Tablica ogłoszeń


Grupa Kreatywnego Pisania to długoterminowy projekt cotygodniowych wyzwań pisarskich z wykorzystaniem writing prompts. Więcej znajdziesz w zakładce "O projekcie".



Temat

Temat na tydzień 129:

To było bardzo kłopotliwe. Nigdy nie miał ofiary, która odniosłaby porażkę w umieraniu.

klucze: klucz, wymiana, akcesoria, niedobre.

Szukaj tekstu

poniedziałek, 24 grudnia 2018

[123] Blind Faith: Pain is what you desire ~ Miachar


                Poprzednio: 62, 67, 69, 70, 73, 74, 78, 85, 89, 92.
                To się dzieje

                Usłyszała to, kiedy już go poznała, a jej koleżanki  ze szkoły  dowiedziały  się, że  zadaje się z Profesorem. Stwierdziły, że im dłużej będzie miała z nim do czynienia, tym gorzej na tym wyjdzie. Ta z nich, która najmniej lubiła Deijji, powiedziała jej kiedyś, że jak tak dalej pójdzie, to jedynym, na co Deiji zasłuży, będzie ból. Bo Profesor na pewno ją skrzywdzi. W końcu miał taką, a nie inną reputację. Może tego nie zaplanował, ale był kimś, kto mógłby kogoś zranić. Nawet osobę, którą osobiście wybrał przed laty na swoją pomocnicę.
                A teraz był tutaj, podpięty do maszyny, która sprawdzała, czy nadal żyje. Kula, którą oberwał, nie zabiła go, ale i tak sprowadziła na nich kłopoty. A na nie powinni być przecież przygotowani, przyjeżdżając tutaj, jednak teraz docierało do kobiety, że na coś podobnego nie zdołała się przygotować. Dopiero teraz poznała, czym jest ryzyko. I nie podobało jej się to zbytnio.
                Nie mogła już żyć tak już dłużej. Samo trzymanie dłoni… Co mogła tym zdziałać? Krzyczenie na lekarzy po angielsku w ogóle na nich nie działało, zakrywali się nieznajomością tego języka, a kiedy zaczęła na nich klnąc po koreańsku, w ogóle przestali z nią rozmawiać. A przecież poza nią nie było tu żadnej rodziny Profesora. W ogóle nie wiedziała, czy jeszcze jakaś rodzina mu została, czy tylko od całej się skutecznie odciął, ale to, że nie mogła dowiedzieć się czegokolwiek na temat jego zdrowia rujnowałoi jej nerwy. Detektyw, który przywitał ich na tej obcej ziemi przed trzema dniami i wprowadzil w to śledztwo, przynosił jej wieści z frontu policyjnego i tego szpitalnego, a ona siedziała w tym jednym, sterylnym jak cholera pokoju i umierała ze strachu, bo oto śmierć śmiała przyczaić się na Profesora. A bez niego – i to żywego! – Deiji nie zamierzała wracać do kraju.
                Ale ile mogła czekać, aż pracodawca wybudzi się po narkozie? Od operacji minęło już naprawdę sporo czasu, a on nadal spał, jakby zamienił się w niedźwiedzia i musiał przetrwać zimowe miesiące w jedyny znany sobie sposób. Patrzyła na jego nieruchomą twarz, na te policzki, które wiele razy miała ochotę podrapać, kiedy za bardzo ją wkurzył. Tęskniła trochę za przekomarzaniem się z nim, za tymi rozmowami w sarkastycznym stylu, które ze sobą prowadzili, gdy tylko ich humory nagle spadły. Tęskniła nawet za tym, że mogła robić mu kawę i gotować obiady, kiedy bywała do późna w biurze. Choć mogła nie chcieć przyznać tego przed sobą, ale przez ostatni rok, kiedy została jego asystentką i poznała jego mroczną naturę – tę, której nie pokazał jej, kiedy poznali się jako nastolatkowie – zdołała go polubić. Stał się kimś, kogo postronny obserwator mógł nazwać przyjacielem. Jej zdaniem ta relacja była głębsza i trudniejsza do zdefiniowania. Czasami łapała się na tym, że jej wzrok sam z siebie biegł w jego stronę, jakby czymś ją przyciągał. A przecież nie był magnesem, by to robić.
                Mimo to tęskniła za nim, za jego naukowymi rozprawami, za idiotycznymi pomysłami, nawet za tym mrokiem i brutalnością, której przebłyski widziała, kiedy wracał do gabinetu po dokonaniu kolejnej zbrodni. Tęskniła, bo zdała sobie sprawę, ile może stracić, jeśli czas podziała na ich niekorzyść. Wiele wisiało teraz na szali jednej z wag, musiała szybko znaleźć coś, by zrównoważyć obie, by znowu istniał balans.
                Pogłaskała kciukiem dłoń mężczyzny, którą tzymała w swoich.
               
