Tablica ogłoszeń


Grupa Kreatywnego Pisania to długoterminowy projekt cotygodniowych wyzwań pisarskich z wykorzystaniem writing prompts. Więcej znajdziesz w zakładce "O projekcie".



Temat

Temat na tydzień 129:

To było bardzo kłopotliwe. Nigdy nie miał ofiary, która odniosłaby porażkę w umieraniu.

klucze: klucz, wymiana, akcesoria, niedobre.

Szukaj tekstu

poniedziałek, 25 czerwca 2018

[97] Wszystko skończone ~ Laurie

Wszystko skończone
Miała być Varia. A nawet Rabbia, za którą Trisia tęskniła, ale miałam okropnie ciężki tydzień i tak naprawdę nawet nie pamiętam, o czym miał być tamten tekst. Przepraszam. Ten pisany jest na szybko, nawet niesprawdzony, bo już się zapaliłam do nowego, a mam jeszcze całą listę spraw do zrobienia i tylko dwa dni wolnego w najbliższym tygodniu. Także dobijam Yoru, a pomaga mi w tym Red - Already Over, które i tak kojarzy mi się niezmiennie z genialnym “Tylko się nie bój” Leuke.

You never go
        Słyszała miarowe pikanie, choć początkowo nie potrafiła ustalić, czym jest ten irytujący dźwięk brzmiący w jej uszach. Czuła, że ma ciężkie ciało, nie mogła poruszyć choćby powieką. Jak do tego doszło? Nie pamiętała. Dookoła była tylko pustka, której nie potrafiła zapełnić choćby własnym imieniem. Było tylko to pikanie, które doprowadzało ją do szału.
        Poczuła, jak ktoś przesuwa dłonią po jej głowie, jakby poprawiał jej włosy. Pamiętała ten gest. Tak nic nieznaczący, choć w rzeczywistości czuły. Jedyna czułość, na jaką było go stać, nim oszalał.
        Sephiroth.
        Wiedziała, że to nie on. Sephiroth odszedł, tak jak odszedł Angeal i tak jak odszedł Genesis. Tylko z większym hukiem. A ona została sama.
You're always here
(suffocating me)
        Nie rozumiała, czym jest śmierć, choć tyle razy zabijała. SOLDIER 1st Class nie mogli tak po prostu umrzeć. Byli niezniszczalni, nikomu nie musieli się kłaniać. To wszystko zdawało się głupim żartem godnym tego pojebanego Reno. Przecież wrócą i znów będą ją traktować, jak śliczną maskotkę, która szczeka głośno, a nie jest w stanie zagryźć nikogo.
        Pamiętała to ostatnie spojrzenie Sephirotha, którym obdarzył ją przed wyjazdem do Nibelheim. Już wtedy coś z nim było nie tak, ale sądziła, że chodziło tylko o utratę przyjaciół. Przecież zawsze byli razem, choć to właśnie Sephiroth był najjaśniejszą gwiazdą Shinry.
        A teraz nie było żadnego z nich.
Under my skin
I cannot run away
Fading slowly
        Przypomniała sobie, dlaczego tu leży. Aż miała ochotę się roześmiać z własnej głupoty. Wreszcie poznała rozpacz. Jej gorzki smak palił gardło i przełyk jak mocny, tandetny alkohol pity w podrzędnych barach Migdaru. Jednak nawet to nie pozwoli jej nigdy zapomnieć. Miała tak niewiele, a i tak wszystko straciła. Ile by dała, żeby ta trójka stała teraz nad jej łóżkiem, Sephiroth z uśmieszkiem politowania, Genesis z gotowym cytatem z “LOVELESS’a”, a Angeal tak po prostu, z tą swoją powagą. Mogłaby wtedy otworzyć oczy i warknąć:
– Jak długo zamierzacie stać nad moim łóżkiem jak banda zboczeńców?
        Wiedziała, że to nie zrobiłoby to na nich wrażenia. Nigdy nie robiło, przeklęci SOLDIER 1st Class. Tak cholernie perfekcyjni, a jednak zniszczyli się sami. Od środka. Ją też to czeka.
Wiedziała o tym od dawna, jeszcze zanim Genesis dostał szajby. W przeciwieństwie do nich była błędem, nic nieznaczącą porażką, której nikomu nawet nie chciało się zabijać. Wiedziała, że jej ciało zniszczeje, a umysł cofnie w rozwoju. I to nawet nie miała być starość. Dla niej nie było przyszłości, więc nawet nie próbowała śnić o czymś innym, korzystała z tego, co miała, udając, że pozostało w niej jakieś człowieczeństwo.
I'd give it all to you
Letting go of me
Udawała nawet miłość, tak dla zabawy. Dla miłości byłaby przecież w stanie poświęcić wszystko. Ale ona nie umiała kochać. Była jak ten wierny pies, to tylko przywiązanie, potrzeba bycia dostrzeganą, pożądanie. Dostała to wszystko, choć robiła z siebie idiotkę. Zabawka Sephirotha. Niedościgniony ideał zainteresował się pokracznym błędem Shinry? Śmiechu warte. Przynajmniej miał w sobie tyle przyzwoitości, by nie drwić jej prosto w twarz. Dał jej to, czego chciała. W zamian przylatywała na każde jego skinienie, zawsze była pierwsza w jego sypialni, gdy wracał ze swoich misji i zawsze puszczała je na nie bez protestów.
Reaching as I fall
I know it's already over now
Nie zawahał się. Wiedziała o tym. O wszystkim wiedziała, choć nie znała szczegółów całego incydentu. Słyszała pogłoski, niczym niepotwierdzone plotki. Widziała nawet tych cholernych gówniarzy w łapach Hoja, który jak ten sęp korzystał z okazji. Podobno to oni załatwili Sephirotha. Jak było dokładnie, tego Yoru nie wiedziała. Dotarło jednak do niej, że nic już nie będzie tak jak kiedyś.
Nothing left to lose
Loving you again

O nic nie pytała. Nic jej już nie obchodziło. Szlajała się po Midgarze przez całą noc. I mordowała każdego, kto choćby spojrzał na nią krzywo. Shinra zasłużyła sobie, żeby jej błąd narobił jej czarnego PRu. Stworzyli ją, porzucili, dali i zabrali wszystko. Nawet ona wiedziała, że tak się nie robi. Stworzyli monstrum, niech teraz zmierzą się z tego konsekwencjami.
Śmiała się, kiedy przyszli po nią Turks. Dwóch chyba zabiła, kilku na pewno poważnie uszkodziła. Nie była pewna. To ten amok, w który zawsze wpadała w czasie walki. Tylko wtedy coś czuła. I łóżku z Sephirothem. Ale jego już nie było, więc mordowanie było jedynym dowodem, że jeszcze żyła, choć już była martwa.
– Myślisz, że się obudzi? – Usłyszała czyjś głos.
        Znajomy. I bardzo irytujący. Reno.
        Odpowiedzi nie było.
– No weź, leży tu już trzeci tydzień, a przecież wszystko z nią w porządku.
– Tak myślisz? – Kobiecy głos.
        Elena.
– No a nie?
– Ona już nie ma po co żyć.
        Yoru miała ochotę się roześmiać. Jakby Turks wiedziała, co to znaczy. Oni byli tylko pionkami.
– Jeszcze się przyda. – Tego głosu początkowo nie poznała. – Jest mi potrzebna żywa.
        Dopiero po chwili dotarło do niej, czyja dłoń głaszcze ją po głowie. I nie było w tym czułości, a tylko wyrachowanie, które nawet ona była w stanie wyczuć. Rufus Shinra. Jej brat przypomniał sobie o jej istnieniu.
        Yoru nigdy nie płakała, ale wiedziała, że teraz po jej policzkach płyną łzy. Nie była tylko pewna, co oznaczają.
I know it's already over, already over now

4 komentarze:

  1. Oh, jaki mi sie smutno zrobiło czytajac o niej. Przytulilabym ze współczuciem. Smutny ale tez dojrzały tekst. Bardzo mi sie podoba.

    OdpowiedzUsuń
  2. yare yare, czy moze raczej Yoru Yoru! no nieładnie tak nie wyjasnic co jej sie stalo, choc z tla, ktore nakreslilas, mozna poglowkowac i sprobowac sie domyslec. albo jej organizm popada w degeneracje, albo zostala 'spacyfikowana', albo zaszkodzila sobie idac na calosc. wciaz nie duzo wiem o tym plomieniu, sprawa wciaz mnie ciekawi, bo wciaz nie umiem tego rozgryc. coz Wam ten Reno zawinil! ;D narazie nie zrobil nic pojebanego xd ani irytujacego. ani seksownego, niestety! ;D nope, tu sie nie ma co smiac. szkoooda ze juz jestesmy w czasie po tym jak wszystkim odbilo a niektorzy sie skonczyli. bo jak wiemy i soldiera FIRST CLASS (notabene widzialas te parodie na youtube?? jak cloud slyszy w glowie glos zacka, gdy tylko mowi cos o soldiersach czy o nim to slyszy "FIRST CLASS!!" xd i wgl... blonde zack... xd https://youtu.be/sSkUxUD6xQo?t=104) tez mozna killim. chociaz bardzo bym chciala zeby bylo inaczej. #platonicloveforzack anyway! wysmienicie umiem sobie wyobrazic cala trojeczke nad szpitalnym lozkiem i DO NIKOGO tak jak do nich nie pasuje okreslenie banda zboczencow ;D to mnie zdobylo. yes. yes, God, pls, yes! ;D oy w tym co z Feniksem pisalam chcialam zrobic Genesis Return, juz posiwialego ale wcia z zlovelass na ustach i wciaz rozrabiajacego. nie, nie w TEN sposob pouzywac, ale, dzialoby sie ;D
    gdy wracał ze swoich misji i zawsze puszczała je na nie bez protestów.<-- tu sie przyznaje ze nie zrozumialam koncowki zdania, sensu. obstawiam ze mialobyc ze 'go' puszczala na te isje bez protestow? biedny szalony sephy. no jest tlo tragedii. chociaz ucielabym sb z yoru pogawedke behawiorystyczna. i powtarzalabym do znudzenia po zacku ze soldiers are not monsters. wciaz jestem ciekawa jej przeszlosci.
    no i rufus. stary dobry czajacy sie pod kocem rudy rufus (bo czysty blondyn to on nie jest xd). jak zawsze cos chce ugrac. oy tak. czuc to wyrachowanie, czuc na kilometry, ze temu panu dziekujemy, jemu nie ufamy.
    nie za dlugo, ale tresciwie, emocjonalnie i tak smutno, niewatpliwie. no ale ffVii to nie jest wesola historia.

    OdpowiedzUsuń
  3. Cześć.
    No to robiłaś Góry, jak obiecałaś. Zrobiło mi się smutno i jest mi jej szkoda, choć bardziej dotarło do mnie uczucie rozgoryczenia, które wypływa z opisów.
    I nie dziwię się, że Rufus chce ją mieć pod ręką - skoro Yoru nie ma już nic do stracenia, będzie bardzo niebezpieczna.
    Jak wspomniała Wilczy, ładnie zarysowane tło dla rozmyśleń o tym, co się wydarzyło przed opisaną sceną. Nie zauważyłam błędów, opisy są w Twoim stylu proste i dobitnie plastyczne, a całość, choć krótka, daje się porwać.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń