Tablica ogłoszeń


Grupa Kreatywnego Pisania to długoterminowy projekt cotygodniowych wyzwań pisarskich z wykorzystaniem writing prompts. Więcej znajdziesz w zakładce "O projekcie".



Temat

Temat na tydzień 129:

To było bardzo kłopotliwe. Nigdy nie miał ofiary, która odniosłaby porażkę w umieraniu.

klucze: klucz, wymiana, akcesoria, niedobre.

Szukaj tekstu

poniedziałek, 26 listopada 2018

[119] If I can't help [Dziecina i opiekun] ~ Miachar

    W minionym tygodniu Generał Onii-san świętował kolejne urodziny; ode mnie dostał brownie, ale że blacha z ciastem skończyła, jak skończyła, postanowiłam uczcić je dodatkowo, pisząc poniższy tekst. W końcu słowa-klucze dawały duże pole do popisu, a od kogo Tarian ma prawie wszystko, jak nie od Generała?
    W późniejszym czasie fragment ten pojawi się w którymś rozdziale [Dzieciny i opiekuna].
    Z dedykacją dla tego pana powyżej.

    Piękny, majestatyczny lew wydawał się wpatrywać w nią tak intensywnie, jakby jego życiowym celem było zmuszenie jej, by zaczęła krzyczeć ile sił w płucach i uciekać. Naprawdę wyglądał charyzmatycznie, groźnie i przerażająco, była więc pewna, że gdyby nadal pozostała zwykłym, szarym człowiekiem, przestraszyłaby się i nie przekroczyła progu mieszkania starszej sąsiadki, która korzystając z tego, że wampirzyca i jej opiekun wychodzili na miasto znowu zostali wezwani do detektywa Blaidda; chyba nie umiał wytrzymać bez nich ani jednego dnia, skoro tak często ich wzywał, nie zważając na to, że opiekun zazwyczaj handluje nocą zawołała ich do siebie, bo miała problem z korkami, które jej wybiło. Właśnie tym się zajmowali, kiedy uwagę Ebrill przykuł obraz z tymże zwierzęciem, które budziło w niej lęk, a jednocześnie kogoś jej przypominało.
    Sprawdź teraz. Z rozmyśleń nad malunkiem wyrwał ją głos Dyrcha. Kolejny raz upewniał się, że wszystko działa, jak powinno, a ona dzierżyła władzę nad wyłącznikiem.
    Kiedy tym razem a był to już czwarty w przeciągu ostatnich pięciu minut, jakie spędzali w tym zakurzonym i brązowo smutnym przedpokoju światłość rozlała się po pomieszczeniu, starsza pani, która do tej pory miała Tariana i jego nieznaną podopieczną za parę żyjącą wbrew Bogu i opinii innych ludzi z kamienicy, zaklaskała w dłonie i prawie rzuciła się na mężczyznę z gorącymi podziękowaniami.
    Jesteście wspaniali! Oczy jej lśniły, jakby właśnie otrzymała wymazony gwiazdkowy prezent, który obiecano jej jakieś pięćdziesiąt lat wcześniej, a dopiero teraz dostarczono. Jak wam się odwdzięczę? Może skusicie się na herbatę i ciasteczka? Właśnie dzisiaj kupiłam, jak wracałam od lekarza, a musicie mi wierzyć, kolejka w poczekalni była tak długa, że dobrze, iż poszłam do przychodni dwie godziny wcześniej, tak to bym nie miała gdzie usiąść i...
    Wiadomo, że im się jest starszym, tym grono rodziny i znajomych się zmniejsza, okrojone przez kolejne spacery i zbiory śmierci, a co za tym idzie jest mniej osób, z którymi można by porozmawiać, ale nie każdy zawsze znajdzie ten jeden moment, by to zrobić. O wiele częściej porzuca się szansę na rozmowę przez wymówkę, czasami uzasadnioną, czasami rzuconą ot tak, byle tylko mieć spokój. Trudno przewidzieć, czy taka okazja nie była tą ostatnią w życiu starszej osoby, ale czasami naprawdę dzień nie sprzyjał jakiejkolwiek konwersacji. Jednym z nich był ten, gdy pewien detektyw zaczynał się dobijać kolejnym telefonem, by zwrócić na siebie uwagę.
    Z całym szacunkiem, pani Osborne odezwał się syn dymu i luster, odpychając od siebie delikatnie sąsiadkę, która prawie ze czcią dotykała jego ramion chętnie byśmy zostali, ale bardzo się spieszymy, pewien oficer policji nas oczekuje.
    Blaidd nie był żadnym oficerem, nawet detektywem był marnym, ale podnosząc jego stopień, Dyrch nadał bardziej poważny wydźwięk swojej wypowiedzi. Zaciekawiona staruszka pokiwała głową ze zrozumieniem i uśmiechnęła się szeroko do swojego młodego sąsiada, ukazując przy tym gibis.
    Rozumiem. To może wpadniecie jutro? Sama wtedy coś upiekę.
    Mężczyzna spojrzał na dziecinę, ta jedynie wzruszyła ramionami. Oboje doskonale wiedzieli, że cokolwiek sąsiadka przyszykuje, dziewczyna tego nie skosztuje, bo już tego więcej nie potrzebuje. Ale należało być miłym i wykazać się znajomością dyplomacji w takich sytuacjach. To dlatego Tarian uśmiechnął się swoim najlepszym uśmiechem i lekko skłonił.
    Dziękujemy bardzo za zaproszenie. Nie możemy obiecać, że się jutro zjawimy, ale na pewno kiedyś skorzystamy z pani gościnności. Będąc dość szczerym w tej zapowiedzi, udało mu się przekonać starszą panią do jego wersji.
    Ależ oczywiście!
    Kiedy wreszcie wyszli nie tylko z mieszkania sąsiadki, ale także z kamienicy, w której od niedawna oboje żyli, Tarian odetchnął głęboko i skierował się w stronę komisariatu, gdzie już na nich czekano, a spojrzenie Ebrill utkwione w jego plecach wręcz go paliło.
    Mogłabyś przestać? Rzucił pytanie przez ramię, zerkając przy tym przelotnie na wampirzycę. O czym tak intensywnie myślisz, co?
    Jesteś dobry wypaliła dziewczyna bez zastanowienia. A myślałam, że dobrzy ludzie nie potrafią zdobyć się na wykonywanie nieprzyjemnych rzeczy przez dłuższy okres czasu.
    No tak, bo handlowanie krwią wśród wampirów i zarabianie na tym nie było najbardziej szlachetnym zajęciem, ale to ono od wielu lat pozwalało mu jako tako żyć, nie martwiąc się o rachunki i pusty żołądek, z czego Ebrill może nie do końca zdawała sobie sprawę.
    Nie jestem dobry odpowiedział. Tylko... Jeśli nie mogę pomóc, czuję się z tym  źle, więc poświęcam swój czas, by jednak pomóc lub nauczyć się czegoś i w przyszłości zrobić coś przydatnego. Tym razem się zatrzymał, bo jak na dobrego obywatela przystało, na czerwonym nie przechodził, o ile się nie zapomniał. Miał więc lepszą okazję, by spojrzeć na dziecinę. Czy to coś złego?
    Odwzajemniła jego spojrzenie.
    Nie. Po prostu jesteś bardziej ludzki, niż myślałam, kiedy spotkaliśmy się w zaułku.
    Nie wiedział, jak jej na to odpowiedzieć, postanowił więc myśleć, co również i jej odpowiadało choć rozumieli się dość dobrze jak na dość krótko znające się istoty, to czasami woleli zakopać się na nowo we własnych światach, w których czuli się najbezpieczniej. Szli więc bez słowa w stronę komisariatu, a kolejny dzień rozmywał się powoli nad tym miastem dymu zbudowanego z luster, w których nie każdy się odbijał, a gdzie zło zaczęło szukać dla siebie miejsca.

