–
Właśnie zabiłaś pięciu ludzi. Co masz na swoje usprawiedliwienie? – zapytał
Ren, groźnie marszcząc brwi.
– Ups?
– Ups? –
powtórzył. – Ja ci dam „ups”! Dobrze wiesz, że nie zabijamy cywili!
– To oni
zaatakowali pierwsi – mruknęła Szkarłatna, nic sobie z tego nie robiąc. – To
ich wina.
– Nie
stanowili dla nas zagrożenia – zauważył Ren, wciąż patrząc na Szkarłatną spod
przymrużonych powiek. – Wystarczyło nabić im guza, ale nie było potrzeby ich
zaraz zabijać.
– Też mi
coś – prychnęła blondynka i wywróciła oczami. – To zwykłe śmieci. Świat będzie
bez nich lepszy.
– Nie
wiem, jakie zasady panowały w Demonsach, ale już dla nich nie pracujesz.
Pozostali
nie odezwali się ani słowem. Byli posłuszni Renowi. Zresztą zgadzali się z nim.
Szkarłatna była nowa, więc mogła mieć inne przyzwyczajenia. Poniekąd tego
właśnie się obawiali. Dopóki zabijała nic nieznaczące szumowiny, nie było
problemu. Ale co jeśli kiedyś targnie się na życie jednego z nich? Dlatego
odradzali mu przyjmowania tej dziewuchy. A właściwie to Loki usilnie próbował
mu to wyperswadować.
– Co ci
to robi? – warknęła Szkarłatna. – Co?
– To, że
nie jesteśmy pierwszą lepszą bandą. Mamy swoje zasady. Ja mam swoje zasady, a
ty pracujesz teraz dla mnie – stwierdził z powagą Ren. – Rozumiemy się?
– Dobra.
Czaję. Daj już spokój, co?
– Jesteś
strasznie butna – zauważył po chwili i westchnął. – Powinnaś okazać, chociaż odrobinę
skruchy.
– No
już. Kruszę się w chuj. Nie widzisz?
Po tym
komentarzu nie wytrzymał i roześmiał się. Reszta też ledwo się powstrzymywała.
Szybko jednak spoważnieli.
– W
takiej sytuacji mówi się „przepraszam, szefie” – oznajmił z powagą Ren i
położył dłoń na jej głowie. – Po prostu więcej tego nie rób, jeśli nie ma
potrzeby.
–
Przepraszam? Według ciebie wystarczy przepraszam? – oburzył się Loki, który
teraz wściekły na przyjaciela podszedł bliżej. – Czy ciebie człowieku pogięło?!
Zabiła pięciu ludzi, a ty nam mówisz, że wystarczy „przepraszam”?!
Taka
reakcja zdziwiła wszystkich. Zazwyczaj tylko Hex miała odwagę kłócić się z
Renem ze względu na ich bardzo bliskie relacje.
– Loki,
uspokój się, proszę – jęknął Ren. – Myślę, że zrozumiała już swój błąd.
– Chuja,
a nie zrozumiała – warknął Loki i zwrócił się do Szkarłatnej: – Masz słuchać
Rena. Inaczej skopię ci dupsko!
– Dawaj –
roześmiała się, zakasując rękawy. – Pokaż, co potrafisz.
– Zaraz
ci pokażę, ty mała…
– Dosyć!
– zagrzmiał Ren i oboje dostali po głowach. – Żadnych kłótni w rodzinie.
–
Rodzinie? – zdziwiła się Tris, a wyraz jej twarzy momentalnie złagodniał.
– No
tak. Teraz jesteś jedną z nas. Należysz do rodziny – wyjaśnił Ren, uśmiechając
się ciepło.
Hej :)
OdpowiedzUsuńZaczynam czytanie od pierwszego z trzech tekstów i już gratuluję pomysłów na nich - stworzyć trzy teksty na jedną niedzielę to niemały wyczyn :)
"Ale co jeśli kiedyś targnie się na życie jednego z nich?" - wtedy to się dopiero rozpocznie zabawa :D
O, to się tak słodko kończy. A ja bym chciała poczytać o walce Lokiego i Szkarłatnej, jestem ciekawa, kto wygrałby w bezpośrednim starciu (w słownym bez wątpienia dziewczyna).
Gdyby w każdej bandzie szły takie przeprosiny za morderstwa, to gangi walczyłyby jeszcze zacieklej.
Przyjemny tekst :)
Pozdrawiam!
Akurat to da sie zrobic bo na tagged-scarlet walczyc beda zarowno slownie jak i fizycznie
OdpowiedzUsuńOjej, jak słodko. Cała Szkarłatna, a i pozostali jak zwykle w formie, choć nie wiedziałam, że Tris i Loki na początku za sobą nie przepadali. Ciekawe. I ta gadka o rodzinie. Słodko.
OdpowiedzUsuń