Info od administracji: Ze względu na to, że jest to tekst o charakterze mocno erotycznym, został oznaczony (+18) przez samą autorkę tekstu. A jako że nie ma w regulaminie punktu zabraniającego publikować takie teksty, trafia on na stronę. Przypominamy jednak, że jest on przeznaczony jedynie dla osób od 18 roku życia.
Kochani! Tekst 18+
ze względu na cenę ketchupu i trzydziestolatków w bojówkach. Chociaż... może to
was trochę rozgrzeje w te, zimne jak lędźwia papieża, dni? :*
Do
(nawet najdziwniejszych....) usług,
Wasza Valentine
Nie kończy się ślubem, tylko w ustach.
— Ja pierdolę — pomyślałam,
przewracając oczami. Z sąsiedniej alejki usłyszałam awanturę. Kłócili się o
ketchup, czy kupić ten, czy tamten, bo Stasiu nie lubi pikantnego, ten nie ma
eko sreko pomidorków, a tamten kosztuje tyle sałaty, co premie zarządu. Z
wrednym uśmiechem zmieniłam alejkę, przeszłam obok żrącej się rodziny i wzięłam
z półki najdroższy eko ketchup jaki miałam w zasięgu wzroku. Pani domu rzuciła
mi wrogie spojrzenie. Uśmiechnęłam się do niej promiennie, po czym zrobiłam do
samo patrząc prosto w oczy jej synowi, który już dawno powinien się
usamodzielnić.
Upuściłam ketchup, a chłopiec
natychmiast rzucił się mi pod nogi. Wzięłam
butelkę, niby przypadkiem muskając jego rękę. Nasze oczy się spotkały.
Dopiero wtedy zorientowałam się, że to nie chłopiec, ale mężczyzna. Mógł mieć
koło trzydziestki. Długie włosy, spodnie bojówki i koszulka z wizerunkiem
zespołu mnie zmyliły. Patrzyliśmy sobie w oczy tylko chwilkę, ale ta chwilka
wydawała się wiecznością. Trwała mniej więcej tyle, ile kazanie w kościele.
Zbita z tropu odwróciłam się i bardzo powoli odeszłam. Rodzina wróciła do
dyskusji na temat sosu pomidorowego.
Zawędrowałam na dział z ubraniami.
Wymiana spojrzeń z mężczyzną zadziałała na moje zmysły. Chciałam się z nim
podroczyć, ale oberwałam rykoszetem. Nabrałam ochoty na nową bieliznę. Wybrałam
parę czarnych i czerwonych staników i skierowałam się w stronę przymierzalni.
Wieczorem, jak zwykle było pusto. Zamknęłam drzwi i zaczęłam się przebierać.
Niestety wybrałam zły rozmiar. Zawiesiłam stanik na drzwiach. Chwilę później
usłyszałam pukanie. Do głowy przyszła mi absurdalna myśl, że ktoś chce mnie
okraść. Przestraszyłam się, a właściwie poczułam dziwną mieszankę strachu i
podniecenia.
— Czy nie
potrzebuje pani pomocy? Wymienić rozmiar? — usłyszałam męski głos zza drzwi.
Odetchnęłam z ulgą, to nie złodziej! Poczułam też ukłucie rozczarowania... Może
zachciałby ukraść coś innego niż portfel i zegarek?
— Tak, potrzebuję
miseczkę C.
— Proszę dać mi
chwilkę, już przynoszę.
Podziękowałam i
zabrałam się do przymierzania kolejnego stanika. Ten leżał idealnie. Czerwona
koronka odcinała się od jasnej skóry. Plecy były idealnie gładkie. W tym samym
momencie usłyszałam pukanie.
— Przyniosłem
staniki, proszę.
Otworzyłam drzwi i uchyliłam je.
Dopiero w tym momencie zorientowałam się, że w lustrze widać mnie półnagą jak
na dłoni. Zdziwiłam się, bo drzwi pozostały otwarte, a do kabiny wszedł
mężczyzna od ketchupu. Stanął naprzeciwko mnie. Odruchowo cofnęłam się, ale
przymierzalnia była mała. Uśmiechnął się dziwnie i przekręcił kluczyk w
drzwiach.
— Teraz
zobaczymy, czy będziesz taka pewna siebie.
Zrobił krok w moją stronę, po czym
szybkim ruchem złapał mnie za długie włosy. Zbliżył usta do moich i pocałował.
Okulary zsunęły mi na czubek nosa. Podniecenie i gotowość rozlały się po ciele.
Poczułam jakbym nie miała w ogóle własnej woli. Nogi mi zmiękły. Całował mnie
po szyi, a lekki zarost drapał rozpalając zmysły. Jego ręka błądziła po plecach
i schodziła coraz niżej. Moje ciało reagowało instynktownie. Nie miałam wpływu
na to się dzieje. Dłoń znalazła się pod spódnicą. Westchnęłam głośno. Złapał
mocniej moje włosy, spojrzał mi w oczy i powiedział
— Cii, maleńka.
Zaraz będzie ci jeszcze lepiej.
Zaczęłam go
całować. Odepchnął mnie delikatnie.
— Nie, nie, nie —
powiedział. — Zrobimy to po mojemu.
Złapał mnie za
szyję, a drugą ręką nieustępliwie zbliżał się do mojej cipki. Wiłam się
próbując przyspieszyć jego ruch, a on ze spokojnym uśmiechem delektował się tą
chwilą. Nagle ścisnął dłoń na mojej szyi, a drugą zaczął pieścić łechtaczkę.
Oddychałam głośno.
— Wejdź we mnie —
wyszeptałam przez zaciśnięte gardło. — Błagam!
Puścił moją szyję i odwrócił mnie.
Teraz widziałam nas w lustrze. Stał za mną i patrząc w moje odbicie włożył mi
palec do ust. Zaczęłam go ssać. Widziałam jak palec znika w moich ustach i
pojawia się. Na jego twarzy błądził uśmiech. Drugą ręką podwinął spódnicę.
Usłyszałam że rozpina rozporek.
— Schyl się, już
— skrzywił się.
Usłużnie wypięłam tyłek. Poczułam jego
dłoń między nogami. Wiedziałam, że jestem gotowa, żeby go przyjąć. Widziałam w
lustrze, jak wyciągnął z kieszeni prezerwatywę i założył ją. Zaczęłam pojękiwać
z podniecenia. Widziałam jak kręcę się, oparta dłońmi na krześle, czekając aż
wreszcie zostanę spenetrowana. Zamiast tego poczułam klepniecie w tyłek. W tej
samej chwili wszedł we mnie od razu do końca. Jęknęłam przeciągle. Było mi już
wszystko jedno. Ruszał się we mnie w różnym tempie. Nigdy nie wiedziałam jak
głębokie i szybkie będzie następne posunięcie. Doprowadzało mnie to do szału.
Wtedy poczułam jego rękę na łechtaczce, a drugą złapał mnie za włosy.
— Patrz na nas —
rozkazał.
Posłusznie patrzyłam w taflę, chociaż
widziałam jak pot pokrywa mi twarz i strzępy śliny skraplają lustro. Poczułam
najmocniejszy w swoim życiu orgazm. Opadłam na krzesło. Wtedy on odwrócił mnie,
zdjął prezerwatywę i wpakował mi penisa do ust. Wpompował we mnie dawkę spermy.
— Ładnie to
robisz, rób tak dalej — powiedział.
Byłam posłuszna. Gdy skończyłam podał
mi rękę. Pogładził mnie po policzku.
— Świetna
jesteś. Jeżeli chciałabyś to powtórzyć, zadzwoń. Wyjął z kieszeni długopis i
napisał mi numer na ręku. Moje ciało było tak wrażliwe, że pieszczota długopisu
była cudownie nieznośna. Pocałował mnie w policzek i wyszedł. Opadłam na
krzesło. Chciałam zetrzeć numer z ręki i zapomnieć o całej sprawie, ale wyjęłam
telefon i zrobiłam zdjęcie cyferkom.
Może kiedyś się przyda.
Hej!
OdpowiedzUsuńNie chcę być złośliwa, ale mężczyzna robi zakupy z rodzicami, być może nawet z nimi jeszcze mieszka, e prezerwatywę w kieszeni nosi. Wiesz, jak mnie to rozbawiło? I jednocześnie wybiło z rytmu czytania, ale to nic, pikuś.
Zarządzam, by powyższy tekst wysłać do pani E. L. James z notką: Tak się pisze mocne erotyki, z których się ludzie nie śmieją.
Jest mocno, erotyczniei zdecydowanie nie dla dzieci, choć jednocześnie jest tu ten pewnego rodzaju humor, który od razu wskazuje na autorkę naszej szanownej Grupy.
Serdecznie dziękuję Ci za tekst, który nie należy do ładnych, ale jest plastyczny i mógłby być marzeniem wielu kobiet.
Następnym razem nie bój się publikować podobnych dzieł.
Pozdrawiam!
Dziękuję, twoja opinia jest dla mnie bezcenna :) Patrz, nie pomyślałam że to dziwne z tą prezerwatywą, ja myślę, że każdy ma prezerwatywę w kieszeni ;p dzięki za komentarz.
UsuńMusiałam chwilę pomyśleć, zanim zaczęłam pisać komentarz, chociaż dalej nie jestem przekonana, jak powinnam ująć swoje wrażenia po lekturze. Widać, że tekst jest przemyślany i dopieszczony, tu się doczepić nie mogę. Jednak wydaje mi się trochę suchy, pozbawiony emocji, a bardziej skupiony na technicznym akcie seksualnym, który, przyznam szczerze, niekoniecznie do mnie trafia. No i za dużo nie mogę przez to powiedzieć o bohaterach, szczególnie bohaterce, która jest narratorką opowieści.
OdpowiedzUsuńMimo to czekam, co pokażesz nam w kolejnych tygodniach.
Pozdrawiam
Kilka zjedzonych literek, brakujących przecinków niestety rzuca się od razu w oczy.
OdpowiedzUsuńHm, to było... Ciekawe. Przyznaję, że faktyczny erotyk, jak by na to nie spojrzeć. Bez ogródek, bez jakiegoś takiego owijania w bawełnę. Do tego bardzo banalna sytuacja i nie pomyślałoby się, że zaprowadzi do czegoś takiego. A jednak. Zaczynasz swoją karierę w GPK od razu z grubej rury :)
Hej, trafiłam na ten tekst trochę przypadkiem, wertujac stare teksty, ale ze nie widzialam tu jeszcze erotyku, wiec mnie skusilo :) Sam opis aktu mocny, trochę suchy (mimo wszystkich fizjologicznych plynow) ale daje się czytać całkiem gładziutko. Jest nieźle.
OdpowiedzUsuńNiestety wprowadzenie do samego aktu i sam ten seksbombowy macho w bojówkach jest dla mnie absolutnie aseksualny, wręcz budzi awersję. No i on trochę zepsuł efekt. Chyba że chodzilo o taka groteske? Ale o gustach się nie dyskutuje :) Pozdrawiam, Estrela
Ja swoją opinię pośrednio już wyraziłam, gdy zastanawiałyśmy się, czy tak odważny debiut znajdzie tu swoich sympatyków i wciąż ją podtrzymuje. Faktem jest rzeczywiście, że koleś w bojówkach nie wpasowuje się w moje zmysły, ale OMG, kto mi broni podstawić pod delikwenta kogoś z moich pólek gustowych... i wtedy ma to jeszcze więcej sensu ;D wtedy tak, wtedy, yhym, idę do sklepu i upierdliwie przechadzam się między działem z ketchupem a tym z ubraniami... ;D Jest ostro, jest wulgarnie, jest sex... Szuka czegoś co iałob mi sie nie podobac... nie, nie znajduje ;D Tylko ten obraz faceta marzeń, wiadomo, każdy pozwoliłby sie zdominować innej jednostce, która - w moim przypadku (a co tm, powiem szczerze) - musialaby sie najpierw wykazac. No wiecie, pokazac, ze ma jaja. w sumie - dosłownie ;D
OdpowiedzUsuń:*
Przyznam, że nie bardzo wiem, jak miałabym to skomentować obiektywnie.
OdpowiedzUsuńTek średnio przypadł mi do gustu, był dla mnie trochę za suchy, może trochę zbyt komiczny jak na taką sytuację? Koleś w bojówkach, dorosły, żyjący z rodzicami i takie coś. Na dodatek bohaterka wydaje się generalnie niezaspokojona seksualnie. No bo jak? Ktoś puka a ona myśli tylko o "czymś więcej" a potem od tak oddaje się jakiemuś kolesiowi od ketchupu, który nawet na swoim nie jest i przez to sprawia wrażenie wręcz niedojrzałego i generalnie... meh. No i jeszcze to: spotykam względne „ciacho” (co kto lubi, ale ok) nad butelką rozbitego umyślnie ketchupu i nabieram ochoty na bieliznę… nie mówi to jakoś do mnie. Chyba, że o właśnie taki efekt... parodii? groteski? chodziło.
Ogólnie tekst odważny, mocny i nie neguje, że niektórym może się podobać właśnie, ale akurat w moje gusta niezbyt trafił. Plus za odwagę, tym bardziej, że z tego co rozumiem, to twój debiut ;)
Pozdrawiam serdecznie~