Świetny pomysł
Napisać tekst
fantastyczny ze smokiem w roli głównej nie jest łatwo. Do tego w tym tygodniu
mamy dialog do wykorzystania i nie jestem pewna, czy moi bohaterowie skłonni
byliby do wypowiedzenia takich słów. Czasami długo debatujemy nad takim
zadaniem, a co z tego wychodzi, przekonajcie się sami.
– Stary, nie będziemy pytać o
drogę smoka – powtarza raz jeszcze, spoglądając z niezbyt szczęśliwą miną na
pustą kartkę w dłoni.
Dni mijały, a prócz tego zdania
nie pojawiło się nic więcej, doprowadzając ją do szału. Naprawdę chciała coś
napisać, a tu jak na złość nic nie chce współpracować. Nawet codzienny gwar z
salonu nie jest aż tak irytujący.
– Chyba nic z tego nie będzie w
tym tygodniu – uznaje w końcu, wzdychając ciężko.
– Czemu nie?
– Bo nie mam żadnego uniwersum,
które mogłabym tu wykorzystać? – Unosi brew. – I nikt nie chce być idiotą,
który by pytał smoka o drogę?
Takie głupie pytania zawsze ją
irytują, a dziś już szczególnie. Ciekawe, że jeszcze tego nie zauważył, ale to
może wina tej czerwonej kity na łbie. Zresztą czego można oczekiwać od kogoś,
kto spędził pół życia w najbardziej bitnym z Trzynastu Oddziałów Obronnych
Społeczeństwa Dusz.
– Idioci zawsze się znajdą.
Jednego masz przed sobą, Laur. – Kpina pada z parapetu, choć spojrzenie zielonych
oczu ani na chwilę nie odrywa się od czytanej książki.
– Ciebie nikt o zdanie nie pyta –
warczy Abarai – więc bądź tak dobra i zamilknij, Walker.
Vivian posyła mu jedynie jeden ze
swych najpiękniejszych uśmiechów, po czym wraca do lektury. Nie powstrzymuje
się jednak przed kolejnymi słowami:
– Ciebie za to nikt chyba nie
nauczył ogłady, poruczniku Szóstego Oddziału Renji Abarai. Nie wiesz, że nie
wolno się tak zachowywać w obecności kobiet?
– Ciebie mam też zaliczyć? –
Renji uśmiecha się złośliwie.
– Wybacz, ale nie jesteś w moim
typie, żebym cię wpuściła choć w pobliże swojego łóżka – pada riposta, po
której Abarai robi się czerwony.
Laurie chichocze pod nosem, po
czym stuka paznokciami w podłokietnik fotela.
– Nie pomagacie mi w ten sposób –
oznajmia.
– To niech sama coś wymyśli, jak
jest taka mądra – oburza się Renji. – Chyba że umie tylko dogadywać.
– Czyżby zabolała męska duma? –
kpi dalej Vivian. – Bo chyba ostatnio nie wiedzie ci się najlepiej, panie
poruczniku.
Abarai już ma coś odpowiedzieć, gdy
Laurie unosi rękę, żeby oboje się zamknęli. Naprawdę ją to drażni, choć nie
może zaprzeczyć, że z Renjiego idiotę bardzo łatwo zrobić. Czasami sam się o to
prosi.
– Może sam masz jakiś pomysł? –
Zmienia nieco temat. – Skoro zacząłeś dyskusję.
– Przecież masz uniwersa ze
smokami – odpowiada Renji. – Wystarczy je nieco odświeżyć.
– Gdyby to było tak proste,
miałabym tekst gotowy.
– Idiota już jest, teraz
wystarczy smok – odzywa się znowu Vivian, co sprawia, że Laurie odwraca na nią
spojrzenie. – Pisarką jeszcze nie byłam, jeśli dobrze pamiętam.
– Tak mi się wydaje, ale miałaś
już tyle wcieleń, że ręki nie dam sobie uciąć.
– No, to czas najwyższy.
– Czyżbyś wpadła na jakiś
genialny pomysł?
Vivian zamyka książkę i przenosi
się z szatańskim uśmiechem na biurko, nie przejmując się w ogóle tym, że
właśnie naruszyła świętą przestrzeń swojej kreatorki.
– Zamienimy świat shinigamich w
quasi średniowieczny. W końcu mają i miecze, i arystokrację, więc pasują. Renji
wraz z towarzyszami próbuje ocalić księżniczkę z łap okrutnego smoka. Taka
typowa awanturnicza przygoda.
– Brzmi jak Shrek – zauważa
Laurie.
– I nawet wiem, kto zagra jego
rolę. – Śmieje się Vivian, spoglądając znacząco na Renjiego.
– Teraz to przesadziłaś – warczy
Abarai. – Czy ja wyglądam jak ogr?
– Zawsze możesz robić za osła. –
Wzrusza ramionami. – Znaj moje dobre serce.
Laurie wzdycha ciężko,
spoglądając na tę dwójkę. Nim awantura zacznie nabierać rumieńców, do gabinetu
wchodzi G, Prawa Ręka samego Vongoli Primo z kubkiem herbaty.
– Nie dają ci pracować? – pyta,
podając napój Laurie.
– Na razie odstawiają komedię. –
Uśmiecha się do niego w podzięce. – Vivian chyba jest znudzona i próbuje
doprowadzić naszego ananasa do wrzenia.
– I nawet nieźle jej się to udaje
– stwierdza nowo przybyły. – Obawiam się, że to kwestia nieobecności jej
drugiej połowy. Ostatnimi czasy byli dość nierozłączni.
– Przynajmniej nie demolują
wszystkiego dookoła. – W tle słychać huk i głośne „Voi!” dochodzące z salonu. –
Jak niektórzy. – Wzdycha ciężko. – Naprawdę z niektórymi w tym domu współpraca
kosztuje więcej, niż powinna.
Ręce Abaraia uderzają o biurko,
zwracając na niego uwagę rozmówców. Jego czerwona twarz i szatański chichot
Vivian jasno określają, kto wygrywa w tej potyczce.
– Laur, czy ty na pewno
przemyślałaś dobrze obsadę „Pożegnaj jutro”? – pyta gniewnie. – Bo ja z nią nie
zamierzam współpracować.
– Renji, Renji. – Wzdycha Laurie.
– Przypominam ci, że prawie nie będziesz miał z nią bezpośredniego kontaktu. No
chyba że coś planowałeś.
– Ta, jasne – warczy Abarai. –
Jeszcze nie upadłem na głowę.
Spojrzenie Vivian jednoznacznie
pokazuje, że mu nie wierzy, ale ten jeden raz zostaje zignorowana.
– Nie wątpię. Zresztą już
postanowiłam, że tekstu w tym tygodniu nie będzie.
– Co? Nawet nie dałaś mi tego
dopracować. – Oburza się Vivian.
– Obawiam się, że rola smoka
zaraz po roli kamerdynera nie przypadłaby do gustu Byakuyi, a wiesz, że lubię z
nim współpracować. Nie chciałabym tego stracić. A jeśli ci się naprawdę nudzi,
zawsze możesz pójść i uciszyć naszą białowłosą Rybkę, zanim całkiem ogłuchnę.
Tego byśmy nie chcieli.
– A to był taki świetny pomysł –
wzdycha na odchodne Vivian. – Wiśniowy smok to byłoby naprawdę coś. Dziewczyny
by padły z wrażenia.
Laurie i G wymieniają spojrzenia,
uśmiechając się z rozbawieniem. Chwilę później autorka zostaje sama, by mogła
spokojnie zająć się innym tekstem. Tak wiele projektów przecież czeka na jej
uwagę.
Przy pierwszym akapicie jeszcze nie wiedziałam, o co dokładnie chodzi, ale już przy kolejnych zdaniach na mojej twarzy rozciągał się coraz większy uśmiech. Komentuję w miarę czytania, także narazie jestem na etapie wczuwania się w sytuację, która jest naprawdę nieźle przedstawiona :)
OdpowiedzUsuńOkej, Czerwona Kita i jesteśmy w domu. :) Będzie zamieszanie, prawda? :D
Walker, przybijam ci wysoką piątkę. :D Dobre zdanie: "– Idioci zawsze się znajdą. Jednego masz przed sobą, Laur. " :D
Boże, jak ja kocham czytać, jak Renji'emu ktoś wrzuca na ambicję. Niewazne, ze go kocham, ale taki pojazd po Abaraiu zawsze poprawia mi humor! :D
"– Zawsze możesz robić za osła. " Hahahaha, naprawdę, bardzo dobrze wchodzą ci dialogi, wpadłaś w świetne zestawienie multi-fandomu! :D
*Kiwa z głową... kurw... kiwa głową z uznaniem* (efekty kolejnej juz z rzędu kawy dają o sobie znać)
Naprawdę, świetnie się ubawiłam! Zaskoczyłaś mnie, mega pozytywnie, bardzo lubię czytać konwersacje między postaciami, własnie w takich sytuacjach, czuję się przez to usprawiedliwiona z gadania ze swoimi, bo przeciez pewnie każdy pisarz tak robi, prawda? :D
Postacie widzę u Ciebie żyją własnym życiem i mają się całkiem nieźle, poproszę więcej takich scenek! :D
Pozdrawiam cieplutko! (Ale będzie Renji w roli osła? Pretty Please~!) :D
Bardzo lubię, kiedy światy się mieszają. Tekst cieszy moje serce. Vivian i wiśniowy smok! :) Super by się to czytało, ale Vivian widze raczej w roli smoczycy niz czekającej na ratunek dziewicy. Fajnie, że akurat tymi bohaterami zaludniłaś sobie codzienność. Problem z tematem totalnie rozumiem - dla mnie też to było mega trudne. Bo jak to, do cholery, zorganizować, żeby pytać o drogę wielkiego jaszczura, a właściwie zdziwić się, że się chce pytać. Tekst krótki ale milutki! Fajnie zobaczyć ciebie w opowiadaniu! Uchyliłaś rąbka tajemnicy jak wygląda twój proces tworzenia. Podoba mi się ten eksperyment i liczę na powtórkę.
OdpowiedzUsuńŁo kuźwa, co tu się dzieje... niezły crssover ;D hehe, no jak Ty masz takie jazdy przy pisaniu to zazdroszcze ;D i o abaraia tez jestem zazdrosna, vivian ma niezłe powodzenie ;D nieźle się porobiło, ciekawe to było, taka awantura, ze az mi sie zatesniklo do seireitei... (zeby eee w koncu cos dokonczyc eee). I czas fajny, lubię teraźniejszy chociaz dwa razy się zawiesiłam, gdzieś na początku, że 'chciała', hm, skoro pisze w tym momencie, autorka, czyli Laur (jakie przemieszanie swiatow ;D hehe, crrrrazy! pomyla mi sie rzeczywistosci przez Cb, za chwile nie bede wiedziala ktory swiat jest prawdziwy ;D) to chyba 'chce'? Ale jesli chciala do tej pory a juz nie chce to chciala ;D fuck, trudny jest czas terazniejszy. Tez z tym, ze wszedł zanim awantura zacznie nabierac rumiencow (wybacz jesli nie doslownie cytytuje) hmmmm,czas przyszły? Chyba jednk lepiej brzmiało, że zanim zaczyna, yhym. Ale omg, tekst o zaliczaniu wlazł jak noz w maslo ;D Pieknie go Viv podsumowała, a Renji spalił pieknego buraka. Oy, widzę.
OdpowiedzUsuńJacie, niezły mindfuck mi zrobiłaś i ey! Zajebiscie pomysłowe wybrniecie z tematu! Pomysł rewelacyjny.
Niesamowicie ciekawe doswiadczenie!
Rzeczywiście w tych dwóch miejscach, mogłam to ująć inaczej. Wysyłanie bez poprawek właśnie taki ma efekt. I naprawdę chciałabym czasami, żeby moje życie było tak kolorowe, choć nie wiem, czy bym to przeżyła. I bez tego Vivian rzuca ciętymi ripostami. Nie wiem, gdzie się tego nauczyła.
UsuńI najważniejsze. Ja nadal czekam na końcówkę "Drogi", bo już chyba niewiele zostało, co?
Tak niewiele, ze chyba to jest powodem tej zwloki... ale. Ostatnio zrobilam cos szalonego I wydrukowalam droge w punkcie xero xd pani mi ja zapakowala do kartonu, taki stos tego... wiec, na pewno to skoncze, nie ma innej opcji. A takie teksty zjak abaraiem bardzo motywuja ;)
OdpowiedzUsuńTo tak jak ja z Aniołem, im mniej zostaje, tym bardziej nie chcę pisać :D Może coś wpadnie w najbliższym czasie z Abaraiem, to będzie przypominać.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńHej :)
OdpowiedzUsuńTakiego rozwiązania problemu z napisaniem tekstu bym się nie spodziewała. Dość oryginalny, ale pozwolił Ci mieć tekst na ten tydzień, choć nic nie przychodziło do głowy. Jesteś moim mistrzem!
Strasznie podobają mi się odżywki Viviane, widać, że ta postać pasuje wszędzie, nawet do opisu procesu twórczego. Zaśmiałam się w jednym miejscu, a całość przeczytałam z uśmiechem na twarzy. Bardzo dobry pomysł z takim rozwiązaniem.
Pozdrawiam :)