Tablica ogłoszeń


Grupa Kreatywnego Pisania to długoterminowy projekt cotygodniowych wyzwań pisarskich z wykorzystaniem writing prompts. Więcej znajdziesz w zakładce "O projekcie".



Temat

Temat na tydzień 129:

To było bardzo kłopotliwe. Nigdy nie miał ofiary, która odniosłaby porażkę w umieraniu.

klucze: klucz, wymiana, akcesoria, niedobre.

Szukaj tekstu

niedziela, 28 maja 2017

[41] A gdyby tak... ~ Tenebris

            Otwarte na oścież okno miało zapobiec przegrzaniu mózgu. Świeże powietrze wyganiało z pokoju chociaż odrobinę tego niechcianego ciepła. Po całym pomieszczeniu walały się notatki i różne gryzmoły. Nawet lecąca z głośników rockowa muzyka nie była w stanie zagłuszyć przekleństw, wyzwisk i całego tego złorzeczenia, które bezwiednie przedostawało się poza cztery ściany niewielkiego azylu, który nazywała sypialnią.
            – Co za ch*j! D*&@k pi#&@olony, złamas… „Zadzwonię jak tylko wrócę”. Ch*j, a nie „zadzwonię”…
            Czekała cały dzień. Cały boży dzień. Na jakiś znak życia. Już przestała marzyć, że zadzwoni, ale może, chociaż wyśle SMS–a, cokolwiek… Nie wysłał, choć słońce chyliło się już ku zachodowi. Nie zmieniło to jednak faktu, że wciąż było tak diabelsko gorąco, co tylko wkurzało ją jeszcze bardziej.
            – Niech to… Do diabła z nim. Może się do mnie już nigdy nie odzywać. Mógłby błagać na kolanach o wybaczenie, czołgać się przed drzwiami, a i tak powiem mu, żeby wy&@##@l@ł. Tak właśnie zrobię. Niech zna swoje miejsce na świecie… Tak… Właśnie…
            Westchnęła ciężko i chwyciła czajnik elektryczny. Musiała napić się jakiejś herbaty. Najlepiej z melisy za nim ją jaśnista strzeli i krew zaleje. Musiała wyjść z pokoju, żeby nalać wody. Strój miała niezbyt wyjściowy. Ot przytarte legginsy i zupełnie nie pasująca do nich kwiecista bluzka. Jedyna, w jakiej mogła funkcjonować w takie upały.
            Ale w takie ciepłe i „piękne” dni nikogo nie było w pobliżu. Mogła spokojnie wyjść na korytarz, nie obawiając się, że ktoś przyłapie ją na tej modowej porażce. Nie, żeby się tym miała jakoś przejąć. Wierzyła jednak, że do ludzi powinna jakoś wyglądać. Gdyby nie to, że tego dnia nie chciało jej się wyglądać. Nie chciało jej się nic. No może poza rozwaleniem czyjejś twarzy o chodnik.
            Wciąż nieco wnerwiona chwyciła za klamkę i otworzyła z rozmachem drzwi. O coś uderzyły, ale niespecjalnie się tym przejęła. Właściwie nawet tego nie usłyszała, wsłuchana w mocne brzmienia rockowej kapeli. Poza tym i tak miała ochotę coś rozwalić, nawet jeśli były to bogu ducha winne drzwi.
            – No i ch*j – skwitowała pod nosem i nalała do czajnika wody.
            Odwróciła się na pięcie i miała wrócić do pokoju, nim ktoś ją zobaczy. Ale było za późno.
            – Jak długo tam stoisz?
            – Dłużej, niż byś chciała – padło w odpowiedzi.
            – To znaczy?
            – To znaczy, że słyszałem wszystkie wiązanki, jak mniemam, pod moim adresem – odparł, a na jego twarzy pojawił się kpiący uśmiech.
            – No i dobrze. Zasłużyłeś sobie… – mruknęła, wymijając go w przejściu.

            – Wiem – odparł, westchnąwszy ciężko i ucałował ją w czubek głowy. – Przepraszam…

2 komentarze:

  1. Słodko. Chyba Ci się nie chciało tego pisać, bo mam wrażenie niedopracowania tekstu. Ot scenka w szkicu. Już nawet nie chodzi o realia czy nakreślenie bohaterów, ale widać, że to coś napisane spontanicznie.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Nawet jeśli spontaniczne i niedopracowane, to ja nie mam problemu z wyobrażeniem sobie tej sceny. Bohaterowie nie są mocno zarysowani, ale mnie to nie przeszkadza, bo lektura była przyjemna.
    A melisę mogę pożyczyć ;)

    OdpowiedzUsuń