Tablica ogłoszeń


Grupa Kreatywnego Pisania to długoterminowy projekt cotygodniowych wyzwań pisarskich z wykorzystaniem writing prompts. Więcej znajdziesz w zakładce "O projekcie".



Temat

Temat na tydzień 129:

To było bardzo kłopotliwe. Nigdy nie miał ofiary, która odniosłaby porażkę w umieraniu.

klucze: klucz, wymiana, akcesoria, niedobre.

Szukaj tekstu

niedziela, 17 września 2017

[57] Przypowieść o Jednej Takiej ~ Justyna W-R.



Przypowieść o Jednej Takiej.

            Była sobie raz dziewczynka. Najczęściej bawiła się sama, bo jej mama większość dnia spędzała w ogrodzie. Rosło tam wiele różnych roślin. Pierwsza połowa ziół była przeznaczona do gotowania. Mama pielęgnowała zioła, wyrywała chwasty, które mogły im zaszkodzić. Podlewała, gdy miały za sucho. Nawoziła, by rosły. Druga połowa ziół była trująca. Lecz te także były wypielęgnowane i regularnie podlewane.
            Dziewczynka patrzyła na mamę i uczyła się, co jest do roboty w ogrodzie. Mama dodawała ziół do każdego posiłku. Karmiła dziewczynkę jadalnymi roślinami, ale często używała także tych trujących. Wtedy dziewczynka chorowała.
            Pewnego dnia zachorowała tak bardzo, że zrozumiała, że następna dawka ziół ją zabije. Uciekła z domu mamy. Gdy przekroczyła próg, zobaczyła, że jest już dorosłą kobietą.

            Szła i szła, a gdy wreszcie osiadła w pewnym pięknym miejscu, założyła wokół domu ogród. Hodowała tam różne rośliny. Połowa była jadalna, jednak druga trująca. Dziewczynka nienawidziła tego ogrodu. Pielęgnowała go uparcie, wyrywała chwasty, podlewała ziemię. Zioła rozrastały się, mieszały. Aż w końcu dziewczynka nie wiedziała, które są trujące, a które nie. Gdy dziewczynka karmiła nimi swoją małą córeczkę, ta czasami wymiotowała i płakała. Dziewczynka powtarzała sobie, że przecież ją też to spotykało i przeżyła. Ma się dobrze, ma dom i ogród. Jej córce też nic nie będzie. Dorośnie, ucieknie, i założy swój ogród. Tak trzeba. Zioła są zdrowe. Wiadomo, że czasem trafi się na trujące.
            Jednak coś nie dawało dziewczynce spokoju. Pewnego dnia, gdy spojrzała na odbicie w lustrze, zobaczyła, że jest uderzająco podobna do swojej matki. Miała te same spracowane dłonie i nieobecne spojrzenie. Tej nocy nie spała, tylko leżała w łóżku wpatrując się w sufit.
            Następnego dnia wzięła łopatę i poszła do ogrodu. Wykopała część ziół. Przychodziła tak każdego dnia. Nagle w jej ogrodzie zrobiło się miejsce. Zobaczyła, że jej córka ma wreszcie gdzie pobiegać. Zioła rosły już tylko w połowie ogrodu. Jednak odrastały to tu, to tam. Dziewczynka wiedziała, że musi cały czas pracować, by wyplenić ich ile się da.
            Nigdy nie pozbyła się ich do końca ze swojego ogrodu. Ale dzięki temu wiedziała, jak cenny jest każdy nie zarośnięty nimi kawałek.

            A co rośnie w Waszych ogrodach? To samo co, posadzili w nich Wasi rodzice? Przekopaliście kiedyś kawałek tej ziemi, i posadziliście coś własnego?


3 komentarze:

  1. Jest klimatycznie, jest tajemniczo. Daje do myślenia, choć nie podoba mi się ostatni akapit. Jakby oderwany od całości, ale całkiem zgrabny tekst.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja już od tytułu wiem, że będzie śmiesznie.
    O, ło boru! Matka swoją córkę truje?
    Ej! A gdzie moje śmiesznie?
    Jestem zatrwożona i czytam z zapartym tchem. I skąd się w lasach te córki biorą? Co to jakieś takie wiatropylne?
    " A co rośnie w Waszych ogrodach? To samo co, posadzili w nich Wasi rodzice? Przekopaliście kiedyś kawałek tej ziemi, i posadziliście coś własnego?"
    Odnośnie pytania: tak. Głównie głupotę. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawe ujęcie tematów. W ładny sposób pokazałaś, że dzieci powielają schematy swoich rodziców, choć wiedzą po swoich doświadczeniach, że to może zagrozić ich własnym rodzinom.
    Przyjemnie i odrobinę z morałem.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń