Tablica ogłoszeń


Grupa Kreatywnego Pisania to długoterminowy projekt cotygodniowych wyzwań pisarskich z wykorzystaniem writing prompts. Więcej znajdziesz w zakładce "O projekcie".



Temat

Temat na tydzień 129:

To było bardzo kłopotliwe. Nigdy nie miał ofiary, która odniosłaby porażkę w umieraniu.

klucze: klucz, wymiana, akcesoria, niedobre.

Szukaj tekstu

niedziela, 29 kwietnia 2018

[89] No sé si algo bien, no sé si algo mal [Blind Faith] ~ Miachar

Ostatnio to zaciekawiło, więc informuję, że Deiji czyta się Dejdżi. A Profesor to jakaś ciapa jest.

To się dzieje

Stare budynki mają to do siebie, że nie są tylko starymi budynkami, ale też jaskiniami dawnych historii, często zapominanych, niewyjaśnionych spraw i waśni. Nigdy nie wiadomo, co takiego w sobie kryją, ale ona wiedziała, co najczęściej można w nich znaleźć.
Pajęczyny. I nieważne, że właśnie byli na zamku, o który dbano, Deiji nie miała wątpliwości, że to, co właśnie wisi jej nad głową, to pajęczyna. Wzdrygnęła się na samą myśl o tym, że jakiś pająk może chcieć właśnie wspinać się po jej płaszczu, przez co zwróciła na siebie uwagę szefa.


- Mogłabyś zachowywać się ciszej? Nie wiem, czy wiesz, ale ktoś nam wisi na ogonie i nie jest to bynajmniej rzep.
No tak, bo najlepszą metodą na złapanie potencjalnego mordercy było krycie się przed nim w starym pokoi, który z całą pewnością nie był przeznaczony dla gości.
- Wybacz. Myślisz, że nas tu znajdzie? - W tej ciemności ledwie dostrzegała zarys sylwetki Profesora. - Kiedy  wyciągnąłeś mnie tu siłą, przez którą będę miała na ręce siniaka, powiedziałeś, że będziemy tu bezpieczni. Dlaczego więc mam zachowywać się cicho, skoro on nas raczej nie znajdzie?
- Nie. Powiedziałem, że jesteśmy bardziej bezpiecznie, a nie - bezpieczni. Ten ktoś może tu wpaść w każdej chwili, dlatego zachowuj się i nie zadawaj mi więcej takich pytań, okej?
Westchnęła głośno na to wyjaśnienie. Powinna właśnie teraz zajadać się sorbetem malinowym na deser po wykwitnej kolacji, jaką serwowała zamkowa restauracja - w końcu jeszcze nie miała przyjemności zjeść swojego jedynego posiłku  w ciągu  dnia - a nie tkwić w tym pokoiku z pajęczynami. Profesor zaś powinien ogrywać w szachy jakiegoś dżentelmena, który byłby na tyle głupi, by zgodzić się na partyjkę z tym obcym towarzyszem. Dlaczego ten wieczór nie mógł tak wyglądać?
Hamując się przed wypowiedzeniem zbyt ostrych słów, Deiji spojrzała na szefa i zapytała szeptem:
- Jakie są szanse na to, że nas tu znajdzie?
- Nie wiem, ale chyba coś powyżej sześćdziesięciu procent.
Deiji przewróciła oczami, czego schowany za jej plecami Profesor nie mógł zobaczyć.
- No jasne, bo tylko z tobą, Eideard, można pchać się prosto w paszczę kłopotów.
Mężczyzna  aż się wzdrygnął, zaskoczony gwałtownie wciągnął powietrze.
- Kazałem ci nie używać mojego chrzcielnego imienia! - wysyczał do niej, na chwilę zapominając o tym, że właśnie chowają się przed kimś, kto pragnie ich dorwać. - Jeśli ktoś obcy je pozna, będę spalony! To będzie mój koniec!
- A co, ktoś już wysłał za tobą list gończy? - zapytała Deiji, ani trochę nie panikując, zachowując spokój, który mógł budzić podziw, ale i irracjonalny lęk. - Czy może nie wpuszczą cię do baru w Glasgow, jak znowu zechcesz tam wpaść na konferencję kryminologów?
Trudno było powiedzieć, czy się z niego nabija, czy też próbuję oczyścić atmosferę, niemniej to zupełnie nie działało. Profesor czuł, jak serce pompuje do żył nowe pokłady adrenaliny, a ta nie pozwala mu się uspokoić.
To było dziwne. W swoim życiu dopuścił się wieku złych czynów, które spływały po nim jak po kaczce, wielokrotnie brudził ręce czyjąś krwią, nie czując niczego, a teraz obawiał się kogoś, kto urządził sobie na niego polowanie w starym zamku. Dlaczego tak było?
Może chodziło o to, że po raz pierwszy również życie Deiji było zagrożone? Do tej pory jej praca to było biuro i spotkania terenowe, nie właściwe łapanie przestępców czy udział w jego zbrodniach. Była jego asystentką - tą, którą znalazł lata temu i którą pilnował, by nie wybrała innej drogi, niż ta, której dla niej pragnął - kimś, kto znał go najlepiej. Gdyby stała się czyimś zakładnikiem, oboje ryzykowaliby wszystkim tym, co jeszcze mieli.
Mężczyzna przełknął ślinę i zaczął w myślach odliczać od stu do zera w języku swoich przodków. Deiji milczała obok, uważnie nasłuchując kroków i ani myśląc o ciągnięciu rozmowy. Doskonale zdawała sobie sprawę ze swojego położenia, wiedziała - dzięki podpatrzonej pracy detektywów i licznym kryminałów - że nie powinna ryzykować ruchem, o wiele istotniejsze było zaskoczyć przeciwnika, samemu nie zostając zaskoczonym.
Osoba, która tak bardzo starała się dopaść tę dwójkę obcokrajowców, kręciła się coraz bliżej ich kryjówki. Pewnie sprawdzała inne pokoje rozmieszczone przy tym korytarzu. Deiji modliła się w duchu do wszelkich bóstw, jakie ludzkość sobie wymyśliłam, żeby nie znalazła ich w tym maleńkim pokoju, który kiedyś mógł być zarówno spiżarnią, jak i pomieszczeniem dla poniewieranej służby. Profesor chyba wyczuł niepokój swojej asystentki, bo ścisnął ją mocniej za ramię, chcąc tym samym dodać jej trochę otuchy. Wiedział, że lekkomyślnością z jego strony było to, że oboje dali się tu zamknąć; kobieta powinna pobiec dalej i wezwać pomoc, a on sam powinien stawić czoła temu, kto ich szuka. Profesor zdawał sobie sprawę, że w podobnych sytuacjach to on był znaczniejszym kąskiem do schrupania, to on miał władzę wysłać kogoś do aresztu i przed sąd, nie Deiji. A mimo to wciągnął ją tu ze sobą. Ależ był egoistą.
Po drugiej stronie zamkniętych drzwi dało się słyszeć czyjeś kroki. Niepokojące kroki, bo powolne, stawiane z rozmysłem, a do tego z odpowiednią sika, by deski podłogowe dawały znać o nadejściu tego, kto się właśnie tamtędy przechadzał.
Chwilę po krokach pojawił się również głos. Trudno było stwierdzić, do kogo należy - niskie brzmienie, chrypka mogły wskazywać starszego pana, ale też i kogoś młodszego po dziwnej mutacji lub chorobie. Mógł też należeć do kobiety, której trafiło się więcej testosteronu, niż powinno.
Głos też śpiewał, a po plecach dwójki ukrytych ludzi przesłuchania dreszcze, tak zadziałała na nich piosenka.
- Nie wiem, czy coś jest w porządku, nie wiem, czy coś jest nie tak. Ale wiem, że kiedyś was znajdę i zabiję was właśnie ja!
Deiji czuła się bliska omdlenia ze strachu. Wiedziała, że nigdy nie mogłaby być naukowcem jak Profesor ani detektywem, bo nie ma do tego nerwów i zdrowia. Wolała być asystentką, a teraz okazywało się, że nawet to może ją przerosnąć, jeśli sytuacja jest taka, jak ta obecna.
Mężczyzna za jej plecami wyczuł jej przerażenie, położył jej na ramieniu także drugą dłoń i ścisnął ją.
- Nie bój się - wyszeptał prosto do jej ucha. - Załatwię to, a ty się stąd nie ruszaj. Bądź grzeczna, Deiji.
Kobieta mogłaby przysiąc, że na sekundę jej szef utkwił twarz w jej włosach i je pocałował, po czym wyminął asystentkę i opuścił pokój, zanim ona mogła się domyślić, co takiego wymyślił i co chce zrobić.
Została w pomieszczeniu sama. Z bijącym sercem nasłuchiwała, ale nic się nie działo.
Zapanowała cisza.
A później korytarzem poniósł się jeden wystrzał.
Nim zdała sobie z tego sprawę, Deiji dołączyła do niego swój krzyk.
Och, stare zamki to naprawdę nie była jej bajka. 

