Tablica ogłoszeń


Grupa Kreatywnego Pisania to długoterminowy projekt cotygodniowych wyzwań pisarskich z wykorzystaniem writing prompts. Więcej znajdziesz w zakładce "O projekcie".



Temat

Temat na tydzień 129:

To było bardzo kłopotliwe. Nigdy nie miał ofiary, która odniosłaby porażkę w umieraniu.

klucze: klucz, wymiana, akcesoria, niedobre.

Szukaj tekstu

niedziela, 19 marca 2017

[31] Zielony narwal ~ Justyna W-R.



Tekst inspirowany popularną internetową grą (łamane na chujstwo) Niebieski Wieloryb czy jakoś tak. Przepraszam, bo wiem, że tekst ma naprawdę gówniane momenty, ale może pokochacie moich cudownych, głębokich, wspaniale zarysowanych bohaterów? Może powalą was epickie opisy, których nie powstydziłby się nawet sam (lub z kimś) Żeromski Stefan? Hapajcie ten literacki wybryk i niech wam idzie w cycki, amen!
Przepraszam Wasze Jaśnie Oświecone Szare Komórki!
Wasza Dżastina! 
Zielony Narwal

    Radowit zacisnął dłoń na kartonowym kubku. Najchętniej by go demonicznie zmiażdżył ale karmelowe latte kosztowało dwanaście zyla. Dodatkowo było gorące. A on ma takie delikatne palce. Jak mu mama gotuje jajko na miękko, to zawsze wkłada je na chwilę do zimnej wody, żeby się nie poparzył tym gorącym żółtkiem.
Dżesika przeżywała ostatnią akcję. „Zielony narwal” zbierał krwiożercze żniwo. Gra, opublikowana w internecie, rozrzucona fejkowymi kontami na portalach parentingowych, zebrała plon. Potrzebował wspólnika, ale teraz żałował, że wybrał do tego Dżesikę.

-    Siedem miliardów ludzi na świecie, a ty panikujesz, bo zabiliśmy jednego faceta?
-    Ale...
-    Siedem. Miliardów. Ludzi. Przestań marudzić i pij swoją kawę - dokończył chłopak ze zblazowaną miną.
-    Ale Radowitku! Co ty powiedziałeś? Zabiliśmy go? - dziewczyna zniżyła głos do szeptu. - Przecież mówiłeś, że to eksperyment w soszial midia i nie nasza wina, że ten idiota wziął to na poważnie.
-    Tak, tak. Tak właśnie mówię. A ty co usłyszałaś?
-    Usłyszałam – Dżesika nadała swojemu głosowi mroczno-mutacyjną barwę – jak mówiłeś, ekhym... Zabiliśmy go. Tak mniej więcej.
-    To poważny naukowy eksperyment.
-    Ale, Radowitku...
-    Tłumaczyłem ci to setki razy... –  chłopak spojrzał w obklejone sztucznymi rzęsami, niebieskie oczęta i zrozumiał, że to nie mózg podpowiedział mu wybór asystentki, tylko ten drugi organ. Na szczęście ponadprzeciętny spryt i inteligencja podpowiedziały mu świetne wyjście z sytuacji. - O, patrz, Dżesi, masz nowego lajka na instagramie.
-    Naprawdę? - dziewczyna szybko zerknęła na wyświetlacz komórki. Gdy tylko odblokowała ekran to odruchowo weszła na fejsa, instagrama, snapchata, twitera, wordpressa i Radowit miał spokój na parę minut. Chłopak zastanawiał się jaki powinien być jego kolejny krok z „Zielonym narwalem”? Początkowo chciał tylko wkurzyć rodziców i zobaczyć, czy jego wnioski z obserwacji soszial midiów są prawidłowe, ale teraz marzyło mu się coś więcej. Więcej lajków, więcej szumu, więcej rozgłosu. To wciągało. Jedyną wadą „Zielonego narwala” było to, że jego rówieśnikom brakowało skupienia. Największe ilości odsłon miał z facebookowych grup parentingowych. Moderatorka z „Słonecznego Rodzicielstwa Pokoju i Wegańskości” zjechała go taką wiąchą, że miał łzy w oczach. Jedyny człowiek, który dotarł do końca gry rzeczywiście zginął, ale nikt nie wspominał, że od lat leczył się psychiatrycznie i było to jego osiemdziesiąte szóste podejście do samobójstwa. Nie ważne! Radowit wysyłał mu makabryczne wiadomości o 4:20 z rozkazem wycięcia sobie narwala na łydce, w odpowiedzi słyszał tylko, czy już koniec i czy można już się zabić? Pierwsza ofiara jego gry! Teraz jest władcą marionetek! Siorbnął słodkiego płynu. Widział jak Dżesice kapka śliny spadła na ekran. Dziewczyna już kompletnie zapomniała co się stało i była w nowym, magicznym świecie. Właściwie teraz jako kolejna ofiara jego gry dobrze by wyglądała młoda dziewczyna z dobrego domu z obsesją wyglądu, która wpadła w szpony rozrywki, gdy jakiś anonim shejtował ją w internecie. O, tak. To na pewno dobry pomysł. Wyciągnął telefon i zaczął tworzyć sobie dwa fejkowe konta na facebooku. Wystarczy zjechać ją z dwóch kont, pozostali chętnie dołączą. A później namówić na cięcie się. Może po drodze uda się ją nawet przelecieć? Poczuł przeszywający dreszcz władzy. Wystukał pierwszy komentarz.
„Zobaczcie jaka atencyjna lala. Ja bym jej nawet kijem nie ruszył” 
Nie, to za słabe. Skasował wpis. Musi wymyślić coś naprawdę bolesnego.
„Ale jesteś podobna do swojej mamy” wklepał i uśmiechnął się diabolicznie. Tak, to wystarczy na dobry początek. Mama Dżesiki to był jej najgorszy kompleks. Dziewczyna bała się, że ktoś odkryje jak wygląda kobieta, która dała jej życie. Plan był dobry. Z drugiego konta polubił ten komentarz. Teraz potrzebuje czasu. Zielony narwal obudził się ze snu. Zielony narwal jest głodny. Zielony narwal wyruszył na żer. Zielony narwal zasmakował ludzkiej krwi. Drżyjcie, bo wasz koniec jest bliski. O ile jesteście debilami. Jeżeli nie jesteście to jest daleki. Chyba, że spadnie wam na głowę cegła. Ogólnie jest wiele opcji. Po więcej informacji wyślij sms'a na numer 1234 o treści imię+rok urodzenia, np. Dżastina+2010 a dowiesz się prawdy... hipotytetycznej wersji przyszłości podanej w lapidarnej formie... i linka do pierwszego zadania Zielonego Narwala, wspaniałej przygody dla całej... wróć... wspaniałej przygody... właśnie dla ciebie! Tak, ciebie! Zabawa będzie zabójcza! Nie zwlekaj i PISZ! Czekam na twojego smsa, i narwal też czeka. Aż zaciera płetwy! Aż mu wióry lecą z płetw, tak trze.
-    Wióry, pod wodą? - zapytał Radowit, patrząc się dziwnie na autorkę tego tekstu. - Ogłupiałaś?
Autorka zmarszczyła groźnie brwi. Wpatrując się metodą „na kobrę” w prawe oko Radowita, zaczęła pisać zdanie zawierające informację, że Radowit siedział w kawiarni ubrany w ciasne rurki, a na jego czoło spływał kosmyk przefarbowanych na fioletowo włosów. Autorka uśmiechnęła się z niekłamaną satysfakcją. Radowit pokręcił ciasno opiętym tyłkiem na stołku, siorbnął latte i spuścił z tonu.
-    No, właśnie tak powinni zachowywać się wymyśleni przeze mnie bohaterowie – zakrzyknęła głośno autorka. - Kończymy ten cyrk, bo mnie wyślą do psychiatryka. Radowitku, pożegnaj się z pańtwem!
-    Do widzenia się z państwem na fejsbuczku. Zielony narwal chroni! Zielony narwal radzi! Zielony narwal nigdy cię nie zdradzi! - powiedział Radowit, wychylając się zza litery R na poprzedniej stronie. Jak szybko przewiniecie do góry do może uda wam się go zobaczyć!

4 komentarze:

  1. Masz mnie już od pierwszego zdania, jak nie od wstępu. Ta zachęta do napisania smsa buahahahahahaha <3 to jest boskie.
    "Aż mu wióry lecą z płetw, tak trze."
    Kocham <3
    Wpatrywanie się metodą "na kobrę" też wymiata.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! Wpatrywanie się metodą na kobrę to nie mój pomysł - gdzieś to wyczytałam, ale ni cholery nie pamiętam gdzie i nie wiem czy nie w paru miejscach i czy nie w każdym znaczyło trochę co innego ;D Starałam się by było absurdalnie. :)

      Usuń
  2. Stworzyłaś tak odpychających bohaterów, że są aż pocieszni i pewnie, gdybym ich spotkała, potrząsnęłabym nimi albo zignorowała dla własnego zdrowia psychicznego. Tak prawdziwie bolesny jest ten tekst, że nie wiem, czy powinnam się śmiać czy płakać nad poziomem tego świata.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz, że jak pisałam tekst to nie wiedziałam, że ten cały Wieloryb to fake? Dzięki!

      Usuń