- Jak się czujesz?
- Z czym? - Każda sesja z psychologiem zaczynała się tym samym
pytaniem, ale chciałam trochę urozmaicić spotkanie.
- Z całą tą sytuacją.
- Och... - Rzuciłam się na miękki, czerwony fotel w całkowicie białym pomieszczeniu. Pytania zaczęły się, gdy tylko przekroczyłam próg gabinetu. Nic dziwnego, na
korytarzu czekała jeszcze długa kolejka do przyjęcia tego dnia. - Mówi pani o tym, że moja siostra bliźniaczka, zła siostra bliźniaczka, zmarła przy porodzie, a ja trafiłam do tego
obozu zamiast niej? Czuję się cudownie! - Dawka wyczuwalnego sarkazmu nigdy
nikomu nie zaszkodziła.
- Rozumiem. - Jak bardzo jedno słowo, na
dodatek wypowiedziane bez żadnych emocji,
może działać na nerwy i to za każdym razem bardziej. - Dobrze wiesz, że mieliśmy wyraźne przesłanki, żeby umieścić cię właśnie tu.
- Dlatego, że w przedszkolu wyrwałam komuś misia, którego wcześniej mi ukradł? A może przez to, że raz zapomniałam pracy domowej? A wiecie, dlaczego jej zapomniałam? Bo pomagałam mamie, mimo że miałam tylko
siedem lat! Wy obserwowaliście mnie przez
osiem, a i tak wyciągnęliście złe wnioski.
- Nie chodzi o żadną z wymienionych przez ciebie sytuacji, ale to nie jest czas ani miejsce,
aby o tym rozmawiać. Znowu. - Westchnęła. Chyba była mną zmęczona.
- No tak, nie możemy przecież rozmawiać o największym błędzie systemu!
Pozwolę sobie jednak zauważyć, że ten błąd żyje, siedzi
przed panią i od dziesięciu lat marnuje sobie życie! - Splotłam ręce na piersi i odwróciłam głowę. Geometryczny obraz wiszący na ścianie nagle bardzo mnie
zainteresował.
- To, że ciągle upierasz się przy swoim, nie stawia cię w dobrym świetle.
- Nie mogę walczyć o swoją niewinność? Mam po prostu się z tym pogodzić? - Ponownie utkwiłam zabójcze spojrzenie
w kobiecie. Dziwię się, że je wytrzymała. Przez chwilę miałam cichą nadzieję, że zadziała to jak w
legendzie o Bazyliszku.
- Całą winę zrzucasz na innych, tak zachowują się źli. Nie możemy być pewni, że nie udajesz dobrej tylko po
to, żeby dostać się do drugiego
obozu.
- Tak, bo jako ta dobra powinnam zrobić z siebie męczennicę, pokiwać głową, że to moja
wina, a na dodatek czuć się spełniona! Tutaj wszyscy kłamią i jest to ich
najsłabsze przewinienie. Zaczynam mieć wątpliwości, czy jest pani dobra czy może zła, przecież to ich ośrodek. Tylko źli potrafią tak wkurzyć i zaleźć za skórę! Wtedy to oni czują się spełnieni. -
Wyskoczyłam z fotela jak oparzona i rzuciłam się w stronę drzwi. - Mam tego dość.
- Jeszcze nie skończyłyśmy.
- Ale ja skończyłam! - Trzasnęłam drzwiami tak mocno, że obraz w gabinecie przedstawiający barwne wielokąty mógł spaść na ziemię. Nie zdziwiłabym się, gdyby tak było. Może nawet bym się cieszyła?
Wyszłam na zatłoczony korytarz. Wszystkie spojrzenia skierowały się na mnie. Kiedy
tu trafiłam, wyobraźiłam sobie, jak
za każdym z tych spojrzeń kryje się plan zabicia mnie na tysiąc sposobów. Nadal tak
uważam.
