Kolejny tekst z uniwersum “epoki pary i
magii”. Dwa poprzednie opowiadania są w tygodniu 103-108 oraz w tygodniu 112.
Gęsta węgielna mgła
ograniczała bardzo widoczność. Nie można było dojrzeć nic, co znajdowało się
dalej niż na odległość ręki. No dobra,
sprawdźmy jak działa ten nowy wynalazek Liz. Dex poprawił swoje gogle i
przepuścił odrobinę magii prądu przez ich tylną część, po czym wychylił się za
krawędź dachu i spojrzał na ulicę. Zobaczył trzy niewyraźne, czerwone,
przypominające ludzi kształty. Muszę
pochwalić Liz i powiedzieć, że ta jej, no jak ona to nazwała, wizja termiczna
działa. Ruszył ostrożnie po dachu, cały czas obserwując trzy kształty.
Jednemu w ręce nagle rozbłysł jasny kształt, który przyłożył do ust.
Zatrzymali się
przed wejściem do jednego z budynków. Ten z jasnym kształtem przy ustach
zastukał w drzwi trzy razy szybko, dwa wolno i znowu trzy razy szybko, po czym
odjął jasny kształt od ust. Po chwili w wejściu pojawił się kolejny czerwony
fantom, zaraz potem zniknął a za nim podążyły trzy pozostałe postacie.
Dex zawiesił się na
krawędzi dachu. Nogami próbował wymacać na dole cokolwiek na czym mógłby się
oprzeć. Gdy w końcu na coś trafił, dość niepewnie puścił się gzymsu. Parapet na
którym stanął, nie wytrzymał całego ciężaru i odłamał się sekundę później.
Mściciel zdążył jedynie pomyśleć O kurwa!
I chwilę potem wylądował twardo na ziemi. Upadając wykonał przewrót, aby
zniwelować siłę upadku. Ała… Ale ściema z
tym obrotem. Boli jak cholera! Wstał na nogi, otrzepał się z błota i jak
gdyby nigdy nic, udał się w kierunku drzwi w którym zniknęły trzy kształty.
***
Wcześniej tego
dnia, Dex przyjął nietypowe zlecenie. A w zasadzie przyjęła je Elizabeth,
detektyw nie zdawał sobie z tego sprawy. Gdy rano wszedł do agencji, czekała
tam już na niego Liz.
- Mamy nowe zlecenie! - zawołała na wejściu.
- Oby tym razem nic z okultyzmem…
- Nie! Yyy… Chyba nie. Bardziej z oniryzmem. -
uśmiechnęła się do niego tajemniczo.
- Oniryzmem? Nie przyjmujemy takich spraw. A
poza tym, czy ja ci wyglądam na wróżkę, żeby badać czyjś sen?
- Chyba ostatnio nie patrzyłeś na budżet
agencji! Ledwo zipiemy! Więc przyjmujemy takie zlecenia, zwłaszcza że klient
zapłacił już zaliczkę.
Dex się chwilę zastanowił, po czym
powiedział:
- Ech… No dobra, to co z tym snem?
- Pan Dorens, od dwóch miesięcy miewa ten sam
koszmar. Co noc śni mu się, że ściga dziewczynę, rudowłosą, z piegami, o
trójkątnej twarzy, w sukience koloru
indygo podkreślającej jej kolor niebieskich oczu, to są jego słowa. Goni ją
zawsze po Dzielnicy Mechanicum. Gdy ją już dogoni, to katuje ją magią ognia,
mimo że nie posiada żadnych zdolności magicznych. Ona prosi go o pomoc i żeby
przestał, ale on nie może, tylko coraz mocniej ją podpala. Pan Dorens prosi,
żeby odnaleźć tę dziewczynę i ochronić, albo chociaż dowiedzieć się co z nią
się stało.
- Hmmm… Nie mamy żadnych szczegółów odnośnie
tej dziewczyny?
