Idź już spać, mała
Króle i królowe
wymagają nieco więcej uwagi, niż mogę im poświęcić ostatnimi czasy, bo też
trudno napisać coś takiego bez stworzenia realiów. Jednak zawsze można temat
wykorzystać jako pretekst do napisania czegoś innego. I tak powstał ten szkic,
bo inaczej tego nazwać nie mogę.
To był ich
zwyczaj, odkąd tylko Abba rozgościła się w Czarnym Zakonie, choć nie zawsze
udawało się go dopełnić. Trudno bowiem czytać na dobranoc, gdy jest się
oddalonym od siebie setki kilometrów bądź trzeba czuwać całą noc. Jednak w domu
bardzo rzadko z tego rezygnowali i jeśli tylko mógł, Kanda czytał dziewczynce
na dobranoc. Jakoś nie miał serca powiedzieć głośno, że skoro mała ma już
dwanaście lat, może czytać sobie sama.
Ten wieczór
był podobny. Oboje wrócili już ze swoich zadań, więc nic nie stało na
przeszkodzie, by Kanda przyszedł poczytać Abbie. Dziewczynka z entuzjazmem
podała mu kolejną książkę z zaznaczonym miejscem, gdzie skończyła czytać sama,
po czym wsunęła się pod kołdrę. Nie musiała nic mówić. Oboje wiedzieli, jak ten
wieczór ma wyglądać.
– Pomimo sprzeciwów król uczynił królewnę Sarę
swoją królową. Wiedział, że tym samym wywoła wojnę: tę wewnętrzną, jak i
zewnętrzną. Pragnął bowiem wojny, lecz samodzielne jej wywołanie wznieciłoby
opór doradców i sprzymierzeńców. Zaślubiny z Sarą pozwoliły mu nie przyłożyć do
tego ręki w bezpośredni sposób.
Jednak na razie bardziej interesowała
go nowo poślubiona małżonka, której uroda tak bardzo zawróciła mu w głowie.
Weselni goście nadal pili zdrowie młodej pary, gdy ta ruszyła do alkowy...
Kanda
zawahał się, nim przeczytał kolejne słowo i przebiegł spojrzeniem tekst.
Naprawdę nie miał pojęcia, skąd ta książka wzięła się w rękach Abby. Przecież
ona ma dwanaście lat i stanowczo nie powinna czytać czegoś takiego.
– Kanda?
– Na dziś
dosyć – zadecydował.
– Jeszcze
nie – jęknęła.
– Dość. Idź
już spać, mała.
Abba
nachmurzyła się, ale nic nie mogła zrobić, gdy Kanda wstał i ruszył do drzwi z
książką w ręce. Już on się postara, żeby dziewczynka nie miała więcej
styczności z tym tomem. Zaś osoba, dzięki której się tu zjawił, gorzko tego
pożałuje.
– Kanda.
– Kazałem
ci iść spać.
– Ja wiem,
co tam dalej jest.
Aż się
odwrócił w progu na te słowa. Skąd...
– Dobranoc,
Kanda.
Abba
przykryła się kołdrą i zgasiła światło. Japończykowi nie zostało nic innego,
jak wrócić do siebie. Nie mógł jednak uwolnić się od myśli, że w takich
chwilach dziewczynka przypomina mu Vivian.
Czytajcie
dzieciom książki.
Ooooooooo. Musiałam chwilę posiedzieć i się pouśmiechać. Serio, siedziałam sobie z łapami nad klawiaturą i uśmiechałam się, analizując tekst w głowie. :) Króciutko, ale bardzo mi się podobało. I duży plus za ujęcie tematu, bo oryginalnie! :D
OdpowiedzUsuńOczywiście, chcę wiedzieć, co to za książka i jak się kończy! :D To też fajne zagranie. :D
W nieodpowiedni sposób dla 12-nastolatek :P
UsuńHahaha, chciałabym widzieć minę Kandy, kiedy Abba się zdradza z tym, że wie. Musiałą być wielce epicka :D
OdpowiedzUsuńŁadne, choć króciutkie, ujęcie tematu.
Ściskam!
Kanda! I już wiem, które to uniwersum mwehehehe! No, poza tym Vivan! >D zdziwiłam się tylko, ze takie krótkie, ale to sztuka napisać coś epickiego w tak krótkim fragmencie, a mnie się niewątpliwie podobało c: puenta jest!
OdpowiedzUsuńCzytajcie dzieciom książki... bo przynajmniej będziecie wiedzieć, co czytają xD Chociaż czasem, dla własnego spokoju, lepiej nie wiedzieć *przypomina sobie, jak ciocia opowiedziała mamie, o czym jest "Cmętarz zwieżąt" Kinga*. Krótkie, ale jest i dobrze :D
OdpowiedzUsuń