Tablica ogłoszeń


Grupa Kreatywnego Pisania to długoterminowy projekt cotygodniowych wyzwań pisarskich z wykorzystaniem writing prompts. Więcej znajdziesz w zakładce "O projekcie".



Temat

Temat na tydzień 129:

To było bardzo kłopotliwe. Nigdy nie miał ofiary, która odniosłaby porażkę w umieraniu.

klucze: klucz, wymiana, akcesoria, niedobre.

Szukaj tekstu

poniedziałek, 17 kwietnia 2017

[35] Pożegnaj jutro: Nienawidzę cię, ale... ~ Laurie



Pożegnaj jutro: Nienawidzę cię, ale...

            Wesołych świąt, kochani! Polubiłam tematy niefantastyczne, bo mogę stworzyć coś niezobowiązującego, czasami ledwo jedną scenę, bo w tych drugich potrzeba jednak jakiś tłumaczeń i często brakuje mi czasu, żeby je dopracować. W ten świąteczny wieczór zapraszam na kolejne spotkanie z „Pożegnaj jutro”, tym razem z perspektywy Squalo.

            Powolne tykanie zegara, spokojny oddech, cisza dookoła. Za oknem świta. Ta pora nigdy nie była moją ulubioną, bo nie potrafiłem się w niej odnaleźć. Wszystko jest takie inne i jakby nierzeczywiste. Koniec upojnej, namiętnej nocy, początek kolejnego dnia. Czy potrafię to złożyć w całość? Chyba nie, chyba dlatego zawsze ją przesypiam.
            Nie pasują do mnie tak bogate przemyślenia. Wiem, wszyscy mają mnie za rozwrzeszczanego głupka, który potrafi tylko machać mieczem na wszystkie strony. Może naprawdę nim jestem? W tej chwili wątpię we wszystko, w co dotąd wierzyłem. Już słyszę twój śmiech. Drwiący i obnażający wszelkie moje słabości, bo taka już jesteś, nie potrafisz inaczej, jak dopiec do żywego drugiej osobie. Zepsuta do szpiku kości bawisz się innymi, wykorzystujesz wszelkie słabości, wiecznie grasz. Od początku to wiedziałem. Od pierwszego momentu, gdy cię ujrzałem, wiedziałem, że chcę spędzić resztę życia, unikając cię. Choć to nie w moim stylu, powiesz.

            To było w czasie tego feralnego przyjęcia, kiedy mi przyłożyłaś. Dziewiąty mi cię wskazał, mówiąc, że to twój debiut towarzyski i z pewnością czujemy się podobnie niezręcznie. Gdy na ciebie spojrzałem, instynkt podpowiedział mi, żebym się do ciebie nie zbliżał. Nie posłuchałem go i taki był tego efekt.
            Nie znosiłem cię. Pupilka Xanxusa, Dziewiątego, której obaj poświęcali tyle uwagi. I z jakiego powodu? Było im ciebie żal przez to, co przeszłaś. Nie rozumiałem tego i nie miałem ochoty rozumieć. Nie miałem ochoty w ogóle na ciebie patrzeć. A ten pomysł, żebyś dołączyła do Varii, wywoływał mój drwiący śmiech. Dziewczyna w Varii? To jakiś żart? Chyba co najwyżej w roli dziwki Xanxusa. Ale zabawne.
            A jednak za każdym razem udowadniałaś, że sobie radzisz. Byłaś przy tym mocno szurnięta – nadal jesteś – i wszyscy się ciebie obawiali, ale bezbłędnie dosięgałaś celu. Wkurzało mnie to. Nawet nie wiesz, ile poświęciłem, żeby być w tym miejscu, a ty tak po prostu pojawiałaś się i udowadniałaś, że jesteś ode mnie silniejsza. Nie przyznam się do tego głośno, ale tak jest. Oboje to wiemy. Chyba wszyscy to wiedzą. Nie cierpiałem tego w tobie, bo nie chciałem dostrzec, co cię taką uczyniło.
            Teraz rozumiem. Anioł Lucyfera – pokłosie po rodzinie Estraneo. To już zawsze będzie się za tobą ciągnąć. Nieważne, jak bardzo Dziewiąty się starał, nie uciekniesz przed tym. Wiele z tego zamieniłaś w siłę, ale na wieczność straciłaś część człowieczeństwa. To mnie w tobie przeraża. Z nas wszystkich to ty jesteś największym psychopatą, ciebie najbardziej bawi zabijanie. Nieważne, ile razy to widzę, nie mogę się przyzwyczaić. To budzi mój niepokój.
            Powiedz mi, jak to jest, że nienawiść zamieniła się w namiętność i miłość? Nie znosiłem cię. Wspólne zadania były dla mnie mordęgą. Nie mogłem na ciebie patrzeć bez chęci skrzywienia. Kiedy zaczęło mi na tobie zależeć? Jesteś niebezpiecznym typem, a ja muszę być naprawdę rąbnięty, skoro postanowiłem w to wejść. Wiem, prędzej czy później znudzisz się mną. Nie jesteś kobietą, która byłaby z jednym facetem już na zawsze. Wiem to, a jednak zakochuję się coraz bardziej. Przeklęta femme fatale. Zrobiłbym dla ciebie wszystko, choć wiem, że złamiesz mi serce.
            To jednak nie jest teraz takie ważne. Nie, kiedy tak spokojnie śpisz obok i nic w tobie nie przypomina, kim cię uczynili. Jesteś piękna i niewinna, zupełnie nieświadoma tych głupot, które chodzą mi właśnie po łbie, a gdy wstanie nowy dzień, rozpłyną się w promieniach słońca. I znów wszystko będzie tak samo, kończąc się upojną nocą. Życzę sobie, aby ten stan rzeczy zachował się jak najdłużej. Bym to ja potrafił odepchnąć cię, gdy nadejdzie na to czas.
            Jeszcze na granicy snu przeciągasz się i przytulasz do mojego torsu. Powieki unoszą się, zielone oczy spoglądają nieco nieprzytomnie.
            – Nie śpisz? – pytasz.
            – A nie widać? – warczę.
            Twój chichot rozbrzmiewa mi w uszach jeszcze długo po tym, jak odwracam cię na plecy i całuję. Długo, namiętnie i pewnie. Nienawidzę cię, ale cię kocham.

3 komentarze:

  1. Podobało mi się pod katem refleksji, takich mysli zebranych, zyciowych rozkmin, ktore zwlaszcza gdzies po nocach tudziez nad ranem atakuja czlowieka. realistycznie. Ciekawe relacje miedzy bohaterami. Zdaje sie, ze co innego w glowie/sercu, co innego na jezyku, w tym wypadku. patetyczna koncowka, znaczy dwa duze wyrazenia w jednym zdaniu i no, nie jestem fanem chyba umieszczania bezposrednio nienawisci i milosci w jednym zdaniu ;D Ale to tam... taki moj schiz.

    OdpowiedzUsuń
  2. O kurde, lubię to!
    Umiejętnie pokazałaś tę sprzeczność żyjącą w Squalo. Jego przemyślenia mnie podbiły. Bardzo przyjemny tekst.

    OdpowiedzUsuń
  3. O kurde, lubię to!
    Umiejętnie pokazałaś tę sprzeczność żyjącą w Squalo. Jego przemyślenia mnie podbiły. Bardzo przyjemny tekst.

    OdpowiedzUsuń