Tablica ogłoszeń


Grupa Kreatywnego Pisania to długoterminowy projekt cotygodniowych wyzwań pisarskich z wykorzystaniem writing prompts. Więcej znajdziesz w zakładce "O projekcie".



Temat

Temat na tydzień 129:

To było bardzo kłopotliwe. Nigdy nie miał ofiary, która odniosłaby porażkę w umieraniu.

klucze: klucz, wymiana, akcesoria, niedobre.

Szukaj tekstu

niedziela, 2 kwietnia 2017

[33] Za lat dwadzieścia ~ Laurie

Za lat dwadzieścia

Chyba zaczynam miewać tendencje do pisania tekstów co drugi tydzień, ale w ilościach podwójnych. To jednak dobry pretekst, żeby zapoznać Was bliżej z Lintu, która dwa tygodnie temu wyrzuciła Woricka przez okno, czego Tris mi chyba nigdy nie wybaczy. Tym razem nikt nikogo nigdzie nie wyrzuca. Jest za to nieco refleksyjnie. I chyba niekoniecznie w klimacie podstawki. A może?


Życie w Ergastulum nie pozwalało się nudzić, a czasami też nie dawało szansy na uporządkowanie różnych spraw. Wielu uważało to za plus, bo wracanie do starych czasów sprawiało, że ludzie czuli się gorzej. I dotyczyło to wszystkich: normalsów, Zmroków, a także Łowców.

Lintu zatrzymała się, dostrzegając przez otwarte drzwi Marco, jej równolatka o czarnych włosach, błękitnych oczach i bliźnie ciągnącej się przez prawy policzek aż za ucho, z dziwnym wyrazem twarzy. Zaciekawiło ją to, skoro zwykle Adriano – w końcu prawa ręka panienki Cristiano – emanował spokojem i nawet jej trudno było wyprowadzić go z równowagi, a często się o to starała. Nic to, że mieli ten cichy rozejm, odkąd była mu winna za uratowanie życia.
Wymknęła się z przygotowań na wieczór w „Bastardzie”, co zawsze ją wkurzało. Nie sądziła jednak, że zobaczy coś takiego. Zaintrygowana zakradła się do środka tak, aby Marco nie zobaczył jej od razu. Dzięki temu dostrzegła w jego dłoni kartkę papieru. Uśmiechnęła się chytrze.
– Czyżby list od kochanki? – Usiadła na poręczy fotela, na którym siedział Marco. – Nie od Connie, bo nie piszecie do siebie listów, a że masz sporo znajomych wśród kobiet, chyba wypada zapytać, która to? Blond czy czarna?
Adriano spojrzał na nią nieco zaskoczony, ale szybko się uspokoił, gdy poznał, że to Lila. Kartkę złożył tak, aby nie mogła doczytać zapisanych tam słów.
– Nie powinnaś pomagać w przygotowaniach do bankietu? – zapytał.
– To ciekawsze. – Nadal szczerzyła zęby w uśmiechu. – To od kogo ten list? Mów, bo powiem Connie.
Groźba nie zrobiła na nim wrażenia, przyzwyczaił się do tego, bo Lintu wiecznie używała tego argumentu. Chyba ją to bawiło, bo na początku Constance wierzyła w każde wypowiedziane słowo. Dopiero po jakimś czasie nauczyła się puszczać mimo uszu uwagi Lintu.
Nie spodziewał się jednak, że Lila wyrwie mu kartkę z dłoni. Nie zdążył jej w porę złapać, a list mimowolnie puścił i było już za późno.
– Oddaj – polecił.
Znów wyszczerzyła do niego ząbki, nie pozwoliła sobie odebrać zdobyczy i przeczytała zawartość.

Drogi starszy o 20 lat Spasie
Skoro czytasz ten list, przeżyłeś. Ciekawe, czy Striker i pozostali ruwnież. Pewnie wiele się wydarzyło, ale to nie ważne. Mam do Ciebie prośbę. Zabijaj nadal tych przebrzydłych Zamroczonych. Mav stwierdziła, że długo nam zajmie ich eskterminacja, więc pewnie nadal to robisz. Zniszcz ich co do jednego. Możesz to zrobić. Wierzę w ciebie.
Do koperty wsadzę 23 dolce. Może ci się przydadzą tam, gdzie akurat będziesz. Zniszcz wszystkie Zmroki, bo tylko na to zasługują. Na pewno ci się uda.
Spas
9 lat

Jeszcze przez chwilę Lintu nie podnosiła głowy znad kartki, przez co Marco nie mógł zobaczyć wyrazu jej granatowych oczu. To go nieco niepokoiło, bo nadal była nieobliczalna. Zbyt wiele razy powstrzymywał jej nagłe wybuchy, by nie czuć niepewności w tej chwili. A ostatnie, czego pragnął, to walki z nią tu i teraz.
Oddała mu kartkę i spojrzała na niego dość spokojnie. Jak na nią.
– Naprawdę aż tak nas nienawidziłeś? – zapytała.
Bez złości czy nienawiści. Mimo to w każdej chwili mogła sięgnąć po broń. Nigdy nie zapomniała, że jest Zmrokiem, a on Łowcą. Odwieczni wrogowie, którzy w innych okolicznościach nie mogliby żyć pod jednym dachem. Tylko w rodzinie Cristiano mogło się to wydarzyć.
– To raczej kwestia narzuconego poglądu. Od dziecka byliśmy szkoleni do zabijania Zmroków. Nikt nam wtedy nie mówił, że żyjecie jak normalni ludzie – odparł, obracając kartkę w palcach. – To chyba Maverick podrzuciła mi ten pomysł. A może gdzieś go wyczytałem, nie pamiętam.
Lintu złapała się na myśli, że Marco brzmi, jakby się usprawiedliwiał. A to było niemożliwe w jej przypadku, bo przecież stała niżej od niego w hierarchii rodziny.
– Tak naprawdę niewiele nas różni – stwierdziła bez złośliwości. – Ja i Gal możemy dostać szajby od Celebrera, tobie nie robi on różnicy. Chociaż ten dzieciak sprzed dwudziestu lat w życiu by się ze mną nie zgodził.
– Spasa już nie ma. To jedyne, co po nim zostało.
Nim Lintu odpowiedziała, w drzwiach stanęła Loretta, czternastoletnia głowa rodziny Cristiano. Za nią pojawił się Galahad z nietęgą miną.
– Zostały dwie godziny, a wy się tu obijacie we dwoje. – Loretta podparła się pod boki. – To podejrzane.
– Wspominamy stare czasy, panienko. – Uśmiechnęła się Lintu. – Nostalgia i te sprawy, ale już się zabieramy do pracy. Prawda, panie Adriano?
Ruszyła pierwsza lekkim krokiem, jakby właśnie zdarzyło się coś przyjemnego. Marco schował kartkę do kieszeni, obiecując sobie, że zniszczy ją tuż po przyjęciu, i również wstał.
– Wszystko w porządku? – zapytała Loretta, uważnie mu się przyglądając.


– Oczywiście, panienko. Już wszystko w porządku.

1 komentarz:

  1. Za. dużo. imion. Zdecydowanie za dużo imion. Jak na taki krótki tekst jest za tłoczno. Ale pomysł - ekstra. Tym bardziej jestem zachwycona, bo mi jakoś ciężko było ugryźć ten temat, a u ciebie parada dobrych pomysłów. Fajnie czuć hierarchię w tym jak się bohaterowie do siebie zwracają. Trochę za krótko - brakuje mi jakiegoś większego zakotwiczenia tego listu i co on tak naprawdę wywołał w bohaterach i skąd się wziął. Ale ogólnie jest interesująco i jest akcja.

    OdpowiedzUsuń