4 komentarze:

  1. Fajnie opisalas lwa, choc gdy doszlan do staruszki zobaczylam razem jedynie skore po nim i wpatrujacy sie łeb leżące na podłodze. O ile babcia nie byla maga nadziana to lew u niej by nie lezal. Wiec skad on sie tam wziął. Chyba cos pominęłam. .. Dobry chłopak z tego opiekuna i przyznam ze imie i nazwisko bardzo mu pasuja. To prawda ze on i dziecina sa całkowicie różni ale pewnie przeciwieństwa sie przyciągają.

    Fajnie wykorzystane slowa kluczowe.

    OdpowiedzUsuń
  2. Och, taka rodzajowa scenka z ich zycia, ktore wydaje sie byc zaskakujaco normalne z tej perspektywy; sa jacys sasiedzi, jakies korki, ktore wybijaja ;) Ciekawe. Juz kiedys mialam pytac, jesli mozna, kim jest Generał Oni-san, którego zdarza Ci sie wspominać przy tych tekstach?
    Btw, rzeczywiscie, coś jest w tymm co zauważyła dziecina - mi tez Dyrch wydawał sie jakis mniej ludzki z poczatku tej opowiesci, natomiast teraz... Moze po prostu lepiej sie znamy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostatnio coś mnie tknęło, by sprawdzić jeszcze raz i wychodzi na to, że Tarian to musi mieć nazwisko Drych, bo 'Dyrch' znaczy 'produkty', a 'Drych' to lustro xD
      Generał Onii-san to lider, który wziął mnie na dzień obserwacyjny, zatrudnił w firmie, a później przeszkolił, dlatego tak go nazywam xD
      W ogóle [Dziecina i opiekun] ma wiele takich rodzajowych scen, jak zauważyłam. Ale czy to do nich nie pasuje?
      Dzięki za komentarz :)

      Usuń
    2. No faktycznie, jak sb przypominam, nie jest to jedyna rodzajowa scena, ale właśnie choć teoretycznie nie powinno to pasować do takich postaci... w paradoksalny sposób jest wrecz przeciwnie. Buduje sie ciekawy kontrast, kiedy pokazujesz, ze teoretycznie szara rzeczywistosc jest taka w zasadzie tylko na pierwszy rzut oka.
      Ach, wiec Drych! Musze zapamietac ;D
      Aaa, rozumiem. Ja miałam w głowie takiego goscia który prowadzi Takeshi Castle (bodajze jakos tak sie to nazywa) taki azjatycki teletruniej (mnie smieszy xd) i wlasnie tam taki przystojny chyba Koreanczyk jest Generałem tego przedsiewziecia i zawsze widzialam jego ;D

      Usuń