- Mam jej portret namalowany przez pana
Dorensa. Swoją drogą, utalentowany z niego artysta. - Liz pokazała szkic
dziewczyny. Była bardzo ładna i narysowana niezwykle realistycznie.
- Dobra, to już coś. Dzielnica Mechanicum,
tak? Wiem do kogo możemy się udać.
***
- Babcia Regina zna wszystkich z Mechanicum.
Uwielbia plotki, ma oczy i uszy w każdym zakątku dzielnicy. Gdyby nie fakt, że
jest tą “dobrą” możnaby pomyśleć że jest szefem jakiejś organizacji
przestępczej.
- Skąd znasz takich ludzi?!
- Ze szkoły. Uczyła mnie matematyki.
- Żartujesz?!
- Mówię bardzo poważnie. - Mina Dexa
świadczyła, że naprawdę nie żartował.
Razem z Liz weszli do jednej z knajpek
znajdujących się przy głównej ulicy dzielnicy. Mimo wczesnej pory, panował tu
spory ruch. Dex podszedł do lady i kiwnął do barmana. Ten podszedł do niego i
pochylił się przez ladę.
- My do Babci Reginy.
- Kto pyta?
- Dex z towarzyszką.
Barman tylko kiwnął głową, oddalił się i
wszedł na zaplecze. Po chwili wrócił i kiwnął ręką w stronę detektywów, aby
szli za nim. Przeszli przez składzik z dużą ilością alkoholu oraz przez kuchnię
w której dwóch kucharzy przyrządzało coś smakowicie pachnącego. Następnie
trafili na małe pomieszczenie. Znajdowało się tam biurko przy którym siedziała
starsza kobieta paląca cygaro.
- Witaj, aniołeczku.
- Dzień dobry, Babciu.
- Widzę, że przyprowadziłeś swoją dziewczynę.
- Yyy… My, tego, nie jesteśmy razem - Dex
poczuł się nieswojo. Kiedyś byli z Liz razem, ale od sprawy z zaginionymi
rodzicami i przedstawicielem Ministerstwa Rozwoju starał się o tym nie myśleć,
i traktować ją jako partnera w interesach. Chociaż nie zawsze mu się to
udawało.
- Aniołeczku, chyba zapominasz, że Babcia
Regina widzi nie tylko teraźniejszość, ale też i przeszłość. I przyszłość. -
Dexowi wydało się, że Babcia mocniej zaakcentowała “przyszłość” i uśmiechnęła
się na te słowa. - No ale na pewno nie z tym do mnie przyszedłeś. Co tym razem
cię sprowadza?
Dex wyjął portret dziewczyny i przekazał
Babci.
- Szukamy tej dziewczyny. Będziesz nam Babciu
w stanie pomóc?
- Pewnie, aniołeczku, to córka inżyniera
Stefano Vincenzi. Jak jej było na imię… Chyba Julia. Dajcie mi dwie godziny i
wszystkiego się dowiem.
- Dziękujemy Babciu.
- Jeszcze nie ma za co.
***
Po wizycie u Babci Reginy wrócili do domu
Elizabeth. Chciała pokazać Dexowi nowe wynalazki. Po drodze w ogóle nie
rozmawiali na temat tego, co powiedziała Babcia.
Na
miejscu Liz zabrała okulary Mściciela, dołożyła do nich kolejne soczewki i
zamontowała modem z tyłu okulara, który połączyła cienkim kablem ze szkłami.
- To jest tak zwana termowizja. Pozwala
widzieć ciepło. Aktywujesz przez przepuszczenie trochę magii elektryczności
przez ten modem. Nie wiem czy działa, ale jeśli tak, to pewnie nie będziesz już
potrzebował szkła od widzenia w ciemnościach.
Następnie podała ogromną metalową rękawice.
