Tablica ogłoszeń


Grupa Kreatywnego Pisania to długoterminowy projekt cotygodniowych wyzwań pisarskich z wykorzystaniem writing prompts. Więcej znajdziesz w zakładce "O projekcie".



Temat

Temat na tydzień 129:

To było bardzo kłopotliwe. Nigdy nie miał ofiary, która odniosłaby porażkę w umieraniu.

klucze: klucz, wymiana, akcesoria, niedobre.

Szukaj tekstu

niedziela, 9 grudnia 2018

[121] Te elijo a ti ~ Miachar


                Od samego początku było wiadome, że tak to się skończy. Niewinny wieczór przy planszówkach brzmiał dla mnie coraz bardziej jak oksymoron, a kolejny wyjazd z kolegami z pracy umacniał mnie w przekonaniu, że tak długo nie pokazujemy swojej prawdziwej twarzy, jak długo nie zasiadamy do partyjki Eurobiznesu, kiedy wychodzą z nas diabły.
                Wiedziałam, że pierwsza bitwa zacznie się, nim kości zostaną rzucone. Oczywiście musiano kłócić się o to, kto będzie poruszał się pionkiem w kształcie berła, a kto tym przedstawiającym latarnię. Do tego kłócili się o to, kto będzie dbał o finanse i dzierżył dodatkową funkcję banku. Skoro już teraz tak to wyglądało, cała gra mogła wyglądać o wiele ostrzej. I w końcu udało się ją zacząć.

                Pierwsze kroki były niewinne jak zwykle, ale w powietrzu już zawisło ostrzeżenie: „miejcie się na baczności, ja już wiem, co będę chciał wziąć w posiadanie”. Wystarczyło pięć kolejek, kiedy pierwsze pola zostały wykupione, a już widać było, że zawiązują się sojusze na niekoniecznie etycznych warunkach. Trzymałam się jednak mocno, bo wiedziałam już, jak działać, by pozostać w grze dość długo, by stać się częścią grupy, a nie wyjść na dziwnego outsidera. Takie zachowanie nie pomogłoby mi przecież na takim wyjeździe.
                Kulturalne do tej pory rozmowy dość szybko zamieniły się w próby negocjacji i małych szantaży. Powoli należało szukać dobrej strony dla siebie, by wyjść z twarzą w ostatecznej rozgrywce, lub liczyć na łut szczęścia i przeskakiwać pola, gdzie powoli szykowano się do postawienia pierwszych hoteli. Bank miał coraz mniej pieniędzy na rozmienianie, a nastrój przy stole również uległ zmianie. Niekoniecznie dobrej, jak to rząd ma w zwyczaju obiecywać.
                Starałam się śledzić całą akcję, ale nie da się pilnować wszystkich czterech dorosłych osób, kiedy każdej z nich zależy na zwycięstwie, nic więc dziwnego, że nie zarejestrowałam, kiedy z puli wolnych miejsc zniknęło jedno i akurat to, na które miałam chrapkę.
                Hej! zwróciłam się do kolegi. Co robisz? Dlaczego to masz? Przecież za to nie zapłaciłeś! A przynajmniej ja tego nie zauważyłam. Inni chyba też nie, pogrążeni w swojej małej kłótni o to, ile oczek wypadło. Złodziej jeden pychnęłam, patrząc spode łba na rywala.
                Ten zaśmiał się i spojrzał na mnie z wyższością.

               
Nie jestem złodziejem, dogie dziecko odpowiedział, doskonale wiedząc, iż nie znoszę, jak mówi się o mnie w firmie per "dziecko". Nawet jeśli to on mnie przeszkolił. Po prostu jestem naprawdę niezły w zdobywaniu rzeczy, które nie są moje.
                Na końcu języka miałam jakąś kąśliwą odpowiedź, co by wywołać słowną bitwę i pokazać, że czasami też bywam zadziorna, ale właśnie pozostali zaczęli przeklinać przy swoich transakcjach, znowu musiałam się skupić i nie dać ograbić z tego, co udało mi się do tego czasu zdobyć.
                Nie wyglądało to za dobrze. Z każdą minutą coraz większy konflikt wisiał w powietrzu. Zasiadając do gry, wszyscy mieliśmy świadomość tego, że może stół nie zostanie przewrócony, a papierowe pieniądze nie będą ścielić się na podłodze, ale na pewno skończymy, nienawidząc się nawzajem, ale i tak czułam się przerażona tym, dokąd zmierzamy. "Pora więc chyba kończyć", przemknęło mi przez myśl. Spojrzałam na zgromadzone dobra, szybko przeliczyłam w głowie pieniądze, jakie udało mi się zachować, i doszłam do tego, że oto mówię pass. Tylko komu oddać to wszystko, by skończyć na swoich warunkach?
                Popatrzyłam więc po kolegach. Wystarczyło spojrzeć w oczy każdemu z nich, by stwierdzić, kto chce mi pomóc, a kto myśli jedynie o swoim sukcesie w tej grze. Nie chciałam jechać dłużej w tym pociągu, utrzymałam się na powierzchni na tyle długo, by pokazać, że nie jestem słabeuszem, ale nie musiałam być rekinem jak inni. Mogłam pozostać sobą.
                Patrząc tak po wszystkich, napotkałam spojrzenie piwnych oczu, gdzie kryły się iskierki osoby, która za wszelką cenę chce wygrać, ale także chęć, by pomóc. Spojrzenie kogoś, kto chce, by inni i tak mieli dobrze. Mimo wszystko. Kogoś, kto potrafi być dobry, gdy sytuacja tego wymaga.
               
