Przyznaję
się, jestem leniem i nie chciało mi się wymyślić nic nowego.
Scena, która będzie występować w moim planowanym projekcie, tylko
pewnie dokładnie ją rozpiszę. Jeden tekst z tego świata już
tutaj dałam, ale bardzo dawno (tydzień 9.). Dialogowo. Na dodatek
kompletnie wyrwane z kontekstu. Tytuł jak zwykle w ostatniej chwili,
byle był jakiś adekwatny XD
Aktina
Chwila
załamania
Wysiadł
z taksówki przed samym wejściem znanego w całym mieście klubu
Ruby. Uchodził on za
najbardziej ekskluzywny, a wejście do środka zapewniało tylko
specjalne zaproszenie. Neonowy szyld zdobiła animacja kobiecych ust
oblizujących się ciągle z czerwonej szminki. Tak to wyglądało
dla postronnych, a Derek od kilku tygodni już nim nie był.
Doskonale wiedział, że szminka w logo tak naprawdę jest krwią, a
lokal obsługuje tylko wampiry, bycie jednym z nich to tajemnicza
przepustka. Nadal nie mógł się przyzwyczaić, że niektóre rzeczy
nie są tym, na co wyglądają, ludzie również.
–
Zaczeka pan, wrócę ze znajomą. – Nachylił się nad otwartym
oknem kierowcy.
–
No nie wiem, czy zaczekam. Mam następne kursy. – Mówiąc to,
wyciągnął i zapalił papierosa. Skorzystał z otwartego okna,
posyłając w stronę ostatniego klienta kłęby dymu.
–
Gdyby był pan tak zajęty, nie robiłby pan przerwy na fajkę. –
Kątem oka zauważył już Samanthę, więc zaczął się
niecierpliwić.
–
W każdej chwili mogę dostać zgłoszenie i zarobić, zamiast stać
tu nie wiadomo ile.
Derek
westchnął i przeklął pod nosem. Wyjął portfel i podstawił
starszemu mężczyźnie pięćdziesiąt dolarów pod nos.
–
Wystarczy?
Kierowca
bez słowa złapał banknot i schował do kieszeni. Chłopak z ulgą
uznał to za zgodę, chociaż trochę żałował tak łatwo wydanych
pieniędzy. Złapałby inną taksówkę, ale nie chciał przebywać w
tej okolicy dłużej, niż było to konieczne.
–
Co tak długo? – Znajoma wampirzyca stała już za jego plecami.
–
Gdybym przyjeżdżał tu po ciebie, Sam, oddawałabyś mi połowę
łapówki. Jak wprowadzisz mnie do środka? – dopytał, kiedy już
zbliżali się do bramki.
Kobieta
nic nie odpowiedziała. Po prostu podeszła do jednego ochroniarza,
zakręciła się koło niego z uroczym uśmiechem. Szepnęła coś na
ucho i przejście dla człowieka stało otworem.
–
Co mu powiedziałaś, że od razu mnie wpuścił? – dopytywał
dalej, zagłębiając się w korytarzach lokalu. Wolał wiedzieć,
jak wygląda oficjalna wersja.
–
Skoro tak bardzo chcesz wiedzieć, jesteś tu jako mój żywiciel –
powiedziała, bez żadnych emocji w głosie, jakby rozmawiali o
pogodzie.
–
Cudownie... Mam nadzieję, że nie macie zwyczaju dzielić się
posiłkiem z innymi?
Odpowiedział
mu tylko dwuznaczny uśmiechem, ale nie miał już ochoty na
kontynuowanie tego tematu. Stali w rogu głównej sali, wśród
tańczących, czasem całujących się wampirów, z idealnym widokiem
na bar. Przy nim siedziała, a raczej wisiała nad kieliszkiem Sara.
Włosy miała w nieładzie, jedno ramiączko jej sukienki spadło i
jakoś nie zaprzątała sobie głowy, aby je poprawić. Całą swoją
postawą przywodziła na myśl jądro rozpaczy.
W
czasie, kiedy ją obserwował, wypiła resztę czerwonego płynu i
skinęła na barmana, żeby nalał jeszcze raz to samo.
–
Myślałem, że nie możecie się upić. Szybka regeneracja i w
ogóle. – Ciężko było mu patrzeć na kompletnie rozbitą
dziewczynę. Musiał się jednak opanować, zanim do niej podejdzie.
–
Wypicie czystego alkoholu nic nam nie zrobi, ale można oszukać
organizm. Normalny człowiek upija się, ponieważ alkohol dostaje
się do krwiobiegu. Jeśli my zmieszamy trunki z krwią, możemy
poczuć lekki zawór głowy, chociaż efekt nie utrzymuje się zbyt
długo. Problem w tym, że ona nie odchodzi od baru przez całą noc.
–
Skąd wiesz, jak długo tu jest? – Zlustrował Samanthę od góry
do dołu. Jej wieczorowy strój, staranny makijaż i fryzura
zdradziły wszystko. – Nie szukałaś jej tutaj. Ty ją tu
przyprowadziłaś! Na dodatek nie zrobiłaś nic, żeby zabrać
przyjaciółkę, zanim doprowadzi się do takiego stanu! – syknął,
wskazując Sarę mieszającą słomką krwawego drinka.
–
Nie próbuj mnie oskarżać. Chciałam dobrze, miała się wyluzować.
–
Brawo, to ci się udało. – Skrzyżował ręce na piersi. – Tak
się rozluźniła, że ledwo siedzi na barowym stołku – prychnął.
–
Nie słucha mnie. Spróbuj do niej przemówić, w końcu byłeś z
nią, kiedy zobaczyła Jamiego.
Nie
dyskutował już więcej z Sam. Ruszył w kierunku Sary z drugiego
końca sali. Nie zdążył nic powiedzieć, to ona powitała go jako
pierwsza, wyjątkowo ostrym tonem.
–
Zamknij się.
–
Nic nie mówiłem.
–
Mam to gdzieś, zamknij się. Dobrze wiem, co chcesz powiedzieć.
–
Przecież nie umiesz czytać w myślach. – Zajął miejsce obok
dziewczyny. Kiedy ta podniosła szklaneczkę do ust, złapał
naczynie, siłując się lekko. Ostatecznie zadzwoniło ono głośno
o blat. Derek widział, że wampirzyca ewidentnie jest pijana. Gdyby
była w pełni sił, nigdy nie mógłby tego zrobić. – Tej pani
już wystarczy – zwrócił się do barmana. – Rachunek.
–
Nie ma mowy! – Chciała sama sięgnąć po butelkę stojącą po
drugiej stronie, należącej do pracowników, ale zachwiała się i
spadłaby ze stołka, gdyby chłopak jej nie złapał.
–
Właśnie dlatego wracamy do domu.
Wampir
stojący za barem nie próbował stawać po stronie klientki,
ponieważ w tym przypadku nie miała racji. Zajął się podliczaniem
należnej kwoty. Kiedy podał kwit człowiekowi, ten o mało sam nie
spadł z siedzenia. Rachunek wynosił ponad trzy tysiące dolarów.
–
Co wy tu sprzedajecie? Płynne złoto? – oburzył się. Z drugiej
strony czego innego mógł oczekiwać? Ekskluzywny klub to i ceny
astronomiczne.
Zaczął
przeszukiwać torebkę Sary w nadziei na znalezienie gotówki, której
niestety tam nie było. Z zakamarków portfela wydobył jednak kartę
płatniczą. Natychmiast skinął na Samanthę nadal stojącą w
oddali, licząc na to, że zna ona kod. Razem z kawałkiem plastiku
na blat wypadł jednak woreczek z resztką białego proszku.
–
Co to jest? – Zamachał przedmiotem przed oczami upitej wampirzycy.
–
Przecież nie cukier puder. – Zaśmiała się, opierając coraz
cięższą głowę na rękach. – Ja go o wszystko obwiniłam –
wyznała, schowana za rozpuszczonymi włosami.
–
Kogo? Jamiego? To twój młodszy brat, zna cię na wylot, nie
uwierzyłby w coś, co było kłamstwem – Próbował przekonywać
Sarę, jednocześnie na migi porozumiewając się z Sam, pokazując
jej narkotyki.
–
Ty nie wiesz, co ja wtedy powiedziałam, jakim tonem. On mi nigdy nie
wybaczy, a ja nie mogę mu tego wytłumaczyć. – Z początkowej
hardości nic nie zostało. Derek pierwszy raz widział ją tak
załamaną.
–
Z każdej sytuacji jest jakieś wyjście. – Podniósł głowę
dziewczyny i wytarł łzy z jej policzków. Makijaż rozmazała już
dawno. – Zabierzemy cię do domu. Rano wszystko wygląda lepiej.
–
Tak właściwie mamy już szóstą – niepewnie spróbował
uświadomić klientów barman, na co człowiek spiorunował go
wzrokiem. To wystarczyło, mimo że przewaga siły pracownika była
ewidentna.
Z
pomocą drugiej wapirzycy postawił Sarę w pionie i oparł na swoim
ramieniu. Przyjęła pomoc bez żadnych uwag, zresztą nie dałaby
rady wyjść z budynku o własnych siłach.
Przed
wejściem Ruby wciąż
czekała na nich taksówka. Kierowca palił już któregoś z kolei
papierosa, korzystając z chwili wytchnienia. Miał szczęście, bo
gdyby odjechał, Derek nie ręczył za siebie przy ich ewentualnym
następnym spotkaniu.
Przeczytałam i mam pustkę w głowie. Niby wszystko całkiem zgrabnie ujęte, ale czegoś mi brakowało. Nie wiem, czego. Może fakt, że jest to fragment wyrwany z kontekstu, zaważył.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Nie dziwię ci się. Tekst jest... jaki jest. Chciałam wykorzystać temat i ubrać w słowa to co ma w głowie, ale sama nie jestem z tego tekstu jakoś wyjątkowo zadowolona. Mógł być lepszy.
UsuńEy, podobal mi sie ten obrazek! Nawet bardzo. Dawno nic o wampach nie czytalam (chyba zmierzch mnie zatrulxd) a to właśniebyla swietna odtrutka! Caly czas mialam dobre skojarzenia, derek xd ale i z przez nazwe baru chodzila mi po głowie ta piosenka, co smialo chyba tego szota miglaby byc tlem muzycznym https://youtu.be/F27_UnSiCjA
OdpowiedzUsuńLubie.
Ładnie wpleciony dialog, ze wszystkich tekstow u Cb najnaturalniej mi sie wydaje, yhym. No i naprawde sie wciagnelam. Zywiciel i mam nadz ze nie dzielicie sie posilkami xd dobre. Troche mnie jadro rozpaczy rozbawiło choc nie wiem czy dobrze ze w takim momencie xd
Ladnie. Zgrabnie. Nie ma sie do czego przyczepic i wciaga. Lubie, kupuje!!
Obrazek, dobrze nazwane! XD Ja wampiry tak w sumie lubię, Zmierzch tylko oglądałam XD
UsuńJeżeli dobre skojarzenia były z Hale'em to trafiłaś w sedno :D Przez niego takie imię XD Piosenka faktycznie mogłaby posłużyć za jakiś soundtrack do sceny ;)
Wgl u mnie z tym tematem to było śmiesznie, bo ja zamiast tego dialogu miałam w pamięci ten z poprzedniego tygodnia. Na szczęście sprawdziłam dla pewności, zanim zaczęłam pisać i szybko wybrałam inną scenę xD
Jądro rozpaczy xD Pierwsze określenie, które mi przyszło do głowy i opisywało to, co chciałam. Też nie wiem, czy to dobrze xD
Cieszę się, że cic się podoba, chociaż mogłoby być lepsze ;)
Jakbym już kiedyś coś podobnego czytała, a jednocześnie powiało odrobiną świeżości.
OdpowiedzUsuńWyrwane z kontekstu, ale czyta się dobrze. Przeszłabym się do takiego klubu poobserwować wampiry, tylko ceny trinków mnie bolą.
Pozdrawiam.