Tablica ogłoszeń


Grupa Kreatywnego Pisania to długoterminowy projekt cotygodniowych wyzwań pisarskich z wykorzystaniem writing prompts. Więcej znajdziesz w zakładce "O projekcie".



Temat

Temat na tydzień 129:

To było bardzo kłopotliwe. Nigdy nie miał ofiary, która odniosłaby porażkę w umieraniu.

klucze: klucz, wymiana, akcesoria, niedobre.

Szukaj tekstu

niedziela, 27 stycznia 2019

[128] People have told me... ~ Miachar


                Ta para pojawiła się w tygodniu 114. Nie mam dla nich planu, po prostu temat mi dla nich pasował; cyklu nie planuję.

                Dzień dopiero się zaczynał, a już można było wyczuć w powietrzu, że dla niektórych może być wyjątkowo ciężki. Dla mnie niekoniecznie w końcu po wlaniu wody do czajnika i pozostawieniu gona ogniu zaczęłam tańczyć do piosenki, która grała tylko w mojej głowie ale inni ludzie mogli mieć inny humor. I nieważne, że Blue Monday już był, niektórzy mają go codziennie wtedy polecam szukać czym prędzej numeru do jakiegoś dobego specjalisty, który pomoże w walce z depresją, a nie pogłębi ją jeszcze bardziej.
                Dzień dopiero się zaczynał, a ja już byłam rozbudzona, na nogach, piłam kawę i pisałam kredą po czarnej ścianie w kuchni, bo wypadało zaktualizować listę zakupów, jak plany i cele na najbliższe dni. Takie odświeżenie ściany dobze obiło także na moją głowę.z któej pozbywałam sięnatętnych lub czarnych myśli i z nową lekkością brałam się do swoich zadań.
                Najważniejszym z nich było nie patrzeć do lustra, które świętej pamięci ciotka
Panie, świeć nad jej zbolałą duszą zawiesiła w kuchni naprzeciwko lodówki, co by każdy, kto w nocy podjadał z lodówki, ujrzał w nim potwora, jakim sam jest. Nie wierzyłam w przesądy, ale nie chciałam patrzeć do lustra, bo wiedziałam, że się zmieniłam.
I DON'T LOOK THE SAME
                Nie chciałam widzieć swoich kości policzkowych, które w ostatnim czasie za bardzo zbliżyły się do skóry. Nie mogłam dostrzec cieni pod oczami i zmęczenia w samych tęczówkach. Nie mogłam, bo to popsułoby mi humor, a chciałam mieć dzisiaj dobre nastawienie. W końcu sobota powinna być przyjemna.
                Uporałam się dość szybko z pierwszymi porządkami w kuchni, należało ruszyć dalej. Poprawiłam spódnicę midi, jaką dzisiaj nosiłam
coś dziwnie leciała mi z bioder
MAYBE I'VE LOST WEIGHT
                i udałam się korytarzem ku drzwiom na jego końcu, by zapukać i przywołać do jako takiego życia tego, który za nimi mieszkał. Tego, z którym połączyła mnie praca, a rzeczywistość pokazała, że lepiej nam będzie trzymać się razem, by nawet w chwili śmierci móc umrzeć bez samotności.
                Coś mi od rana mówiło, że nie będzie łatwo poradzić sobie z jego zaspanym stanem, ale nie sądziłam, że po minutowym pukaniu i istnym wtargnięciu do pokoju zastanę w nim prawdziwy burdel, w którym jedynie las putas brak. Wszędzie walało się wszystko, co tylko mogło: przepocone i pobrudzone koszulki, dżinsy, które były na tyle sztywne, że same mogły stać, za nic mając wszelkie prawa fizyki. Kubki po kawie, które z łaski swej wielkiej w tym tygodniu mu przynosiłam, ustawione zostały w jakiś dziwnych liniach niczym muzealne eksponaty w gablocie, przez którą nikt nie może ich dotknąć. Potworny zaduch niewietrzonego pomieszczenia mieszał się z wonią niedomytego ciała i jedzenia, którego resztki pozostawione na kilku talerzach powoli zamieniały się w puszek za sprawą grzybów.
                Westchnęłam ciężko, omiotając wzrokiem to wszystko. Jak do tego doszło
nie wiedziałam, w końcu wracałam do mieszkania tylko po to, by wziąć prysznic i iść spać ale mogłam teraz kogoś ochrzanić i zmusić, by posprzątał. Inaczej miałam prawo go wywalić; lokal był mój, a na nic mi się zdawali współlokatorzy, którzy o nic nie dbali.
               
Miałeś wczoraj nie pić zauważyłam pod nosem. Mój projekt, czyli nowy film z pewnym sławnym Brytyjczykiem o różnokoorowych oczach miał się zacząć dopiero od połowy przyszłego tygodnia, bo tak zarządził reżyser, Adrien zaś cały czas musiał być na chodzie, bo wciąż kręcił.   Miałeś być bardziej odpowiedzialny.
I'M PLAYIG HOOKY
                Nie powinien być tutaj. W przeciwieństwie do mnie powinien dzisiaj pracować, a on sobie wagaruje, wylegiwując się w łóżku i charapiąc pod niebiosa. Jestem niemalże pewna, że nawet uderzając go poduszką, nie zdołałabym go dobudzić. Na szczęście miałam już na niego sposób, musiałam tylko wrócić do kuchni po telefon i przystąpić do działania.
                Już przy pierwszych słowach Despacito poruszył się niespokojnie, kiedy dodatkowo pociągnęłam za rogi kołdry, ściągając ją z niego, uniósł głowę i prychnął. Jego oczy były ciemne i bez życia, gdy spojrzały w moją stronę.
               
Nie masz pojęcia, kim jestem, prawda? W głosie Adriena zdało się wyczuć wyuczone emocje; musiałam przyznać, że jego modulacja głosem naprawdę ułatwiała mu niektóre sprawy w naszym zawodzie.
                Zbliżyłam się do okna.
               
Podejrzewam, że jesteś kimś, kto bardzo chce zacząć szukać dla siebie nowego pokoju do życia odparłam i zmieniłam układ rolet, by teraz wskazywały na dzień, a nie na noc. A przede wszystkim jeste kimś, kto znowu porządnie zachlał i teraz jest spóźniony do pracy o dobre wie godziny. Ale to chyba nie moja sprawa.
                Chwilę trwało, nim dotarły do niego moje słowa, kiedy jednak to nastąpiło, aktor wyskoczył z łóżka niczym oparzony, a jego spojrzenie było już o wiele żywsze.
               
O cholera! No kurde, dlaczego mnie się takie rzeczy przydarzają? Przecież oni mnie tam zabiją!
                Wzruszyłam ramionami.
               
Chciałeś przebywać z najlepszymi, teraz musisz im udowodnić, że warto z tobą pracować. Na razie dość cienko ci to wychodzi.
WITH THE BEST OF THE BEST
                Spojrzał na mnie, zaledwie przez sekundę przykułam jego uwagę, ale to nic nie znaczyło. Coś innego go teraz zajmowało.
                Kiedy on próbował się ogarnąć i wytłumaczyć przez telefon jakąś marną wymówką, dlaczego jeszcze nie dotarł na miejsce pracy, ja wróciłam do porządków i starałam się nadać staremu mieszkaniu trochę więcej charakteru. Sama ubierałam się dość kolorowo, chciałam, by pozostawione mi w spadku lokum również miało swoje barwy, które przyciągnęłyby do niego jakiś moich znajomych.
                Właśnie wyciągałam odkurzacz z szafy, kiedy do salonu wpadł ubrany w ciemne spodnie, białą koszulkę i marynarkę Adrien, w ręce kurczowo trzymał dość zmięty scenariusz.
               
Wiesz, co się stało?
                Nie musiał pytać, zawsze byłam szczerze zainteresowana tym, co się dzieje na jego ścieżce kariery.
               
Ludzie powiedzieli mi, że z takim gówniarzem jak ja to mogą pracować jedynie przy reklamach.  W jego głosie słychać było obrazę, ale i cień smutnku. Naprawdę zależało mu na tym, by być dobrym w tym, co robi.
               
Zwolnili cię? zapytałam, przechodząc do kuchni i wlewając do jego ulubionego kubka kawę, która czekała w dzbanku, aż mężczyzna zechce jej skosztować.
               
Na szczęście nie, ale coś mi mówi, że jestem pierwszy na ich czarnej liście. Upił łyk napoju i westchnął. Powiedz mi, Pali-pala, jak ja żyję?
HOW DO I LIVE?
                Uśmiechnęłam się do niego. Moja ciotka, poza mieszkaniem, zostawiła mi kilka cennych lekcji. Jedną z nich mogłam się podzielić.
               
Żyjesz tak, by  na starość mieć jak najwięcej miłych wspomnień i by nie powiedzieć sobie, że coś cię ominęło.
               
Na razie te wspomnienia nie są jakieś wyjątkowe.
               
Nie będę takie, jeśli ich takimi nie uczynisz. Zbliżyłam się i poklepałam go po ramieniu. Dasz sobie radę, zobaczysz. Masz w sobie wszystko, co potrzebne, by zdobyć świat.
                Odwzajemnił uśmiech i pocałował mnie w czoło.
               
Po takim wsparciu to ja dzisiaj mogę góry przenosić. Dzięki. Do zobaczenia wieczorem. Tylko nie przesadź z tym sprzątaniem.
               
Spokojnie, twój pokój zostawię do sprzątania tobie. Na razie.
                Wyszedł z mieszkania, a ja obserwowałam go z okna, jak biegnie w stronę zejścia na metro. Dzień już się zaczął, a to, że mógł przynieść ze sobą coś nowego, było więcej niż pewne. Miałam nadzieję, że te nowości nie zaskoczą Adriena, a pozwolą mu rozwinąć się jeszcze bardziej. Bo istnieją ludzie, o których po prostu się wie, że muszą wejść na szczyt, by tylko to jest ich przeznaczeniem. A tak było z tym aktorem, którego chciałam wspierać, nawet jeśli nasze ścieżki kiedyś się rozejdą.





5 komentarzy:

  1. Bardzo fajnie napisałaś ten takst, czytało się z przyjemnością😊 ciekawe podejacie do tematu, ale ile osob tyle interpretacji cytatu. Bardzo przyjadla mi do gustu ta dziewczyna, jej sposób bycia i wypowiedzi( chco to bardziej zasługa aktorki hahah). Cos w tym jest ze czasmi nikt nas tak nie znotywuje do życia jak druga osoba.

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię imię Adrien (może dlatego, że z namiętnością oglądam Biedronkę i Czarnego Kota huehue). Tekst prosty, niewymagający, ale jego mocą są cytaty, które wplata główna bohaterka. Choćby ze względu na nie i nawiązywania do ciotki mi odpowiada c:

    OdpowiedzUsuń
  3. Coś w tym tekście bardzo przypominało mi kady z filmu Roma. Tez widziałam go w cz-bieli. I tez mam wrazenie, ze jest to taki niby zwykły obrazek z czyjegos zycia, a jednak... cos mnie w tym niepokoi. Moze te wystajace kosci policzkowe i lecaca z bioder spodnica, moze bałagan, moze plesniejace resztki jedzenia. Moze jakis polmrok, w ktorym widzialam ten dom. Ciekawe. Czy te cytaty to piosenka? Posłuchambym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej :)
      Romy jeszcze nie zrobię to, jak odnowię członkostwo na Netflixie.
      Cytaty to piosenka "Death of a Bachelor" Panic! At The Disco. Uwielbiam ją i jeden z jej coverów, polecam do przesłuchania. Dzięki za komentarz.
      Pozdrawiam.

      Usuń
    2. o, lubię Panic, zerknę.

      Usuń