Tablica ogłoszeń


Grupa Kreatywnego Pisania to długoterminowy projekt cotygodniowych wyzwań pisarskich z wykorzystaniem writing prompts. Więcej znajdziesz w zakładce "O projekcie".



Temat

Temat na tydzień 129:

To było bardzo kłopotliwe. Nigdy nie miał ofiary, która odniosłaby porażkę w umieraniu.

klucze: klucz, wymiana, akcesoria, niedobre.

Szukaj tekstu

sobota, 2 czerwca 2018

[94] Contigo [Novia] ~ Miachar


                Kolejny dzień życia. Kolejny dzień zmagań. Kolejny dzień bycia strzeżoną przez kogoś, kto innym zdawał się być nadczłowiekiem, choć był demonem. Kolejny dzień bycia narzeczoną Diabła. Skoro to kolejny dzień podobny do innych, czy nie mógłby zacząć się jak jego poprzednicy - słońcem, szczebiotem biegaczy, którzy umiłowali sobie plażę za moim domem, odgłosami kraczących mew i zapachem morza? Dlaczego musi to być dzień, kiedy serce bije mi jak oszalałe, jestem przerażona, a po moim małym domku krąży złodziej? Dlaczego?!
           
Uspokój się nakazałam sobie albo przynajmniej oddychaj normalnie. Spokojnie, pamiętaj, że potrafisz zadać kilka ciosów. Pięć godzin zajęć z samoobrony to nie było wiele, ale na razie wystarczyło, by podniosła się moja samoocena i wiara we własne możliwości. Jakby co, zaatakujesz go poduszką, pamiętaj, masz po swojej stronie element zaskoczenia.
            Na paluszkach, byle tylko nie wprawić w drganie jasnych paneli, podchodzę do drzwi, uchylam je i wystawiam głowę na korytarz. Ledwie tylko rejestruję, czy coś się nie zmieniło, kiedy dochodzi mnie głos.

            Dzień dobry.
            Umieram, a przynajmniej tak się czuję. Serce zatrzymuje na chwilę swoje bicie, brakuje mi tchu, a przerażenie paraliżuje, mimo że już wiem, kto taki włamał mi się do domu.
           
Czyś ty zwariował?! krzyczę w jego stronę, jedynie kątem oka widząc, że właśnie się do mnie zbliza. Musisz mnie tak straszyć? Po co ci te okulary, hę?!
            Mastema
bo któż by inny uśmiechnął się, przystając przede mną i odbierajac ode mnie poduszkę, którą powinnam go uderzyć za przyprawienie mnie o zawał z samego rana.
           
Nie, nie zwariowałem. Straszenie jest wpisane w moją naturę. A w tych okularach wyglądam po prostu zabójczo, dlatego je noszę. Białe zęby błyszczą w uśmiechu godnym prawdziwej gwiazdy, a demon klepie poduszkę i rzuca ją ponad moją głową. Ta upada na podłogę. Ups.
            Wzdycham. Czasami obcowanie z Mastemą jest zupełnie nie na moje nerwy. Czuję się skołowana i mam ochotę wywalić go za drzwi, ale dobrze wiem, że wróci niczym bumerang, bo ma zadanie do wypełnienia, a Diabłu się nie odmawia.
           
Przepraszam mówi, widząc moją niezadowoloną minę. Ok, przychodzę bez ostrzeżenia nie było dobrym pomysłem, wybacz. Ale przysyzkowałem ci śniadanie. Zjesz?
            Patrzę na niego i wzdycham ponownie. Naprawdę czasami miewam go dość.
           
Wybaczam i dzięki za śniadanie. Daj mi chwilę, zaraz przyjdę.
           
Będę czekał w kuchni, zaparzę kawę. Uniósł dłoń, by opuszkami palców dotknąć mojego policzka. A ty coś ze sobą zrób, jak cię tak Pan zobaczy, to się przerazi i czym prędzej od ciebie czmychnie.
             Nie mając sił na jakąkolwiek odpowiedź, wracam do pokoju i zatrzaskuję za sobą drzwi. Biorę się za poranną toaletę i po piętnastu minutach, z lekkim makijażem na twarzy i ubrana w czerń oraz szarości wchodzę do kuchni, gdzie Mastema majstruje coś przy radio. Gdybym miała telewizor, pewnie i przy nim coś by działał.
            Kubek z ciepłą kawą czeka już na mnie na stole, tak samo miska z sałatką. Kiedy przysiadam na jednym z trzech krzeseł i pochylam się nad jedzeniem, dostrzegam rukolę i awodako, pestki dyni, słonecznik i kawałki truskawek. Nie sądziłam, że demon jest w stanie połączyć ze sobą takie produkty. Niechętnie, ale zabieram się za konsumpcję. Śniadanie nie okazuje się być porażką, a kawa jest na tyle mocna, by mnie dobudzić i odgonić wspomnienie nieprawdziwego ataku złodzieja.
           
Smakowało? pyta mnie Mastema, kiedy w misce nie ma już nic, a w kubku pozostały jedynie fusy.
           
Nie było złe przyznaję szczerze. Dziękuję.
           
Nie ma sprawy. Oho, dzisiaj jest chyba dzień uśmiechu, bo demon nie przestaje się uśmiechać, od kiedy zaczęłam jeść. To co, teraz do pracy? Jedziesz autobusem czy bierzesz taksówkę?
            Udaję, że się na chwilę zamyślam.
           
A może pojadę autostopem? Dawno tego nie robiłam.
            Widzę, że demon przenosi się gdzieś myślami.
           
Dawni bogowie byli najgorszymi autostopowiczami oznajmia nagle Mastema i śmieje się, a ja patrzę na niego lekko zdezorientowana.
           
Że co?
           
Dawni bogowie byli najgorszymi autostopowiczami powtarza, a ja nadal nie rozumiem, co dostrzega. Na przykład Odyn zawsze się na coś oburzał i rzucał piorunami, kiedy przewoziłem go na chmurze. A Atena wymądrzała się, kiedy skakałem z góry, mając ją na plecach. To były dziwne czasy, dziwni bogowie, ale było więcej zabawy, niż jest teraz.
            Patrzę na niego bez słowa przez kilka długich minut.
           
Czy ty chcesz mi powiedzieć, że jesteś tak stary, iż kiedyś byłeś kimś w rodzaju kierowcy i zabierałeś bogów jako autostopowiczów? Brzmi to idiotycznie głupio, kiedy o to pytam, podejrzewam więc, że właśnie miałam wyjść na kretynkę. Czy może tylko się ze mnie nabijasz?
            Kolejny raz Mastema szczerzy swoje zęby,by zaraz po tym parsknąć śmiechem.
           
Raczej chciałem cię rozśmieszyć, byś się wyluzowała i wybaczyła mi mój wcześniejszy wybryk. Nie lubię, kiedy chodzisz taka podminowana, Novia.
            Przewracam oczami i sama się uśmiecham.
           
Dzięki za tę próbę. Ale wiesz, naprawdę wolałabym, gdybyś zaczął się zwracać do mnie moim imieniem, a nie nazywał ciągle Novią, od tego zaczyna mnie boleć głowa.
            Mastema unosi ręce w geście kapitulacji, kiedy wstaję, by zacząć zbierać się do pracy.
           
No już dobrze, dobrze... Elizabeth. Patrzy na mnie, kiedy wymawia moje imię, sprawdza, jak brzmi ono dla jego uszy, uśmiecha się. Elizabeth. Mogę być twoim Darcym?
            Teraz to naprawdę mnie rozbawia.
           
Raczej nie, bo nigdy nie wiadomo, co mi się przydarzy, kiedy będę z tobą. Podchodzę bliżej niego i klepię go po ramieniu. Poszukaj wśród demonic, tam na pewno ktoś się znajdzie.
           
No dobrze. Mastema udaje lekko obrażonego, ale jak na dżentelmena przystało, otwiera przede mną drzwi, gdy wychodzimy z domu. A jeśli ja nie zechę żadnej demonicy? Co wtedy?
           
Wtedy będziesz mógł zostać kierowcą i zabierać autostopowiczów na wyprawy odpowiadam, zamykając dom na klucz. Kto wie, może natrafisz wtedy na jakąś własną boginię?
            Demon śmieje się i unosi twarz do słońca. Promienie tańczą na oprawkach jego okularów, w których wygląda naprawdę dobrze, czego głośno mi nie mówi. Wyczuwa, że mu się przyglądam, zerka na mnie i uśmiecha się.
           
Chodźmy. Niech cię strzegę przed mężczyznami, którzy zapragną odebrać cię Diabłu.
            Ruszam dwa kroki za nim, a kolejny dzień, choć wygląda trochę inaczej, nie bardzo różni się od innych. Dni narzeczonej Diabła są wyliczone, rutynowe i niewymagające.
            Czy kiedykolwiek uwolnię się z tego koła?

4 komentarze:

  1. Valentine Wiggins4 czerwca 2018 08:14

    Niby zwyczajny poranek, ale jednak... narzeczonej diabła. Zazdroszczę plaży za domem i przystojniaków robiących śniadania. Tekst zabawny, zgrabnie napisany i pobudzający wyobraźnię. :) Jestem pewna, że gdybym poszła na parogodzinne szkolenie z samoobrony to też byłam pewna, że jestem szalenie sprawna ;p Zaciekawiłaś mnie jakim cudem taka ludzka lalunia spikneła się z diabłem. Masz gdzieś jakiś tekst który to wyjaśnia? Jak się poznali itp.? Bo imiona mi się kołaczą, jakbym je gdzieś już czytała.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mastema sobie za dużo pozwala. Przecież on ją podrywa i nawet się z tym nie kryje. Będzie jatka. Będzie, prawda?
    Fajnie wpleciony temat, na który sama nie miałam pomysłu. Zabawnie wyobrazić sobie Mastemę jako kierowcę bogów łapiących stopa.
    Elizabeth... No proszę, Lizzy^^
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Ok, wizja demona przewożącego na plecach Atenę czy Odyna bardzo mnie rozbawiła xd.
    A to pseudo-włamanie też swoje zrobiło.
    Lekki klimat, krótki i przyjemny tekst przedstawiający dzień zwykłej... narzeczonej Diabła xd.
    Ten Mastema to niezłe ziółko, chociaż mało demoniczny tu był, ale niezbyt mi to akurat przeszkadzało ;)
    Also... aż nabrałam ochoty na jakąś ciekawą sałatkę~
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  4. Nooo. No. Znow dostalam to, co lubie. Mastema nie zawodzi. Usmiech gwiazdora I wracanie jak bumerang mnie rozwalilo. Troche nie kupilam jego pogadanki/polzartu na temat bogow, ale zwalmy to na jego demoniczne poczucie humoru ;D chociaz z rugiej str aczelam sie zastanawiac, czy za ym nie kryje sie cos wiecej... moze walnal takim tekstem nie bez powodu. moze narzeczona diabla a cos z bogami wspolnego... w kazdym razie elizabeth tworzylaby z nim zarabista pare. Avokado I truskawki? Rany, gdzie sie zamawia takiego masteme?!
    Szkoda, ze to im nie jest pisane. Chociaz, moze warto apelowac do autora za to pisanie odpowiedzialnego xd
    Pzdr!

    OdpowiedzUsuń