- A to tak zwany chwytak magnetyczny. Zrobiony
specjalnie dla ciebie. W bardzo dużym skrócie, rękawica ma zamontowane
bliźniacze kryształy połączone z
kryształami dusz. Zakładasz tą opaskę tutaj, na nadgarstku. To co robisz
ręką, odbija się w metalowej rękawicy. Nie rób takiej miny, może to być bardzo
pomocne. Bo, jeśli przepuścisz magię ognia przez rękawice, ona wystrzeli do
przodu. Im więcej magii, tym dalej wystrzeli. A jak przepuścisz magię
elektryczności, to uruchamiasz magnes skorelowany z rękawicą, który przyciągnie
ją z powrotem na miejsce. Zresztą, sam wypróbuj.
Dex założył rękawice i opaskę. Miał w
niej sporo wolnej przestrzeni. Użył odrobinę magii ognia, rękawica wystrzeliła
do przodu i uderzyła w ścianę. Po czym opadła na ziemię. Dex zacisnął pięść, to
samo zrobiła leżąca na ziemi rękawica. Następnie przepuścił prąd przez opaskę
na nadgarstku. Chwytak ożył i wrócił na miejsce.
- Ekstra! Do czego można tego użyć?
- Jeszcze nie wiem… Ale do czegoś na pewno się
przyda. - Liz uśmiechnęła się.
***
Od Babci Reginy dowiedzieli się, że Julia
Vincenzi mieszka przy ulicy Dobrodzieja. I że często chadza na ulicę Kwietną,
ale co tam robi i do kogo chodzi, tego już nie wie. Dex postanowił, że się
rozdzielą i Liz pójdzie na ulicę Dobrodzieja a on na Kwietną.
***
Dex przeszedł całą ulicę Kwietną. Bardzo
go zdziwiło to, że mimo dużej liczby budynków, są tylko cztery wejścia na tej
ulicy. Próbował sobie przypomnieć co wie o Kwietnej. Oprócz plotek, że spotyka
się tutaj tajna organizacja, albo jakiś kult, oraz że znajduje się na ulicy
ekskluzywny dom publiczny do którego można wejść tylko na zaproszenie, nie
kojarzył żadnych faktów. Chociaż w każdej
plotce jest cień prawdy. Spróbował zapukać do każdych z drzwi, jednak nikt
mu nie odpowiedział. No dobra, musimy
przeczekać. Może ktoś się zjawi.
***
W czasie gdy Dex z dachu śledził trójkę
ludzkich kształtów, Liz rozmawiała z panem Vincenzi.
- Nie, Julia akurat wyszło. A o co chodzi?
- W zasadzie to o nic. Jestem z age… Jestem
swatką i pewien dżentelmen mnie wynajął, żeby dowiedzieć się czy ma jakieś
szanse u pana córki.
- O rety! A cóż to za dżentelmen?
- Yyy… Wielce szanowany! Bogaty, z dobrej
rodziny, pracowity i przystojny. Praca zabiera mu mnóstwo czasu i nie ma go na
amory, dlatego wynajął swatkę. Widział kiedyś pana córkę i chciał się co nieco
o niej dowiedzieć.
- O rety, rety! W końcu ktoś się zainteresował
Julią! To taka kochana dziewczyna. Pomocna, obrotna, świetnie sobie radzi w
domu.
- Świetnie. Hmmm… A jakie ma zainteresowania?
Gdzie lubi spędzać czas? Jakaś bliska przyjaciółka lub przyjaciel?
- Och, Julia uwielbia czytać, mogłaby nie
wychodzić z biblioteki. Właśnie wyszła do jednej, na ulicy Kwietnej. A co do
przyjaciół, ma jedną bardzo bliską przyjaciółkę. Mieszka dwa domy stąd.
- Dziękuję panu bardzo za informację. Jeśli
pan pozwoli, pójdę wypytać się jeszcze o Julię jej przyjaciółkę. Jak ma na
imię?
- Arleta. Arleta Shelby.
- Dobrze, jeszcze raz dziękuję i dowidzenia.
- Dowidzenia.
***
Arleta Shelby również powiedziała, że
Julia uwielbia spędzać czas w bibliotece na Kwietnej. Nie wiedziałam, że jest biblioteka na Kwietnej. Albo ją kryją, albo nie
mają pojęcia co tak naprawdę robi tam. Elizabeth postanowiła pójść do Babci
Reginy aby wypytać się o tą ulicę.
***
- Witaj aniołeczku! Przyszłaś sama?
- Tak, Dex szuka poszlak na Kwietnej, ja
natomiast przyszłam wypytać się o ulicę.
- Dobrze, skarbeńku. Ale nie ma nic za darmo.
Pytanie za pytanie. - Babcia Regina zaciągnęła się cygarem. - Pytaj pierwsza.
- Na Kwietnej jest jakaś biblioteka?
- Oficjalnie nie ma. Ale ludzie gadają różne
rzeczy…
- Jakie?
- Tststs. Teraz moje pytanie, aniołeczku.
Czemu się rozstaliście z Dexem?
- Nie uważa pani, że to dość osobiste pytanie?
- powiedziała zbulwersowana Liz.
- To było kolejne pytanie. Ale będę na tyle
dobra i na nie odpowiem. Dla mnie nie ma zbyt osobistych pytań. Jestem od tego,
żeby wiedzieć wszelkie rzeczy. Nawet tak osobiste. Nie musisz mi na nie
odpowiadać, ale jeżeli chcesz dostać jakąś informację to musisz jakąś
informację dać mi. A ta akurat najbardziej mnie interesuje. Więc jak, dlaczego
się rozstaliście?
- Nie mogłam znieść myśli, że kiedyś może nie
wrócić ze swojej akcji… Jakie rzeczy gadają o Kwietnej?
- No cóż… Podobno znajduje się tam biblioteka
pełna mrocznych i zakazanych książek. To teraz ja. Co się stało w Oakheart?
- Było bardzo nieciekawie. Hmmm… Ministerstwo
Rozwoju porywało ludzi i testowało na nich mutacje. Chcieli stworzyć
nadczłowieka…
- Ha! Wiedziałam, że było paskudnie! Plotki
nie kłamały!
***
Dex zapukał trzy razy szybko, dwa wolno i
znowu trzy razy szybko. Drzwi otworzył starszy mężczyzna, zmierzył go od stóp
do głów i powiedział:
- Nie znam cię. Czego tu?!
- Zaprosiła mnie Julia Vincenzi. - spróbował
swojego szczęścia Mściciel.
- Julia Vincenzi, tak? Wchodź. - odsunął się
od drzwi, żeby go przepuścić.
Dex wszedł do budynku. Długi, ciemny
korytarz, rozświetlany jedynie słabymi lampami świecowymi prowadził w głąb. Na
końcu korytarza, po prawej stronie znajdowały się drewniane drzwi. A za nimi
znajdowała się ogromna sala wypełniona regałami z książkami. Jedyne światło
dawały lampy olejne umieszczone na rogach półek i stołach. Ruszył wzdłuż
regałów, przyglądając się tytułom książek. Przyzywanie
demonów. Nekromancja. Ur’haricon. Gra z duszami. Ciekawa kolekcja.
Przy jednym ze stołów siedziało trzech mężczyzn, przeglądających jakiś
stary, zakurzony wolumin. Kawałek za nimi siedziała starsza kobieta czytająca
traktat o ziołach. Dex się tego domyślił po obrazkach roślin. Prawie że na
końcu pomieszczenia zaś zobaczył młodą, rudowłosą dziewczynę w niebieskiej
sukni. Przyspieszył kroku w jej kierunku.
Nagle, jeden z mężczyzn, gdy przyjrzał
się płaszczowi i charakterystycznemu kapeluszowi Dexa, wstał i krzyknął:
- Kurwa! To Mściciel! Spierdalamy!
