Znów piszę na szybko i bez poprawek.
Muszę nauczyć się pisać trochę dłuższe opowiadania. Zazdroszczę większości z
Was, że umiecie pisać o tych samych postaciach przez dłuższy czas. Ja co chwila
wymyślam nowych bohaterów a to błąd, bo przez to żaden z nich nie jest w
odpowiedni sposób dopracowany. Nawet to opowiadanie aż się prosi o kontynuację,
bo temat jest ciekawy i pewnie każdej z nas kiedyś tam przeszło przez myśl,
jakby to było fajnie, choć jeden dzień być...
Stoi
i stoi i stoi i stoi
Obudziłam się rano z niejasnym
wrażeniem, że coś jest nie tak. Czułam się podobnie jak podczas wizyty w
McDonaldzie, gdzie zawsze mam ochotę na zestaw powiększony, ale spłoszona przez
spojrzenia wybierałam sałatkę i wodę. Przecież fit dziewczyna nad big makiem to
zgroza. Gdy otwierałam oczy poczułam się podobnie. Skóra na twarzy wydawała się
dziwnie ściągnięta, dłonie były spuchnięte, a paznokcie dziwnie krótkie. Gdy
potarłam nogą o nogę to poczułam, że są porośnięte gęstą szczeciną. To mnie
otrzeźwiło. Wyjęłam dłonie spod kołdry i zastygłam. Miałam łapy jak goryl. Spod
kołdry wystawały także wielkie giry. Skąd takie giry pod śliczną pościelą w
kwiatki?
Gdy
wstałam, poczułam pod koszulą w motylki coś nowego. Gdy pokiwałam biodrami, to
coś, jakby w opóźnionym tempie, uderzyło o uda. Podeszłam do lustra.
Ze srebrnej tafli patrzył na mnie
mężczyzna. Gdy nieśmiało podniosłam koszulę na wysokość pasa zobaczyłam
książkowy wzwód.
- Jak długo tam stoisz? - zapytałam zdziwiona.
Chropowaty, męski głos sprawił, że podskoczyłam ze strachu. Penis zakołysał się
wesoło, wciąż stojąc na baczność.
- Dłużej, niż byś chciała - odpowiedziałam
sobie sama, przewracając oczami.
Postanowiłam
zastanowić się nad problemem później, a tymczasem zacząć dzień jak zawsze. Po
szybkim prysznicu wdziałam lekki, różowy szlafrok i z filiżanką kawy oraz
notatnikiem wyszłam na taras.
Była dziewiąta, czyli najwyższy
czas, by zastanowić się, co dzisiaj mam do roboty. Bezglutenowe śniadanie w
„Bicz na tłuszcz”, sojowe latte z pianką z ciecierzycy i posypką z czekolady z
fasoli w kawiarni „Zgrabny fit-tyłeczek”, później godzina treningu, mały
szoping, wpis na blogu... Nagle zobaczyłam coś czerwonego nieopodal tarasu.
- O,
tulipany zakwitły! - powiedziałam do siebie. Dopiero gdy usłyszałam chropowaty
głos, przypomniało mi się, że moje plany mogą dzisiaj nie wypalić.
-
Czytał Tomasz Knapik – powiedziałam do siebie ze śmiechem.
Ciekawe,
co na to dziewczyny z „Bicz na tłuszcz”?
Najpierw szybki makijaż. Cudnie było
malować mężczyznę. Podkreśliłam lekko łuk brwiowy, wypilingowałam usta. Ubrałam
się w czarny podkoszulek i długą, granatową spódnicę, która mojemu nowemu
wcieleniu sięgała za kolano. Włosy zaplotłam w warkocz francuski. Na rękę
założyłam stylowy zegarek, a na ramię uniseksową, skórzaną listonoszkę. Wyglądałam
zjawiskowo.
Właśnie
zdałam sobie sprawę, o ile łatwiej jest się wyróżnić tłumu typowemu chłopakowi, niż dziewczynie! I
zmroziło mnie. Przypomniał mi się wczorajszy wieczór, spotkanie z wróżką, jej
koszmarny makijaż i stylizacja... Te loki, do kwiatów, masakra! Ale ja nie o
tym...
-
Chcę się wyróżnić! Być kimś innym, zauważalnym dla wszystkich!
-
Twoje życzenie zostanie spełnione!
Tak
mniej więcej wyglądała rozmowa z tym wypłoszem. Już po tym, jak powiedziałam
jej, że trwała była na topie osiemnaście lat temu. Chyba była mi wdzięczna, że
uświadomiłam ją, jak niemodna jest jej stylizacja, więc błyskawicznie spełniła
moje życzenie.
Wyglądałam
bosko. Czas podbić świat...
Ouuuu, Justi, zapowiada się cudnie.
OdpowiedzUsuńI stanowczo zs krótko. A gdzie akcja? Gdzie perypetie dnia codziennego?
Masz zadanie domowe: napisać ciąg dalszy.
Coś mnie dzisiaj ten blogspot nie lubi, bo nie chce ze mną współpracować, ale nie powstrzyma mnie to przed wyrażeniem mojej uciechy, jaką miałam, czytając ten tekst! :D Justynko, made my day, to za mało powiedziane <3 Aż się mnie babcia zapytała, z czego tak się zaśmiewam, bo chciała dzwonić po pogotowie, myśląc, że się duszę xD
OdpowiedzUsuńTrafiłaś, kochana, trafiłąś z postacią w moje serce i pewnie, że każda by chciała choć raz się poczuć... Pościel w kwiatki i wlochate giry, to naprawde, humor na wysokim poziomie <3 ZI czytał tomasz knapik! Ryknęłam! <3 pisz takie codziennie, błagam ! <3
Nie zaskoczy Cię, jak napiszę, że zdobyłaś mnie kolejny raz. Masz dryg do pisania komicznych i absurdalnych opowiadań, szalenie dobrze bawisz się językiem i ja tylko mogę prosić o więcej!
OdpowiedzUsuńA Tomasz Knapik to małe arcydzieło w tym tekście :D
Zabrzmi to dziwnie, ale mnie zauroczyłaś tym krótkim opkiem i teraz się zastanawiam, jakby to było obudzić się w ciele mężczyzny... Z pewnością niecodziennie.
Pozdrawiam! :*
o bosz xd no teraz rozumiem gadanie na fejsie o bez glutenowym zarciu , knjapie i... Ale ie, Twoje teksty to zawsze bedzie pizza z salami, no sorry ;D
OdpowiedzUsuńAle wpasc na to, by tak trafny cytat tyczył sie penisa.... Czemuz sama na to nie wpadlam, damn! ;D
Na wszystkie Arrancary świata i inne dziadostwo, już nie wiem, co mam pisać o Twoich tekstach. Są tak absurdalne, że śmieszne i tak celne, że mogę tylko chylić czoła.
OdpowiedzUsuńTak spokojna reakcja na zmianę i błyskawiczne dostosowanie się do niej są aż nieziemskie. Każda inna osoba wpadłaby w panikę, to chyba podstawa takich historii, a obróciłaś ten motyw w całkiem inną stronę. Chylę czoła.
Pozdrawiam