Moi współwięźniowie jako jedyni zdawali się widzieć, że jestem od nich inna. Nigdy nie wtajemniczyli mnie w żaden ze swoich pomysłów na zawładnięcie świata, bo o czym innym mogą myśleć źli? Nie należałam do żadnej grupki, które potworzyły się w obozie. Zawsze byłam sama, gdzieś z boku, niewidzialna.
Czym jest sam obóz? Miejscem, gdzie źli mogą dać upust swojej naturze. Uczy się ich, jak panować nad agresją i emocjami, a z drugiej strony
także różnych sztuk
walki i, z tego co zrozumiałam, szkolą na żołnierzy. Nie wiem, kto to wymyślił. Widząc tych ludzi codziennie, widząc błysk okrucieństwa w oczach i wyobrażając sobie każdego z nich z bronią w dłoni i twarzą wyrażającą totalny spokój i chłodną kalkulację, bałam się o ludzi żyjących poza
obozami.
Nie chodziłam na zajęcia. Mogłam dostawać jedynki, ciągłe upomnienia i ostrzeżenia. Miałam nadzieję, że mnie wyrzucą, zrozumieją, że się tu nie nadaję. Otrzymałam jedynie
odpowiedź, że to niezgodne z regulaminem.
Wyglądało na to, że utknęłam tu na stałe. Nie wiem, ile to ,,na stałe" znaczy. W ciągu mojego dziesięcioletniego pobytu, nie widziałam nikogo, kto opuszczałby ośrodek. Może dlatego, że kilkakrotnie zmieniałam oddział, ze względu na
dorastanie, i w końcu nadejdzie dzień, kiedy część z nas wypuszczą, a może źli tak naprawdę zostają tu na zawsze.
Czy powinnam dalej walczyć, jeśli wiem, że przegram?
A może walczę już za długo, dlatego jestem tym zmęczona?
Podczas każdej rozmowy z psychologiem
wmawiali mi, że kłamię, że jestem zła, że moje zachowanie o tym świadczy. Wyglądało to tak,
jakby na siłę próbowali mnie zmienić, konsekwentnie i z kamienną twarzą. Byłam coraz bardziej zdezorientowana.
Nawet nie zauważyłam, kiedy zaszłam do stołówki. Widocznie podświadomie zareagowałam na komunikat o obiedzie,
chociaż moja pamięć tego nie zarejestrowała. To wielkie
pomieszczenie było jedynym miejscem, gdzie nie
mogłam uniknąć konfrontacji
ze złymi.
Kolejka do kucharki, która wydawała nam jedzenie, jak zwykle była długa na pół sali. Zwykle stawałam na końcu i cierpliwie czekałam na swoją kolej, ignorując osobniki wpychające się przede mnie.
Kłótnie nie miały sensu, nie miałam szans w starciu na wredne
argumenty. Zanim dotarłam do starszej kobiety w czepku
na głowie i z wiecznie skrzywioną miną, najlepsze
dania dawno się kończyły.
Tym razem było inaczej. Bez słowa wyminęłam wszystkich
i wbiłam paznokcie pod żebra chłopaka, który stał na pierwszym
miejscu. Zrobiłam to tak, żeby nikt nie zauważył, ale brunet ewidentnie poczuł mój gest.
Spojrzał na mnie tak, jakby rozważał za i przeciw
morderstwa wśród co najmniej kilkudziesięciu świadków. Po chwili
jednak cofnął się i wskazał miejsce przed sobą iście dżentelmeńskim gestem.
Nawet nie podziękowałam kucharce, odchodząc do stolika,
co miałam w zwyczaju.
Wybór miejsca nigdy nie był prosty. Zawsze stawiałam na to pod ścianą, w kącie, a i tak przeganiali mnie
kilkukrotnie. Dlaczego? Bo tak, bo im na to pozwalałam.
Nie dzisiaj. Postawiłam talerz na
blacie, przy którym siedziały już trzy osoby.
Ja zajęłam ostatnie puste miejsce, chociaż wiedziałam, że ten rewir zawsze jest zajęty przez tę samą paczkę dziewczyn. Stołówka ogólnie była mozaiką stałych rewirów i właśnie bezczelnie naruszyłam jeden z nich i to nie byle jaki. Przysiadłam się do elity.
Kątem oka zauważyłam, jak blondyna, której miejsce zajęłam, idzie w moim kierunku. Tuż przed jej nosem ostentacyjnie założyłam nogi na stolik, spoglądając w górę, prosto w oczy dziewczyny. Nie wiem, co było w moim spojrzeniu i wyrazie twarzy, ale po
chwili padło krótkie hasło ,,idziemy", a ja zostałam sama.
Być może moje
zachowanie było dla nich równie szokujące co dla mnie samej? Może pomyśleli, że zwariowałam od ich ciągłego towarzystwa i stwierdzili, że lepiej ze mną nie zadzierać? A może po prostu byli dumni, że udało im się przeciągnąć mnie na swoją stronę i
potraktowali ulgowo, żebym nie zrezygnowała?
Tak długo wmawiali mi, że jestem zła. Chyba czas dać im to, czego ode mnie oczekują. Czyż nie tak postąpiłby dobry człowiek?
Aktina
Fajny podgląd na sytuacje c: podoba mi się to, że cała historia rozgrywa się u psychologa.
OdpowiedzUsuńEj, serio, zabranie komuś misia w przedszkolu to jak przestępstwo! >D mweheheh. Mi zły kolega zamknął kiedyś moją kaczuszkę w piekarniku i nie mogłam jej znaleźć przez 3 dni...
W ogóle... poczułam się inaczej czytając to! Może to dlatego, że wstawiłaś tak dużo dialogów! Podoba mi się to. Dialogi w twoim wykonaniu są świetne.
"Czy powinnam dalej walczyć, jeśli wiem, że przegram?
A może walczę już za długo, dlatego jestem tym zmęczona?" - to zdanie przypadło mi do gustu. Serio.
Jedyne co mnie razi w oczy to nadmiar słowa "ŻE". Spójrz szczególnie na końcówkę tekstu. Da się inaczej przedstawić tekst bez używania tego słowa c:
Buntowniczka bez imienia przypadła mi do gustu! Choć opowiadanie mogło być dłuższe to jednak nie jest takie dziwne jak sądziłaś :D! Propsuję buntowników od ciebie!
Czasem moje dialogi zdają mi się... nieco pospolite xD Ale nie zawsze musi to być złe :)
UsuńChyba faktycznie już z tym "że" przesadziłam. Do jakiegoś momentu można to uznać jako celowe powtórzenie, ale bez przesady xD Czasem nadużywam tego słowa... Poprawię to sobie.
Moi źli chyba faktycznie są bardziej buntownikami niż tymi "złymi". Dobrze to określiłaś. A bohaterka jest bezimienna, bo w sumie nie było to konieczne w tym przypadku. Jakoś tak mi pasowało, żeby pozostała bez imienia. Nigdy czegoś takiego nie robiłam :)
O, bardzo fajnie się zaczęło. I cały czas utrzymałaś to w takim tonie. Podobało mi się. Zwłaszcza, że ostatecznie nie wiadomo, czy była dobra, ale ją złamali, czy była zła od początku. Świetne spojrzenie na to. Zobacz, mimo, że zarys był dla wszystkich tekstów ten sam, jednak każda praca się różni.
OdpowiedzUsuńTo, że prace różnią się mimo tych samych tematów, przyświecało mi już przy antologiach. Fakt, że GPK ma tę samą ideę, bardzo mi odpowiada :D Chociaż jeszcze nie czytałam opowiadań reszty... Ale dzisiaj to zrobię.
UsuńPodoba mi się główna bohaterka, jest taka ludzka, czyli ani dobra, ani zła, albo właśnie trochę taka, a trochę taka. Fajny haczyk do rozwoju sytuacji, jedyna osoba w której jest prawidłowa, nie sztucznie zaburzona, równowaga emocji, może zmienić świat. Zwłaszcza, że to jedyna osoba, która tej władzy nad światem nie pożąda, więc na pewno jej się trafi. ;)
OdpowiedzUsuńCo mnie odrobinę razi to wydaje mi się, że trochę skąpo u ciebie z przecinkami. W ogóle brakuje oszlifowania.
"Kolejka do kucharki, która wydawała nam jedzenie, jak zwykle była długa na pół sali." Kolejka wydawała jedzenie? :D Czy kucharka była długa na pół sali? Jest parę takich karkołomnych konstrukcji, które widać przy drugim czytaniu. Przy pierwszym łyka się smakowitą fabułę, a tylko w głowie zostaje wrażenie lekkiego chaosu. Nie piszę po to by się czepiać, po prostu takie fikołki, zupełnie niepotrzebnie, wyrywają czytającego z ciekawego marszu przez twój tekst.
Pomysł, czyli najważniejsze, jest, i umiesz skonstruować tekst, jest początek, jest treść i jest też zakończenie, które klamruje ładnie całość. Dodatkowo, na wielki plus, że zostaje nam cudowne pole do wyobraźni.
Wiesz, że chyba zagłębiłaś się w tę historię bardziej niż ja? XD Chodzi mi o tę równowagę między dobrem a złem i wróżenie bohaterce władzy nad światem :D
UsuńTa kolejka... Muszę jeszcze popracować nad tym tekstem, zanim opublikuję go jeszcze u siebie. Może nie powinnam rzucać tutaj tekstu niedopracowanego, ale nie miałam kiedy to zbytnio zrobić. Niby przeczytałam sobie go kilka razy, ale pewnie za szybko i za mało uważnie. Następnym razem będzie lepiej :) Dziękuję za opinię i te uwagi!
Wciąga. Chcialam tylko rzucic okiem, bo spiesze sie do pracy i nagle pojawila sie ostatnia kropka :D
OdpowiedzUsuńJest niejednoznacznie. Troche tak, ze mozemy sobie zinterpretować zakonczenie. Czy rzeczywiście postąpiła jak dobry człowiek czy przemowila jej prawdziwa natura, z ktora sie nie chce pogodzic. Czuje sie jak po dobrym filmie, ktory zostaje w glowie. Ta historia ze mna zostanie. Musze wybrać zakończenie.
Znak zapytania bardziej niz kropka -.- :D ale wiesz o co mi chodzi :D
UsuńNie jestem pewna czy hasla typu "idziemy" te w cudzysłowie nie powinny byc jednak z dużej litery.
No wiem, wiem :D
UsuńJa po Sezonie Burz Sapkowskiego miałam taką rozkminę, jak zakończenie zinterpretować... Masakra xD
Z tym idziemy to ja to potraktowałam w stylu "ona powiedziała to i to" a nie, że zamieściłam dokładnie jej wypowiedź. Nie wiem, czy to błąd...
Dzięki za opinię! Szkoda, że nic nie napisałaś tym razem :D
Teraz patrzę, że nie zapisał się mój komentarz ! :( smuteg...
OdpowiedzUsuńPrzecież to był mój komentarz z którego byłam dumna. :P Nie lubię zaczynać od początku. xD
Psycholog ! Bardzo dobre ! fest mi się podoba, wrzyna się w mózg i daje do myślenia. Tekst, nad którym bedę się zastanawiać kolejne kilka dni. Cieszę się. Lubię teksty, które za mną chodzą po przeczytaniu. :) tym bardziej, jak zakończenie jest otwarte! :D
Też mnie wkurza kasowanie komentarzy... wrr... Za drugim razem nigdy nie wychodzi to samo. W ogóle zapomniałam napisać w notce, że przy pisaniu tego tekstu skasowało mi prawie stronę A4 - już kończyłam rozmowę z psychologiem!
UsuńMam na koncie jeszcze jeden shot (na ponad 6 tysięcy słów tym razem) z otwartym zakończeniem i jeszcze jeden z takim półotwartym xD (jeszcze dłuższy od tamtego)... Czasem jak się już śpieszy z końcówką, to otwarte zakończenie najłatwiej zrobić xD