Cała trójka się zerwała z miejsca. Jeden
z nich rzucił lampę w kierunku Dexa. Ta jednak minęła go i trafiła w półkę,
która momentalnie zajęła się ogniem. Wybiegając z pomieszczenia, podpalacz
zrzucił jeszcze jedną lampę, a następnie zahaczył o kolejną, wiszącą na regale.
Ogień zaczął błyskawicznie się
rozprzestrzeniać, odcinając możliwość ucieczki pozostałym osobom w bibliotece.
Dex biegiem ruszył w stronę Julii.
- Nie ma czasu na wyjaśnienia, jestem tutaj
żeby cię uratować.
- Dobrze ci idzie!
- Nie miałem w planach pożaru!
- Nie chcę wam przeszkadzać w gruchaniu,
gołąbeczki - wtrąciła się starsza kobieta - ale ogień sięga coraz dalej.
Kobieta miała rację, ogień z sekundy na
sekundę bardziej się rozprzestrzeniał. Cała trójka założyła chusty i gogle
przeciwmgielne, żeby osłonić się przed gryzącym dymem z pożaru.
- Jest tu jakieś inne wyjście? - zapytał Dex.
- Tak, tam. - kobieta pokazała drzwi po
drugiej stronie biblioteki.
Długo się nie zastanawiając, Dex ruszył
w stronę wyjścia. Julia i starsza kobieta podążyły za nim. Mściciel wyważył
drzwi kopnięciem. Znaleźli się w kolejnym pokoju wypełnionym regałami z
książkami. Kurwa! Zaklął w myślach,
przebiegł przez całą bibliotekę i dotarł do drzwi znajdujących się na końcu
pomieszczenia. Prowadziły one do podobnego korytarza, którym Dex wszedł do
budynku. Z taką różnicą, że wyjście na zewnątrz było zamurowane. Kurwa! Kurwa! Kurwa!
- I gdzie to wyjście?! - wrzasnął do kobiety, starając się przekrzyczeć
hałas pożaru.
- Nie wiem! Nigdy z niego nie korzystałam!
- Pięknie! - Dex ruszył w stronę gdzie
przypuszczał, że kiedyś znajdowały się drzwi. Zaczął macać mur, szukać jakiegoś
słabego punktu. Uderzył nawet kilka razy w ścianę chwytakiem magnetycznym, lecz
nic to nie dało.
- Nie macie pewnie żadnych magicznych
zdolności, które nas uratują, nie?
- Nie.
- Nie.
Dex zrezygnowany osunął się po ścianie na
podłogę
- Tak myślałem. Co za ironia! Piromanta zginie
od ognia.
Nagle poczuł delikatny wstrząs za swoimi
plecami. Gdy posypało się na niego trochę tynku, błyskawicznie na czworakach
skoczył do przodu. Po chwili cegły wyleciały do przodu, tworząc dziurę w
ścianie.
Do korytarza powoli zaczęła napływać
węgielna mgła. A wraz z nią do środka weszła postać trzymająca przedmiot
przypominający pistolet.
- Liz! Jak ja się cieszę, że cię widzę!
- Zostawić cię na chwilę, a już podpalasz
bibliotekę.
- Ej, to nie ja. Trzech typów spanikowało na
mój widok.
- Przepraszam, możemy już stąd iść? - wtrąciła
się Julia. - Nie uśmiecha mi się umierać w bibliotece.
- Racja! -iI wszyscy ruszyli za Elizabeth.
Gdy już znaleźli się na zewnątrz, stojąc
przed płonącym budynkiem, Dex powiedział do Liz:
- Skąd wiedziałaś gdzie uderzać?
- Strażnik biblioteki mi wskazał miejsce.
- Ej, a czemu mi dałaś jakąś głupią rękawice
która nic nie robi a sobie wzięłaś podręczny taran?
- Skąd mogłam wiedzieć, że podpalisz
bibliotekę z tylko jednym wyjściem? A poza tym, grzmotomłot dostosowany jest na
razie tylko do aeromantów.
