szybko ukłonili się i odeszli, zamykając za sobą wrota. Nikt niepowołany nie został w środku, uważano, że to zbędne, przecież człowiek w podeszłym już wieku nie zdoła zaatakować władcy.
            Och, jakże ludzie mają słabą wiarę w możliwości innych.
            Namiestnik przyglądał się starcowi przez chwilę, uśmiechnął się i opuścił wygodne miejsce, by rozprostować nogi i z góry przyglądać się temu, który śmiał obrzucić go kłamstwami.
            – Zeddzie z Carlony – odezwał się, piorunując zakapturzonego w dalszym ciągu mężczyznę wzrokiem. – Czy wiesz, dlaczego cię tu sprowadzono, lichy czarodzieju?
            Wiedział, dlaczego inni zwą Zedda czarodziejem, nie wierzył jednak w te bujdy o magicznych eliksirach i obdarzeniu mocą przez jakiegoś typa, który od tysiąca lat powinien nie żyć.
            – Wiem – powiedział cicho Zedd, zrzucając z głowy materiał i odwzajemniając spojrzenie. Bystre niebieskie oczy wpatrywały się w namiestnika tak intensywnie, że temu zaschło w ustach. – Znam wartość swojej winy, za nic nie chcę przepraszać i oczekuję na wymierzenie mi kary.
            Nie tego spodziewał się namiestnik. Aż się zapowietrzył przez tak obojętną postawę starca.
            – Jak śmiesz?! Czy ty wiesz, z kim rozmawiasz? Czy wiesz, że mogę kazać cię zabić?! Uklęknij, ale to w tej chwili! Jesteś moim poddanym, ty szczurze!
            Zedd patrzył na niego ze spokojem, bez uczucia niepokoju w sercu. Wiedział, że nic złego mu się nie przydarzy, bo Mag go strzeże.
            – Zabij mnie, jeśli musisz, ale nie uklęknę przed królem noszącym koronę osadzaną diamentami każdego życia, które zakończył – powiedział, dokładnie i głośno wymawiając każde słowo, które rozeszło się echem po pustej komnacie. – Nie uklęknę przed królem, który nie powinien nim być. Nie uklęknę przed królem, który za nic ma rządzące światem prawa. Nie uklęknę przed tobą, Miniorze. Nie jesteś tego godzien.
             Namiestnik krzyknął głośno, ugodzony do żywego tym, co powiedział mu starzec. Nie myśląc za wiele, doskoczył do Zedda, jednym płynnym ruchem wyciągając miecz z pochwy i przykładając jego czubek do szyi podwładnego.
            – Nie masz pojęcia o moim przeznaczeniu – wysyczał Minior, opluwając starca. – A teraz pozwól, że wydam ci karę: śmierć.
            Wziął zamach, by rozorać bronią krtań Zedda, wtem trafił na przeszkodę – niewidzialną ścianę.
            – Co, do wszystkich diabłów? – zapytał nienazwanego odbiorcę, rozejrzał się wokoło. Ktoś wytrącił mu miecz z dłoni. – Co się wyprawia?! Pokaż się, dzikusie!
            Przeciwnik się nie ukazał, za to odezwał głębokim, bez dwóch zdań męskim głosem.
            – Zedd może nie zna twojego przeznaczenia, za to ja aż za dobrze.
            Przerażony Minior oglądał się wokół siebie, nadal nikogo nie zobaczył. Za to starzec z Carlony dobrze wiedział, kto taki przybył do tego zamku. Uśmiechnął się pod nosem i rzekł:
            – Nie podchodź za blisko, namiestniku, w środku jest ciemno.
            Władca nie zrozumiał, co ten miał na myśli. Przynajmniej do czasu, aż nie utkwił wzroku w jednym z kątów wielkiego pomieszczenia. Przyzwyczajony do mroku wzrok zaczął dostrzegać zarys jakieś postaci, dokładniej zwierzęcia. Krew zamarzła w żyłach namiestnika, on sam szykował się do krzyku, który nie opuścił jednak jego wnętrza – olbrzymia, włochata bestia zaatakowała w mgnieniu oka, pozbawiając władcę głowy. Tak oto Fear, nieśmiertelny Mag, władca lasu i dolin, nagrodził tego, który miał go zastępować wśród ludu.
            W odpowiednim momencie, wyczuwając, co się wydarzy, Zedd odwrócił wzrok. Po słodko–ostrym zapachu krwi domyślił się, co miało miejsce. O nic nie zapytał, nie musiał, bo nieznajomy odezwał się wyraźnie w jego myślach:
            Przybądź do lasu, uczniu. Niedługo zaczniemy nowy rozdział w naszej historii.
           
Zedd kiwnął głową, posłuszny jak zawsze. Odwrócił się, nie patrząc na zwłoki, i ruszył w stronę wrót, które pod siłą Maga otworzyły się gwałtownie i uderzyły kryjących się za nimi strażników. Mając na czole pocałunek Feara, starzec mógł bez przeszkód opuścić zamek, by wypełnić wolę tego, który stworzył świat, w którym przyszło żyć mieszkańcom trzech dolin. Szedł wśród ciemności tam, gdzie czekała go nowa, o wiele poważniejsza i niebezpieczna misja, niż te, które do tej pory przeżył.
            Podążając ledwie widoczną ścieżką Zedd z Carlony uśmiechnął się po raz pierwszy w życiu. Oto teraz wypełni to, do czego go powołano. Wspomoże Strażnika Maachu w przywróceniu harmonii, dopiero wtedy umrze. A gdy przyjdzie na to czas, odejdzie z uśmiechem.
            Gdy nadejdzie czas.

4 komentarze:

  1. Ale fajne! Sporo się dzieje i podoba mi się ta dwutorowość - z jednej strony niebezpośrednio magiczna cisza, z drugiej starzec idący do sali tronowej i te dwie ścieżyny wiążące się w cudną kokardkę na końcu. Fajnie stopniujesz napięcie. Wadą są pewne niedociągnięcia, zwłaszcza na początku tekstu, które trochę wybijają z rytmu, podejrzewam, że wynikły z pośpiechu. Podoba mi się!

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo plastyczny obraz mi tu namalowałaś. Widzę korytarze, strażników, bystre oczy starca i włochatą bestię. Na początku nie pasowalo mi kompletnie to, co mówi namiestnik "– Jak śmiesz?! Czy ty wiesz, z kim rozmawiasz? Czy wiesz, że mogę kazać cię zabić?! Uklęknij, ale to w tej chwili! Jesteś moim poddanym, ty szczurze!", ale przecież to cudownie pokazuje jak bardzo nieodpowiedni jest do roli króla.
    Nie mam żadnych zastrzeżeń tym razem. Bardzo mi sie podobało.

    OdpowiedzUsuń
  3. Będziesz musiała pogodzić się z tym, że ja tu cały czas widzę Zedda z Miecza Prawdy. Może nie zachowuje się jak on, ale cały czas miałam wrażenie, że to Pierwszy Czarodziej idzie do namiestnika.
    Lubię ten tekst. Plastyczny, klimatyczny, dobrze wyważony. Czekam na całość Feara.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Na początku powtórzenia "strażnik".
    "Wiedział, dlaczego inni zwą Zedda czarodziejem, nie wierzył jednak w te bujdy o magicznych eliksirach i obdarzeniu mocą przez jakiegoś typa, który od tysiąca lat powinien nie żyć."
    A to bardzo dobre.
    Generalnie historia bardzo ciekawe. Król dostał za swoje.

    OdpowiedzUsuń