Wyspa Snów
była w istocie miejscem niezwykłym. Krążyły o niej niezliczone opowieści –
niektóre prawdziwe, niektóre fałszywe – ale czy można by mieć jakąś pewność,
czy cokolwiek, co się tam znajdowało, było prawdziwe?
Dla wielu,
miejsce to stanowiło niezgłębioną tajemnicę ludzkiego istnienia, dla innych -
kontrowersyjną pułapkę, w którą przez przypadek wpadł człowiek, nie przewidując
konsekwencji. Jeszcze niedawno przecież o czymś takim jak Wyspa Snów można było
jedynie pomarzyć. A jednak teraz istniała. Pierwszy założyciel tego wspaniałego
lądu tak się nim zachwycił, że stwierdził, iż Szekspir zaiste miał słuszność,
pisząc : „Więcej jest rzeczy na ziemi i w niebie niż się ich śniło waszym
filozofom”.
Will Outcast
nie miał złudzeń. Wiedział, że nie jedzie tam na wycieczkę, a wyspa to miejsce
tylko dla wybranych. Domyślał się, że nikt, kto trafiał na Wyspę Snów, nie
wracał już z niej taki sam. Za dnia organizowano tam liczne wycieczki, gdzie
oprowadzano turystów po różnych częściach sektorów. Z reguły udostępniano
jedynie kilka z nich, część przemysłowo-naukową, w której można było posłuchać
o historii snu, przedstawicielach nauk onirycznych ( wielka chwała Zygmuntowi
Freudowi!) albo dowiedzieć się, w jaki sposób wytwarza się sen i jak się z
niego korzysta. Tak naprawdę jednak najważniejsze rzeczy działy się w innych,
dalszych sektorach zlokalizowanych w samym sercu wyspy. Było ich trzy: z
ośrodkiem naukowo-badawczym, ośrodkiem technologicznym i ostatni, z ośrodkiem
psychologiczno-resocjalizacyjnym, do którego miał trafić Will.
Więźniowie
dolecieli na wyspę około południa. Mężczyźni rozejrzeli się. Na pierwszy rzut
oka miejsce nie wydawało się specjalnie szczególne. Większość lądu pokryta była
bujną roślinnością. Nie widziało się tu za wielu budynków, ale za to brzegi
wyłożone zostały chodnikiem. Co prędzej poprowadzono więźniów w głąb lasu,
który łatwo się rozrastał. 35-letni Will odczuwał jakiś niepokój, maszerując
poprzez dzikie zarośla. Pobyt w ośrodku psychologiczno-resocjalizacyjnym miał
im pomóc w odnalezieniu własnej tożsamości, wyleczyć się z lęków i pomóc żyć w
społeczeństwie. Młody mężczyzna był jednak sceptyczny. Uważał, że wnikanie do
czyjejś podświadomości za pomocą snów to naruszanie prawa wolności człowieka.
No ale on przecież był więźniem, więc badania nad ludzką psychiką nie naruszały
w żaden sposób praw. Co więcej, miały służyć słusznym celom uzdrowicielskim, a
nie eksperymentalnym. Will mimo wszystko odczuwał jakiś stres, a nawet strach.
- Witamy
wszystkich w naszym ośrodku! – przywitał wszystkich Główny Psycholog, pan Lucas
Clear – To normalne, że ci, co po raz pierwszy przekraczają progi tego miejsca,
czują się nieswojo i niepewnie. Zapewniam, że nie ma się czego obawiać.
Pierwsza kuracja odbędzie się jeszcze dziś o godzinie dwudziestej trzydzieści.
Początki nie są łatwe, ale jeszcze dostrzeżecie efekty! Staniecie się zupełnie
innymi ludźmi niż do tej pory. Uwolnicie się z ograniczeń własnego umysłu!
Każdemu więźniowi została przydzielona osobna sala. Will
Outcast zaczął rozmyślać o swojej przeszłości. Trafił do więzienia, ponieważ
został oskarżony m.in. o zamordowanie swojej kuzynki. Do dziś miał wyrzuty
sumienia, że nie potrafił jej pomóc, chociaż był policjantem. Gdy porwano
Isabelle, postanowił jej szukać na własną rękę. Porywacz zagroził, że zabije ją
i jego rodzinę, jeśli przyjdzie z policją. Will sądził, że uda mu się obmyślić
odpowiedni plan i samemu załatwić sprawę. W razie czego jednak wziął ze sobą
okup. Niestety, okazało się, że porywacz nie dotrzymał umowy i tak naprawdę nie
zależało mu na okupie. Outcast zastał kuzynkę całą we krwi, leżącą w samym
środku lasu, martwą. Isabelle była jedyną osobą w rodzinie, która naprawdę go
kochała. W napadzie szału Will zabił porywacza. Nigdy nie pogodził się ze
śmiercią Isabelle, ale też ze swoim morderstwem. Coś w nim się jednak zmieniło.
W końcu złapano go i aresztowano, oskarżając o trzy morderstwa.
O dwudziestej trzydzieści wszedł do gabinetu
psychologicznego, który, jak się spodziewał, przypominał laboratorium naukowe.
W odpowiedzi na spojrzenie mężczyzny, psycholog odezwała się:
- Dobrze dbamy tutaj o
warunki higieniczne. – uśmiechnęła się Alicia.
- Co mam zrobić?
- Proszę się położyć.
Will
wykonał polecenie. Resztą zajęła się psycholog, powodując uśpienie pacjenta za
pomocą odpowiednich środków. Sen nie przychodził od razu, ale stopniowo.
Podczas gdy mężczyzna zasypiał, Alicia zaczęła przeglądać jego kartoteki. Po
pewnym czasie pacjent wreszcie zasnął. Jego sny były niespokojne, przypominały
kilka pozornie bezsensownych historii opowiedzianych przez pijanego człowieka.
Sen trwał jednak długo, a ten właściwy został przywołany dopiero pod koniec.
Will dostrzegł w nim siebie. Znajdował się w ciemnym lesie, ale nie był sam.
Między drzewami krążył dawny zabójca Isabelle i czyhał na jego życie, trzymał
nóż w dłoni. Will błyskawicznie wyciągnął swój i rzucił się w ciemną
przestrzeń, by go zabić, gdy tylko zobaczył mężczyznę. On nagle jednak zniknął,
więc Outcast rzucał się na oślep. Po kilku sekundach poczuł, że porywacz stoi
za nim. Wtedy Will odrzucił nóż, odwrócił się i zaczął rozrywać go własnymi
rękami.
Ze snu wyrwała go psycholog. Will leżał w lekko
przyciemnionej sali z mocno bijącym sercem. Nadal czuł obecność mordercy. Po
chwili zwrócił wzrok w stronę Alici, która odezwała się:
- Nie walcz z nim, nie
atakuj.
- A co według ciebie miałem
zrobić?! – zapytał jeszcze rozeźlony pacjent.
- Współpracuj z nim.
- Co masz na myśli, mówiąc:
„współpracuj z nim”? On próbował mnie zabić!
Will Outcast wprost nie wierzył
własnym uszom. Miał współpracować z wrogiem, który zabił jego kuzynkę i który
chciał zabić jego? Zniszczyć całe jego życie? To brzmiało jak nonsens.
- Sen to ukryta sfera
człowieka, jego pragnienia, marzenia i emocje. Ale nie tylko – to także symbol
– wyjaśniła psycholog – Pogódź się z przeszłością, nie zmienisz jej. Wybacz i
idź dalej swoją drogą. Walcząc i atakując, przegrywasz. Współpracuj z nim, ze
SNEM. Tylko wtedy dojdziesz do swego wnętrza i będziesz potrafił żyć dalej.
Jeanne_Proust
Ojej, wyspa snów. Ale dlaczego tam prowadzą jakiś więźniów? Aha. Dosłownie sekundę po moim pytaniu, wszystko się wyjaśniło. Niesłusznie oskarżony biedak. Ale ta wyspa. Kurczę. Fajny pomysł. Cały czas w takiej lekko baśniowej konwencji. Ciekawe, ciekawe.
OdpowiedzUsuńDługo nie byłam do końca pewna co myśleć, ale końcówka była wyjątkowo przyjemna i taka gładka.
Jestem ogromnie ciekawa, co zaprezentujesz nam przy kolejnych tematach.
Tris
Mmmm, jestem... Jestem zaintrygowana. To byla porcja czegos innego.Sny zawsze intryguja.incepcje itd.Mhm. Jest inaczej. A inaczej jest dobrze.
OdpowiedzUsuń,,Do dziś miał wyrzuty sumienia, że nie potrafił jej pomóc, chociaż był policjantem. Gdy porwano Isabelle, postanowił jej szukać na własną rękę. Porywacz zagroził, że zabije ją i jego rodzinę, jeśli przyjdzie z policją.'' - Skoro Will jest policjantem, to on sam jest tą policją... trochę dziwne. Rozumiem, o co ci chodziło, w samym zdaniu jednak to się trochę kłóci :) Jeśli jeszcze miałabym się czepiać, to czasem miałam wrażenie, że zdania są nieco ciężkie, ale mi czasem też takie wychodzą i nie nie umiem tego zmienić.
OdpowiedzUsuńPoczątkowo po Wyspie Snów spodziewałam się czegoś innego, ale to akurat dobrze, że mnie zaskoczyłaś ;) Wstęp z tym uzasadnieniem ze znanymi nazwiskami wprowadza fajny nastrój. Ogólnie podobało mi się, a końcowa wypowiedź fajnie wyjaśniła rolę ośrodka.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNieco baśniowy klimat na początku, w rzeczywistości także ośrodek dla kryminalistów, by badać ich sny - ciekawy pomysł. Podobają mi się opisy - proste, ale dość plastyczne, wprowadzają odpowiedni klimat.
OdpowiedzUsuńTeż trochę gryzie mnie to nieprzychodzenie z policją, skoro Will sam był policjantem. Wiadomo, że chodziło o to, by nie mieszał w to całej jednostki, ale można było to ująć innymi słowami. To taki szczegół.
Pozdrawiam
Już dwoma pierwszymi słowami mnie kupiłaś - Wyspa Snów. Spodziewałam się, że nie będzie sielanki i na to liczyłam i to dostałam :D Fajne opisy, proste i czyste, opowiadasz, ciekawisz :D Chciałabym więcej przeczytać na temat Willa i jego relacji z kuzynką :) Ale generalnie dobry motyw, sny są jednym z moich ulubionych zagrań :D Pozytywnie zaskoczyłam się wprowadzeniem tematu w tekst, powiem kolokwialnie:"no,wlazło" :D
OdpowiedzUsuńGenialny pomysł z tym snem i idealnie wpleciony dialog oraz puenta. Podoba mi się ta historia, choć uważam, że jest zdecydowanie za krótka~! WIĘCEJ!
OdpowiedzUsuńAch, opisy są zdecydowanie Twoją mocną stroną. Bez patosu, naturalne, dobrze oddają świat, do którego wprowadzasz czytelnika. Lubię takie psychologiczne rozważania, próby wytłumaczenia, jak działa nasz umysł i nasz emocjonalny szkielet. Dialog wykorzystany w bardzo fajny, przemyślany sposób. Jestem na tak! :D
OdpowiedzUsuńMiło mi :). Dziękuję także za wszelkie uwagi. Planuję napisać ciąg dalszy, więc jeśli ktoś byłby chętny, aby przeczytać, to zapraszam :).
OdpowiedzUsuń(Jeanne_Proust)