Prywatna wojenka
Ostatnio mam dni, kiedy wiele rzeczy
mnie odrywa od pisania i takie, kiedy nie robiłabym absolutnie nic oprócz
leżenia i gapienia się w sufit – nie, nie ma tam wymalowanego Grimma^^ - ale i
tak pisze mi się coraz lepiej. W pierwszej wersji miała być Vivian, która
zaprząta mi większość myśli, i właśnie Szósty Espada, ale od połowy tekst mi
się nieco rozmył i nie wiem, do czego by to doprowadziło, ale spokojnie, ta
dwójka jeszcze się spotka. Dziś za to zabieram Was w inną podróż, więc bawcie
się dobrze.
Akurat zalewała herbatę, gdy
rozległ się dzwonek telefonu. Uśmiechnęła się do siebie, bo wyglądało na to, że
dobrze wyliczyła czas, kiedy usłyszy opinię. Tylko kolejny napad kaszlu zepsuł
jej humor, przez co kazała czekać rozmówcy chwilę dłużej.
– I co ty na to, Yuujirou-san? –
zapytała zamiast powitania.
– Na to bym nie wpadł, ale jesteś
przekonana, że tak to ma być? Mam na myśli ten pomysł z demonem. To, że rytuał
poszedł źle, jest jasne, ale naprawdę chciał dać się opętać? To trochę nielogiczne.
Yukiko wyciągnęła zaparzacz z
kubka i przeszła z kuchni do pracowni.
– Yuujirou-san, czy ty umiesz
czytać? – zapytała. – Bo mnie się nie wydaje. Demon miał opętać Yukiego, ale Kamatef
spieprzył rytuał i sam opętał demona – wyjaśniła. – „Kruka” i „Kiyohiego” też
tak czytasz?
– Nie zajmuj się mangami innych –
skarcił ją. – I uważaj na język. Młoda dama nie powinna się tak wyrażać.
Yukiko wykrzywiła usta. Nie rób
tego, nie rób tamtego, nie wypada ci – edytor naprawdę ją tym denerwował. Upiła
odrobinę herbaty, nim dopadł ją kaszel.
– Nie jesteś moim ojcem,
Yuujirou-san. To co? Mogę rysować?
– Jest jeszcze jedna rzecz –
oznajmił, a Yukiko poczuła, że zaczyna ją opuszczać cierpliwość. – Ten jeden
kadr z Kazu.
– Co z nim jest nie tak? –
zapytała, mrużąc oczy w złości.
– To już kolejna aluzja do
„Kiyoshiego”. Wcześniej nic nie mówiłem, ale nie przesadzasz czasami,
Yukiko-kun? Rozumiem, że wzajemna rywalizacja z Fukudą was napędza, ale
czytelnicy mogą zacząć czuć się skołowani, a to nie przyniesie nic dobrego dla
żadnego z was.
– Fukuda ci marudzi? –
zasugerowała.
– Yukiko-kun, mówię poważnie. Ta
wasza prywatna wojenka jest tyle warta?
– Yuujirou-san, czy ten kadr
odbiega od całego rozdziału?
– No nie – odparł nieco
zdeprymowany.
– Więc w czym masz problem?
Naprawdę sądzisz, że umieszczałabym w rozdziałach kadry, które nie mają związku
z całością? – Zakaszlała, po czym upiła łyk herbaty. – Robisz problem tam,
gdzie go nie ma, bo Fukuda marudzi. Jak go tak boli, że jestem od niego wyżej w
rankingu, to niech postara się bardziej. Jeszcze jakieś uwagi?
Usłyszała ciężkie westchnięcie. Yuujirou
czasami nie wiedział, czym pokarało go tak charakternymi autorami. Tak, byli
świetni w tym, co robili, ale współpraca z nimi często była bardzo ciężka i
wymagała od niego więcej, niż tylko polemikę na temat tytułów. I jeszcze fakt,
że byli bardzo młodzi, więc musiał się też zatroszczyć o ich potrzeby.