Kończę oznajmiłam, na co pozostali jęknęli w udawanym zaskoczeniu, a tak naprawdę szczęśliwi, że oto kilka pul nie będzie już moich, więc kilka setek uda im się zachować.
               
Sprzedajesz coś czy komuś oddajesz? zapytał kolega robiący za bank, a po jego minie widziałam, którą opcję by wolał.
               
Oddaję odparłam i zaczęłam składować skarby na jeden sztos. Pozostali czekali niczym na werdykt, ja już postanowiłam.  – Wybieram ciebie – powiedziałam i przekazałam karty temu, któremu moim zdaniem się należała, kto za jej pomocą mógł coś jeszcze zdziałać.
                – Jesteś pewna? – zapytał, na co tylko wzruszyłam ramionami. 
                – Sam powiedziałeś, że nie jesteś złodziejem, postaram się w to uwierzyć. – Wstałam od stołu i machając pozostałym, zaczęłam kierować się do kuchni. –
Idę po herbatę. Powodzenia. Niech wygra najlepszy z was.
                Czułam, że to najlepsza z decyzji. Pozostali mogli teraz toczyć zacięty bój, kiedy ja usiądę obok z książką w ręce i wciąż będę spędzała czas w ich towarzystwie, choć inaczej niż oni. Najbliższe godziny, nim poczuję się senna, powinnam wytrwać. Ewentualnie zrobię sobie jeszcze więcej zielonej herbaty, to zawsze dobrze mi robi.
                Walka nie kończy się, póki nie pozostaje jeden zwycięzca. Niech szczęście sprzyja sprytniejszemu.


3 komentarze:

  1. Haha ;D Lepsze od gry w eurobiznes jest chyba tylko czytanie o grze w eurobiznes xd samej mi sie kiedys zdarzylo i lecialo to jakos tak...:

    – Daj mi te żółte!
    – Daj mi dwa miliony!
    – Ale ty masz nieprzepisowy pionek!
    – Jakbyście nie pogubiły reszty, to nie musiałbym grać korkiem z wina!
    – HA! Stanąłeś mi…!
    – Nic mi nie stanęło.
    – Płacisz mi tysiąc pięćdziesiąt sto dziewięćset.
    – Do dupy…
    – Do moich rąk!

    Taa...

    Uwaga o tym, że bedziemy sie nienawidziec po skonczeniu gry... xd dokladnie. i coz za opanowanie, zeby odpuscic gre i jak to mowia... rzeba wiedziec kiedy ze sceny zejsc niepokonanym! udalo sie. ciekawi mnie, ile w tekscie autopsji. czy w ogole? bo bardzo realistyczny obrazek. gra w eurobiznes jest brutalna! nie ma co sie oszukiwac. powinny byc naniej oznaczenia plus 21 i tylko dla zrównoważonych. z niektórymi ludzmi bałabym sie w to grac. albo niektorzy ludzie baliby sie grac ze mna? jakos tak to było xd w kazdym razie, podziwiam bohaterke, bo to ona wygrala tę rozgrywke w moich oczach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo wiele jest tutaj z autopsji - w listopadzie byłam na takim wyjeździe z pracy, że gra w eurobiznes naprawdę była na nim walką. A na jestem tym typem, który odpuszzao grę, kiedy staje się ona prawdziwą, prawie krwawą, rozgrywką. Bardzo się cieszę, że się podobało, polecam się na przyszłość ;)

      Usuń
  2. Nigdy wcześniej nie czytałam tak emocjonującej rozgrywki w eurobiznes xd wczułam się totalnie, chciałam skakać i komentować na bieżąco, ale tak się zaczytałam, że nie mogłam przerwać i dobrnełam do końca xD uwielbiam planszowki ale jest to racja i nie zdziwię się jak kiedyś gra w eurobiznes doprowadzi do wojntego gospodarczej xddd na pewno zrujnowało to wiele rodzin i przyjaźni xD tekst niesamowicie naładowany emocjami i dziękuję ze się go podjęłas bo to nie jest proste zadanie a ty temu podobalaś w stu procentach! :D więcej takich rozgrywek autopsji poproszę!

    OdpowiedzUsuń