Nie mogę tak – wyszeptała i kolejny raz w ostatnich trzech dniach pochyliła się nad twarzą Profesora.  – Ile jeszcze każesz mi czekać? – zapytała, wiedząc dobrze, że nie uzyska odpowiedzi. Próbowała już, pracodawca nie reagował na jej głos. – Jak długo zamierzasz tu tkwić, kiedy świat wcale nie zwolnił, a morderca wciąż jest na wolności? – Przypatrywała się obliczu, które dobrze zdołała poznać przez te miesiące współpracy, czuła, jak do jej oczu napływają łzy, które wstrzymywała zbyt długo. – Gajima – wyrwało się z jej piersi. – Gajima. Jebal.*
               
Nie mógł jej pewnie zrozumieć, jakoś nie zdołał przyswoić innych koreańskich słów poza jej imieniem, ale chciała, by poczuł, co mówiła, by sens zawarty w tych dwóch słowach dotarł do niego i został odpowiednio odebrany, by jakoś na niego podziałał.
                Ale to nie następowała, zamiast tego z oczu asystentki popłynęły pierwsze łzy. Płakała bezgłośnie, nadal trzymając Profesora za rękę.
                I wtedy, gdy pełna minuta minęła na okrągłym zegarze zawieszonym na jednej ze ścian pokoju, jego puls przyspieszył. Dał jej znać, że nadal tu jest, że istnieje, żyje, że jeszcze nie wykonał tego, co miał. Wzruszyła się i nie bacząc na to, że Profesor podpięty jej do licznych rurek, przytuliła go nieznacznie. Dojrzała cień nadziei w tym zimnym pokoju. Cień nadziei, że jeszcze jakoś będzie, nim wszystko się skończy. Nie podda się. Nie może, kiedy on nadal tu jest.

               
I choćby miała świat podpalić, jak wielu przed nią tego chciało, by zyskać to, co najważniejsze, nie mogła pozwolić sobie na to, by niszczący ją w tej chwili od środka ból odebrał jej rozum i pozbawił jasnych myśli. To, że była załamana sytuacją, w jakiej oboje się znaleźli, nie oznaczało, że przegrała wojnę, którą ktoś tutaj rozpoczął, o nie. Może poległa w bitwie, a jej dowódca został ranny, ale cała potyczka jeszcze się nie skończyła. Nie mogła. Bo jej wynik nie mógł tak wyglądać.
______________________________________-
*gajima (z kor.) - nie odchodź; jebal (z kor.) - proszę

3 komentarze:

  1. Ooo, takiej sceny sie nie spodziewalam. I taka scena byla potrzebna. Rzucila wiecej swiatla na relacje Profesora i Deiji. Trochę bardziej ludzka twarz zdaje sie miec Profesor z jej perspektywy. I wiez, ktora ich laczy, jest naprawdę silna. Podoba mi sie ta tesknota, jej opis, ze nie dotyczy tylko tych "ladnych" spraw, ale tez takich jak glupie pomysly. Znow jest emocjonalnie, smutno i nieoczywiscie. Zostawiasz nas w niepewności, co bedzie z Profesorem. Mialam nadzieję na happyend, a trzeba zadowolic sie przyspieszonym pulsem. No nic, zaczekam, jak Deiji.
    Jedyne czego mi brakowało to jakis jakis delikatnych przypomnien np. mnie dreczylo, w jakim oni sa kraju, ze ang nie, koreanski chyba tymbardziej xd nie moglam sb przypombiec gdzie dziala sie akcja, bo dawno o nich czytalam, jakis wtracony gdziej przymiotnik nawet ulatwilby zadanie. Jak tylko swiateczny mlyn sie skonczy, to sie cofne do innych tekstow. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. No tak. Deiji. Faktycznie już nie raz się pojawiła i choć nie wszystkie teksty z nią czytałam, to jednak jakoś tam się orientuję.
    " Nie mogła już żyć tak już dłużej. "
    Dwa razy 'już'.
    Kurczę, po Deiji jakoś nie spodziewałam się tego sentymentu wobec Profesora. Choć nie wiem, jakich zbrodni się dopuszczał, to jednak bardzo lubię tych bohaterów. No i serio Deiji wydawała sie taka chłodna wobec niego, ale jednak darzy go sympatią.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo emocjonalna scena. Tak jak opisałaś, także odczułam, że związek między dwojgiem nie jest jednoznaczny, nie jest to z pewnością, tylko przyjaźń, ale chyba jeszcze nie miłość. Przywiązanie z pewnością. Mam nadzieje, że profesor wyjdzie z tego i oboje spojrzą na tę sytuacje kiedyś z lekkim uśmiechem i łzą w oku.

    OdpowiedzUsuń