Tablica ogłoszeń


Grupa Kreatywnego Pisania to długoterminowy projekt cotygodniowych wyzwań pisarskich z wykorzystaniem writing prompts. Więcej znajdziesz w zakładce "O projekcie".



Temat

Temat na tydzień 129:

To było bardzo kłopotliwe. Nigdy nie miał ofiary, która odniosłaby porażkę w umieraniu.

klucze: klucz, wymiana, akcesoria, niedobre.

Szukaj tekstu

niedziela, 28 maja 2017

[41] Historia kołem się toczy ~ Laurie

Historia kołem się toczy

Tę scenę pisałam już wielokrotnie, ale temat sam się prosi, żeby zrobić to ponownie, więc w tym tygodniu zbytnio się nie wysiliłam. Owszem, mogłabym dopasować tu niemal każdą moją opowieść, a nawet napisać coś nowego, ale Corrie tak za mną ostatnio chodzi, że nie mogłam jej odmówić. Kensei i Kimiko nie należą do mnie, ja ich tylko pożyczam od Leukonoe , z którą popełniłam „Niebiosa”.

            Obserwowała go, gdy tak się wahał – wejść na teren Dziesiątego Oddziału czy dziś sobie odpuścić. Krążył w pobliżu bramy, by przystanąć, westchnąć, drapiąc się po tatuażu i za chwilę zacząć ten cykl od początku. I znowu. Uśmiechnęła się na ten stan rzeczy, bo doskonale wiedziała, co mu chodzi po głowie.

            – Starość cię zastanie – odezwała się w końcu.
            – Corrie. – Obrócił się błyskawicznie w jej stronie z dość głupią miną wyrażającą jednocześnie irytację obecnością dziewczyny jak i wstyd, że go przyłapała. – Jak długo tam stoisz?
            – Dłużej, niż byś chciał. – Wyszczerzyła ząbki w psotnym uśmieszku. – Może należało zabrać jakiegoś kwiatka? Kobiety lubią kwiatki.
            – Corrie, bo ja cię zaraz...
            Nie usłyszała reszty groźby, bo zniknęła w błyskawicznym kroku, śmiejąc się radośnie. Chwilę później pojawiła się już na dziedzińcu Dziesiątego Oddziału i pomachała mu beztrosko, jakby właśnie nie przyłapała go znów na tej niepewności. Nic dziwnego, że jego pokłady cierpliwości – zwykle dość sporych rozmiarów – zniknęły w ekspresowym tempie.
            – Ty mała... – syknął.
            Nie zdążył jej złapać, bo umknęła mu w ostatniej chwili, chichocząc. Ledwo dotknął jej ramienia. Pogonił za nią, rozpoczynając gonitwę po całym dziedzińcu. Ona rozbawiona, on zirytowany. Mógł ją dopaść, był szybszy, ale jeszcze przez chwilę zamierzał dać jej złudne poczucie przewagi, a potem dorwać ją w najmniej spodziewanym momencie. I wtedy popamięta.
            Corrie wpadła do budynku administracyjnego, uśmiechając się jak mały diabeł. Zdążyła tylko odsunąć drzwi kapitańskiego biura, gdy ją złapał. Zupełnie przy tym zapomnieli, że w ten sposób mogą narazić się Hitsugayi.
            – Corrie, Shuuhei.
            – Cześć, Rangiku-san. Popatrz, gościa ci przyprowadziłam.
            Matsumoto uśmiechnęła się, doskonale wiedząc, że jeszcze przed chwilą gonili się po dziedzińcu. Zresztą widziała ich przez okno, gdy oderwała się od papierów.
            – Macie szczęście, że kapitan jeszcze nie wrócił. Napijecie się herbaty?

            Corrie uśmiechnęła się nieco nostalgicznie, obserwując Kenseia, który przyglądał się trenującej Kimiko tylko nieco cielęcym spojrzeniem. Coś jej to przypominało, choć musiała przyznać, że dzieciaki i tak zaszły dalej. Jednak było to trochę dziwne, ale i zabawne, jak historia zatacza kręgi. A może to po prostu geny.
            – Nie wahałabym się na twoim miejscu – odezwała się.
            Prawie się roześmiała, gdy zobaczyła identyczny co u jego ojca wyraz twarzy odwracającego się gwałtownie Kenseia. Gdyby nie brak tatuażu i blizn, mogłaby przysiąc, że stoi przed nią Hisagi podglądający Matsumoto.
            – Shiroyama, jak długo tam stoisz? – zapytał z niezadowoleniem.
            – Corrien – poprawiła go. – Ile razy mam jeszcze powtarzać, żeby ten czarny łepek załapał? A wracając do twojego pytania, dłużej, niż byś chciał.
            Chłopak nachmurzył się widocznie.
            – To nie jest twoja sprawa.
            – Moja, nie moja, żadna różnica. – Wzruszyła ramionami. – Po prostu szkoda, żebyście marnowali czas, krążąc wokół siebie, bo potem może być za późno. Zostanie tylko żal.
            – Zajmij się sobą.
            – O mnie się nie martw, Kensei-kun. – Wyszczerzyła zęby w uśmieszku.
            Saga tylko prychnął z niesmakiem. Nie rozumiał tej kobiety. Drgnął, gdy na krótko położyła dłoń na jego ramieniu, choć nie zamierzał dalej pokazywać, że się jej obawia.
            – Nie popełniaj tego błędu – powiedziała z nutą nostalgii. – Zasługujecie na coś więcej niż tylko długie spojrzenia. Zresztą zapytaj ojca.

            Chwilę później odeszła z nadzieją, że geny chociaż w tym przypadku nie będą aż tak dokładne. Nie chciała obserwować powtórki. Chyba na tyle mogła liczyć w tym zniszczonym świecie.

6 komentarzy:

  1. Łoboru, a szo tu się wydarzyło? Mały Kensei syn Hisaga? Ale fajneeeee!

    OdpowiedzUsuń
  2. Aż wstrzymałam oddech. Zawsze, kiedy świeci słońce, udaję się do Seireitei. Dziękuję za kolejną, nową wycieczkę w te strony <3

    Nie wahaj się! Oddział dziesiąty jest super! :D

    Corrie i Shuuhei.Shippuję. <3 Oj tam, narazić się Hitsugayi, przecież to takie niegroźne! :D

    Matsumoto w papierkowej robocie? I jeszcze proponuje herbatę?! xD :D

    Co to tu sie w końcówce narobiło! O so tu chosi?! :D Dobre, dobre bardzo! :D Kurde, podjarałam się, miałam myć rower, a tu mnie przeniosłaś w dawno nieodwiedzane rejony i mi się zatęskniło! :D

    Krótko, ale trafnie! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie się od początku podobało <3. Nie znam tak bardzo Corrie, choć wydaje mi się, że coś już o niej czytałam, ale lubię ją!
    Moja znajomość uniwersum Bleacha jest dosyć marna, bo jak ci opowiadałam, doszłam do jakiegoś 60, 70 odcinka, dlatego kojarzę tylko Matsumoto i Hitsugayę, a Shuuhei... wyguglowałam go sobie, nie znaju ;____; bynajmniej fragment był uroczy! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie wiesz, co straciłaś. Takiego desperata to ze świecą szukać :D

      Usuń
  4. Oi ya, przyda sie troche blicza, zawsze. Miły, nostalgiczny fragment. Shuuhei tracący cierpliwosć... tak, czemu nie ;D To by było ciekawe, tak go totalnie wyprowadzić z równowagi. Krótko! Podróżowac po seireitei lubię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko Corrie tak potrafi i to w odpowiednich warunkach. Ale to powinnaś już wiedzieć;)

      Usuń