Ostatnio też się trochę obijałam, jeśli chodzi o pisanie. Cóż ^^ tydzień urlopu na pewno nie pomógł w obowiązkach. Niemniej powracam i to z tekstem z serii DMF. Pamiętacie tydzień z toastem ślubnym? Wtedy imprezę w swoje ręce wziął brat Blu, a dziś mamy nieco wcześniejsze wydarzenia. Enjoycie!
Wyszli na miasto całą ekipą.
Oczywiście Celty i Dante szybko gdzieś przepadli. Nie pierwszy raz w ostatnim
czasie. Co dziwne, nawet Tamiel zniknęła tego dnia, choć jej zazwyczaj ciężko
było się pozbyć. Ciągle poczuwała się do roli stróża, mimo że już dawno
straciła robotę.
Teraz Blu szwendała się za lekko
obrażonym Nero. Znaczy… Niby nie był obrażony, ale trochę tak wyglądał. W sumie
on prawie zawsze wyglądał, jakby ktoś nadepnął mu na odcisk, więc Blu uznała,
że to jego normalna mimika twarzy. Już dawno straciła nadzieję, że chłopak, choć
na chwilę zmieni minę.
Wyszli już z centrum i szlajali się
po jakiś bocznych uliczkach. Mogłaby przypuszczać, że Nero zamierza ją
zamordować albo ki diabeł. Ale z drugiej strony, czuła się przy nim bezpieczna.
Wiele razem przeszli i ufali sobie nawzajem.
Nagle Nero przystanął, a Blunatic
omal na niego nie wpadła. Tylko szczęście, bo na wrodzony refleks liczyć nie
mogła, sprawiło, że tego nie zrobiła. Nie zapytała jednak, o co chodzi.
Wpatrywała się w niego wyczekująco. Zaraz gotowa do ucieczki, gdyby jednak
postanowił targnąć się na jej życie.
– Od pierwszego momentu, gdy cię
ujrzałem, wiedziałem, że chcę spędzić resztę życia unikając cię – oznajmił
niespodziewanie Nero i z powagą spojrzał na Blu.
Nie wiedziała do końca dlaczego, ale
poczuła ukłucie w sercu. Czyżby to przez jego słowa? A może jego wzrok na jej
ciele, może fakt, że stał tuż przed nią. Jak zwykle butny, władczy i pyskaty.
Właściwie nie miała pojęcia, do czego zmierzał. Chciał z nią zerwać? Przecież
nawet nie byli razem. Nie wiedziała nawet, czy mogą się nazwać przyjaciółmi.
Prędzej towarzyszami broni.
– No, kumam – odparła niewzruszona,
a zarazem trochę ciekawa rozwoju wydarzeń.
– Chwyć mnie za rękę – powiedział,
wyciągając do niej dłoń.
– Po co? – zapytała Blu,
ostentacyjnie przeżuwając swoją gumę i robiąc z niej balon. – Nie mówiłeś
czegoś o unikaniu mnie?
– Chwyć moją dłoń, do cholery –
warknął. – Próbuję ci się właśnie oświadczyć – dodał lekko zdeprymowany.
– Co mi próbujesz zrobić?
– Oświadczyć się – wycedził Nero i
westchnąwszy ciężko, przyklęknął przed nią. – Blu… Wyjdziesz za mnie?
– O kurwa.
Chłopak spojrzał na nią z wyrzutem. Bez
wątpienia, nie takiej odpowiedzi oczekiwał. Znaczy… Nie, żeby się spodziewał
czegoś tak elokwentnego jak „tak” lub „nie”, ale podstawowe, polskie bluzgi nie
przeszły mu przez myśl.
– To znaczy tak – dotarło do niego
po chwili i zmarszczył brwi.
Głos stanowczo należał do Blu, a
jednak sądząc po jej minie i po tym, że stała w bezruchu, całkowicie
sparaliżowana, zaprzeczał temu spostrzeżeniu. Czyżby miał urojenia?
– Tak. Na litość boską, Blu –
rozległo się ponownie.
Coś zaszeleściło w krzakach, a w
stronę Blunatic poszybowały jakieś iskry.
– Ała! – krzyknęła dziewczyna,
łapiąc się za pośladki, jakby ugryzł ją komar wielkości ratlerka. – To bolało,
suko!
– To weź się w garść, idiotko –
przemówiły krzaki.
Nero przeciągnął dłonią po twarzy.
Wyjaśniła się sprawa zniknięcia reszty ekipy i tego dziwnego uczucia, że są
obserwowani. Najwyraźniej przyjaciele nie zamierzali dać im ani chwili
intymności, a gdy Blu zamarła, wzięli sprawy w swoje ręce.
– Wynocha! – wrzasnął Nero, a jego
ręka błysnęła jasnym światłem.
– No i po co te nerwy, chłopaku? – zapytał
Dante, który jako pierwszy opuścił kryjówkę.
I tak nie było w niej bezpiecznie.
– Ty… – cedził Nero.
– No ja. A tam jest jeszcze Celty i
Tami.
Hah, no tego sie nie spodziewalam... yay i stanowczoscena urwana w polowie. No niezle aczal z tym unikaniem... ale no co, nero jest orginalny, zwlaszcza w takich tematach.
OdpowiedzUsuń– Chwyć moją dłoń, do cholery – warknął. – Próbuję ci się właśnie oświadczyć – dodał lekko zdeprymowany.
– Co mi próbujesz zrobić?
mnie zniszczylo.
ładny obrazek. szkoda, ze nie czesciej nie jestesmy w tym dmfie.
No kuźwa, kto normalny zaczyna oświadczyny od takiego wyzwania. Chociaż, co ja się dziwię. Od nienawiści do miłości tylko jeden krok.
OdpowiedzUsuńRozbawiłaś mnie. Chcę więcej.
Pozdrawiam
Także się zaśmiałam. Może nie tego się spodziewałam, ale bardzo mi się podobało. Ukazanie cienkiej granicy między miłością a nienawiścią dobrze Ci wyszło.
OdpowiedzUsuńPytanie tylko jedno mam: Blu się w końcu zgodziła czy nie?
A widzisz, kilka tygodni wcześniej był toast na ślubie Blu i Nero. Troche nie po kolei tylko
Usuń