- No tak, oczywiście, daj piromancie głupią
zabawkę a sobie weź najlepsze kąski… A ty, młoda damo -Dex zwrócił się do Julii
- czego szukałaś w takim podejrzanym miejscu?!
- Nie muszę ci się tłumaczyć!
- Musisz! Zostaliśmy wynajęci przez pewnego
mężczyznę, żeby cię znaleźć i uratować, więc oczekujemy chociaż wyjaśnień.
- Jaki mężczyzna?
- To nie jest teraz ważne.
- Jest i to bardzo!
- Co? Dlaczego?
- Bo to moja bratnią dusza!
- Co do...
- Dobra, już tłumaczę. Dopiero odkrywam swoje
magiczne zdolności. Dlatego chodziłam tutaj do biblioteki, są tutaj wszelkie
księgi na ten temat. I… Bardzo zaciekawiło mnie jedno zaklęcie. Zaklęcie
połączenia bratnich dusz. Są takie osoby na świecie które pasują do siebie jak
dwie krople wody. I bardzo chciałam taką osobę znaleźć. I dlatego rzuciłam to
zaklęcie. Ale nie podziałało. A przynajmniej tak myślałam, więc chodziłam do
biblioteki i próbowałam czegoś innego, jednocześnie szukając więcej informacji
o tym zaklęciu. Ale widocznie zaklęcie podziałało! Więc kim jest ten mężczyzna,
proszę powiedzcie mi!
- Może będzie prościej, jak cię do niego
zaprowadzimy?
- Tak! Bardzo proszę!
***
Później, w domu pana Dorensa, Dex wraz z
Liz obserwowali rozmowę dwójki bratnich dusz. Zachowywali się, jakby znali się
od zawsze i rozumieli prawie bez słowa.
- Jak to jest, Dex? - zapytała Elizabeth -
Gdyby nie ty, nie byłoby pożaru w bibliotece. Więc tak naprawdę koszmar o
spaleniu Julii też by się nie sprawdził, a oni pewnie by się nie poznali. Czy
to wszystko jest przypadek? Czy może przeznaczenie? A może jeszcze co innego?
Może wina tego zaklęcia?
- Nie mam pojęcia, Liz. W każdym razie, szkoda
że nie wszystko jest takie proste jak u nich. - wskazał na Julię i pana
Dorensa.
- Ech… Szkoda. - powiedziała Liz i zapatrzyła
się na parę bratnich dusz.
Kolejne uniwersum u Cb, które lubię. Pewno już to mówiłam, ale uwielbiam właśnie łączenie magii z jakąś technologią. Termowizja? W trakcie czytania załapałam o co chodzi. Yhym. O tym właśnie mówię! Nowoczesny wynalazek, wczesniej się z takowym nie spotkałam. Ta rękawica za to po zwiastunach nowego Devil May Cry'a przypomina mi tylko to, co będzie mógł Nero wyczyniać ze swoimi nowymi prtezami xd Na pewno znajdą dla tego wynalazku nie jedno zastosowanie.
OdpowiedzUsuńOch, więc z tego wynika ze Liz i Dex byli razem? Roztsali się, no tak, rozumiem powód Liz, chociaż ja na jej miejscu chyba nie umiałabym dalej pracować z Dexem... Znaczy... Hm. No jestem ciekawa większej ilości szczegółw, żeby móc sie wypowiedziec. Ale wprowadziła ta wziamnka ciekawy wątek.
małe sugestie:
- podkreślającej jej kolor niebieskich oczu, <== prosi sie o inwersje, podkreślającej kolor jej niebieskich oczu
- coraz mocniej ją podpala <== średnio mi gra coraz mocniej coś podpalac... craz mocniej coś może płonąć, może w tę stronę?
- kiwnął do barmana. Ten podszedł do niego i pochylił się przez ladę.
- My do Babci Reginy.
- Kto pyta?
- Dex z towarzyszką.
