Ciemność.
Otaczała mnie z każdej strony. Czułam ją każdą częścią swojego ciała. Mówi się, że człowiek stoi na samym czubku drabiny stworzeń żywych. Może to i prawda. Lecz, stojąc na krawędzi nieskończonej i wiecznie głodnej otchłani, traci wszystkie zdobycze i osiągnięcia kultury. Zmienia się w zwierzę: przerażone, zdezorientowane i mające za cel tylko jedno.
Przeżyć.
Moje myśli zdawały się grzmieć niczym bijące dzwony. Z wielkim trudem powstrzymywałam się przed tym, aby zwinąć się w kłębek. Głosy w mojej głowie mówiły mi: „Odpuść sobie”, „Na co ci to?”, „Przestań, NATYCHMIAST!” i tak dalej, i tak dalej. Bardziej obawiałam się tych, które pochodziły „z zewnątrz”. Znajdowały się tuż przy mnie w każdym momencie. Czy to w słoneczny czerwcowy dzień, czy w mroźną i pogrążoną w śnieżnej zamieci noc. Ich domeną była ciemność – decydując się na ten krok, niejako z własnej woli wstąpiłam do królestwa, które nigdy nie będzie przyjazne dla ludzi. Byłam jak owca wśród wilków.
– Witaj... – przywitał się pierwszy z Głosów.
– Ona słyszy… Słyszy NAS... – zawtórował mu drugi.
– Taak… – Oplatały mnie ze wszystkich stron, śpiewając swoją mrożącą krew w żyłach litanię. Raz z lewej, a innym razem z prawej. Z tyłu, bądź z przodu. Nade mną i spode mnie. Były wszędzie i nigdzie. Zawsze i nigdy.
Zasłoniłam okna w pokoju i upewniłam się, że wszelkie potencjalne źródła światła zostały unicestwione. Byłam w domu wyłącznie sama. Kiedy wszystkie warunki zostały spełnione, mogłam zmierzyć się ze swoim największym koszmarem. Oczywiście, mogłabym uciec – w końcu robiłam to już nieraz, co jak dotąd spełniało swoją zasadniczą rolę. Czas jednak na zmiany. Ucieczka nie będzie trwała przez całe życie. W końcu, w najmniej oczekiwanym momencie, potknę się i wyląduję bezbronna na ziemi, zdana na łaskę swojego oprawcy.
Wyciągnęłam rękę do przodu. Poczułam miękki i przyjemny w dotyku koc. Jak coś tak delikatnego, tak niewinnego, może skrywać za sobą swoje zupełnie przeciwieństwo? Przez moje ciało przeszedł impuls, który chwilowo mnie sparaliżował. Miałam pewność, że to, co zostało ukryte, chce za wszelką cenę wzbudzić we mnie strach. I udało mu się – trzęsłam się jak nigdy dotąd. Nie wiedział tylko najważniejszego.
Im bardziej się bałam, tym większa była moja determinacja.
– Co ona robi? – Pierwszy wyraźnie się zaniepokoił.
– Ona to zrobi…
– Nie, tak nie może być…
– Tak. Zrobi to! – Był to inny, nieznany mi dotąd głos. Co dziwniejsze, zdawał się mi sprzyjać. Nie zamierzałam już dłużej czekać.
Teraz albo nigdy!
Zerwałam koc.
Moim oczom ukazał się obiekt, który skrywał w swym wnętrzu największy a zarazem najgorszy sekret. Coś, czemu nie mogę przyglądać się bez odczucia bólu. Co prześwietla mnie na wskroś.
Lustro.
Choć pokój pogrążony był w egipskich ciemnościach, a ja sama nie mogłam dostrzec swojej ręki czy nogi, bez większego problemu ujrzałam przed sobą tę istotę. Stała tuż przede mną, wpatrując się mętnym, zimnym wzrokiem. Wielkie i ciężkie krople potu oblały jej twarz. Zęby zgrzytały tak głośno, że zdawało się, jakby miały za chwilę pęknąć. Kiedy sądziłam, że najgorsze już minęło, postać wydała z siebie przeraźliwy krzyk, przepełniony rozpaczą i grozą, wnikający w ciało oraz druzgocący wszystkie organy. Stojąc tak – bezbronna, otumaniona, niewrażliwa zupełnie na nic – pogodziłam się ze świadomością, przed kim właśnie stałam.
To byłam ja.
Widywałam ten obraz niezliczoną ilość razy. Nie powinnam reagować w tak szaleńczy sposób na znajomy widok, lecz w obliczu siebie samej przekonałam się, jak bardzo nie znam własnej osoby.
Nie ufam. Nienawidzę.
Lecz wtedy stało się coś, czego nigdy bym się nie spodziewała ujrzeć. Zobaczyłam, jak moje odbicie mrugnęło do mnie. Ogarnęła mnie panika. W końcu jak mogło tego dokonać? Czy to tylko przywidzenie, czy też zaczęłam odchodzić od zmysłów? W przypływie emocji wykonałam odruchowy ruch – uderzyłam pięścią w taflę szkła, która rozsypała się niczym piach niesiony przez rześki wiatr w słoneczne popołudnie na plaży.
Był to wielki błąd.
Uderzenie odebrało mi wszelkie siły, stąd po chwili leżałam na posadzce, mieniącej się równie jasno jak gwiezdny pył. Słaba, bierna, pozbawiona wszystkich sił. Chciałam płakać, krzyczeć, wić się jakbym została opętana. Nie byłam jednak w stanie. Nie mam pojęcia, czego od siebie oczekiwałam. Wszystko poszło na marne – ostatnia i jedyna szansa na zgłębienie nurtującej mnie zagadki została utracona. Odrzuciłam szansę na wejście do rajskiego ogrodu. Wybrałam życie na Ziemi – kruche, pogrążone w strachu, przemocy i oddalaniu się od rzeczy, których nie jestem w stanie zrozumieć.
Zmiana przyszła znienacka. Niedawny blask został pochłonięty przez otchłań, w którą teraz sama zostałam wciągnięta. O dziwo, nie poczułam żadnego bólu. Zresztą, jak czegokolwiek innego. Spadanie w głąb siebie trwało i trwało. Przez krótki moment zdawało mi się, że hen, u góry widzę kontury tajemniczych postaci. Obserwowały mnie i wskazywały swoimi niekształtnymi koniczynami. Szepty przybierały na sile. Właściwie to nie były już ani szepty, ani głosy, ani nawet krzyk. Ugrzęzłam w tej gęstej mieszaninie, która wciągała mnie na dno. Traciłam czucie nad kolejnymi członkami ciała, aż w końcu odebrano mi umysł. Zapomniałam, kim jestem i co to znaczy BYĆ. Czy kiedykolwiek byłam, a jeśli tak, to na czym to polegało? Byłam jedna JA czy było nas więcej? Czy coś nas ze sobą łączyło?
Kap.
Lata, dekady, wieki, tysiąclecia, ery i całe eony później. Dotarłam do celu swojej podróży. Ocean Wszechbytu wzywał mnie, nas wszystkich. Kres był tak blisko, wręcz na wyciągnięcie ręki.
Kap, kap.
Chlupnięć było coraz więcej. Tylko one zakłócały doskonałą w swojej istocie ciszę. Ja także miałam być źródłem niepożądanego hałasu, co mnie niezmiernie wstydziło. Radowałam się tym, że odkupię swoją winę i to dosłownie za moment. Ciekawiło mnie, czy oprócz mnie jest tu ktoś jeszcze. Inne jednostki, które przebyły tę drogę razem ze mną. Czy cieszyłam się z ich obecności? A może byłam zazdrosna, że nie ja jedna dostąpiłam ekstazy. Nic z tych rzeczy. Po prostu… chciałam się zjednoczyć z nimi wszystkimi. Przestać i zacząć być na nowo.
Kap, kap, kap.
Zanurzyłam się w wodzie o nieznanym mi nigdy chłodzie. Przez chwilę złączyłam się z całą resztą. Poczułam ich wszystkie myśli, doznania, historie. W zamian oni doświadczyli moich. Było to gwałtem, lecz i aktem miłości. Miłości umysłu. Kochaliśmy się jak nigdy wcześniej. Było nam tak dobrze, lecz... Wiedziałam, że koniec już nadszedł. Nie czułam żadnego żalu. Po prostu tak było trzeba. Wyraziłam zgodę i…
Koniec.
NIE!
Jeszcze nie.
Patrzyłam z góry na leżące pośród szklanego pyłu ciało. Dziewczyna była blada jak śmierć i zdawała się nie oddychać. Mrok wyciągał po nią swoje wieczne głodne macki. Był na tyle pyszny, że nie spodziewał się żadnego oporu. Tak, kiedyś mu się powiodło. Niezliczoną ilość razy.
Tym razem musiało być inaczej.
Musiałam jej przypomnieć. Przypomnieć, kim naprawdę jest.
– Zbudź się!
Otworzyła oczy. Zaczerpnęła głęboki wdech, przewróciła się na bok i zaczęła kaszleć. Ostatnie pokłady mroku uciekły w popłochu z jej wnętrza. Choć ona nie mogła tego słyszeć, wiedziałam, że to jeszcze nie koniec. Musiałam pokierować ją do końca.
– Wstań i idź naprzód.
Nie bez problemów, ale w końcu podniosła się i zaczęła krok po kroku zbliżać się do lustra.
– Co ona robi? – Pierwszy wyraźnie się zaniepokoił.
– Ona to zrobi…
– Nie, tak nie może być…
Tak jak wtedy, tak i teraz Głosy chciały odwieść ją od prawdy. Niegdyś same były Przewodnikami, ale Mrok zdołał je sobie podporządkować i spaczyć. Teraz, spuszczone ze smyczy niczym wściekłe psy, będą ujadać kolejne zagubione osoby tylko po to, aby zadowolić niezaspokojony apetyt swojego pana.
Choć one zbłądziły, ja nie zamierzam. Maleńki płomień, który wciąż się we mnie tli, nie pozwala mi zapomnieć. Póki jeszcze mogę, postaram się wypełnić swoje przeznaczenie.
– Tak, zrobi to! - Mój donośny głos zagłuszył pozostałych podżegaczy.
Dziewczyna dotknęła lustra. Tym razem nie rozsypało się w drobny mak, lecz pękło na wiele różnych kawałków. W każdym z nich znajdował się jeden element wspólny.
Ona.
– Nie! – Pierwszy przybrał postać gwałtownego wiatru, który począł okrążać bohaterkę.
– Jak ona mogła?
– Tak nie może być! – Drugi i trzeci dołączyły do szaleńczego tańca.
Młoda kobieta zdawała się nie widzieć tego, że jej włosy i ubrania falują, jakby znalazła się w samym centrum cyklonu. Rozpaczliwe szepty podobne były krakaniu wron – choć nie dało się go powstrzymać, można było je całkowicie zignorować. Dziewczyna postąpiła dokładnie w ten sposób, będąc zajętą przyglądaniem się powstałej mozaice.
Stanęłam tuż za nią i zobaczyłam to samo, co ona. Każdy fragment skrywał inną „ją”. Jeden był wyraźnie zawstydzony, drugi wściekły, a jeszcze inny skonfundowany zaistniałą sytuacją. Były ich dziesiątki, setki, tysiące. Widoczne mniej lub bardziej wyraźne. Choć niegdyś nie dałaby rady skonfrontować się ze sobą, teraz była w pełni gotowa. Widząc jej determinację, każda, nawet najbardziej oporna wersja „jej” wyraziła akceptację.
Zostało już tylko jedno - zamknąć całą sprawę.
– Zrób to – rzekłam jej na ucho. Choć nie mogła przyjąć tego jak tylko lekki, czuły podmuch wiatru, to wiedziałam, że zrozumie mój przekaz. – Będę tuż obok ciebie.
Zasłoniłam ją całą sobą, będąc gotowa na wszelki atak. Nie myliłam się. Legiony Mroku postawiły sobie za cel złamanie wzniesionej obrony i dotarcie do mojej protegowanej. Nie ważne, jak mocno byłam uderzana i z jakim okrucieństwem zadawano mi ból. To nie miało znaczenia.
Dziewczyna dotknęła lustra.
– Już wiem, kim tak naprawdę jestem. – Prawda została przez nią odnaleziona.
W mgnieniu oka tafla szkła złączyła się w jedno, nie pozostawiając żadnego śladu po niedawnym spękaniu. Głosy wydały swój ostatni lament, po czym zamilkły na zawsze. Młoda kobieta ocknęła się i przez dobrą chwilę rozglądała się, jakby próbowała sobie przypomnieć, co przed chwilą miało tu miejsce. Kiedy konsternacja minęła, zabrała się za przywrócenie porządku w pokoju. Odsłoniła okna, schowała koc do szafy i uprzątnęła pozostałe rzeczy. Następnie zebrała się do wyjścia.
Miałam świadomość, że widzę ją ostatni raz. Otuchy dodawało mi to, że wypełniłam swoją powinność. Wiedziała, kim naprawdę jest i nigdy o tym nie zapomni. Mrok nie zdoła jej skrzywdzić w żaden sposób. Jednak, co najważniejsze, nie popełni mojego błędu. Chciałabym się z nią odpowiednio pożegnać, lecz nie miałam na to już sił. Mój czas nadchodził.
– Żegnaj. – Lekka bryza musnęła jej włosy, niosąc moją ostatnią wiadomość.
Odwróciła się, zapaliła światło i z uwagą rozglądała się po pokoju. Niczego jednak nie dostrzegła. W końcu już mnie tam nie było.
Mimo to jakaś część mnie nadal żyje i żyć będzie. Tam, gdzie było, a przestało być. Wygnana a przyjęta z powrotem. Zjednoczona z pozostałymi po kres czasu.
Dziewczyna uśmiechnęła się, a następnie zamknęła drzwi.
To, co było, zostało już za nią. Mogła w spokoju ruszyć naprzód.
Już jak zobaczyłam ten temat po wylosowaniu, to wiedziałam, że ci podpasuje, bo można go ugryźć psychologicznie. No i tak zrobiłeś xD
OdpowiedzUsuńPierwsze wspomnienie o głosach mogło się kojarzyć ze schizofrenią, no bo kto inny może słyszeć głosy, ale jednak nie. Użyłeś tego od innej strony. Chociaż pewnie każdy odczyta to jak chce ;) Ładne, bardzo obrazowe i dosłowne przedstawienie walki z samym sobą, mimo wszystko z wątkiem fantastycznym/nadprzyrodzonym. Coś próbuje bohaterką kierować, zatrzymać ją przed odkryciem prawdy. Na dodatek tak naprawdę nie wiemy, czego ona się dowiedziała, co w tym lustrze zobaczyła. Czy to było po prostu zrozumienie, że jest sobą, nie musi się siebie bać i ze sobą walczyć, czy może coś zupełnie innego. Ona wie, kim jest, ale można tu szukać jakiejś tajemnicy. To też jest ciekawe.
Sama zabawa czasem, zapętlenie jest zabiegiem, który ja bardzo lubię :D Pytanie, czy pierwsza bohaterka i druga to ta sama osoba (te rozbijające lustro). A jeśli tak, to "opiekunka", duch, jeden z Głosów, ratowałaby samą siebie? To chyba nie jest możliwe, chyba że zagiąć czasoprzestrzeń. Może to być równie dobrze duch osoby, która przeszła przez to samo, teraz ratuje innych. Tylko wtedy w tym pokoju musiałyby hurtowo odbywać się te testy. Najbardziej logiczne jest, że opiekunką jest po prostu ta część bohaterki, jej umysłu, duszy, która chciała wygrać i żyć. Tylko wtedy dlaczego musiała zniknąć? Bo już nie potrzebuje tak konkretnej formy? Może pozostać gdzieś na dnie świadomości?
No i dostałeś cały stos teorii spiskowych... Ale tekst prowokuje do główkowania, a to dobrze ;) ja to kupuję :D
Od dłuższego czasu łatwiej mi pisać na tego rodzaju tematy, niż uderzać choćby w postapo xD Szczerze, to efekt końcowy nieco odbiega od początkowych zamiarów, ale uważam to na plus - opowiastka jakby zaczęła podążać własną drogą i jak widać, da się to jakoś przeczytać, co jest tu najważniejsze :D Mówiąc szczerze, dopiero po napisaniu całości ujrzałem, jakich sensów można się tu doszukiwać, bo wszystkich początkowo nie widziałem xD pewnie któryś z moich demonów mi dopomógł :D Im więcej pytań, tym lepiej xD Dziękuję bardzo za opinię :)
OdpowiedzUsuńDla mnie genialne! Sensów wiele, niedosłowności moich ulubionych, w których można doszukiwać się głębi i przyczyn stanu bohaterki. Czytałam, ale w głowie obrazy jak kadry filmu. Uwolnienie nie do końca z jarzma ciemności jakiejkolwiek i wiadomo, że smuga zostanie. Jak dym z papierosa, który ostatni leżąc przed rzuceniem... Ok, dzięki wielkie za kawał dobrej lektury :) I pozdrawiam Twoje demony. Niechże pomagają, bo wiele mają do powiedzenia. ;)
OdpowiedzUsuńNajczęściej jednak miotają mnie po pokoju - od czytania książki, po oglądanie serialu, aż do studiowania materiałów na zajęcia xD Jak jednak widać, czasami warto dać im nieco luzu. Cieszę się, że ten "potworek" był zjadliwy. P.S. One również Cię pozdrawiają :)
UsuńOk. Wgl na wstepie musze zaznaczyc, ze mam barrdzo pozytywne nastawienie, bo miałam okazję przeczytać Twoją notkę o sb także w rozbudowanej wersji i zarówno demony, jak i WLADCA PIERSCIENI to tematy, które znam, rozumiem i... no nie wiem czy mogę pwiedzieć ze te demony kocham, ale froda i sama jak najbardziej. a aragorna. i tolkiena. i tak dalej. Ale zanim przejdę do tekstu jeszcze słówko, zanim odpuszcze tym demonom. Nie wiem jakiej muzyki słuchasz, ale myśle, ze ta piosenke zrozumiesz rownie dobrze jak ja (mi sie wkrecila na banie) : https://www.youtube.com/watch?v=ri6cpYoOh-M
OdpowiedzUsuńsry ze tak spamuje, ale czytam o tych demonach, patrze co mam wygrewarewane na naszyjniku i nie moge sie oprzec.
ok! Na poczatek - pozwolisz, ze bede szczera? Jak znajde jakis przecinek nie ten tamten to powiem? Preferuje zasadę, że jestesmy tu wszyscy, zeby sie uczyc, mowic, co sie podoba, co nie, a jesli gdzies jest blad - pokazac. Tylko wtedy chyba wszystko co tu robimy ma sens. Rownoczesnie wybacz mi niekosekwencje w komentarzach, w ktorych zawsze wale mase literowek, nie dbam o wielkie litery i pl znaki, a to dlatego, ze skupia 100% uwagi (ok, 90%, wliczaja dysgresje xd) na czyims tekscie, co i tak zajmuje taka analiza duzo czasu, nie chce jeszcze poprawiac komentarza, byle przekazac, co najwazniejsze, nie przywiazujac sie do formy. Szlag, napisalam juz tyle a jaeszcza ani slowa o konkrecie, tak ma, wybacz, debiuty musza byc ciezkie xd
U. Pierwsze co - absolutnie nie spodziewalam sie zenskiej narracji 1 os! Już mnie masz. Duzo tz swiatla, dobrze sie cyta, akcentujesz anjwazniejsze sprawy zostawiajac je samotne w w wersie, no... Troche takie wydaje mi sie... Pozatek, niczym wiersz bialy!
Czubek drabiny... Nie jestem znawcą, ale moze daloby sie to lepiej ująć? Nie wiem czy drabin ma czubek... czy szczyt... trzeba by to rozkminic chyba.
Lecz, stojąc <-- tu przecinek jest zbedny, przed 'lecz' i owszem, ale po - niekoniecznie ;)
Ich domeną była ciemność – decydując się na ten krok, niejako z własnej woli wstąpiłam do królestwa, które nigdy nie będzie przyjazne dla ludzi. Byłam jak owca wśród wilków. <--- Ładne. bardzo, kurwa, ładne. przepraszam, duzo klne, ale to z emocji, wiec dobrze, bo tekst co emocji nie budzi to srednio. ale łoł, to mi sie podoba.
Były wszędzie i nigdzie. Zawsze i nigdy. <--- ładnie operujesz jezykiem. yhym.
bez większego problemu ujrzałam przed sobą tę istotę. <-- tę!!! przepraszam, ze sie zachwycam blahostka, ale obecnie panuje moda jakas na "tą" i choc sama popelnialam ten blad, staram sie jak moge zwracac na to uwage i przyjemnie widziec, ze 'tę' wygrywa wojne o swiatło.
troszeczke jednak interlinia dla mnie miejscami za duza, ale to duperela. tak tylko mowie ;)
Tekst ogolnie jest dosc pompatyczny i choc stronie od patosu, to poki co on mocno sie broni. ma rytm i zgrabnosc, kiedy zaczynam sie wahac , czytam "mieniącej się równie jasno jak gwiezdny pył. Słaba, bierna, pozbawiona wszystkich sił. " i unosze rece, nie mam zadnych watpliwosci, tak ma byc. jestem ciekawa do czego to zmierza i co chcesz nam przekazac poki co jest zagadkowo i troche dziwnie, dlaczego kogos do tego stopnia przeraza wlasne odbicie... zaraz mam nadzieje sie dowiem ;)
Wilczy - Interlinia to moja wina przy wstawianiu xD już wiem, jak się jej pozbyć, ale wczoraj zapomniałam xD dzisiaj wieczorem poprawię i przy okazji swój o piratach.
UsuńLuz byakuya, nie moglam nie zauwazyc, ey, kiedys sie o interlinie tak pozarlam z Tris, ze sie do sb nie odzywalysmy z jej powodu xd jej by sie moze taki przeswit podobal, bo to tez kwestia gustu w jakis tam sposob, no na moj przeswitu za duzo, ale jesli to dzielo blogspota to nie ma o czym gadac, wiadomo, ze ten lubi poszalec. To I tak pierdola na tle calego tekstu ;)
Usuń
OdpowiedzUsuńZaczytalam sie. Spaczony mrok, jego macki, glosy... To wszystko jest bardzo tajemnicze. brakuje mi jakiegos zaznaczenia, no nagle zmienia sie narrator na 3 os potem znow wracamy na 1, mysle ze dobrze jakos wyodrebnic ten fragment, tu wlasnie mogloby sie pojawic wiecej swiatla na stronie, a ze ogolnie jest go duzo (entery, interlinia) to ten fragment sie nie wyroznia, mamy jakby ciagniem raz taka osobe raz inna. Z technicznych rzeczy. wgl interpunkcja b ładna oprocz tego jednego . na poczatku co sie wepchnac po 'lecz', wiec jestem zachwycona.
Mmm... troche sie pogubilam w narracji. Wiem ze juz jest... kuzwa prawie szosta... a ja sie jeszcze ie polozylam spac, ale... tu mamy z 1 os zenskiego narrayora, potem dziewczyne/mloda kobiete w 3.... jesli to ma sluzyc zastanawianiu sie, to ok, bo ja juz mam teorie ze teraz, w sensie w drugiej polowie tekstu powiedzmy, narracje przejelo odbicie! ;D wiec jest jazda bez trzymanki. masz bardzo dobry warsztat. to pozostaje bez dwoch zdan. juz sie nie moge doczekac nastepnego twojego tekstu a jeszcze nie skonczylam tego... gd. gz ;D
Ja pierdole, moglbys zostac psychologiem i dawac ten tekst na 'dzien dobry' swoim pacjentom xd na pewno uslyszalbys od kazdego inna interpretacje ;D a;e to dobrze! ja uwielbiam teksty ktore dla kazdego moga byc o czym innym, mialam niezly fun, jak kiedys polonistka interpretowala na zajeciac moj wiersz i doszla do takich wnioskow, w sensie sensu tego wierszydla xd na jakie ja bym w zyciu nie wpadla, a jej sie wdawalo, ze to jest klucz xd o to chodzi w pisaniu! nie ma zamknietych drog i ten twoj tekst jest swietnym na to przykladem! psychologicznie ale i poetycko jak dla mnie to jest jak... nie wiem co da polaczenie prozy z poezja, no chyba wlasnie to! ;D podobalo mi sie, mialam niezle rozkminy, zresza widac, nie ma sie d czego przczepic, jesli narracja ma celowo wprpwadzac nas w jeszcze wieksza konfuzje, no kurde. mam nadzieje za cos jeszcze, zdecydowanie! pisz, pisz dla nas duzo! ;)
No, skonczylam, a dalej siedze i scrolluje tekst i mysle, to o czyms swiadczy, samo za siebie. a mam pause w fnal fantasy i mi sie nie spieszy! ;D to znaczy okropnie duzo! i juz wiem ze beda mi sie snily lustra dzisiaj i bede sie zastnawiac po ktorej tego lustra jestem stronie. i nie wyjdzie mi ta ukryta prawda z glowy. dobrze ze nie za sprawa tvnu!
OdpowiedzUsuńyou did good, jakby powiedzial Gladio ;)
Mhm. Tekst, ktory zostaje.
Nawet bym nie prosił o 100-procentowy komentarz pochwalny - jak coś jest nie tak, właśnie lubię o tym usłyszeć i wówczas albo się zgodzić, albo zacząć polemikę. To jest jedna z najlepszych części omówienia jakiegokolwiek opowiadania w mijej opinii xD Szczerze, to zastanawiałem się, czy by kiedyś nie pojac na psychologię, lecz na razie zostanę przy opowiadaniach. Sam sens całości dotarł do mnie dopiero po ostatniej korekcie i przyznaje - jest to coś innego, co widziałem w tym na samym początku. Podejrzewam, że któryś z demonów postanowił tu nieco namieszać. Jak widać, miało to jakiś sens. Cieszę się, że tego "potworka" dało się przeczytać :) Sam mam nadzieję, że zostanę zapłodniony tworczo i czas oczekiwania na najbliższe dzieło nie będzie dlugi. Dodam, że pisząc słuchałem soundtrack'a z Hellblade Senua's Sacrifice - fajnie jest poaluchac innych głosów w głowie xD Polecam serdecznie :)
UsuńPS. Krytyk i Perfekcjonista szczerze Cię pozdrawiają :D
!!!! Napalam się właśnie na tę grę, widziałam trailer i kawałek gameplaya i chceeee! ;D za duzo rzeczy chce na raz. Na pewno znajde sb soundtracka. Mi po głowie chodzi motyw przewodni z divinity orginal sin, zwlaszcza podczas turowej walki jest swietna muza <3
UsuńStrasznie uprzejme te Twoje demony ;D Wszystkich pozdrawiają ;D Ja swoje trzymam na smyczy, a jak je spuszczam, to nie w pokojowych celach ;D Ale milo jest miec kogos kto cie wyreczy w pozdrawianiu, moze tez je podszkole ;D
No i zgadzam się co do dyskutowania o tekscie. Lubie. Nawet potrzebuje!
UsuńTo, że teraz są miłe, nie znaczy, że zachowują się tak zazwyczaj xD Ile to już razy miotały mną po pokoju w poszukiwaniu zajęcia czy też ja musiałem je doprowadzać do pionu. Chyba nie zliczę xdd Zazwyczaj są przyjazne tylko wtedy, jak coś chcą - więc tu dają upust swojej pysze xDD
UsuńMam taką zasadę, że komentuję tzw. live, czyli czytam jednocześnie pisząc komentarz. Właśnie przeczytałam tylko pierwszy akapit i powiem jedno: cieszy mi się mordka, a po plecach przechodzi dreszcz. Jest moc!
OdpowiedzUsuńMmmhm, głosy. Żywe, obrazowe, aż można usłyszeć je za sobą. Musiała spojrzeć przez ramię, czy ktoś za mną nie stoi.W miarę czytania alej, zaczęłam się zawet utożsamiać z bohaterką, ucieczka i zasłanianie okien nie jest mi obce. :)
"Im bardziej się bałam, tym większa była moja determinacja." tak bardzo lubię to zdanie. prosto opisane, wyrażające więcej niż nie jeden elaborat.
Emocje, jakie niedosłownie są ukryte w tekście wprawiają mnie w osłupienie. Mówi się, że niektóre teksty mogą "triggerować", ale nie, czasem to, co siedzi w środku trzeba uwalniać, trzeba o tym czytać, by uświadomić sobie, że można tak się czuć i nie ma w tym nic złego.
Pokuszę się o interpretację i korzystając z doświadczeń stwierdzę, że ciemności przy lustrze są doskonale wprowadzone. Czy to prawdziwe ciemności, czy te oplatajace umysł człowieka - są na miejscu.
Usłyszałam krzyk postaci z lustra, czy coś jest ze mną nie tak? :D
Jedynie mi tu "wykonałam oruchowy ruch" zgrzytnął, choć u mnie im więcej ruchu tym lepiej, niemniej wybija lekko z rytmu czytania. Jednak skoro chwilę później bohaterka rozbija taflę, dźwięk tłuczonego szkła zagłusza :)
Nadal nie mogę uwierzyć, jak dobrze znam te wszystkie emocje, które targają bohaterką.
Takie teksty są potrzebne. Takie teksty, po których siedzę patrząc tępo w przestrzeń i skłaniam się do rozważania, wciąż na nowo. Proste słowa, wstań i idź naprzód, potrafią, mają moc. Cieszę się, że bohaterka w spokoju przede wszystkim poszła.
Wyłapałam tam parę powtórzeń, ale co to ma za znaczenie, kiedy tekst ma taką ogromną moc przekazu. Jedyne, co moge zrobić to wstać i bić brawo.
Czytając komentarze, wyłapałam Sensuę, no powiem ci, że udało ci się w tekście uchwycić te głosy, osobiście po graniu w Sensua's Sacrifice boje się czasem iść do łazienki w nocy xD Gra jest przekozak i znając ją mogę powiedzieć, że przy tym tekście miałam to samo uczucie jak przy grze :D Takie... niby strach ale i ciekawość, chcesz wiedzieć co będzie dalej, choć się boisz.
Naprawdę, debiut udany na sto procent! :D Pozdrawiam! :)
Zaczynając od Hellblade, to muszę z przykrością stwierdzić, że ja sam mogę jedynie zadowolić się oglądaniem Let's play'ów na YouTube, gdyż jestem (tylko) pecetowcem, ale cóż zrobić xdd Ważne, że soundtrack jest dostępny dla wszystkich :D
UsuńWracając zaś do dalszej części komentarza... Może zabrzmi to dziwnie, ale żyjąc z własnymi demonami, czuję, jakbym każdego dnia zatracał coś z siebie, z normalnego ludzkiego życia. Stąd przeczytanie Twojego komentarza wywołało we mnie uczucie, na które nie mam odpowiedniego słowa. Tak jakby... radość? Ważne, że rozgrzewa od środka - to znak, że oddziaływuje pozytywnie. Dobrze jest co jakiś czas uwolnić się spod wpływu krytyki i represyjnego perfekcjonizmu wobec siebie, aby poczuć typowo ludzkie odczucie zadowolenia ze stworzenia czegoś, co spotyka się z aprobatą (w tym przypadku opowiadania).
Mam nadzieję, że to nie ostatni raz, kiedy udało mi się stworzyć coś na poziomie. Dziękuję przede wszystkim za czas poświęcony na przeczytanie "Ukrytej prawdy" i tak szczegółową uwagę :)
Pozdrawiam :D
Hej :)
OdpowiedzUsuńWitamy w Grupie!
Dawno już nie czytałam tekstu chłopaka/mężczyzny i trochę brakowało mi takiego męskiego punktu widzenia. Znam kogoś, kto jak Ty w powyższym tekście, uczynił z bohatera osobę płci żeńskiej, ale bardzo dobrze - jak widać - czułeś się, pisząc o dziewczynie.
Tekst jest idealny, by dać go do interpretacji adeptom psychologii, by doszli do tego, co ma nieść za sobą powyższy tekst. Wiadomo, konkluzji może być wiele, bo co innego może przykuć uwagę. Mnie osobiście bardzo podoba się mroczny klimat tego opowiadania, liczne głosy i to, że bohaterka nie akceptuje siebie, uważa siebie za wroga, którego nienawidzi - wielu ludzi mogłoby się z nią utożsamić.
Ten moment zespolenia się z innymi, ten akt miłości napełnił mnie pewnym smutkiem. Jak to jest, że tak rzadko w dzisiejszych czasach człowiek jest dla drugiej osoby człowiekiem, a nie kimś obcym i niepotrzebnym?
Bardzo ładna końcówka, a to oświecenie światła, by dowieść, że nic złego już nie zalega w pokoju, napawa nadzieją, że rzeczy mogą ulec zmianie na lepsze, a od demonów da się uwolnić.
Bardzo ładnie.
Pozdrawiam.
Hej :) Cieszę się, że tekst spełnił swoje zadanie. W równym stopniu jestem zadowolony z faktu, iż zapewniłem tekst jak to określiłaś z "męskiego punktu widzenia" W zasadzie pisałem go dosyć intuicyjnie, bez zastanowienia, ale jak widać tutaj to wyszło xD
UsuńDziękuję za opinię i również pozdrawiam :)