Bliźniacze
błędy
To nie jest mój temat, wyraźnie to czuję i
tekst nie jest najwyższych lotów. Jednak na nic więcej w tych klimatach mnie
nie stać, a to trzecia próba. A może nie jest najgorzej?
Budzi mnie
jakiś dźwięk. To jeszcze nie pora karmienia, a na wypuszczenie mnie stąd też
wciąż zbyt wcześnie. Wsłuchuję się w ciszę, kiedy drzwi nagle się otwierają i
do karceru wpada światło.
– O proszę,
znowu mają czarną owcę – słyszę.
– Kim
jesteś?
– Czarną
owcą – śmieje się. – Chodź, idziemy stąd.
Patrzę na
niego jak na idiotę. Spotykamy się po raz pierwszy i mam mu tak po prostu
zaufać? Głupi jest?
– No co?
Myślisz, że nie wiem, jak to jest? W tym kraju wszystkie ciąże są bliźniacze.
Jedno z dzieci jest dobre, drugie złe. Gdy kończą szesnaście lat, trafiają do jednego
z ośrodków, które mają ich przygotować do dorosłego życia. Ale... – robi
teatralną przerwę. – Skąd mają wiedzieć, gdzie umieścić dziecko, jeśli bliźniak
zmarł przy porodzie? Wyboru dokonuje przypadek. Nie czujesz się tu nie na
miejscu?
Odwracam
wzrok od rudzielca. Ma cholerną rację. Od początku było mi tu źle. Nie
pasowałam, a wszystko z powodu decyzji, na którą nie miałam wpływu.
Moja siostra
urodziła się martwa, przez co rząd nie wiedział, do którego ośrodka mnie
wysłać. Do któregoś musiałam trafić, nie ma wyjątków. I zaczęło się piekło.
To jedna
wielka pomyłka. Trafiłam do samych aniołków. Sama nie jestem degeneratką, ale
to już przegięcie. Niczego nie mogę zrobić po swojemu, bo za każdym razem
trafiam do karceru. Nie można mnie też przenieść. Ośrodek jest odizolowany, to,
co dzieje się w środku, nie jest dopuszczane do wiadomości publicznej. Coś
takiego zachwiałoby zaufaniem do rządu. Mnie pozostało się dostosować, a każdy
bunt karano tygodniami o chlebie i wodzie w karcerze. Miałam przerąbane.
– Ty też
jesteś jak ja? – pytam ostrożnie.
– Mój brat
zmarł, gdy mieliśmy trzy miesiące – odpowiada. – Chodź, nie mamy za wiele
czasu. Potem ci wszystko wyjaśnię.
Waham się
jeszcze przez chwilę, po czym wstaję niezgrabnie. Jestem tu od tygodnia,
brakuje mi ruchu i jestem trochę zdrętwiała. Rudzielec podaje mi rękę, łapię
ją, choć niechętnie. Nie jestem przyzwyczajona do kontaktu fizycznego z innymi
ludźmi.
– Opuszczamy
tę imprezę – dodaje rudzielec.
Wyprowadza
mnie jakimiś bocznymi korytarzami, których nie znam. To nieważne,
najważniejsze, że stąd znikam. Czuję ulgę, to miejsce było jedynie moją kaźnią.
Nikt i tak nie będzie za mną płakać.
– Masz
jakieś imię? – pytam.
– Rabbit –
odpowiada. – Teraz tak mnie nazywają.
– Porzuciłeś
swoje imię?
– I tak było
beznadziejne. Ty jesteś...?
– Violet.
Uśmiecha się
do mnie.
– Pasuje ci.
Miło mi cię poznać, Violet.
Wyprowadza
mnie z ośrodka i pomaga wsiąść na tył ciężarówki. Tam spotykam innych, obcych
mi ludzi, którzy najprawdopodobniej współpracują z Rabbitem. Po chwili
ciężarówka rusza z piskiem opon, a mnie czeka nowe, nieznane jeszcze życie. Nie
boję się, wiem, że najgorsze już za mną.
Laurie
Już dialog o czarnej owcy mnie rozwalił!
OdpowiedzUsuńBardzo to krótkie, ale wcale nie jest złe. Dobrze zawarłaś cały temat w jednym myślniku! No i to sztuka napisać coś w tylu słowach, ja mam z tym problem >D!
Szczerze, to się bałam, czy dam radę napisać całą stronę. Tak bardzo mi ten temat nie leżał.
UsuńNo ja bym wcale nie powiedziała, że złe. Krótkie i niewiele się działo, a jednak miało swój przekaz. W tym krótkim tekście zawarłaś temat, a i zdołałaś zrobić z tego swego rodzaju dramat. Byłam w lekkim szoku.
OdpowiedzUsuńFakt, krótko i nie miało porywającej akcji, ale bardzo mi się podobało. Płynnie się czyta, temat ma swoje wyjaśnienie i ciekawy punkt przedstawienia. Plus za imiona, tajemnicze i oryginalne :)
OdpowiedzUsuńMoże tylko Króliczek, ale to ma swoje wyjaśnienie ;)
UsuńMógłby to być dynamiczny trailer do dobrego filmu. Wielkie tak dla dynamiki. Trochę smuci mnie to, że nie wiem jak wyglądają miejsca w których są bohaterowie. Tam gdzie jest "Odwraca wzrok" mogłoby być "Odwraca wzrok na obdrapaną ścianę" na przykład. Podoba mi się tempo całości. I że przez sytuacje pozwalasz czytelnikowi poznawać bohaterów, a nie mówisz wprost. Ciekawa jestem czegoś dłuższego w twoim wykonaniu!
OdpowiedzUsuńJak wspominałam, tekst był pisany z trudem, a nie miałam kiedy usiąść nad nim na dłużej. Zresztą w tym przypadku nie jest to aż tak konieczne, przynajmniej w mojej opinii.
UsuńCoś dłuższego? https://prawowscieklosci.wordpress.com/ - proszę bardzo.
Według mnie akcja działa się trochę za szybko... aczkolwiek wątek był intrygujący i jestem ciekawa, co by się działo, gdyby tekst był trochę dłuższy ;).
OdpowiedzUsuńJeanne_Proust
Ok, akcja wyjątkowo szybka, ucieczka trochę za prosta - do tego mogłabym się przyczepić, może Rabbit jest dobrym organizatorem xD W jednym miejscu miałaś powtórzenie - "Jestem tu od tygodnia, brakuje mi ruchu i jestem trochę zdrętwiała." Jestem jestem.
OdpowiedzUsuńWażne, że coś napisałaś! I że się nie poddałaś mimo kilku prób ;)
Ucieczka raczej pokazuje zdezorientowanie Violet całą tą nieco absurdalną sytuacją. Może gdyby to było napisane inaczej i w innych warunkach, byłoby to widoczne.
UsuńKróciutkie, ale zawiera kwintensencje tematu. Czego chciec wiecej?
OdpowiedzUsuń