Barman tylko kiwnął głową, oddalił się i wszedł na zaplecze. Po chwili wrócił i kiwnął
- pamiętaj o przecinkach przed "że", "której/y", natomiast przez "i" tylko w wyjątkowych sytuacjach, kiedy mamy do czynienia z wstrąceniem lub wyliczanką
- albo nie mają pojęcia co tak naprawdę robi tam. <== tu tez mi nie daje spokoju inwersja na koniec, plus brakujacy przecinek przed 'co'
tyle ;)
Tak, Liz i Dex byli razem, było to krótko wspomniane w pierwszym opowiadaniu :D I znowu, dzięki za wyliczenia, znacznie to ułatwia potem redakcję i uczy ;)
UsuńKurde, polubiłam te Babcię Reginę! Serio xd
OdpowiedzUsuńEli sprytnie podeszła ojca Julii, chociaż muszę przyznać, że facet trochę nawiny… znaczy może to takie „czasy” i mentalność w tym świecie, więc nie będę marudzić xd.
Z kwestii ogólnej mam jedną, główną uwagę – dialogi. Brakuje mi trochę ich opisu i rozbudowania. Nad tym bym popracowała.
Also – bardzo fajnie potoczyła się akcja. I ta końcówka, taka… hm… fajna? Lol. Dająca do myślenia na pewno i lekko poddająca pod rozważania jak działa los, przypadek i przeznaczenie.
O, to Dex i Eli byli razem? Hmmmm... interesting xd
A! Właśnie! Nazwiska. Dostajemy głównie imiona i nazwy ulic, brzmiące polsko, ale nazwiska zupełnie do tego nie pasują. Wyjątek – Dex i Eli (w sensie imiona). Kojarzy mi się to z tymi opkami, gdzie autorzy chcieli być cool i żeby ich postacie były cool, ale jednocześnie dawali im polskie imiona, polskie pochodzenie i polskie zwyczaje (widać było że często są to odzwierciedlenia tych autorów) i może dlatego tutaj to mnie tak drażni. Sama generalnie staram się dopasować nazewnictwo świata przedstawionego. Albo pokazuje że mix jest ewidentnym mixem (np. jest Czesław, jest Tom, jest Chan i inni – to tylko przykład). Także to ten.. tak z marudzenia ogólnego xd
Swoją drogą, lubię to uniwersum. Już czytałam z niego tekst, ale chyba tylko jeden (o tej zaginionej, chorej dziewczynce). Teraz znowu dostaje Dex’a i Elizabeth i nietypowe wykorzystanie magii w technice. Do tego ten taki „zniszczony świat” – bo takie wrażenie odnoszę jak opisujesz ten dymy, mgły i miasta. Może błędne… a może nie?
Ewentualne błędy stylistyczne, interpunkcyjne czy powtórzeniowe, skomentowała już Wilczy jak widzę, więc ode mnie cisza na ten temat ;)
To tyle ode mnie~
Pozdrawiam! (I idę marudzić do następnego tekstu xd)
Dzięki, muszę w takim razie popracować nad nazwami własnymi, żeby trzymały się kupy :D
UsuńHej :)
OdpowiedzUsuńJak Wilczy również lubię to uniwersum, cieszę się, że się rozrasta, a także z tego, że wiem, dlaczego Dex i Liz się rozstali - część mojej duszy nadal jest romantyczką, więc uwielbiam wszelkie wątki miłosne, o ile są składnie napisane.
Bardzo podoba mi się cała dynamika powyższego tekstu oraz akcja przewijająca się na przemian ze spokojniejszymi fragmentami. Poczułam się, jakby oglądała odcinek serialu, który mnie satysfakcjonuje, a jednocześnie pozostawia z wielkim apetytem na kolejny. Magia i technologia w Twoim wykonaniu to świetny duet.
Pozdrawiam.
Taki był też zamysł, żeby zwalniać tekst takimi spokojniejszymi wstawkami :D Dzięki wielkie, na pewno coś jeszcze napiszę na GPK w tym świecie ;)
Usuń