Witam! Tu Tenebris, ostatnimi czasy skrócona do 'Tris' lub po prostu Dominika, a zarazem organizatorka GPK. Ojej, jak to fajnie brzmi :) Zapraszam na krótki tekst z 1 tygodnia cotygodniowych wyzwań pisarskich, mojego autorstwa. Enjoycie!
***
           W tle rozbrzmiewał „Poranek” Griega,
wprowadzając obecnych w przyjemny nastrój. Przecież podobno muzyka łagodzi
obyczaje, a tym bardziej klasyczna. W praktyce jednak wyglądało to troszeczkę
inaczej… W fotelu pod oknem siedziała blondynka z kwaśną miną. Spojrzenie
szaroniebieskich oczu gromiło każdego, kto śmiał się odezwać. 
  - Co masz na myśli, mówiąc „współpracuj z
nim”? On próbował mnie zabić! – zagrzmiała, krzyżując ręce na piersi i
marszcząc gniewnie brwi. – Nie ma mowy, żebym się na to zgodziła! 
  - Oj tam… Zabić. Co najwyżej lekko uszkodzić
– padło w odpowiedzi i kobieta przeniosła wzrok na młodego chłopaka. Wyglądał
jak aniołek. Gdyby nie ta czerwona czupryna i nóż w dłoni. – Chciałem cię tylko
przetestować. 
  - Żebym ja cię zaraz nie przetestowała. 
  - Widzisz, Erie? odezwał się trzeci głos. –
Max nie chciał cię zabić… Chyba – dodał. 
          Kobieta spojrzała na przyjaciela. Uśmiechnął
się do niej przepraszająco. Przymknął na moment oczy – piękne, piwne, w których
zawsze panował niezmącony niczym spokój – i westchnął ciężko. 
  - To zarządzenie odgórne. Wytrzymaj. Tylko
ten jeden raz – poprosił. 
  - Chase… Ty chyba nie mówisz poważnie. 
         Uniosła brwi, piorunując bruneta wzrokiem.
  - Przepraszam, Erie, ale nie mogłem odmówić. 
          Kobieta wywróciła oczami, a na jej ustach
pojawił się grymas niezadowolenia. Rozumiała, że rozkaz przyszedł z góry, ale
dlaczego to ona miała się zajmować jakimś gówniarzem. Była specjalistką.
Zajmowała się eliminowaniem najniebezpieczniejszych jednostek, których usunąć z
jakiegoś powodu nie mogła policja. Już dywersja była uwłaczającym zadaniem, ale
rola niańki to było stanowcze przegięcie. 
  - To czemu sam się nim nie zajmiesz? 
  - Erie – jęknął Chase. – Dobrze wiesz, że
zrobiłbym to, gdybym mógł. Niestety z moim sposobem walki na dystans, niewiele
mogę go nauczyć. To byłaby zwykła strata czasu. Szefostwo chce, żeby chłopak
zobaczył pole walki w towarzystwie doświadczonej osoby, zanim przydzielą go do
kogoś na stałe. A ty akurat używasz tej samej broni. Zrozum, proszę. 
  - No właśnie – przytaknęła blondynka. –
Używamy tej samej broni, więc będzie tylko przeszkadzał. 
  - Erie, nie bądź taka. 
  - Dobra! – zgodziła się w końcu. – Wiem… 
  - Dzięki. 
  - Chodź, gówniarzu. Mamy robotę. Chase,
zajmij pozycję. 
  - Dajcie mi dziesięć minut i jestem gotowy do
akcji – odparł brunet. 
  - Osiem – rzuciła na odchodne Erie i
pociągnęła Maxa za kołnierz. Zawarczał tylko, ale nie wyrwał się. Zdążył się
już zorientować, jak ogromna była różnica w ich sile. – Chcę to załatwić do
obiadu. 
          W odpowiedzi Chase uśmiechnął się
tylko. Chwycił torbę ze swoim sprzętem – dobrze, że przygotował ją zawczasu – i
ruszył do ustalonego wcześniej miejsca. Miał tylko nadzieję, że obejdą się bez
kłopotów. Erie była najlepsza w swoim fachu, ale Max nie należał raczej do
tych, którzy chętnie słuchają poleceń. 
  - Szybciej – mruknęła Erie, popychając Maxa,
żeby się nie ociągał. – Za pięć minut zaczynamy akcję. A ty staraj się nie
wchodzić mi w drogę. 
  - Yhy. Tylko nie obiecuję, że nie omsknie mi
się nóż przypadkiem – odburknął chłopak. 
  - Spróbuj, jeśli myślisz, że możesz mnie
trafić. A teraz skup się na zadaniu. Mamy pozbyć się ochrony i oczyścić drogę,
żeby Chase mógł załatwić cel jednym strzałem. Kminisz?
  - Ta jess! – Max zasalutował zawadiacko i
wyszczerzył zęby. 
  - Cóż… Podobno jesteś obiecującym kandydatem
do oddziału. – Erie wzruszyła ramionami. – Szło ci nieźle, chociaż do walki ze
mną to ty jesteś o sto lat za młody. 
  - Oczywiście, że sobie poradzę. 
  - Nie pyskuj – spojrzała kątem oka na
uśmiechniętą buzię aniołka – i nie schrzań tego – w jej dłoni zabłyszczał nóż.
– Ruszamy. 
Tenebris [Tris] Tristitia 
Czemu wcześniej nic z tej polki nie czytalam, que?
OdpowiedzUsuń"Oj tam… Zabić. Co najwyżej lekko uszkodzić" - och, jak ja uwielbiam takie teksty :D Już mi się podoba...
OdpowiedzUsuń"Szefostwo chce, że chłopak zobaczył pole walki w towarzystwie doświadczonej osoby, zanim przydzielą go do kogoś na stałe." - A nie "żeby"?
Akcja, humor... moje klimaty :D Jedynym minusem tych krótkich wyzwań jest to, że czytasz coś fajnego, a to się zaraz kończy... *chlip*
Z tego, co pamiętam, to scena z "Zemsty Deszczu". Wyczuwam fajny klimat i tym bardziej wyczekuję przygód Erie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Wilczy, Ty czytasz z każdej mojej półki, więc nie wiem, co masz za problem ;)
OdpowiedzUsuńAktino, faktycznie, brakowało żeby. Jak na mnie krótkie, ale cały czas można czytać moje blogi, a niebawem pojawią się i te w podobnym klimacie co tutaj.
Laurie, nie to akurat nie ZD, chociaż przyznaję, że klimat jest podobny, a ZD też mam jednego Chase'a. Erie szczerze bardziej kojarzy mi się z Triszą z "#Tagged", ale ciiiii.
Dlaczego ja jeszcze nie czytałam Zemsty Deszczu? Natychmiast proszę o Zemstę Deszczu! :D Klimacik, jezu, oddziały, walki... :D :D Mordka mi się cieszy ! Stylowo. :D
OdpowiedzUsuńOhoho, strzeliłaś się w moje klimaty :) Żółtodziób, którego trzeba przyuczyć - dla mnie brzmi to świetnie. Dialogi wywołały u mnie uśmiech. Ach, masz moje tak! :D
OdpowiedzUsuń"- Chodź, gówniarzu. Mamy robotę." - rozwaliło mnie :D.
OdpowiedzUsuńTo jest generalnie znakomity wstęp do jakiejś opowieści. Pisałaś to, jakbyś już dawno poznała tych bohaterów! Podoba mi się to!
A to ciekawe, bo tekst był wyjątkowo spontaniczny. Ale cieszę się, że wyszło ok :)
UsuńZ dużą dbałością podchodzisz do opisu postaci, a to wzbudza zainteresowanie czytelnika :).
OdpowiedzUsuń(Jeanne_Proust)