Tablica ogłoszeń


Grupa Kreatywnego Pisania to długoterminowy projekt cotygodniowych wyzwań pisarskich z wykorzystaniem writing prompts. Więcej znajdziesz w zakładce "O projekcie".



Temat

Temat na tydzień 129:

To było bardzo kłopotliwe. Nigdy nie miał ofiary, która odniosłaby porażkę w umieraniu.

klucze: klucz, wymiana, akcesoria, niedobre.

Szukaj tekstu

poniedziałek, 22 stycznia 2018

[75] Pożegnaj jutro: Ofiara ~ Laurie

Pożegnaj jutro: Ofiara

Cóż, nie wiem, czy ktoś mnie jeszcze pamięta, skoro nie było mnie tu szmat czasu. Wiecie, jak to jest, życie nie daje za wygraną i odciąga od fajniejszych spraw, ale tym razem Vivian mi nie darowała. Może niedługo pchnie mnie w końcu ku rzeczywistej wersji „Pożegnaj jutro”, a na razie zapraszam na kolejną retrospekcję wprost z varijskiego podwórka. I lojalnie ostrzegam, osoby mające mniej niż 18 lat powinny sobie pójść. Żeby nie było, że nie ostrzegałam.


Zbyt jasne światło poranka, dudniący ból pod czaszką, suchość w gardle – kac, którego Squalo nie znosił. A ojciec zawsze powtarzał mu, że skoro ma tak słabą głowę, powinien unikać alkoholu. Czasami naprawdę był idiotą.
Otworzył oczy, od razu zauważając, że nie jest u siebie ani w Varii. No tak, nie wracali po urodzinach Dziewiątego, ale zostali w głównej rezydencji Vongoli. Ot taki bonus, skoro szefem niezależnego składu zabójców był syn głowy tej największej mafii na świecie.
Nie pamiętał, jak znalazł się w łóżku, ale chwilowo miał to gdzieś. Bardziej interesował go zimny prysznic i mocna kawa, które doprowadzą go do stanu używalności. Tak też zrobił, choć do łazienki nie dotarł tak szybko, jak zamierzał. Stanął na czymś ostrym, syknął z bólu i podniósł z podłogi wsuwkę zakończoną różyczką. Znał tę spinkę, ale nie miał pojęcia, co mogła robić w wyznaczonej mu sypialni.
– Cholerne badziewie – warknął pod nosem i wyrzucił wsuwkę.
Chwilę później wystawił twarz pod strumień chłodnej wody, przymykając oczy. Wtedy też przypomniał mu się smak ust i zapach róż. Gwałtownie pokręcił głową, czego zaraz pożałował. Przecież to było niemożliwe, nie był aż tak pijany. Chyba. Po plecach przeszedł mu dreszcz niepokoju, a to oznaczało kłopoty. Musiał się dowiedzieć, o co w tym wszystkim chodzi.
Właścicielkę wsuwki znalazł na tarasie. Siedzącą na balustradzie niczym wygrzewający się w słońcu kot. Długą suknię zastąpiła codziennymi ciuchami, z brązowych loków pozostało tylko wspomnienie. Nie zwróciła na niego uwagi, gdy podchodził, pewnie po prostu zignorowała.
– Voi! Co robiłaś w mojej sypialni? – warknął nieprzyjemnie.
– Nie pamiętasz? – Posłała mu niewinny uśmiech.
– Pamiętam, że się całowaliśmy. Dlaczego pamiętam, jak się całowaliśmy?
Vivian roześmiała się, przez co miał ochotę strącić ją z balustrady. Powstrzymał się jednak, przynajmniej chwilowo. Zresztą sama z niej zaraz zeskoczyła i podeszła do niego, zadzierając lekko głowę, żeby spojrzeć mu w oczy.
– Cóż... Robiliśmy znacznie więcej – odparła z błyskiem w oku.
Delikatnie musnęła jego usta swoimi, po czym oddaliła się nieśpiesznie, kołysząc zmysłowo biodrami. Przeklęta femme fatale. Oparł się o balustradę i dotknął ust.

Jego spojrzenie znowu odnalazło brązowe loki ozdobione drobnymi różyczkami. Zbyt często na nią patrzył tego wieczoru, zresztą nie tylko on. Przyciągała wzrok równie dobrze jak córka Dziewiątego, choć w całkiem inny sposób. O ile panienka Anika była niczym piękny, rozkwitający kwiat, tak Chmura Varii była płomieniem, do którego ciągnęły ćmy, by spłonąć w jej blasku. Uwielbiała to. Zwracała uwagę mężczyzn dookoła – zresztą nie tylko ich – uśmiechała się na pozór niewinnie, ale to wszystko było grą, każdy gest, którym oczarowywała każdego, nawet tych, którzy nie byli jej ofiarami.
Śmiała się z jakiegoś żartu szefa sojuszniczej rodziny. Facet był grubo po pięćdziesiątce, a i tak miał nadzieję, że Vivian się nim zainteresuje. Stary głupiec, wszyscy wiedzieli, że dała się ujarzmić tylko dwóm osobom, których słucha niczym wierny pies.
Sam nie wiedział, co go podkusiło, że podszedł bliżej i ujął jej dłoń. Drgnęła zaskoczona, ale nie zaatakowała.
– Panowie wybaczą, porwę ją na chwilę – powiedział.
– Młodzi... – Usłyszał tylko, nim zaciągnął ją na parkiet.
– Może byś najpierw spytał. – Zaśmiała się.
– Lubisz być podrywana przez stare pryki? – mruknął.
– O wybacz, rycerzu – zadrwiła. – Nie pojęłam twej jakże szlachetnej misji.
– Widać to tylko szaty – odgryzł się.
Vivian się roześmiała. Musiała być lekko wstawiona, co przy jej odporności na alkohol oznaczało bardzo dużo wypitych trunków. A może po prostu je mieszała. Mimo to nadal nieźle dawała sobie radę, to miejsce dla niej też było polem bitwy.
Nie potrafił jej rozgryźć, wyłapać, co tak naprawdę myśli. Chmura Varii, femme fatale, piękna i niebezpieczna, choć nadal przypominała dziecko, którym nigdy nie mogła być. Estraneo chcieli zrobić z niej broń, ale to Vongoli udało się stworzyć zabójczynię. Dla rodziny gotowa była oddać nawet dumę, używała wszelkich dostępnych jej metod, każdego skrawka własnego ciała do walki, odwracała uwagę, po czym atakowała i zabijała. Bezbłędna w swym działaniu. Bali się jej nawet sojusznicy.
Wyszli z sali, gdy tylko skończył się utwór, do którego tańczyli. W korytarzu zastali jedynie służącą, lecz nią Squalo się nie przejął, gdy ujął w dłonie twarz Vivian i pocałował ją z pasją. Odpowiedziała równie namiętnie, wsuwając dłoń pod jego marynarkę.
– Chcę cię – szepnął w jej szyję.
– Nie tutaj.
Nie potrzebował innego przyzwolenia. Zaprowadził ją na górę do przydzielonego mu na czas pobytu w Vongoli pokoju. Tu już się nie hamował, pchnął ją na łóżko, zablokował jej ręce nad głową i pocałował znowu. Ich języki tańczyły ze sobą, jakby tocząc walkę, czuł, jak się pod nim porusza. Jęknęła, gdy ukąsał ją w szyję, zachłannie całował dekolt.
Puścił jej ręce, odepchnęła go, żeby usiąść. Na twarzy miała urocze rumieńce, jej piersi poruszały się niespokojnie w rytm oddechu.
– Rozbieraj się – poleciła.
– Voi, sama mnie rozbierz – warknął.
Zaśmiała się i pchnęła go na łóżko, żeby usiadł. Chwilę później marynarka, krawat i koszula wylądowały na podłodze, a jej dłonie wędrowały po jego bladej skórze.
– Ładny jesteś – stwierdziła.
– Chyba przystojny.
– Ładny – powtórzyła.
– Voi.
– I mój. – Zaśmiała się.
Pocałowała go z pasją, paznokciami drapała po bokach, nie zostawiając ran. Powoli sunęła ustami coraz niżej, doprowadzając go niemal do szaleństwa.
Drżącą ręką odnalazł zamek jej sukienki, pozwoliła jej opaść i przygwoździć się znów do materaca. Bielizna wylądowała na kupce ubrań, w ogóle się tym nie przejęli. Całował ją, dotykał, jakby należała tylko do niego.
Uniosła biodra, żeby go pośpieszyć. Zaśmiał się, wsuwając dłoń pomiędzy jej uda, szukał najwrażliwszych miejsc, spoglądając w jej zamglone oczy.
– No proszę, taka jesteś chętna – zadrwił.
– Nie gadaj tyle.
Ugięła nogę w kolanie trochę bez udziału woli. Niecierpliwiła się, gdy znów ją jedynie musnął opuszkami. Nie spodziewał się, że zostanie przewrócony, a Vivian pozbędzie się reszty jego garderoby. Nachyliła się nad nim i szepnęła:
– Nieładnie kazać kobiecie czekać. Nie uczyli cię tego w domu, Rybko?
– Ty mała... – warknął i wrócił do poprzedniej pozycji, łapiąc ją za nadgarstki. – Nie będziesz się rządzić.
Musnęła kolanem jego biodro, jakby przepraszająco. Uśmiechnęła się do niego pięknie, zachęcała taka gorąca i pachnąca.
– Ja tu rządzę – szepnął jej do ucha.
– Więc mnie weź – odparła. – Na zaproszenie czekasz?
Syknęła, gdy poczuła go w sobie. Jęk utonął w pocałunku, przycisnął ją sobą do materaca, jakby zamierzała uciec. Należała do niego. Taka piękna, namiętna.

Xanxus obserwował Vivian, gdy weszła do saloniku i usiadła w fotelu naprzeciw niego. Bez pytania poczęstowała się jego kawą, w oczach miała satysfakcję. Nie musiał pytać, sprawdzać, wiedział, co się wydarzyło, gdy zniknęła razem ze Squalo ubiegłej nocy. W sumie całkiem zabawnie będzie obserwować teraz tego idiotę, już od jakiegoś czasu zanosiło się na coś podobnego. Zresztą Superbi od początku był żywo zainteresowany Vivian.
– Zwykle nie bawisz się członkami rodziny – odezwał się.
– Jesteś zazdrosny? – zapytała, nawijając na palec kosmyk włosów.
– O tego śmiecia? Nie bądź śmieszna, Vivian.
Zachichotała niewinnie. W tej chwili wyglądała jak zwyczajna nastolatka, ale Xanxus wiedział, że ta poza oznacza tylko jedno.
– Lubię jego oczy – stwierdziła. – Są piękne, aż mam ochotę je wydłubać i wrzucić w formalinę, żeby patrzyły tylko na mnie.
Zaśmiał się, choć wiedział, że była do tego zdolna. Czasami nawet jego to przerażało.
– A to niby faceci patrzą tylko na wygląd – odparł.
– No tobie, szefie, wystarczy, że ma cycki i nic nie wisi pomiędzy nogami – zażartowała. – Chociaż z braku laku te warunki nie są takie stałe.
– Vivian – warknął ostrzegawczo.
– No co? – Wzruszyła ramionami z uroczym uśmiechem. – Prawdę mówię przecież.
– Nie pozwalaj sobie za dużo – ostrzegł. – A ten śmieć nadal jest przydatny w Varii, nie skrusz go.
– Nie wiem, o co mnie podejrzewasz, szefie – powiedziała śpiewnie.
Xanxus nie odpowiedział. Wszyscy w Varii wiedzieli, że Vivian ma manierę zabawy innymi i niszczenia ich kawałek po kawałku. Była niebezpieczna dla tego, kogo wybrała sobie na ofiarę, bo nie odpuszczała. Chyba była to dla niej forma zemsty na świecie za to, co ją spotkało w życiu.
Squalo też musiał mieć tego świadomość. Nie trudno było zauważyć, że dziewczyna go intryguje, był dla niej łatwym celem, więc nic dziwnego, że skończył z nią w łóżku. Pewnie właśnie się wściekał, że dał się uwieść Chmurze.
– Pan Timoteo zaprasza państwa do stołu. – Słowa służącej wyrwały Xanxusa z zamyślenia.
Vivian na niego nie czekała, więc wyprzedziła go o kilka kroków. Zwolnił, gdy w zasięgu spojrzenia pojawił się Squalo. Widać było, że jest zły. Szarpnął dziewczynę za ramię, żeby się zatrzymała.
– Ty sobie nie myśl – warknął.
– Coś nie tak, Rybko? – zapytała niewinnie.
– Ty... ty...
Rzadko kiedy można było zobaczyć, jak Squalo brakuje słów. Zwykle darł się, jakby go ze skóry obdzierali, dopóki nie wyrzucił z siebie wszystkiego, co miał do powiedzenia, a dziś jąkał się wkurzony i czerwony ze złości.