5 komentarzy:

  1. Ha, mówiłam ci, że się dopadnę do tego tekstu, bo zaintrygowało mnie uniwersum, o którym mi opowiadałaś <3.
    Jezusie, już sam początek rozszerzył mi usta w uśmiechu! Idealny wstęp! I te pajęczynki huehue >D.
    W sumie podoba mi się ta więź pomiędzy profesorkiem a jego asystentką. Widać, że profesorowi na niej zależy!
    Kobieta, której trafiło się więcej testosteronu, niż powinno XD RYPŁAM.
    W ogóle... ta piosenka. O MATKO! Aż mi się oczy zaświeciły, a psychopatyczny uśmiech wszedł mi na ryjka jak dorodny banan! *___* ŚPIEWAŁABYM.
    Naprawdę mocna akcja, taka trzymająca w niepewności. I świetnie uwidoczniłaś tutaj relację bohaterów. Szkoda, że urwałaś w takim momencie, bo aż mną wstrząsnęło!
    Czekam na więcej tekstów z tego uniwersum!
    Pozdrawiam.
    #SadisticWriter

    OdpowiedzUsuń
  2. Oyyy, ale tu duzo napiecia!! Trzyma przez caly tekst, nie odpuszcza I nie opuszcza po tym, jak skonczy sie czytac! Doskonale zawieszenie akcji. Strach, ciekawosc, ta piosenka! Tak bardzo creepy!! Autentycznie poczulam klimat, jakby ten szaleniec - bo tak wyobrazam sb tego, przed ktorym kryja sie Deiji I Profesor - byl tuz za moimi drzwiami! Jedyne za co bym sie nie pogniewala to troche wiecej opisu miejsca, bo nie moglam sb dokladnie osadzic tego, gdzie wlasciwie dzieje sie akcja, skad te pokoje, choc jesli celowo to byl taki zabieg to musze przyznac ze wpedzil w takie lekkie poczucie zagubienia, pozwalajace zidetyfikowac sie z bohaterami, wiec w sumie ten nie do konca precyzyjny opis tez buduje klimat, to musze przyznac.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wybacz mi, na poczatku widze ze tez padlo, ze jestesmy w zamku, moj blad, tego slowa klucza mi brakowalo wlasnie, musialo mi umknac. I jeszcze jedno - tylko myslnik a jaka robi robote w temacie. Tego mi brakowalo, zeby temat brzmial poprawnie, dlatego brawo dla Cb.

      Usuń
  3. Brr! Pajęczyny! A fe!
    Tak właściwie to komentuję u ciebie chyba po raz pierwszy? Tak mi się zdaje.
    generalnie tekst creepy - przez te pajęczyny, prawdopodobne pająki i zamczysko, które kojarzy mi się z zimnem i robactwem.
    Trochę mnie zastanawia skąd wyniknęła cała ta sytuacja i męczyło mnie to przez cały tekst. I zgodzę się z komentarzem powyżej, że trochę mało opisu, który pozwoliłby się wczuć w tekst. Ale tak to spoko. Profesorek... jakoś go nie polubiłam. Bardziej mnie zaintrygował ten psychopata xd. I ta piosenka! Będzie mi chyba chodzić po głowie.
    Widać że profesorek to jakiś dziwak. I widać, że żywi do Deiji coś więcej - czy to przyjaźń, nuta rodzicielstwa czy romantyczne uczucie, nie wiem.
    A! No i wyłapałam kilka literówek, mało ważnych i na szczęście nawet nie przeszkadzających w czytaniu.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Profesor zacznie ich w coś wpakuje. Naprawdę tym razem przesadził. Może sam się bawić w łapanie przestępców, ale wciąganie w to Deiji to przesada. I to nie taka lekka. Chociaż chyba się spodziewałam czegoś takiego po nim. W końcu powinęła mu się noga i nie tylko on za to zapłaci. Ładnie.
    Tekst natomiast bardzo zgrabnie napisany, wywołuje odpowiednie napięcie. Udzieliło mi się też zirytowanie Deiji.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń