Tablica ogłoszeń


Grupa Kreatywnego Pisania to długoterminowy projekt cotygodniowych wyzwań pisarskich z wykorzystaniem writing prompts. Więcej znajdziesz w zakładce "O projekcie".



Temat

Temat na tydzień 129:

To było bardzo kłopotliwe. Nigdy nie miał ofiary, która odniosłaby porażkę w umieraniu.

klucze: klucz, wymiana, akcesoria, niedobre.

Szukaj tekstu

poniedziałek, 3 kwietnia 2017

[33] Płatny M. ~ Justyna

Płatny M.

Korytarz koił przyjemnym chłodem. Mężczyzna otworzył odrapaną skrzynkę na listy. Wprawnym ruchem wrzucił cały pakiet ulotek prosto do wcześniej przygotowanej torby. Niestety, torba przegrała walkę z ostrym rogiem koperty z logo banku. Na zasnutej cienką warstwą kurzu, kamiennej podłodze, utworzył się mały kopczyk z kolorowych papierków.  Ukucnął i z filozoficznym spokojem zaczął zbierać porozrzucane ulotki. Wtedy w ręce wpadła mu biała, dość gruba koperta. List. Podpisany niewprawną ręką dziecka.
Przeszło mu przez myśl, że to kolejna, nachalna, bazująca na instynkcie reklama, a koślawy napis ma go tym bardziej skłonić do otwarcia koperty.
Stwierdził, że specom od marketingu tym razem się udało.  Wszedł do mieszkania, plik ulotek wylądował w plastykowym kuble stojącym pod zlewem. Napełnił, zniszczony wielokrotnym szorowaniem, czajnik, wstawił go na gaz. Usiadł, założył okulary i uważnie obejrzał kopertę.
Adresatem był Sz.P. M. Płatny, ul. Szczęśliwych Gąsienic 13/8, 87-800 Włocławek. Adres wpisano koślawymi, drukowanymi literami. Mimo tego widać było, że piszący włożył wiele starania, by napis był czytelny. W miejscu nadawcy widniało nazwisko i adres: Szymon Kowalik, ul. Wykarczowanych Marzeń 23, 87-900 Likutkowo. Trochę mniej sztywną ręką.
– Szymon Kowalik... - przeczytał mężczyzna głośno. - Likutkowo.
Wspomnienia wysypały się niczym płatki kukurydziane z pękniętej torby. Mężczyzna był tam kiedyś. Spędził w Likutkowie cztery miesiące, od zimy do wiosny, na stażu, gdy uczył się w Przewysokiej Szkole Dla Kwiczących Pomocników Ludzkości. To było wtedy, gdy sąsiedzi ze wschodniego zachodu zrzucili na środkową Polskę złoaktywne żuki. Owady miały zjadać trzcinę na pohybel, jednak zmutowały i nuciły Chopina w częstotliwości niesłyszalnej dla człowieka, ale za to absolutnie odczuwalnej dla wszystkich, bez wyjątku, organizmów. Cała centralna Polska popadła w depresję i, tfu, intelektualizm. Klęskę żywiołową i falę samobójstw wywołał brak zaawansowanego sudoku w kioskach. Chodził w zatyczkach do uszu, i poniekąd dzięki temu, po raz pierwszy i ostatni, się zakochał. Arletta Kowalik miała złocistorude włosy i krzywe zęby. Ten zgryz sprawiał, że wyglądała jak skrzyżowanie pięknej i bestii. Wpatrywał się w niebieskie oczy, tonął w krystalicznych jeziorach w absolutnej ciszy. Wyjechał, zanim zdążył wyjąć zatyczki. Zakosztował jej rozkosznej wiosny i uciekł, nie doczekawszy tego, jak skroplona deszczem łez tęsknoty, złota, polska jesień, wydała plon. Trzymając kartkę w dłoni wiedział, że ten plon przez dziewięć lat dorósł i napisał ten list. A to ci bylina!
Ciekawe, czego od niego chce? Pieniędzy, gofrów z solonym karmelem, czy może rozmowy? Mężczyzna wiedział, że jest gotów dać bylinie wszystko. Drżącą ręką rozerwał kopertę i zaczął czytać.
– Szanowny Panie! - list zaczynał się dość formalnie. Mężczyzna uśmiechnął się pod wąsem. - Piszę do Pana w następującej sprawie... Znalazłem Pana adres w notatniku mamy. Próbowała go zaszyfrować: M. Płatny, ale mnie nie oszuka. M. Płatny to Morderca Płatny – i w związku z tym mam dla Pana zlecenie. Wiem, że tacy jak Pan mają własny kodeks, którego muszą przestrzegać, inaczej dopadają ich wyrzuty sumienia, egzema i Klątwa Wiecznie Wyczerpanych Długopisów. Sprawa jest taka, że u mnie w domu kiepsko się dzieje. Mama często płacze. Wujek, który aktualnie z nami mieszka jest bardzo, ale to bardzo niemiły. Piją dużo alkoholu, mama śpi do późna i nie robi mi kanapek. Sam sobie biorę co jest akurat w lodówce. W związku z tym czasem wychodzę z domu z kanapką posmarowaną światłem. Nie mają na mnie pieniędzy.
Mężczyzna zauważył gdzieniegdzie ślady łez chłopca. Może niepotrzebne wytępili te żuki? Teraz być może postąpiłby inaczej... wtedy jednak wykonywał rozkazy. Mądry naród to niebezpieczny naród. Lepiej niechby pili, a ich problemem będzie czekanie na kolejny odciek Talent Show.  Czajnik zagwizdał. Mężczyzna zalał herbatę i kontynuował czytanie.
– Mama, kiedy jest trzeźwa i nie płacze, jest najwspanialszą mamą na świecie. Ostatnio tydzień temu zabrała mnie do McDonaldsa i kupiła Happy Meala. Mój pierwszy Happy Meal w życiu! I nawet nie poganiała mnie, żebym jadł szybciej. Później kazała nic nie mówić wujkowi i poszliśmy do takiego drugiego wujka. Ja bawiłem się zabawką a mama poszła z panem na chwilę do drugiego pokoju. Mama mówi, że gdyby nie była uwiązana bachorem, to mogłaby robić, co by chciała. Ze gdyby nie poród i karmienie piersią to by miała wciąż piękne ciało, a nie takie obwisłe. Ja lubię mamy ciało. Lubię się do niej przytulić jak już zaśnie, położyć sobie jej rękę na głowie. Udaje wtedy, że mama mnie bardzo kocha, tuli i mówi do mnie tak jak w tym serialu, co ogląda, „mój maleńki chłopczyku”. Tak mówi Esmeralda do swojego małego synka Fernanda. No ale Fernando jest ładnym, miłym chłopczykiem, a nie takim niegrzecznym gówniarzem, który zniszczył mamie życie. Może takich chłopców się mamom chce przytulać?
Mężczyzna otarł łzę spływającą mu po policzku. W tym momencie spomiędzy kartek wyleciało parę banknotów dziesięcio i dwudziestozłotowych. Pozbierał je i wrócił do czytania.
– Esmeralda jest też bardzo ładna, tak mówi mama, i nie ma nic obwiśniętego. Dlatego, że jej synek był grzecznym chłopcem i ładnie się urodził i grzecznie jadł wszystko. Co ja poradzę, że nie lubię niektórych rzeczy? Ja się zmuszam, ale później wymiotuję bardzo. Mama kupuje w sklepie takie resztki dla psów i to bardzo brzydko pachnie. Więc teraz już na pewno rozumiesz o co mi chodzi, drogi panie Płatny Morderco! W załączeniu przesyłam ci sto złotych, które zbierałem od dwóch lat na ten właśnie cel. Jakbyś mógł nie zwlekać z wykonaniem zlecenia. Jakbyś mógł jeszcze tak zrobić, żeby mama nie musiała później za bardzo sprzątać, nie lubi tego bardzo, wtedy krzyczy i mówi "Za co mnie los pokarał?". Może najlepiej zrób to w jakimś publicznym miejscu? Wiem, że sam nie dam rady tego zrobić. A mama tylko wtedy odzyska spokój, gdy mnie już na świecie nie będzie. Może nawet z wujkiem jej się ułoży? Proszę, zrób to szybko, bo boję się o nią. Niech chociaż ona będzie szczęśliwa. 
Pozdrawiam,
Szymon Kowalik



2 komentarze:

  1. Ojej, Justyna! Pieknie ujęłas temat. Ten list "gówniarza" jest świetny i taki autentyczny. Ściska za gardło. No i ta koncówka...Bardzo fajne sa te wstawki wspomnieniowe, nazwy i szalone/nieszalone fakty. Trochę dwa światy: ten list i narracja, ale gdyby wszystko było w podobnym tonie, wypadłoby zbyt ckliwie. Podobało się!

    OdpowiedzUsuń
  2. O kuźwa. Ta ironiczna narracja z absurdalnym tłem i list chłopca. Jestem w szoku, ale takim pozytywnym. Aż nie wiem, co powiedzieć.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń