Bez niej
Stał na środku drogi, mamrocząc coś pod
nosem i wpatrując się tępo w przestrzeń. Samochody hamowały ostro i próbowały
go ominąć. A on zaczął iść, obojętny na wszystko dookoła niego. Nic nie
słyszał, ani nie widział. A może widział, tylko zwyczajnie go to nie
obchodziło? Sam nie do końca wiedział. Najchętniej rozpieprzyłby to wszystko.
Tu i teraz.
Dlatego właśnie szedł środkiem ulicy,
otoczony orkiestrą klaksonów zdenerwowanych Januszów i Grażyn. Wcale nie miałby
nic przeciwko, gdyby któryś z rozwścieczonych kierowców zwyczajnie go
rozjechał. Mógłby dołączyć do niej.
Wszystko stało się tak szybko i choć
minęło zaledwie kilka minut, odkąd usłyszał tragiczną wiadomość, czuł jakby to
była cała wieczność. Przechodził właśnie przez ulicę, gdy zadzwonił jego telefon.
Warto w tym momencie dodać, że nie było to zbyt częste zjawisko, bo nie miał
zbyt wielu przyjaciół, ani żadnej rodziny. Była tylko jedna osoba, która
mogłaby chcieć z nim porozmawiać. A wtedy zawsze odbierał. Była całym jego
życiem.
Toteż bez zastanowienia sięgnął do
kieszeni i wcisnął zieloną słuchawkę, przykładając smartphona do ucha:
- Tak?
- Pan Marcin Kirszewski? Z tej
strony komendant Stasiński. Dzwonię do pana z bardzo przykrą wieścią – padło i
w tej chwili Marcin już wiedział. Gdzieś w głębi, na samym dnie w jego
najdalszym, najciemniejszym zakamarku przeczuwał, co za chwilę usłyszy. – Pana żona
miała wypadek. Nie żyje. Jeśli może…
Nie zważał na to, że właściwie
zatrzymał się na środku jezdni. Nie zwrócił uwagi, gdy rozległo się natarczywe
pikanie, po którym światło na przejściu zmieniło się z zielonego na czerwone.
Po prostu się rozłączył, wsadził telefon do kieszeni i szedł. Obojętny na
samochody, które omijały go z piskiem opon, trąbiąc nachalnie. I mamrotał tylko
pod nosem:
- Nie żyje… Nie żyje. Ona nie żyje…
Wszystko, czego pragnął to umrzeć. Dołączyć
do niej. Nie istnieć. Nie w świecie, w którym jej już nie ma. Może gdyby miał
chociaż przyjaciela, któremu mógłby zaufać, może wtedy udałoby mu się odnaleźć
jeszcze sens w tym wszystkim, lecz nie miał. Już nie. Jego jedyny przyjaciel
właśnie odszedł, a wszyscy inni, którzy nazywali się tym mianem, wbili mu nóż w
plecy. Gdyby miał żyć bez niej, jeśli miałby żyć bez niej, to jedynie niosąc
cierpienie tym, którzy go zdradzili. Żyłby dla zemsty. Przynajmniej miałby
jakąś atrakcję.
Oh, jak mi się smutno zrobiło i tak szkoda Marcina, krótki tekst, ale wywołuje emocje.😢
OdpowiedzUsuńCześć.
OdpowiedzUsuńTekst jest krótki, ale to wystarczyło, by zawrzeć w nim nostalgię i przeraźliwy smutek. Plastycznie ukazano, jak śmierć najbliższej, najważniejszej osoby może zniszczyć komuś życie. Rozumiem to uczucie Marcina, by jak najszybciej dołączyć do zmarłej żony. Ładnie.
Z uwag wszelkich - przecinki albo są w nadmiarze, albo brakuje ich w miejscach, gdzie powinny być. Warto nad tym popracować.
Witamy w Grupie!
Pozdrawiam.
Podoba mi się to, że tekst jest podzielony, a nie jest sieczką. Smutny temat, na pewno trudno jest opisać tragedię życiową w paru akapitach, jednak mamy tutaj zwartą scenkę, która pokazuje jednoznacznie całą sytuację. Odpowiednia ilość szczegółów, bez koloryzowania. Bez przesadzania z niepotrzebnym wskazywaniem na stan bohatera, a zamiast tego gra opisem sytuacji. Fajnie wyszło!
OdpowiedzUsuńPodoba mi się w jaki sposób przekazujesz emocje w tym tekście. Nie ma zbędnego patosu. Samo zachowanie bohatera wskazuje na głęboką rozpacz i nie potrzeba już tutaj dużo słów. Zaciekawia mnie kim są ludzie na których chce się zemścić. Może rozwiniesz temat w następnym tekście? Pozdrawiam, Estrela
OdpowiedzUsuńHej! Tekst krótki, ale zdecydowanie wystarczający. Pokazujący w sposób realistyczny zachowanie osoby w tak dramatycznym momencie. Rozumiem w pełni zachowanie Marcina, ukazałeś jego emocje i uczucia w bardzo plastyczny sposób, dzięki czemu łatwo się z nim utożsamiłam. Poczułam namacalny wręcz smutek, a w końcu o to chodziło. Ciekawy jest dla mnie wątek zemsty i przyjaciół, którzy wbili głównemu bohaterowi nóż w plecy. Mam nadzieję, że wrócisz kiedyś jeszcze do tej historii. Pozdrawiam, Ognista.
OdpowiedzUsuńTekst bardzo smutny i emocjonalny. Ładnie ukazana rozpacz, chociaż mnie ci "Janusze i Grażyny" trochę rozbawili i wybili z rytmu na początku. No i nie mogę się oprzeć wrażeniu, że komendant nieco niedelikatnie przekazał wiadomość. Ale cały tekst bardzo mi się podoba, szczególnie opis otoczenia i reakcji bohatera zaraz po usłyszeniu tragicznej wieści.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko