Hej hej hej! Jestem znów.
Powrót pewnej czarującej dwójki, którą już znacie.
„Nieprzypadkowe spotkanie”
Chyba myślała, że jest sama w hotelowej siłowni,
więc zdecydowała się zaśpiewać "Eye of the tiger" najgłośniej, jak
tylko mogła. Uznał to za bardzo interesujące i po prostu musiał ją poznać. Głos
dochodził go z daleka, ale był pewien, że to właśnie stamtąd. Pracował w hotelu
już na tyle długo, że znał zakamarki,
ścieżki, malutkie korytarze, a nawet jedno tajemne przejście. Dziewczyna
śpiewała w siłowni, bez dwóch zdań.
Z uśmiechem złapał za latarkę, sprawdził
walkie-talkie i wyszedł z recepcji. Siłownia była kilka korytarzy dalej, ale w
ciemnym hotelu, w środku nocy dźwięki niosły się z zadziwiającą siłą. Nocni
stróże słyszeli odgłosy pasji, smutku czy pochrapywanie gości. Do tego
wszystkiego dochodziły dźwięki budynku. W ciągu dnia nikt nie słyszał szumu
wiatru, który walczył o to, żeby dostać się do hotelu przez szpary w starych
oknach czy śpiewu rur, które odpoczywały po długim dniu.
O tej porze dnia tylko on nie spał w całej
Panoramie. Najwyraźniej nie spała też dziewczyna, ale to była rzadkość. Zwykle
wszyscy goście, nawet po przyjęciu byli już w łóżkach, powierzając jemu swoje
bezpieczeństwo. I on im to bezpieczeństo zapewniał, będąc na straży każdej
prawie nocy. Puste korytarze były jak przyjaciele, którzy witali go z uśmiechem
przy obchodzie. Hotel go akceptował.
Skręcił w lewo i wyminął stół, który ktoś zostawił
w przejściu. Na białym obrusie stały dwa kieliszki częściowo wypełnione
szampanem. Na jednym z nich szminka zostawiła krwistoczerwony odcisk ust. Wyglądały
bardzo nie na miejscu w korytarzu za salą balową, obok połamanych krzeseł,
drabin, którym brakowało szczebli, czy pudeł pełnych wyszczerbionych filiżanek.
Czyżby ktoś z przyjęcia zakradł się tutaj bez pytania?
Siłownia była za rogiem. Ciągle słyszał głos
dziewczyny, który teraz śpiewał „Kung Fu Fighting”. Zatrzymał się przed
drzwiami, wziął głęboki oddech i pchnął lewe skrzydło. Drzwi ani drgnęły.
Spróbował prawego. Taki sam efekt. Przecież te drzwi nie powinny być zamknięte.
Zza ściany dobiegało „Turning Japanese” zespołu the Vapors. Sięgnął po pęk
kluczy, który przyczepiony był do paska. Zgasło światło. Latarka nie chciała
działać.
Drzwi otworzyły się same w momencie, kiedy z
głośnika popłynęło „I Just Died in Your Arms” Cutting Crew. Usłyszał
charakterystyczne kliknięcie i wiedział, że tym razem uda mu się wejść.
Ponownie pchnął lewe skrzydło. Zaskrzypiało i powoli ukazało mu dość ciekawy
obrazek.
Pośrodku pomieszczenia stała dziewcyna z burzą
rudych loków. Ubrana była w czerwony płaszcz i glany. Nie pasowała do siłowni.
Obok niej, mówiąc coś, czego chłopak nie usłyszał, stał wysoki, ciemny
mężczyzna, w nienagannym garniturze i czarnym płaszczu. On pasował tu jeszcze
mniej.
- Halo, halo, przepraszam, ale w siłowni obowiązuje
strój sportowy i zmienne obuwie – wykrztusił z siebie po chwili, zmuszajac nogi
do ruszenia w ich stronę.
Dziewczyna odwróciła się w jego kierunku i
uśmiechnęła się najpiękniejszym uśmiechem, jaki kiedykolwiek widział. Jej
czupryna zatańczyła wkoło jej twarzy, a oczy zalśniły małymi ognikami.
Zarumieniła się, kiedy przestał się ruszać i tylko gapił się na nią z otwartmi
ustami.
- Zabierz go szybko – powiedziała w przestrzeń,
podeszła do niego i pocałowała go, jakby to był koniec świata.
Dla niego był. Stracił oddech w jej objęciach i już
go nie odzyskał.
Dziewczyna popatrzyła na swojego towarzysza,
uśmiechnęła się bardzo smutnym uśmiechem i powiedziała tylko „Dziękuję”.
Kojarzę tę dwójkę, choć nie mogę przypasować tekstu. Mniejsza z tym. Całkiem miły obrazek, poprawnie napisany i chyba z tego tygodnia Twój tekst podoba mi się najbardziej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dzieki :)
UsuńDobre ujęcie tematu, tylko jakoś szkoda mi tego pana.
OdpowiedzUsuńCzy tylko nie szedł za długo? Do siłowni było kilka korytarzy, a w czasie jego przechadzki wybrzmiało dość dużo utworów. Mimo to przyjemny tekst.
Pozdrawiam!
Tak się właśnie zastanawiałam czy nie za dużo, ale stwierdziłam ze pozwolę mu zagiąć czasoprzestrzeń :)
UsuńOjjaaaa, śmierć!!!! (Ciekawe, czy będę się tak cieszyć IRL XD ) Mało mi ich! Mało!!!!! Ale tekst dynamiczny i przyjemny! Jeżeli kiedyś, absolutnym przypadkiem zabłąkam się do siłowni, muszę pamiętać, by nie śpiewać.
OdpowiedzUsuńJa te zmiany utworów odebrałam bardziej jakby ktoś się zastnawiał jaki soundtrack będzie mu odpowiadał i zmieniał repertuar. Ochroniarza szkoda, ale takie życie! (jaka śmieeerć, nie dziwi nic)
dzieki. ja sama nie wiem co mi z tym soundtrackiem. chyba wlasnie tak myslalam. a ze dzien wczesniej slyszalam "I just died in your arms tonigt", ktore uwielbiam, tak mi zostalo :)
Usuń