Płatny M.
Korytarz koił
przyjemnym chłodem. Mężczyzna otworzył odrapaną skrzynkę na listy. Wprawnym
ruchem wrzucił cały pakiet ulotek prosto do wcześniej przygotowanej torby.
Niestety, torba przegrała walkę z ostrym rogiem koperty z logo banku. Na zasnutej
cienką warstwą kurzu, kamiennej podłodze, utworzył się mały kopczyk z
kolorowych papierków. Ukucnął i z
filozoficznym spokojem zaczął zbierać porozrzucane ulotki. Wtedy w ręce wpadła
mu biała, dość gruba koperta. List. Podpisany niewprawną ręką dziecka.
Przeszło mu
przez myśl, że to kolejna, nachalna, bazująca na instynkcie reklama, a koślawy
napis ma go tym bardziej skłonić do otwarcia koperty.
Stwierdził,
że specom od marketingu tym razem się udało.
Wszedł do mieszkania, plik ulotek wylądował w plastykowym kuble stojącym
pod zlewem. Napełnił, zniszczony wielokrotnym szorowaniem, czajnik, wstawił go
na gaz. Usiadł, założył okulary i uważnie obejrzał kopertę.
Adresatem był
Sz.P. M. Płatny, ul. Szczęśliwych Gąsienic 13/8, 87-800 Włocławek. Adres wpisano
koślawymi, drukowanymi literami. Mimo tego widać było, że piszący włożył wiele
starania, by napis był czytelny. W miejscu nadawcy widniało nazwisko i adres:
Szymon Kowalik, ul. Wykarczowanych Marzeń 23, 87-900 Likutkowo. Trochę mniej
sztywną ręką.
– Szymon
Kowalik... - przeczytał mężczyzna głośno. - Likutkowo.
Wspomnienia
wysypały się niczym płatki kukurydziane z pękniętej torby. Mężczyzna był tam
kiedyś. Spędził w Likutkowie cztery miesiące, od zimy do wiosny, na stażu, gdy
uczył się w Przewysokiej Szkole Dla Kwiczących Pomocników Ludzkości. To było
wtedy, gdy sąsiedzi ze wschodniego zachodu zrzucili na środkową Polskę
złoaktywne żuki. Owady miały zjadać trzcinę na pohybel, jednak zmutowały i
nuciły Chopina w częstotliwości niesłyszalnej dla człowieka, ale za to
absolutnie odczuwalnej dla wszystkich, bez wyjątku, organizmów. Cała centralna
Polska popadła w depresję i, tfu, intelektualizm. Klęskę żywiołową i falę
samobójstw wywołał brak zaawansowanego sudoku w kioskach. Chodził w zatyczkach
do uszu, i poniekąd dzięki temu, po raz pierwszy i ostatni, się zakochał.
Arletta Kowalik miała złocistorude włosy i krzywe zęby. Ten zgryz sprawiał, że
wyglądała jak skrzyżowanie pięknej i bestii. Wpatrywał się w niebieskie oczy,
tonął w krystalicznych jeziorach w absolutnej ciszy. Wyjechał, zanim zdążył
wyjąć zatyczki. Zakosztował jej rozkosznej wiosny i uciekł, nie doczekawszy
tego, jak skroplona deszczem łez tęsknoty, złota, polska jesień, wydała plon.
Trzymając kartkę w dłoni wiedział, że ten plon przez dziewięć lat dorósł i
napisał ten list. A to ci bylina!
Ciekawe, czego
od niego chce? Pieniędzy, gofrów z solonym karmelem, czy może rozmowy?
Mężczyzna wiedział, że jest gotów dać bylinie wszystko. Drżącą ręką rozerwał
kopertę i zaczął czytać.
– Szanowny
Panie! - list zaczynał się dość formalnie. Mężczyzna uśmiechnął się pod
wąsem. - Piszę do Pana w następującej sprawie... Znalazłem Pana adres w
notatniku mamy. Próbowała go zaszyfrować: M. Płatny, ale mnie nie oszuka. M.
Płatny to Morderca Płatny – i w związku z tym mam dla Pana zlecenie. Wiem, że
tacy jak Pan mają własny kodeks, którego muszą przestrzegać, inaczej dopadają
ich wyrzuty sumienia, egzema i Klątwa Wiecznie Wyczerpanych Długopisów. Sprawa
jest taka, że u mnie w domu kiepsko się dzieje. Mama często płacze. Wujek,
który aktualnie z nami mieszka jest bardzo, ale to bardzo niemiły. Piją dużo
alkoholu, mama śpi do późna i nie robi mi kanapek. Sam sobie biorę co jest
akurat w lodówce. W związku z tym czasem wychodzę z domu z kanapką posmarowaną
światłem. Nie mają na mnie pieniędzy.
Mężczyzna
zauważył gdzieniegdzie ślady łez chłopca. Może niepotrzebne wytępili te żuki?
Teraz być może postąpiłby inaczej... wtedy jednak wykonywał rozkazy. Mądry
naród to niebezpieczny naród. Lepiej niechby pili, a ich problemem będzie
czekanie na kolejny odciek Talent Show.
Czajnik zagwizdał. Mężczyzna zalał herbatę i kontynuował czytanie.
– Mama,
kiedy jest trzeźwa i nie płacze, jest najwspanialszą mamą na świecie. Ostatnio
tydzień temu zabrała mnie do McDonaldsa i kupiła Happy Meala. Mój pierwszy
Happy Meal w życiu! I nawet nie poganiała mnie, żebym jadł szybciej. Później
kazała nic nie mówić wujkowi i poszliśmy do takiego drugiego wujka. Ja bawiłem
się zabawką a mama poszła z panem na chwilę do drugiego pokoju. Mama mówi, że
gdyby nie była uwiązana bachorem, to mogłaby robić, co by chciała. Ze gdyby nie
poród i karmienie piersią to by miała wciąż piękne ciało, a nie takie obwisłe.
Ja lubię mamy ciało. Lubię się do niej przytulić jak już zaśnie, położyć sobie
jej rękę na głowie. Udaje wtedy, że mama mnie bardzo kocha, tuli i mówi do mnie
tak jak w tym serialu, co ogląda, „mój maleńki chłopczyku”. Tak mówi Esmeralda
do swojego małego synka Fernanda. No ale Fernando jest ładnym, miłym
chłopczykiem, a nie takim niegrzecznym gówniarzem, który zniszczył mamie życie.
Może takich chłopców się mamom chce przytulać?
Mężczyzna
otarł łzę spływającą mu po policzku. W tym momencie spomiędzy kartek wyleciało
parę banknotów dziesięcio i dwudziestozłotowych. Pozbierał je i wrócił do
czytania.
– Esmeralda
jest też bardzo ładna, tak mówi mama, i nie ma nic obwiśniętego. Dlatego, że
jej synek był grzecznym chłopcem i ładnie się urodził i grzecznie jadł
wszystko. Co ja poradzę, że nie lubię niektórych rzeczy? Ja się zmuszam, ale
później wymiotuję bardzo. Mama kupuje w sklepie takie resztki dla psów i to
bardzo brzydko pachnie. Więc teraz już na pewno rozumiesz o co mi chodzi, drogi
panie Płatny Morderco! W załączeniu przesyłam ci sto złotych, które zbierałem
od dwóch lat na ten właśnie cel. Jakbyś mógł nie zwlekać z wykonaniem zlecenia.
Jakbyś mógł jeszcze tak zrobić, żeby mama nie musiała później za bardzo
sprzątać, nie lubi tego bardzo, wtedy krzyczy i mówi "Za co mnie los
pokarał?". Może najlepiej zrób to w jakimś publicznym miejscu? Wiem, że
sam nie dam rady tego zrobić. A mama tylko wtedy odzyska spokój, gdy mnie już
na świecie nie będzie. Może nawet z wujkiem jej się ułoży? Proszę, zrób to
szybko, bo boję się o nią. Niech chociaż ona będzie szczęśliwa.
Pozdrawiam,
Szymon Kowalik
Ojej, Justyna! Pieknie ujęłas temat. Ten list "gówniarza" jest świetny i taki autentyczny. Ściska za gardło. No i ta koncówka...Bardzo fajne sa te wstawki wspomnieniowe, nazwy i szalone/nieszalone fakty. Trochę dwa światy: ten list i narracja, ale gdyby wszystko było w podobnym tonie, wypadłoby zbyt ckliwie. Podobało się!
OdpowiedzUsuńO kuźwa. Ta ironiczna narracja z absurdalnym tłem i list chłopca. Jestem w szoku, ale takim pozytywnym. Aż nie wiem, co powiedzieć.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam