Wystarczy jeden
Grinch
Dzisiaj o Akatsuki, które w
swojej dziwnej, powiększonej gromadce, już się na grupie pojawiło parę razy.
Bodajże w tygodniu 87 i 92. Znowu uprzedzę, że do tekstów z tej historii,
lepiej podejść ostrożnie i ze świadomością, że mogą pojawić się odstępstwa od
znanych wam faktów i cech.
Powodzenia!
***
Miał wielką, prawdziwie ogromną ochotę, rozbić tego
pieprzonego vana o najbliższe drzewo, znak drogowy albo inny samochód,
najlepiej ciężarowy, żeby efekt był skuteczny. Chociaż właściwie wszystko by
się nadało. Wszystko. Była też opcja przebicia bębenków w uszach, rozwalenia
głowy sobie bądź siedzącemu przed nim Deidarze, którego nie sposób było
uciszyć. Obawiał się jednak, że te ostatnie, mogłyby być na czas powstrzymane
przez Shiru lub A-chan, które siedziały po obu stronach blondyna. Nie rozumiał
jak można w kółko śpiewać jedno i to samo. I kto u licha dał Deidarze dostęp do
odtwarzacza muzyki?! Gdyby spojrzenie mogło zabijać, Deidara i małe urządzenie,
już dawno byliby w kawałkach. Nie żeby rinnegan nie był zabójczy, ale Pain
dostał już takiego bólu głowy od ciągłego zawodzenia piromana, że i tak nie
potrafiłby się skupić. Dziękował niebiosom i zaświatom, że blondyn miał
przynajmniej dobry głos. Nie żeby to było jakieś pocieszenie.
Ku jego ogromnemu zdziwieniu, nastąpiła jednak
zmiana repertuaru. Niestety… jak się okazało, efekty tego były jeszcze gorsze.
– Last Christmas, I gave you my heart! – Hidan,
siedzący obok niego, dołączył do blondyna, wyjąc i fałszując niemiłosiernie. I
robił to umyślnie, bo Pain doskonale wiedział, że jashiniście natura też nie
poskąpiła dobrego głosu. A fakt, że siedział tuż obok sprawił, że lidera aż w
uszach pikało.
Zanim jednak zdążył zrobić coś Hidanowi, co i tak
by go nie zabiło przez tę jego nieśmiertelność, Hoshi sięgnęła do tyłu i
zmieniła piosenkę. Niestety, na poprzednią.
– Ej! – zawołał Hidan, próbując sięgnąć do
odtwarzacza, ale Deidara ponownie skutecznie go sobie przywłaszczył i odsunął
urządzenie z zasięgu jashinisty. – Dobrze wiecie, że znam tylko tamtą piosenkę!
– I bardzo dobrze – mruknął, siedzący po drugiej
stronie nieśmiertelnego, Kakuzu.
– A co to niby miało znaczyć? – obruszył się Hidan,
jednak zanim brat Kimiko zdążył mu odpowiedzieć, Deidara znowu zaczął śpiewać.
I ku nieszczęściu Paina, znacznie głośniej niż wcześniej, podkręcając
jednocześnie dźwięk samej piosenki.
– I sing this song, to pass the time away! –
zaśpiewał Deidara, kiwając się na boki w swoim siedzeniu.
– Driving in my car… – zanucił cicho Itachi,
stukając palcem w kierownicę i przyprawiając Paina o zawał. Jeśli Uchiha zaczął
dobrowolnie śpiewać, to świat się kończył.
Natychmiastowo całe Akatsuki zamilkło, i wszyscy
wlepili spojrzenia w Itachiego. Ten zerknął do lusterka i z niewzruszoną miną,
zmienił bieg, zjeżdżając na lewy pas.
– No co? – mruknął niemal beznamiętnie. Niemal. –
Chwytliwa jest. Za którymś razem.
Minęła krótka chwila, piosenka leciała dalej, aż w
końcu zaczęła się od nowa. To zadziałało trochę jak reset i zgraja otrząsnęła
się z szoku. Niestety, oznaczało to, że Deidara wrócił do śpiewania.
– Driving home for Christmas… – Brat Shiru robił
się coraz głośniejszy. Może z szoku, może z nerwów, może z… z każdego innego
powodu, a może po prostu zaczął głuchnąć. Pain już nie był pewien niczego,
również tego, czy zaraz nie rzuci kunaiem w fotel Deidary.
Nim jednak zdążył popełnić ten haniebny – a
przynajmniej według niektórych, w tym A-chan i Kim – czyn, Kakuzu znowu go
uprzedził, kopiąc w fotel Deidary.
– Jeszcze raz zaśpiewasz tę piosenkę, a będą to
twoje ostatnie święta – wysyczał przez zaciśnięte zęby partner Hidana.
– O, czyżbyś miał dla mnie jakąś noworoczną
przepowiednię? – Deidara, niewzruszony groźbą Kakuzu, odwrócił się w ich
stronę, szczerząc przy tym jak głupi do sera.
– Tak, udławisz się bombką. – Deidara roześmiał się
na to, a w jego oczach pojawił się niebezpieczny błysk. W tle wciąż leciała
piekielna, świąteczna piosenka.
– Hm, Dość trudna do realizacji wróżba – odparł
blondyn, posyłając Kakuzu wyzywające spojrzenie.
– Spokojnie. Zadziała magia świąt. – Pain nawet ze
swojego miejsca widział, jak Kakuzu unosi się z siedzenia, napinając pasy
bezpieczeństwa. Możliwe, że w następnej chwili doszłoby do rękoczynów, gdyby
A-chan nie odwróciła się z pierwszego rzędu i nie wtrąciła.
– Przestań być takim marudą Kaziu, na świecie
wystarczy już jeden Grinch. – Jej ostrzegawczy uśmiech mówił sam za siebie i
skutecznie uciszył Kakuzu. Dziewczyna poprawiła się na siedzeniu, znowu
siadając prosto, o ile można tak nazwać siedzenie z podwiniętymi na siedzenie
nogami, i z szerokim uśmiechem oraz ku wielkiemu ubolewaniu Paina, też zaczęła
śpiewać. – I take look at the driver next to me! – Popatrzyła w bok na Uchihę i
mrugnęła, zaczynając kolejny wers piosenki, uśmiercając w Painie resztki
nadziei. I pewnie zdrowie psychiczne też by właśnie zginęło brutalną śmiercią,
gdyby jeszcze je miał.
O mój boże! Jak ja ich kocham! Dopóki nie przeczytałam, nie wiedziałam, że tak za nimi tęsknię! Brakowało mi tej bandy idiotów, naprawdę :D Oczywiście, że Deidara ma świetny głos. Oczywiście, że jedyną piosenką świąteczną, jaką zna Marjan (tak, nazywam Hidana Marjan i nie przestanę xD), to Last Christmas. No i oczywiście, że Itachi też potrafi śpiewać, boże jak ja ich kocham! Ale mi sie morda cieszy, tak bym się przytuliła do srebrnowłosej głowy Hidanka, no! Bardzo dobra scenka, najbardziej te dialogi i Kakuzu, jak zawsze optymistyczny! <3 Musze się wrócić i poczytać o nich więcej! :D Bardzo mi się podobało, więcej ich chcę! Więcej! <3 <3 <3 Więcej scen z wesołym vanem Akatsuki! :D
OdpowiedzUsuńOmg... niszczysz, Twoje wystąpienia z ziomkami z Akatsuki za każdym razem mnie rozbrajają. Jak tu się do czegoś przyczepić? Itachi zaspiewał. No, prawie zaspiewał xd Deidara wykonujacy swietczne piosenki byl denerwujacy nawet jako wyobrazenie! A lubie go! ;D Ale i tak najbardziej rozwalil mnie Hidan, ktory nagle wyskoczyl z tym Last Chrostamas. Kurwa. nigdy nie pomyslalam o swietach w uniwersum naturo. Dlaczego? Jak moglam? Cudowny, nośny motyw. Biedny, jak zwykle udreczony Pain. Jestem usatysfakcjonowana.
OdpowiedzUsuńHej :)
OdpowiedzUsuńBardzo przyjemna scenka z przemyślanym umieszczeniem tematu. Właśnie jestem w pociągu i jak sobie tak czytałam ten tekst, to zastanawiałam się, czy z ludźmi wokół mnie w wagonie też mogłabym podobną akcję zrobić. Ale się wstrzymam z próbowaniem, może w drodze powrotnej xD
Podoba mi się to, że choć opek jest krótki, to w opisach udało Ci się wskazać jakieś cechy każdej z postaci, dzięki czemu stały się dla mnie bliższe. Dzięki!
Pozdrawiam.
Super przedstawiona scenka w samochodzie. Znam to aż za dobrze, podczas wycieczek ciągła walka kto puszcza muzykę, dlaczego ten zespół i dlazcego caly czas ta sama pisenka:)
OdpowiedzUsuńChoć przyznam, że świąteczne pisenki w radiu także w końcu zaczynają na mnie działać jak płachta na byka i przy 20 razie odsłychania "Driving home for Christmas" też miałąbym dość.