Tablica ogłoszeń


Grupa Kreatywnego Pisania to długoterminowy projekt cotygodniowych wyzwań pisarskich z wykorzystaniem writing prompts. Więcej znajdziesz w zakładce "O projekcie".



Temat

Temat na tydzień 129:

To było bardzo kłopotliwe. Nigdy nie miał ofiary, która odniosłaby porażkę w umieraniu.

klucze: klucz, wymiana, akcesoria, niedobre.

Szukaj tekstu

poniedziałek, 5 lutego 2018

[77] Ghost in the wind ~ Miachar

        Ciemność zalegająca w pokoju, zwalczana przez jasnosć tylko w jednym pasie. Względna cisza, którą zakłócają jedynie dźwięki płynące z ekranu telewizora. Byłam w pokoju sama, co tego dnia było jak najbardziej zrozumiałe. Świadomie i z pełną premedytacją odcięłam się od tego, co działo się piętro poniżej; zamykając się w czterech ścianach najmniejszego pokoju należącego już tylko do mnie budynku, jasno dałam do zrozumienia, że nie pragnę niczyich słów czy spojrzeń, a także poklepywania po plecach. Chciałam uciec i należało mi ułatwić wykonanie tego planu.

Siedziałam w starym fotelu pochylona do przodu i wpatrywałam się w powierzchnię, która oferowała mi powrót do przeszłości. Zafascynowana patrzyłam, jak w przeraźliwie różowej sukience i z dwoma warkoczykami sterczącymi z dzieciecej głowy tańczyłam wspólnie z rodzeństwem do jakieś starej, ludowej piosenki. Babcia siedziała na skraju nagrania i intonowała pieść swoim niskim głosem, którego się bałam. Przy drugiej krawędzi ekranu siedział dziadek i grał na sponiewieranej gitarze, którą udało mu się od kogoś pożyczyć na to jedno popołudnie. Nie mogłam oderwać wzroku od twarzy sióstr i brata, którzy równie cudacznie ubrani brali ze mną udział w tym tańcu przedszkolaków. Nie pamiętałam już, z jakiej to okazji urządziliśmy w domu takie show ani kto je nagrywał, ale dobrze pamiętałam towarzyszącą mu dziecięcą radość i to, jaka byłam dumna, że mogę spędzać tyle czasu z rodziną, kiedy moi koledzy ze szkoły mieli rozwiedzionych rodziców i byli przerzucani z domu do domu. Kochałam to, że wszystko, co było ważne dla mnie jako sześciolatki, było zawsze blisko, na wyciągnięcie ręki.
Szkoda, że to minęło i nigdy nie wróci.
Uczucie nostalgii oplatało mnie powoli, delikatnie opadało na mnie, tuląc do siebie i głaszcząc kojącym ruchem po głowie. Przymknęłam oczy. Tak dawno nie czułam czyjeś bliskości, że personalizowałam coś, co było tylko wymysłem. Ale tylko tak mogłam czuć się bezpiecznie w świecie, który ostatnimi czasy jedynie wszystko niszczył.
Po chwili zapomnienia wróciłam do oglądania filmu. Ten był trzecim, który tego popołudnia wrzuciłam do odtwarzacza i który pozwolił mi jeszcze raz ujrzeć twarze tych, których kochałam, a którzy po kolei zaczęli odchodzić. Już nigdy nie miało byś mi dane spotkanie z rodzeństwem, nie miałam zostać ciocią, nie miałam do kogo dzwonić, by zapytać, jak się wiedzie w życiu. Zostałam prawie sama na tym świecie. Coraz mniej bliskich oznacza coraz mniej pożegnań, ale coraz większą stratę i większą tęsknotę. A ile jej człowiek jest w stanie znieść?
Przewinęłam nagranie i puściłam od początku, by popatrzeć na te tańce i coś przykuło moją uwagę. Początkowo nie byłam pewna, na co patrzę, dlatego pochyliłam się bardziej do przodu i starając się nie mrugać za często, poszukiwałam tego, co mnie zaniepokoiło.
Był tam. Mały, ciemnowłosy i strasznie blady, wpatrywał się w kamerę zlęknionym wzrokiem, jakby nie wiedział, że stojąc za moim bratem, jest po części niewidoczny. Ale tam był. Nie pamiętałam go, ale był.
I wyglądał dokładnie tak samo jak dzisiaj, kiedy widziałam go na cmentarzu podczas ceremonii pogrzebowej mojej najmłodszej siostry...
Puk, puk!
Wystraszona podskoczyłam na siedzeniu, a chłopiec z nagrania zniknął. Jakby nigdy go na nim nie było. Jakby rozpłynął się na wietrze niczym duch...
Serce tłukło mi się w piersi jak oszalałe, kiedy pauzowałam film i wstałam, by przekręcić klucz w drzwiach i wpuścić do środka tego, kto pukał.
- Proszę. - Wyjrzałam przez szparę i napotkałam spokojne spojrzenie wujka. Odetchnęłam i przepuściłam go.
- Hej, wybacz, że przeszkadzam ci w twojej samotni, ale chciałem ci powiedzieć, że wszyscy już poszli, także ta miła pani Kerram, która nie chciała nas opuścić, dopóki jej nie przyrzekłem, że przyprowadzę cię do kaplicy na mszę upamiętniającą za dwadiześcia siedem dni. - Po tym ogłoszeniu mężczyzna rozejrzał się po ciemnym pokoju, jego wzrok przykuł telewizor. - Co oglądasz?
Przysiadł na łokietniku, gdy ja ponownie zanurzyłam się w fotelu.
- Nasze filmy z dzieciństwa, kiedy Charlotte, Christine i Charles nie myśleli o tym, by umrzeć.
Wujek nie zareagował na gorzką nutę kryjącą się w tych słowach, zamiast tego westchnął ciężko.
- Pamiętam to nagranie. Byłem chyba w twoim wieku, kiedy trzymałem kamerę i próbowałem nie śmiać się, kiedy was kręciłem. Mieliście przy tym tyle zabawy, nie chciałem wam jej niszczyć swoim nagłym brakiem dojrzałości.
Czyli to on jest odpowiedzialny za stworzenie tego dzieła. A to oznacza, że dokładnie wie, kto był wtedy w pokoju i pewnie może mi powiedzieć, kim był i jest ten ciemnowłosy chłopczyk, którego na ekranie widać przez zaledwie siedem sekund.
- Mam pytanie, wuju - powiedziałam, chwytając za pilot i przewijając do konkretnego ujęcia.
- Słucham, Chayenne.
Kiedy odpowiedni kadr pokazał się na ekranie, puściłam nagranie i wskazując palcem odpowiedni punkt, zapytałam:
- Kto to jest? Kim jest ten chłopiec?
Wujek pochylił się do przodu i przyglądał, jak ciemnowłosy pojawia się nagle na drugim planie, tkwi na nim przez chwilę, po czym znika. Widziałam, jak marszczy czoło, a w jego oczach pojawia się strach.
Przewinęłam odpowiedni fragment jeszcze dwa razy, zanim dostałam jakąkolwiek odpowiedź.
- To chłopiec z sąsiedztwa. Zakolegował się z Charlesem, kiedy poszli do szkoły. Dlaczego pytasz?
Może było to dziwne, ale wątpiłam, by oczy mnie oszukały i przewidział mi się ktoś, o kim nie pamiętałam przez dwadzieścia trzy lata. Nie miałam czym ryzykować.
- Widziałam go dzisiaj. - Wujek spojrzał na mnie badawczo. - Znaczy się nie jego, bo nie może być on, przecież jest już dorosły, ale może to syn tego chłopca. Wyglądał dokładnie tak samo, jak na tym nagraniu, a to dziwne, nie uważasz?
Spojrzałam na stryja, który nie odrywał ode mnie wzroku, ale milczał. Do tego widziałam, jak robi się blady, a to nie mogło raczej zwiastować czegoś dobrego.
- Wujku?
- Nie mogłaś go widzieć - oznajmił cicho i sucho.
- No wiem, dlatego chcę wiedzieć, czy to może syn tego chłopca, skoro jest taki podobny? Nie wiesz, co się stało z tym chłopcem?
- Nie mogłaś go widzieć - powtórzył - ani jego syna, bo on nie żyje, Chayenne. Ten chłopiec zginął w wypadku dwa dni po tym, jak was nagrałem...
Patrzyłam na niego z szeroko otwartymi ustami, a nad moją głową, ze strychu, rozszedł się dziecięcy śmiech zamieniający się w przeraźliwy płacz.
Dźwięk, który nie opuszcza mnie od dwudziestu trzech lat i chyba nigdy mnie nie opuści. Przynajmniej dopóki nie umrę.

4 komentarze:

  1. Trochę jak początek horroru, ale takiego dobrego, bez walających się wszędzie flaków i sztucznej krwi. Aż mam ciarki na plecach. I mimo że nie gustuję w horrorach, to taki bym przeczytała dalej. Dobry tekst.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię takie opowiadania :) Gdy byłam mała chłonęłam takie historie opowiadane przez starszych ludzi. Z przyjemnością przeczytałam. Dzięki. Upss... dziś miałam oglądać ze znajomymi płytę z wesela...chyba sobie odpuszczę ;) Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  3. "Uczucie nostalgii oplatało mnie powoli, delikatnie opadało na mnie, tuląc do siebie i głaszcząc kojącym ruchem po głowie." - Piękne zdanie! I tutaj: "Coraz mniej bliskich oznacza coraz mniej pożegnań, ale coraz większą stratę i większą tęsknotę." Lubię! Uwielbiam cię! Ten tekst jest super, jest straszny, ale nie makabryczny. Refleksyjny i w ogóle w punkt! Jak ty to robisz? Świetny tekst, dziesięć na dziesięć i krówkę bym ci za niego dała.

    OdpowiedzUsuń
  4. Aaaa, horror! Boje sie horrorow, boje sue dzieciego smiechu, a jak placza to wgl wieje! :D na poczatku myslalam, ze moj I twoj tekst ma podobny rdzen, zdawalo sie, ze zbudowalysmy go na podobnyn pomysle, ale potem nieee, potem sie zrobilo u Cb strasznie!!! Brrr. Z tym chlopaczkiem. Jak wujek zaczal krecic domyslilam sie ze nie zyje, ale przez chwile byla to niezla zagwozdka. Zastanawiam sie czy mogl miec cos wspolnego ze smiercia rodzenstwa... mg, smutne to, kurwa. Nie chce nawet probowac wchodzic w skore bohaterki, nie wytrzymam w niej wiecej niz szesc sekund. Straszne. Nie tylko dlatego, ze sa tu duchy.

    OdpowiedzUsuń