Zamknięta
przestrzeń, pozbawiona choć odrobiny naturalnego światła, staje się zawsze
miejscem budzącym niepokój i lęk, że wydarzy się coś złego. Człowiek, jeżeli
nie jest zaprzyjaźniony z ciemnością, unika takiej zamkniętej przestrzeni,
której się boi, i stara się zawsze znajdować w pobliżu działania słońca. Są
jednak tacy, którzy w owych miejscach czują się najlepiej, w nich żyją,
pracują, rozmawiają i wspominają to, co należy do przeszłości, ale wciąż mocno
rzutuje na teraźniejszość i kreuje przyszłość.
Mężczyzna stojący przed regałem był jedną z tych osób, które lubują się w mroku, w nim jedynie są w stanie oddychać. W tej chwili nie szło mu to jednak najlepiej - gniew rozprzestrzeniał się po jego ciele i nie pozwalał racjonalnie myśleć o tym, co się wydarzyło. Pełen wyrzutu nie powstrzymywał się przed okrzykami, które trzęsły ciemnym pokojem, wzbijały drobiny kurzu, zmuszając je do niespodziewanego tańca, i docierały do uszu i serca drugiej osoby, która oparta o zamknięte drzwi stała nieruchomo i spuściła głowę, zawstydzona tym, co słyszy.
Mężczyzna stojący przed regałem był jedną z tych osób, które lubują się w mroku, w nim jedynie są w stanie oddychać. W tej chwili nie szło mu to jednak najlepiej - gniew rozprzestrzeniał się po jego ciele i nie pozwalał racjonalnie myśleć o tym, co się wydarzyło. Pełen wyrzutu nie powstrzymywał się przed okrzykami, które trzęsły ciemnym pokojem, wzbijały drobiny kurzu, zmuszając je do niespodziewanego tańca, i docierały do uszu i serca drugiej osoby, która oparta o zamknięte drzwi stała nieruchomo i spuściła głowę, zawstydzona tym, co słyszy.
Mężczyzna westchnął głośno, następnie głośno przeklnąć i wystraszyć osobę przy drzwiach jeszcze bardziej, tak że teraz jedyne, co czuła, to nie tylko uczucie porażki, ale i olbrzymi strach, że ten pan w szarym, długim płaszczu zechce zrobić jej krzywdę. Jako ktoś, kto nie potrafił walczyć inaczej niż za pomocą swojej wiedzy i inteligencji, naprawdę miała prawo do wszelkich obaw.
- Jak to się stało?! - po raz kolejny zapytał mężczyzna, odwracając się do towarzysza. - Przecież nie tak to miało działać. Mówiliście, że to sprawdzone, nie będzie połowicznego efektu ani skutków ubocznych, a co my tu mamy?!
Osoba skuliła się, jej szept ledwie dotarł do jego uszu, kobiecy głos jedynie spotęgował jego frustrację:
- Przepraszam.
- Przepraszam? - powtórzył i zaśmiał się. - Co mi po pani przeprosinach? Nie na to się umawialiśmy, doktor Sewan. Nie tak. - Pokręcił głową i jeszcze raz się zaśmiał. - Pamiętam, że się całowaliśmy. Dlaczego pamiętam, jak się całowaliśmy? Przecież tabletka miała sprawić, że w ogóle nie będę pamiętał ostatniej doby, po to ją przecież zażyłem…
- Jeszcze raz najmocniej przepraszam. - Kobieta skuliła się w sobie jeszcze bardziej, choć dla postronnego obserwatora mogło wydać się czymś niemożliwym, by chcieć jeszcze bardziej zniknąć i w ten sposób to zademonstrować. - Najwidoczniej źle obliczyliśmy proporcję składników i ich oddziaływanie na mózg. Mea culpa.
Skłoniła się lekko i sięgnęła dłonią za siebie, byle tylko znaleźć klamkę, nacisnąć ją i opuścić to miejsce, które za każdym razem, kiedy zmuszona była tu przyjść z kolejnym raportem lub wynikiem badań, wywoływał u niej dreszcze. Jej palce już wyczuły chłodną powierzchnię, którą pragnęły dotknąć i posmakować, kiedy mężczyzna rzucił jej jeszcze jedno nieprzyjemne spojrzenie, a jego wzburzony głos jeszcze raz przeciął powietrze niczym strzała.
- Przychodzi mi na myśl kolejne pytanie, na które nie znam odpowiedzi, doktor Sewan. Może na nie zdołasz mi odpowiedzieć, zamiast tylko przepraszać?
Kobieta przełknęła ślinę, a serce podeszło jej do gardła, żołądek zawiązał się w supeł. Tak bardzo pragnęła wrócić do swojego sterylnego i pełnego bielu laboratorium, gdzie mogłaby się oddać pracy na poprawą specyfiku oraz zbadać pewną reakcję, nad którą myślała od jakiegoś czasu, ale wiedziała doskonale, że nie może odejść, dopóki mężczyzna nie da jej znaku, by to zrobiła. Spróbowała pozbyć się chrypki, która powoli zaczynała ją dopadać, odchrząknęła.
- Jeżeli będzie to w mojej mocy, odpowiem panu.
- Doskonale! Proszę więc wyjaśnić mi tu szybko i klarownie, dlaczego w ogóle doszło do tego pocałunku, który pamiętam? Jak mogło mieć to miejsce?
Doktor Sewan spąsowiała i zamilkła, zamknięcie oczu nie pomogło jednak w ucieczce przed słowami, które zaistniały w rzeczywistości, domagały się uwagi i reakcji zwrotnej. Nie miała odwagi dłużej przebywać w tym zamknięciu, dlatego powiedziała tylko:
- Niektóre rzeczy powinny pozostać w ukryciu.
Nim mężczyzna mógł w jakiś sposób zareagować, nacisnęła klamkę i wybiegła z pomieszczenia, które odbierało jej oddech, energię i przytłaczało do tego stopnia, iż myślała, że z każdą chwilą jest jej coraz mniej.
Nawoływanie mężczyzny goniło ją przez całe piętro, ale nie zbiegło razem z nią na pierwsze piętro, nie towarzyszło jej, kiedy ile sił w nogach kierowała się swojej własnej przestrzeni, gdzie mogła opaść na obrotowe krzesło i pozwolić w dalszym ciągu przerażonemu sercu galopować i bić za szybko.
Starała się pozbierać myśli i zrobić to, po co tu przyszła - znowu badać i obserwować, zapisywać pomiary, wyciągać wnioski i bym tym naukowcem, którym została, bo zawsze chciała być.
Ale nie mogła nic poradzić na to, że jej dłoń unosiła się i wędrowała do ust, by obrysować ich kontur i przypomnieć sobie ten pocałunek, którego dopuściła się, bo myślała, że przepadnie on w umyśle mężczyzny, a jego istnienie nigdy nie wyjdzie na jaw, pozostanie jej wieczną tajemnicą. Pamiętała, a to wspomnienie budziło w niej coś, czego jeszcze nigdy w swoim życiu nie czuła, otoczona tylko i wyłącznie światem nauki. Nie chciała go opuszczać i robić podobnych rzeczy.
Jednak prawdziwy świat pragnął, by żyła naprawdę, jak inni ludzie. Nieważne, czy ona tego chce, czy też nie.
Czytając ten tekst miałam wrażenie chaosu, a jednocześnie historia do mnie dotarła bez problemu. Fajnie, że nie poszłaś w typowy romans, tylko w... kurcze... niejako w gwałt! Właśnie to do mnie dotarło. Gdyby sytuacja była odwrotna – tzn mężczyzna znarkotyzowałby kobietę i ją wykorzystał – pocałował czy zrobił jej coś innego, to bylabym domyślnie oburzona, a tak to wkurzenie na bohaterkę przyszło dopiero po czasie. Czyli udało ci się wywołać głębszą refeleksję na temat praw człowieka :) Tekst specyficznie napisany, tak jak poprzedni i znów język, którym się posługujesz jest pełen uroku. Dzięki za ten tekst!
OdpowiedzUsuńCześć, Justyna.
UsuńUznałam, że typowy romans będzie dość łatwym przedstawieniem tematu, a jakoś nie miałam ochoty iść na skróty, do tego dość szybko przyszedł do mnie pomysł na ten tekst; wystarczyła godzina, bym była z niego na tyle zadowolona, by móc wysłać go do naszej administracji.
Spotkałam się jakiś czas temu z podobną sytuacją, gdzie pijany mężczyzna został pocałowany przez nieznaną mu dziewczynę, a później wyciągnięty gdzieś poza centrum miasta. Nie wiem, jak się to skończyło, ale że w tym samym czasie pojawiło się #metoo na portalach społecznościowych, chciałam - korzystając z okazji, jaką dała mi Grupa - pokazać, że ten problem nie dotyka tylko kobiet.
Dziękuję za Twoje słowa, bardzo mnie one cieszą i pokazują mi, że nie warto chyba było pisać tyle czasu do szuflady.
Pozdrawiam ciepło!
Początek nieco chaotyczny i zupełnie nie wiedziałam, czego się spodziewać, ale w sumie ciekawe podejście do tematu. Nieco prosi się o więcej szczegółów i jakiś ciąg dalszy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Cześć, Laurie.
UsuńPoczątkowy chaos jest zagraniem zdeterminowanym i w pełni wykonanym z premedytacją. Chciałam nieco zafiksować czytelnika, by nie wiedział dokładnie, gdzie się znajduje, czytając mój tekst, by później być może go zaskoczyć i wywołać jakieś emocje.
Nie jestem pewna, czy będzie ciąg dalszy - nie należę do osób, które potrafią poświęcić jednej parze bohaterów kilku-opowiadaniowy cykl - ale jeśli przytrafi się pasujący temat, może pokuszę się o powrót do tego świata.
Dziękuję bardzo za Twoje słowa.
Pozdrawiam ciepło!
Tak jak poprzedni- dałam się wciągnąć w ciemno(ść) bez asekuracji. :) Twoje opowiadania przypominają mi nieco konstrukcję jednego z moich ulubionych filmów, pt. Piła. No i pani doktor, która wykorzystała (delikatnie, niestety) swojego pacjenta! Fu, jakież to nieetyczne! ;) Bardzo ładnie :) Dzięki, super się czyta.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńCześć, MAG.
UsuńNie sądziłam, że moje teksty mogą kogokolwiek wciągnąć niczym czarna dziura, ale bardzo mi miło, że mój tekst przypadł Ci do gustu i po debiucie niczym negatywnym Cię nie zaskoczyłam.
Dziękuję bardzo za Twoje słowa.
Nie jestem zbyt wielką fanką Piły, wolę bardziej horrory psychologiczne, ale stwierdziłam, że skoro scenarzyści mają swoje horrorowe sceny, to może i ja spróbuję napisać coś podobnego, nie chcąc tworzyć typowego romansu.
Pozdrawiam ciepło!
Podoba mi się kontrastowanie, jakiego użyłaś. Biel i czerń. Na początku ma się wrażenie że to ona jest niewinną ofiarą, a on jakimś sadystą. W opisie bawisz się słowami na tyle, że całość nabiera trochę demonicznego charakteru. Później nagle okazuje się że to ona jest bardziej demoniczna, taka zimna su*a z laboratorium za przeproszeniem, która jednak chce spróbować czegoś nowego - uczuć, więc z automatu wybaczamy jej wszystko. Podoba mi się :) Gdzieś tam rzuciło mi się powtórzenie piętro-piętro no i ten początek mocno zagmatwany. Ale i tak propsuję i czekam na więcej tekstów! ;)
OdpowiedzUsuńCześć, Estrela.
UsuńBardzo się cieszę, że to moje kontrastowanie przypadło Ci do gustu, a nie znużyło (ktoś kiedyś powiedział mi, że podobne zestawianie do siebie przeciwieństw w ogóle nie jest czymś, co może czytelnika zainteresować).
Dziękuję bardzo za Twoje słowa, to wiele dla mnie znaczy.
Postaram się pisać często, o ile czas, miejsce i temat na to pozwolą.
Pozdrawiam ciepło!
Hej :)
OdpowiedzUsuńTego się nie spodziewałam. Na początku myślałam, że bohaterka dostanie solidny opieprz za lek, który nie zadziałał, a tu wyszło, że korzystając z okazji, wykorzystała tego gościa i go pocałowała. Odniosłam wrażenie, że ta doktor nie za często wychodzi ze swojego laboratorium i dlatego stara się sama tworzyć okoliczności do prawdziwego życia. Trochę mi jej szkoda, ale dodatkowo mnie w jakiś sposób przeraża. Podoba mi się ten tekst.
Pozdrawiam!