Po chwili walki z własnym głosem pchnął Vivian na najbliższą ścianę i pocałował. Chętnie oddała pocałunek, obejmując go nieco zaborczo. Xanxus uśmiechnął się pod nosem. Gra się dopiero rozpoczęła i te najbliższe miesiące zapowiadały się ciekawie.

6 komentarzy:

  1. Squalo! omg, od razu kojarzy mi sie final fantasy VIII i Squal <3 ;D pewno to nie on, ale nastawienie mam juz dobre ;D
    O rany, serio nie znosił kaca? Jest ktos, kto go nie uwielbia? ;D o rany, ale kawy na kacu to ja nie zrozumiem nigdy. blee. ja ostatnio wyciskalam grejpfruty, tylko to mnie pociagalo... kwasne, witamina c. nigdy nie zrozumiem jak mozna wtedy przelknac kawe! ktora jeszcze bardziej wyplucze organizm z magnezu i takich tam!
    dobra, skonczylam biadolic xd

    Lubię Squalo. "cholerne badziewie" <3 ;D Och widzę to mocno, jego, lubię go, potwierdzam, widze jego i Vivian, ich relację, jaaa, to, że do czegoś doszło, o rany, mam nadzieje na małe retro z tego, bo jego zachowanie, ta nieprzystepnosc i szorstkosc, och chce go zobaczyc pijaneeegooo, pls!!!!

    Jeeest! ;D aha haha :D

    Przyciągała wzrok równie dobrze jak córka Dziewiątego, choć w całkiem inny sposób. <-- hmmm, z tym przyciaganiem wzroku i rownie dobrze... bardziej by mi rownie mocno chyba pasowalo.

    Chmura Varii brzmi sooo goood.

    Szybki ten Squalo! Od razu do rzeczy.

    – Chcę cię – szepnął w jej szyję.
    – Nie tutaj.
    <3

    – Rozbieraj się – poleciła.
    – Voi, sama mnie rozbierz – warknął.
    aaaa! dirty talk. love it.

    – No proszę, taka jesteś chętna – zadrwił.
    Squaaaaloooo! ;D <3

    Należała do niego. Taka piękna, namiętna.
    <3 again.

    Łał, piękna scena, sexy, namiętna, zmysłowa, tak jak lubię czyli nie dosadna, nie mechaniczna, nie techniczna, ya know, o czym mowie. Pozostawiasz miejsce dla wyobraźni, ma to zarowno moc i subtelność. Lubie. Lubie, lubie, lubie. Lube w ogle hot sceny, a ta byla naprawde dobra.