– Nie, to tyle, co chciałem
przedyskutować – powiedział w końcu. – Jednak zanim zaczniesz pracę nad
manuskryptem, powinnaś odpocząć. Nie lekceważ swojego zdrowia.
– Położę się tylko, jak
przygotuję materiał dla asystentów.
– Yukiko-kun.
– Bo jeszcze pomyślę, że nie
chcesz oddawać tego rozdziału do druku. Nie faworyzujesz przypadkiem Fukudy i
Niizumy?
– Yukiko-kun – oburzył się –
nikogo nie faworyzuję. Jak możesz nawet tak myśleć? Wspieram każde z was tak
samo.
Yukiko zaśmiała się, wyobrażając
sobie minę mężczyzny. Czasami bardzo łatwo było go sprowokować, a lubiła od
czasu do czasu pokpić sobie z własnego edytora. Yuujirou był łatwą ofiarą, choć
oczywiście nie przesadzała. Ot takie tam wygłupy.
– Przecież wiem. No nic, idę
rysować.
– Yukiko-kun, naprawdę powinnaś
odpocząć.
– Odpocznę, gdy tylko manuskrypt
dla asystentów będzie gotowy.
– Nie omieszkam sprawdzić.
– Jasne. Do zobaczenia.
Huh, no faktycznie trochę inne klimaty. Przyjemnie - aż mi sie herbatki zachciało - krótko, na temat, który wykorzystałaś naprawdę ciekawie i jak rozumiem to dotyczy Bakumana, no nie? Serio próbujesz mnie pokrętnie skusić na ten tytuł. I być może, jak w końcu znajdę czas bez stresu, to może ci sie uda.
OdpowiedzUsuńA wracając do tekstu - allelujah, że jednak sie odnalazł XD Chociaż po rozmowach z tobą myślałam, że dasz PW... w sensie "włosy Fabio" i takie tam...
Pozdrawiam~!
Fajnie wybrnelas z, tego tematu, mi tez sie wydawal troszke niezbyt z tym opetaniem, ale przekladajac go w ten sposob, ze to twoja postac kombinuje z tym w swojej fabule bylo strzalem w dziesiatke. I bardzo pasowalo to do tego uniwersum. Ta prywatna wijenka, dogryzanie sb przez kadry to kolejna rzecz ktora do mnie przemowila xd mozevtez dlatego ze pojecie kadru jest mi bardzo bliskie I przez chwile wyobrazalam sb jakby to bylo byc slawnyn fotografem, ktorego styl ktos by wykorzystywal zeby mi dogryzc xd oy, to by napedzalo motywacje. Kiedys myslalsm ze nie lubie rywalizacji ale chyba kazdy ma w sb jakis pierwotnt instynkt ktory czuje ten zew...
OdpowiedzUsuńJedyne do czego sie przyczepie to "tylko jak" wg mnie inwersja odpada w tym zwrocie I stanowczo "jak tylko" cos tam zrobie to do cb wpadne, np, no nie?
Btw co Ty z tym Grimmem ostatnio, ze juz prawie na suficie go widzisz? Xd bo zaczne byc zazdrosna!
Czytajac twoje shoty o mangakach sama mam ochote wziac do reki olowek <3 jest w tym coswszystkim zarazliwego. Podoba mi sie to uniwersum.
A prześladuje mnie ta niebieska cholera^^ Pojęcia nie mam, czego chce.
Usuń"Bakuman" ma właśnie taki wpływ, ja po lekturze kolejnego tomu mangi czy oglądnięciu po raz setny kawałka anime jestem tak zmotywowana, że mogłabym góry przenosić. A niby prawie że obyczajówka^^
Hej :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się takie ujęcie tematu.
A cała rozmowa pasuje mi do rozmowy mangaki i jego edytora. Między wersami udało Ci się przemycić cień rywalizacji, który jest wspomniany.
Ładny obrazek, przyjemnie się czytało.
Pozdrawiam.