Nadeszły
ciężkie i niepewne czasy. Wszystkie królestwa, w tym Silvaterrę, nękał Czarny
Smok. Wiele miast i wiosek spłonęło. Zginęli ludzie. Miasto, w którym żyła, na
razie przetrwało. Nawet w razie ataku mieli większe szanse na przeżycie, jako
że było to miasto portowe. Niemniej wiedziała, że trzeba coś zrobić. Ktoś
musiał pokonać Czarnego Smoka, ale chętnych było brak.
To
znaczy, kiedyś było ich wielu. Władcy wszystkich królestw wyznaczyli nagrody dla
śmiałków, którzy pokonają bestię. Rycerze i najemnicy jeden za drugim
zapuszczali się w góry skaliste, najwyższe, jakie istniały na tym kontynencie,
ale żaden nie powrócił. Natomiast smok wciąż siał zniszczenie.
Ona sama
pracowała w tawernie. Dużo podróżnych zaglądało tam, więc była na bieżąco z
sytuacją. Miejscowi zaś znali ją i lubili. W końcu była Nigmet. Ich Nigmet i
każdy mógł na nią liczyć. Służyła nie tylko jedzeniem i alkoholem, ale także
dobrą radą, miłym słowem lub chociaż uśmiechem.
Zawsze
znalazła czas, by zapytać swoich gości, co ich trapi. Po pracy często pomagała
wszystkim w różnych pracach. Lubiła ludzi i ich towarzystwo, więc nie
traktowała tego, jak wykorzystywanie. Po prostu chciała pomagać.
Tego
dnia też ucieszyła się na widok Hintsa. Przybył do nich z samej stolicy. Miał
być tam tylko jakiś czas, miesiąc lub dwa, ale w efekcie mieszkał w mieście już
ponad dwa lata. Widywali się często, bo on właściwie od samego początku
zabiegał o jej względy.
Poznali
się i zaprzyjaźnili już pierwszego dnia. To Nigmet oprowadziła go po wiosce i
przedstawiła wszystkim, pomagając się łatwo zaaklimatyzować. Sam nie umiał
gotować, więc przychodził na obiad do tawerny, gdzie pracowała. Dużo
rozmawiali.
Nigmet
była bystra i sporo rozumiała. Z ogromną chęcią i zapałem uczyła się nowych
rzeczy i słuchała nawet najbardziej zawiłych wyjaśnień. On odwdzięczał jej się
kwiatami i spacerami. Zawsze gotowy zrobić, o co go prosiła. Lubiła go, a
właściwie kochała.
Był
mądry, oczytany. W końcu był właśnie uczonym, lekarzem. Zawsze opowiadał jej
ciekawe historie i wiele się od niego nauczyła. Był miły, o dobrym sercu, więc
dbał o mieszkańców wioski, nawet gdy nie zawsze stać ich było na lekarstwa. No
i dbał też o Nigmet, na każdym kroku. Ale nie był człowiekiem stworzonym do
walki i niebezpieczeństwa.
Więc
kiedy wręczył jej kwiaty, które ukrywał za plecami, a potem uklęknął przed nią
przy tych wszystkich ludziach, zamarła. Powinna była się tego spodziewać, że
prędzej czy później, postanowi jej się oświadczyć. A jednak nie sądziła, że tak
szybko. Zwłaszcza teraz, gdy już postanowiła, że wyruszy w podróż…
Niewątpliwie
poszedłby za nią. Gdyby tylko powiedziałaby mu o swoich planach, ale nie
zrobiła tego. Był mądry i bez wątpienia przydałoby się jego towarzystwo oraz
wiedza. Ale nie był aż tak silny. Był lekarzem, a sam miał słaby organizm,
nawet podróż do miasta portowego mocno go zmęczyła. Nie mogła wziąć go ze sobą.
Zresztą nie byłby z nią szczęśliwy. Obdarzony łagodną naturą i dobrym sercem
zbytnio cierpiałby, podczas tak niebezpiecznej podróży, w której Nigmet gotowa
była oddać swoje życie.
Pragnęła
przygody. Pragnęła ocalić królestwo i ludzi, których kochała. I zamierzała to
zrobić, choć wiedziała, że raczej już nie powróci. A on chciał dzieci i
spokojnego życia. Tego dać mu nie mogła, więc nie chciała mu tego odbierać.
Wiedziała, że w mieście lubi go wiele dziewcząt. Wszystkie były dobre i
pracowite, więc nie musiała się martwić.
Popatrzyła
czule na szeroki uśmiech, którym próbował zamaskować zdenerwowanie. Piwne oczy,
którymi zawsze bacznie ją obserwował i które patrzyły na nią z taką miłością.
Potem na kwiaty, jej ulubione, białe lilie i w końcu na pierścionek w jego
dłoni. Zagryzła wargę, czując ucisk w piersi, lecz pomimo ogromnego żalu,
powiedziała:
— Wierz mi, nie jestem dziewczyną, której chcesz
dać ten pierścionek. Teraz wstań z kolan — dodała spokojnie. — Ośmieszasz się
tylko.
Przez
dłuższą chwilę trwał tak jeszcze, wpatrując się w nią, jakby nie docierał do
niego sens tych słów. Może miał nadzieję, że żartowała lub że się tylko przesłyszał?
Nie wiedziała. A może zamierzał jej pokazać, że nie odpuści tak łatwo. Tak. To by
było w jego stylu, gdyby oznajmił, że nie wstanie, dopóki ona go nie zaakceptuje.
W końcu jednak
zrobił smutną minę i podniósł się, mówiąc:
— Mogę
przynajmniej poznać powód? — zapytał, zwieszając ramiona. — Jest ktoś inny?
Wątpię… — odpowiedział sam sobie. — Za bardzo się pospieszyłem? Nie musimy
jeszcze brać ślubu, po prostu myślałem…
— Nie —
odparła, kręcąc głową. — Jesteś dobrym mężczyzną, ale uświadomiłam sobie, że to,
czego pragniemy, za bardzo się różni. Skoro już doszło do tego, uznałam, że
lepiej zakończyć to teraz, niż przed ołtarzem. Nie mogę dać ci dzieci i rodzinnego
domu, o których marzysz. Nie mogę dać ci szczęścia, które bym chciała, więc
proszę, zapomnij o mnie.
—
Rozumiem.
Bała
się, że dalej będzie o nią zabiegał, ale w jego oczach widziała, że naprawdę
rozumiał i się poddał. Zabolało ją to w głębi serca, ale powstrzymała się od
łez. Przynajmniej do końca pracy.
Dopiero
gdy została zupełnie sama, sprzątając w tawernie, pozwoliła sobie na chwilę
słabości. Na drewnianą podłogę kapnęło kilka łez. Uronionych za miłość, której
się wyrzekła i szczęśliwą przyszłość, którą odrzuciła.
Ładny tekst. W pierwszej chwili nie byłam pewna, o której Nig piszesz, ale ta tawerna mi nie pasowała do całości, więc to musi być ta legendarna Nigmet-bohaterka. Ciekawe. Ładnie ujęty temat, choć te słowa "ośmieszasz się tylko" jakoś mi zgrzytają ze spokojem Nig i całym tekstem. Mimo to jestem zadowolona, że dostałam kolejny kawałek LN, bo tęsknię za tym uniwersum.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
co mi sie podoba ze u Cb nazwy ktore nadajesz karinom czy bohaterom nie sa lamancem jezykowym nad ktorym czlowiek glowi sie pol godziny zanim wymowi w myslach xd
OdpowiedzUsuńMiasto, w którym żyła(albo tu) na razie (albo tu przecinek zalezy czy narazie w nim zyla czy narazie przetrwaloxd) przetrwało. no i na razie w razie, cos bym pożąglowala.
Och mam sentyment do czarnych smoków.
Żal mi ze se zaspoilerowalam z komentarza ze chyba chodzi o nigmet NIGMET, nie nigmet ktora poznalam. popsulam se zabawe. xd
Hints. no czuje ze go poznalam, dokladny opis (wygladu malo troche procz piwnych oczu narazie pole zostawiasz mojej wyobrazni), ze madry nawet pare razy sie powtorzylo xd wiec chyba zalapalam jego osobowosc. mam w ogole wrazenie jakbym czytala legende wyrwana ze zbioru legend. specyficzny styl, skondesowany, czasami zastanawiam sie nad inwersja w zdaniu, czy forma jakiegos zdania, nie ze cos razi, ale jest... inaczej. inny klimat. tylko przecinkow za duzo xd
"Popatrzyła czule na szeroki uśmiech, którym próbował zamaskować zdenerwowanie. Piwne oczy, którymi zawsze bacznie ją obserwował i które patrzyły na nią z taką miłością. " to mi sie podoba. bardzo naturalnie.
Ty, faktycznie to osmieszasz sie no takiej Nig nie pasuje, choc absolutnie nie kieruje sie tym, ze laurie tez to zauwazyla, bo pomyslalam, ze przeciez to nie jest zbyt... harsh... ale teraz znajac Hintsa i nature Nigmet, ich relacje, faktycznie zabrzmialo to jakos zbyt sucho, zwlaszcza, ze ona na bank nie miala intencji wbic mu szpili. no ale TEMAT, co zrobic, ja nie wiem, kto je wybiera xd
yare yare, drewniana podloga, na ktora kapia łzy - troszkę zbyt patetycznie jak na moje gusta, ale jednak patos w tej sytuacji byl dosc niezbedny, po prostu ja nie jestem specjalna fanka podnioslego klimatu (czego dobrym przykadem sa zareczyny w ktorych ktos cie wyrecza a ktos inny rzyga do taktuxd). ale tylko na tym zdaniu wskazowka mojego patosomierzu drgnela, reszte kupuje bez marudzenia. i rozumiem, nigmet. no tak i juz wiadomo kto sie zierzyl z czarnym smokiem. mam nadzieje kiedys przeczytac i o tym.
bardzo to bylo takie łagodne, takie dobre, Hints, Nigmet, ich relacja. I smutne. No, utrzymuje, ze ta historia moglaby sie znajdowac w spisie legend.
dobrze bylo zajrzec znow do tego swiata swiata <3 PISZ KUXWA CZESCIEJ DO CHOLERY NA SWOJA WLASNA GRUPE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! albo majima cie odwiedzi z bejsbolem.
Chodziło o na razie przetrwało, zaraz sobie poprawię, bo to mi będzie potrzebne w LN.
UsuńCzemu z Twoich "ust" nawet Czarny Smok zabrzmiał jakoś... Zbereźnie?
To, że to Nigmet Nigmet nie jest tajemnicą akurat :) Przecież Normalna Nigmet nie zna żadnego Hintsa.
No nad Hintsem dopiero będę pracować, choć bez przesady, bo on akurat mało się pojawi w tamtej historii.
Tak bo to taką będzie miało raczej formę. Może nie legendy, bo w zbiorze się to nie znajdzie, ale będzie to opowieść wysnuta przezkogoś, kto bym świadkiem jakby tej historii.Tyle mogę zdradzić. Więc ma być inaczej.
Wiem, że nienaturalnie, bo ona wcale nie chciała tego powiedzieć. Przecież ona go kocha XD i niewiem nawet czy nie zrobię, że on się kapnie. Nie wiem, zobaczymy. Ale intencje,żeby wbić mu szpilę to akurat miała, żeby o niej zapomniał.
Będzie będzie ten tekst. Normalnie wpleciony w nową wersje LN.
No będę pisać, będę.Na następny tydzień też się przymierzam.
karinom, k*&%a, ja pi*&%$e. dla mnie juz nie ma ratunku.
OdpowiedzUsuńHej :)
OdpowiedzUsuńŁadnie opisane, choć czy tym smutnym. Ale podoba mi się to, że Nigmet postąpiła tak dojrzale - odrzuciła mężczyznę, bo wiedziała, że nie da mi szczęścia. Zadecydowała i pozostała wierna sobie. Tylko tych wylanych łez szkoda.
Pozdrawiam.
No, wow. Niezły tekst. Fajne klimaty, dobrze ujęta atmosfera, bohaterka też się wydaje interesująca (imię mi się strasznie podoba), a ten Czarny Smok przywiódł mi na myśl pewne opowiadanie, na które nie pisałam od wielu, wielu miesięcy (albo lat)... Orion na pewno był przez ten okres samotny, więc jak tylko znajdę czas to może W KOŃCU coś na na niego napisze xd.
OdpowiedzUsuńW oczy rzuciło mi się powtórzenie, że Nigmet wiele się uczy od tego swojego 'przyjaciela', w akapitach tuż pod sobą. Nie wyglądało to na zamierzone działanie (choć mogę się mylić), więc piszę, szczególnie, że gdzie w komentarzach mignęło mi, że chcesz ten tekst gdzieś wykorzystać czy coś takiego ;)
Anyway! Miło się czytało i w sumie jestem ci wdzięczna, że mi się przypomniały smoki xd.
Pozdrawiam i nie będę narzekać, jak dostanę coś jeszcze z tego uniwersum xd