    W sumie całkiem zabawnie będzie obserwować teraz tego idiotę
    pffff, haha xd no, ja tez chce to widziec xd

    – Lubię jego oczy – stwierdziła. – Są piękne, aż mam ochotę je wydłubać i wrzucić w formalinę, żeby patrzyły tylko na mnie.
    Oo

    Nie skrusz go - brrrr, az mnie ciarki przeszly.

    Zwykle darł się, jakby go ze skóry obdzierali, dopóki nie wyrzucił z siebie wszystkiego, co miał do powiedzenia, a dziś jąkał się wkurzony i czerwony ze złości.
    ay yay yay xd oyey, to jest lekko pierdolniete, ale ja sie chyba utozsamiam ze squalo Oo nie zebym miala cos do viv, ale no... tak mialam xd i eee powtarza sie nagminnie dosc podobne sytuacje xd

    i tak pod nosem xanxusa??? bezwstydnicy ;D

    <3 Podobało się. Wczułam się. Zmysłowo. Squalo. Looooveee yt <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Squalo to z Reborna. Zresztą poza Viv wszystkie postacie są stamtąd. Jak można nie znać Squalo? Białowłose, długowłose, drące się, jakby był głuchy, wywijające mieczem... No dobra, można nie kojarzyć :D
      I tak pod nosem Xanxusa, bo Chmura Varii zawsze robi, co chce. Czasami tylko szef ją utemperuje.
      Cieszę się, że wyszło, bo się wciąż wprawiam w takie pisanie. Nic, trzeba się w końcu zabrać za PJ.

      Usuń
  2. Ahahaha, Vivian ROX! Uwielbiam w tym tekście to, że ona nie jest taka miękka cipa, że niby z zewnątrz twarda, a w środku wrażliwa sarenka, tylko rzeczywiście jest twarda jak skała. Jest zdecydowanie za mało takich postaci - które nawet jak mają słabości - bo kto ich nie ma - nie są rozgotowanym makaronem i na dodatek są kobietami! Podoba mi się jaką grę prowadzi z Squalo, fajnie opisana scena erotyczna, chociaż dla mnie trochę zbyt teatralna, jakby się ciupciali przed kamerą, ale taka konwencja postaci chyba, że to postacie tak lubią trochę na pokaz. A Vivian (i tym samym ty) oczarowały mnie wyłupieniem oczu i wrzuceniem ich w formalinę. ^^ Kto powiedział, że kobiece postacie muszą być mietkie, twoja Vivian jest aldente i ja to uwielbiam, dzięki temu jest lekkostrawna.

    OdpowiedzUsuń
  3. Yay, wspaniale napisana scena. Namiętność i subtelna erotyka to jest to co podziwiam absolutnie i dozgonnie, a tobie się to pięknie udało. W ogóle bardzo lubię Twoje teksty. Zdaje się że czytałam kiedyś Twój opis gwałtu. Fajnie sobie to skonfrontować z opisem drugiego biegunu seksualności. Pozdrawiam serdecznie i pisz częściej :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Cześć.
    Nie jestem zaznajomiona z cyklem, co pozwolę sobie nadrobić, kiedy będzie ku temu sprzyjający czas. Niemniej uważam ten tekst za dobrą konstrukcję z właściwie wplecioną retrospekcję, która gładko tłumaczy, co takiego miało miejsce, i która to stanowi przyczynę wściekłości Squalo. Nie dziwię się jego zachowaniu, kto nie zareagowałby w podobny sposób, kiedy zostałby wykorzystany (a przecież to miało to miejsce; po alkoholu nie jest czymś trudnym uwieść bądź dać się porwać pragnieniom). Ładnie wpleciony temat. Zainteresowałaś mnie całą tą historią, chętnie zapoznam się z Vivian i pozostałymi postaciami.
    Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  5. Buahahahahaha, jak mnie nie jest przykro Squalo. Właściwie to rozbawiłaś mnie solidnie tym tekstem. Nie wiem, czy taka reakcja była porządna, ale u mnie się pojawiła w takiej formie.
    Świetne ujęcie tematu, do tego trochę się stęskniłam za tym światem.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń