Tablica ogłoszeń


Grupa Kreatywnego Pisania to długoterminowy projekt cotygodniowych wyzwań pisarskich z wykorzystaniem writing prompts. Więcej znajdziesz w zakładce "O projekcie".



Temat

Temat na tydzień 129:

To było bardzo kłopotliwe. Nigdy nie miał ofiary, która odniosłaby porażkę w umieraniu.

klucze: klucz, wymiana, akcesoria, niedobre.

Szukaj tekstu

czwartek, 4 maja 2017

[37] Długo i szczęśliwie ~ Justyna W-R.



Pisane na szybko bez sprawdzania. Ale napisane! Przepraszam za literówki i dziwne zdania. Sama mam wrażenie, że wyszło trochę topornie. Pomysł mi się podoba, zawdzięczam go wczorajszej grze w „Czarne historie”. Polecam tę grę jeżeli będziecie miały okazję zagrać. Rozbudza wyobraźnie. Tymczasem zapraszam na bajkę gender w moim wydaniu!

Długo i szczęśliwie

            Otworzyłem oczy z uczuciem niepokoju. Nade mną, zamiast sufitu z desek widziałem twarz. Poczułem echo uderzenia w potylicę. Ostatnia rzecz, którą pamiętałem to oddalający się sufit i głośny huk. Teraz pochylała się nade mną dziewczyna, która siedziała obok mnie. Zamrugałem. Panował półmrok, ale nawet takie mało intesywne światło mnie raziło.
Próbowałem zapytać ją, kim jest, ale zamiast tego z moich ust wydobył się cichy charkot. Usta były wyschnięte, gardło też. Próbowałem przełknąć ślinę. Rozejrzałem się. Wcześniej myślałem, że wciąż jesteśmy na strychu, ale zrozumiałem, dlaczego się pomyliłem. Byliśmy w rodzinnej krypcie.
-                    W porządku? - zapytała dziewczyna.

Kiwnąłem głową. Ból przeszył ciało. To śmieszne, ale miałem takie głupie uczucie jakby krew zaczynała płynąć po długiej przerwie. Kojarzycie takie uczucie, kiedy cierpnie wam noga i później boli i czuć nieznośne mrowienie? Ja czułem tak na całym ciele. Zacisnąłem i rozłożyłem pięści. Próbowałem się podnieść. Dziewczyna podbiegła i złapała mnie za rękę. Oczy przyzwyczaiły się do światła. Jednym ruchem przerzuciła moje nogi przez brzeg trumny i pociągnęła mnie za ręce. Gdy moje stopy dotknęły ziemi z wdziękiem runąłem na kamienną posadzkę. Dziewczyna pomogła mi usiąść po czym kucneła naprzeciwko.
-                    Jestem lady Amelia. To ja cię obudziłam.
Zdziwiłem się. Zazwyczaj budziła mnie pokojówka, ewentualnie matka. Co ja tu właściwie robię? Czy jestem wampirem? Zdziwienie najwyraźniej było widoczne na mojej twarzy.
-                    Zasnąłeś od ukłucia zaczarowanym wrzecionem. Coś zaczyna ci się kojarzyć?
Coś zaczynało mi się kojarzyć. Ukułem się wrzecionem i padłem jak nieżywy na ziemię. To musiała być jakaś podła alergia. Tylko dlaczego rodzice wpakowali mnie do trumny?
Szczerze mówiąc od jakiegoś czasu wszędzie wpadałem na wrzeciona. Szyłem na maszynie i ręcznie, wrzeciona mnie kompletnie nie pociągały. Nie raz widziałem, jak matka wyglądała zza rogu, i kiedy mijałem wrzeciono bez śladu zainteresowania była wyraźnie rozczarowana. Jednak to znalezione na strychu było wyjątkowo ciekawe.
            Spojrzałem na moje stopy. Na nogach miałem czarne skórzane buty.
-                    O nie – szepnąłem. Buty były kompletnie zwyczajne i nie pasowały do szarych spodni i marynarki. Zauważyłem również, że zmyto lakier z paznokci i podcięto mi włosy. Żeby tylko Janek nie zobaczył mnie w tym stanie. Wziąłem butelkę wody, którą podała mi dziewczyna. Gdy uzupełniłem płyny coś zaczęło mi świtać.
-                    Co się stało? - zaniepokoiła się śliczna nieznajoma.
-                    Nic, nic
Próbowałem się podnieść. Amelia złapała mnie pod ramię. Teraz właśnie uzmysłowiłem sobie, że mam deja vu. To już się wydarzyło, i to kilka razy.
-                    Czy ty mnie pocałowałaś? - zapytałem. Na ustach czułem szminkę za parę złotych. 
-                    Tak! I teraz się pobierzemy i będziemy żyć długo i szczęśliwie! - uśmiechnęła się nieznajoma. Spojrzenie miała szalone.
-                    Co? A to niby dlaczego?
-                    Nie wiesz? Odczyniłam klątwę?
-                    Kochana, ja już mam swojego księcia. Nazywa się Janek i jest ogrodnikiem.
Dziewczyna zamrugała oczami ze zdziwieniem. Przed kryptą czekał na nas komitet powitalny. Matka spojrzała na nas z nadzieją. Amelia pokiwała głową odmownie. Matka spuściła głowę po czym przytuliła mnie i wyszeptała, że może uda się następnym razem. Z brodą opartą na jej ramieniu uśmiechnąłem się do przystojnego ogrodnika, który machał do mnie zza bukszpanu. To jego pocałunek obudził mnie z pierwszego snu, pięć lat temu. W końcu będziemy żyć długo i szczęśliwie.  

2 komentarze:

  1. Widać, że niedopracowane, ale całkiem sympatyczne. Na początku też czułam, że to jakieś wampiry, ale od Ciebie nie spodziewam się takich banałów i proszę, Śpiąca Królewna gender. Fajnie.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Haha, uśmiechnęłam się po lekturze. Genderowo, może niedopracowane, ale przyjemne w odbiorze. Mnie się podoba.

    OdpowiedzUsuń