Tablica ogłoszeń


Grupa Kreatywnego Pisania to długoterminowy projekt cotygodniowych wyzwań pisarskich z wykorzystaniem writing prompts. Więcej znajdziesz w zakładce "O projekcie".



Temat

Temat na tydzień 129:

To było bardzo kłopotliwe. Nigdy nie miał ofiary, która odniosłaby porażkę w umieraniu.

klucze: klucz, wymiana, akcesoria, niedobre.

Szukaj tekstu

poniedziałek, 24 grudnia 2018

[123] Tagged #Not really

Och, dawno już nic tu nie pisałam. Ale skoro piosenkę znam i lubię, obowiązkowo trzeba było pisać. I obowiązkowo Tagged, za którym tak bardzo się stęskniłam i za Hekate oraz Feniksem. 
Przyznaję, że na korektę tekstu pewnie nie znajdę czasu, więc cieplutki jak świeże bułeczki trafia tutaj. Enjoycie!
 
Klergy - Start a war

Tagged #Not really



            Tris westchnęła ciężko. Nie mogła przeboleć tego, że znów została sparowana na misję razem z Hekate. Pomimo protestu obu kobiet, Monroe pozostawał nieugięty. Najwyraźniej uznał, że wysyłanie śmiertelnych wrogów na misję zmieni ich relacje, a może skrycie łudził się, że któregoś dnia pozabijają się nawzajem.
            To nie było nic trudnego i Tris wciąż uważała, że sama świetnie by sobie poradziła. Podejrzewała, że Monroe wysłał Hekate razem z nią, żeby pozbyć się kłopotu.  Ostatecznie jednak powodów mogło być wiele. Wszystko to były jedynie przypuszczenia. Czego Tris na pewno się nie spodziewała, to dodatkowych kłopotów.
            Znaczy… Już sama obecność Hekate była dodatkowym kłopotem. Mimo to zdołały misję wykonać bez większego problemu. No. Przynajmniej zdołały ją wykonać. Jednak Hekate cały czas zdawała się jakaś nerwowa. Bardziej niż zwykle. Węszyła co jakiś czas, rozglądała się, jakby coś nie dawało jej spokoju. W końcu Szkarłatna nie wytrzymała:
            - Co z tobą? Dostałaś napadu wścieklizny?
            - Nie czujesz tego? – warknęła Hekate. Brzmiała przy tym niezwykle poważnie. – Coś wisi w powietrzu.
            - Mam wiele pomysłów na odpowiedź, ale niech stracę i zapytam, cóż takiego?
            - Czuję… - Hekate znów zaczęła węszyć – Spaleniznę? I proch strzelniczy.
            - Ok. To faktycznie fascynujące, biorąc pod uwagę, że właśnie znajdujemy się w magazynie z bronią i prochem.
            - Nie rozumiesz – rozeźliła się Hekate.
            - Biedna, niezrozumiana i samotna wilczyca. Wybacz moją nieczułość – kpiła dalej Szkarłatna.
            - Masz jakiś kurwa problem?
            - Ja nie, ale ty najwyraźniej masz ich całkiem sporo.
            - Słyszysz to?
            - Nie nabierzesz mnie na to – prychnęła Szkarłatna, wywracając oczami. – Nasza robota tutaj się skończyła. Wracamy.

So you want to start a War

            Jednak Hekate zignorowała ten komentarz. Wyraźnie była zbyt przejęta czymś zupełnie innym i nagle rzuciła się do biegu. Rzecz jasna w przeciwnym do wyjścia kierunku. Tris zmuszona była ruszyć za nią, choć najchętniej zostawiłaby ją tam i wysadziła magazyn. Nicolas by jej tego nie darował, a razem z nim przypałętałby się jeszcze Arcangelo… Nie. To nie było tego warte.
            - Hekate! – krzyknęła za nią. – Durna pało, czekaj! Przecież tylko się z tobą droczyłam! Nie miałam nic złego na myśli. Możemy już przestać się gonić i wrócić do domu?! Hekate!
            - To miłe, że chcesz mnie przeprosić – zaśmiała się Hekate i z całej siły walnęła w jeden z kontenerów.
            - Kurwa, pogięło cię? Chcesz nas wysadzić?
            - Nas nie – odparła kobieta. – Ją.
            - Tu nikogo nie ma.
            Szkarłatna czuła się zbita z tropu.
            - Widzę, że przytępiły ci się zmysły, wyleniały kocurze. Mówię o niej – kontynuowała, waląc w kontener. – Wyłaź.
            - Brawo, wyczułaś moją obecność, ale troszkę się rozminęłaś – usłyszały z przeciwnej strony. – Witaj.
            - Ty – zawarczała Hekate, patrząc na dziewczynę o rudych włosach.
            - Kto to? – zdziwiła się Szkarłatna. – Stara znajoma?
            - Można tak powiedzieć.
            - Radzę ci się nie zbliżać – zagroziła nieznajoma, gdy Hekate ruszyła w jej stronę. – Albo wysadzę budynek.
            - Też zginiesz, geniuszu.
            - Ależ ja już mam zaplanowaną drogę ucieczki. W przeciwieństwie do was.
            - Rozszarpię cię, słyszysz? – wygrażała dalej Hekate.
            - Ok. A ja mam propozycję – wtrąciła Szkarłatna. – Ja sobie teraz wyjdę, a wy załatwcie to między sobą.
            - Bardzo śmieszne – prychnęła ruda.
            - Akurat mówiłam poważnie, ale skoro tak mówisz…
            - Ivrel, Ivrel, Ivrel… Tyle razy już próbowałaś i wciąż ci się nie udało. Skąd przyszło ci do głowy, że tym razem dasz radę mnie zabić?
            - Zamknij się, pieprzona piromanko.
            - Och?
            Szkarłatna przyglądała się temu z zaciekawieniem.
            - Czyżby jakiś stary zatarg?
            - Ścigam tą mendę już od dawna.
            - I nadal mnie nie złapałaś.
            - Ale tym razem cię dorwę.
            - Jasne.
            - Dobra, przejdźcie już do tej części, gdzie zabijacie siebie nawzajem, bo to się robi nudne – sarknęła Tris, łapiąc się pod boki. – Lub wersja druga, idziesz sobie, my kończymy swoje zadanie i wracamy do domu. ‘
            - Myślałam, że się nie lubicie – powiedziała ruda, przyglądając się Szkarłatnej. – A jednak szkoda ci będzie, jeśli zginie?
            Tris zawahała się, szybko jednak wyszczerzyła zęby.
            - Nie, po prostu nie chcę, żeby nasz szef myślał, że to moja sprawka.
            - Tak jakbyś była w stanie mnie zabić – obruszyła się Hekate, a Tris wzruszyła ramionami. – Tobie się serio wydaje, że masz ze mną szanse?
            - No ba.
            - A chcesz kurwa spróbować swoich sił? Chcesz zacząć wojnę? Dajesz.
            - Niespecjalnie? – mruknęła Szkarłatna, wywracając oczami. Ręce włożyła do kieszeni. Przez chwilę patrzyła na Hekate, a potem na rudą dziewczynę. – Powiedzmy, że zdążyłam się już przyzwyczaić do twojego marudzenia.
            - Jakie to słodkie.
            - No ty sobie teraz chyba kpisz – piekliła się Hekate, wyzywając na Tris. – Ja się nigdy nie przyzwyczaję. Zalazłaś mi za skórę, myślisz, że tak łatwo ci odpuszczę?
            - Nie szkoda ci energii? Jak widać masz większe problemy niż ja. Może warto zakopać topór wojenny, chociaż na chwilę?
            - Proponujesz mi rozejm? – zapytała Hekate, patrząc podejrzliwie na Szkarłatną.
            - Może?
            - Uroczo. Może jeszcze uściśniecie rączki – zażartowała ruda.
            Szkarłatna spojrzała na nią.

In the age of icons?

            - To kim ty tak właściwie jesteś? – zapytała wreszcie Szkarłatna, łypiąc na nieznajomą. – Hekate nigdy o tobie nie wspominała.
            - Nie? A to ciekawe, co znamy się już niezły kawał czasu. Jesteśmy sobie dość bliskie.
            - Tak? – zdziwiła się Wolf. – A to ciekawe.
            - Słuchaj, nic do ciebie nie mam – stwierdziła Szkarłatna. – Chcę wrócić do domu i napić się wina. Co ty na to? Ja zabiorę ją – tu wskazała brodą na Hekate – a ty odejdziesz w swoją stronę.
            - Zgoda.
            - Ale ja się nie zgadzam! – zaprotestowała Hekate, tupiąc nogą.
            - Nie rozmawiam z tobą tylko z… Czekaj, to kim ty jesteś? – zapytała raz jeszcze Szkarłatna, marszcząc brwi.
            - Feniks.
            - Feniks? Gdzieś to imię słyszałam – zamyśliła się Tris. – Jestem Szkarłatna.

3 komentarze:

  1. Krótka scenka, zabawna i po której mam niedosyt. Tak, trochę się za tym uniwersum stęskniłam, więc chyba trzeba coś z tym zrobić. Tylko co?
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej :)
    Liczyłam na jakąś walkę, a dostałam kłótnię w wykonaniu trzech kobiet różniących się charakterem i całkiem mi się to podobało :D może rękoczynów zabrakło, ale jest tu humor, napięcie, które tworzysz na początku, ładnie przechodzi w scenkę ze sprzeczką i całość wygląda bardzo apetycznie, aż liczy się na więcej. Cieszę się, że wróciłaś do uniwersum i dałaś nam taki obrazek.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń