Było
wcześnie rano. Celty tyle co wreszcie zmotywowała się do wstania z łóżka.
Zarzuciła na ramiona szlafrok i podreptała do kuchni, żeby zaparzyć sobie kawę.
Nie spodziewała się zastać tam nikogo, a jednak byli tam wszyscy. Z wyjątkiem
Tamiel, która wciąż smacznie drzemała po wczorajszym koncercie, gdzie musiała
wytracić cały swój nadmiar energii, skoro nie rozbijała się od rana z Blu.
            –
Dlaczego on krwawi? – zapytała Celty, patrząc krytycznie na poturbowanego Nero.
            – Bo jest idiotą – odparła Blu i zrobiła z
gumy duży balon. 
            Ten pękł
po chwili, przerywając moment ciszy.
            – Nie
wiedziałam, że to powoduje, że ludzie zaczynają nagle krwawić bez powodu –
skwitowała Celty i pokręciła głową z niedowierzaniem.
            – Myślę,
że to nowy fenomen – roześmiał się Dante.
            – To
dlatego, że wskoczył demonowi prosto pod pazury – wyjaśniła Blu. – Jak
kompletny debil. 
            –
Zrobiłem to, żeby cię ratować – ryknął Nero, straciwszy resztki cierpliwości. 
            – Ja bym
sobie poradziła. 
            – To
czemu stałaś tam jak wryta?! Nie wyglądałbym tak, gdybyś mi ciągle nie
wchodziła w drogę!
            – Ale po
co te krzyki? – zapytała niezadowolona Celty. – Nikt tu nie ogłuchł. Jeszcze…
            – To
przez nią! Wszystko przez nią! – pieklił się Nero. – Mówiłem, żeby się gdzieś
schowała, ale nie! Bo ona będzie walczyć!
            –
Chłopaku weź ty się uspokój. Melisy ci zaparzę.
            – Albo
wódki się napij – wtrącił radośnie Dante, którego wyraźnie bawiła cała ta
sytuacja. 
            –
Dzieciak ma poważne problemy z kontrolowaniem gniewu – zauważyła Celty,
marszcząc brwi i zapytała: – Może go na jakiś kurs panowania nad emocjami
wyślemy? – tu wyraźnie zwróciła się do starszego łowcy.
            – Raczej
do psychiatry – mruknęła pod nosem Blu i odskoczyła, gdy Nero rzucił się na
nią. 
            – Spokój
mi tu – zawarczała Celty, łapiąc go za tył kołnierza. – Chcę w spokoju wypić
kawę, więc nie pozwolę wam spierdolić tego poranka jeszcze bardziej.
Hej :)
OdpowiedzUsuńGdybym mogła wniknąć do tej sceny, wzięłabym ze sobą kubełek popcornu i usiadła obok Dantego, by razem z nim śmiać się z kolegów i całej tej sytuacji.
Taka rozmowa/naśmiewanie się bardzo pasuje mi do tej paczki. W wymianie zdań pokazałaś ich charaktery i różnice, które zostały ładnie zakamuflowane między słowami.
Podoba mi się :)
Pozdrawiam!
Bardzo obrazowo napisana scenka kłótni, fajnie pokazuje relacje między uczestnikami. Czytałabym :)
OdpowiedzUsuńTaki normalny poranek przecież. Naprawdę wiele uniwersum można by tu podłapać :D Całkiem sympatycznie, ale ja nadal jestem zła o Scarlet Boy.
OdpowiedzUsuń