Tablica ogłoszeń


Grupa Kreatywnego Pisania to długoterminowy projekt cotygodniowych wyzwań pisarskich z wykorzystaniem writing prompts. Więcej znajdziesz w zakładce "O projekcie".



Temat

Temat na tydzień 129:

To było bardzo kłopotliwe. Nigdy nie miał ofiary, która odniosłaby porażkę w umieraniu.

klucze: klucz, wymiana, akcesoria, niedobre.

Szukaj tekstu

niedziela, 23 września 2018

[110] Tworząc armię [Cyrk Gniewu] ~ Miachar

     Pierwszy temat od razu nasunął mi na myśl Ikariego i jego bandę, ale pan Gniew do tej pory nie pokazał takiej mocy, o jaką chodzi, więc postanowiłam stworzyć kogoś podobnego do dyrektora Cyrku. No i mamy nową postać w cyklu. Mam nadzieję, że będzie ona gorsza od detektywa, który przecież wiele nie zrobił, a i tak jest już martwy. Disfrutamos!
      Cyrk Gniewu poprzednio w wyzwaniach numer 27, 97, 102.

      Niektórzy mają dziwne hobby, które nie łatwo jest społeczeństwu zaakceptować. Jak ściany z akwarium w całym mieszkaniu albo liczne terraria że zwierzyną, które mogą straszyć. Albo znoszą do domu jakieś dziwne kamienie i znajdują dla nich miejsce na półce nad kominkiem. Ilu ludzi, tyle może być różnych zainteresowań, w tym wiele niezrozumiałych. Ja też byłem tym, którego hobby było dość nietypowe. Aż straszne, ale nie mówiłem o tym wszystkim, lecz tylko tym, którzy w moim mniemaniu byli warci tego, by znać ten jeden dodatkowy szczegół z mojego życia, bo kiedy mogłem się ujawniać, czułem dreszczyk eksytacji.
      Co było moim hobby? Otóż... Zawsze lubiłem moc przywracania zmarłych do życia. Zwłaszcza stanie nad ich grobami i słuchanie, jak próbują się wydostać. Było coś przyjemnie podniecającego w obserwowaniu, jak spod ziemi wydostają się palce, zginają, by później pojawiła się cała dłoń. Było to ekscytujące i choć nierzadko trwało kilka godzin, nim debat pojawiał się w całej swej rozkładającej się postaci, ale nie uważałem, by ten czas był zmarnowany. Miałem moc, której nie miał chyba nikt inny, a korzystanie z niej i bycie czarownikiem było najlepszymi częściami mojego życia. Nic więc dziwnego, że tak często jej używałem i grabilrm kolejne cmentarze, by pod osłoną nocy budować swoją własną armię.
      Niewielu czarowników pozostało na świecie, liczne grono zmieszało się z ludźmi i ich moc zanikła. Wśród nich - nie mówiąc tego przez skromność - byłem jednym z najsilniejszych, a to, że miałem swoją armię, byłem kimś ważnym i nietykalnym. Nikt więc mnie nie pilnował poza pewnym czubkiem zwanym Stróżem, ktoor wiecznie chodził naćpany amfą, co wykorzystywałem. Ach, jak miło było witać kolejnego trupa w swoim wojsku. 
     Tego wieczoru, czy też na początku nocy, nim dotarły do mnie informacje o moim dalekim kuzynie, stałem nad kolejnym z grobów i patrzyłem, jak umarły rozgrzebuje ziemię, byle znowu zachowywać się jak człowiek. Powykrzywiane przez reumatyzm, sine palce rozgrzebywały grudki ciemności,szukały czegoś, za co mogłyby się chwycić. Po kilku sekundach do tych palców dołączyły te z drugiej ręki. Było to tak ekscytujące, że aż zadrżałem.
       - Pięknie - wyszeptałem, a nad moją głową przefrunęła sowa i zniszczyła nastrój swoim natrętnym pohukiwaniem.
     Westchnąłem, po czym pstryknąłem palcami, a ciało nadal lecącego ptaka przeszył piorun. Martwe truchło opadło tuż pod moje nogi, by zostać pochwycone przez ziemię, w której znikło na wieczność.
    - Hasta la vista, baby - zacytowałem klasyka, po czym wróciłem do obserwowania powrotu, bo oto mogłem już ujrzeć całe jedno ramię. 
     Niewiele brakowało, by pojawiła się głowa. Uśmiechnąłem się, kiedy dotarł do mnie tłumiony przez podłoże okrzyk.
     - Świetnie ci idzie - powiedziałem, kucając przed grobem, płaszcz zamiótł kilkoma liśćmi. - Chodź do mnie, mój mały. 
      Jak na przypadek, który ją nazywałem przykładowym, coby go kiedyś opisać we własnej książce na temat powoływania do życia umarłych, przystało, nieżyjący zdołał przecisnąć głowę i, charcząc, nabrać powietrza, by tylko pokazać, że zupełnie nie pamięta, czym jest oddychanie. Za każdym razem było w tym coś zabawnego. Podobało mi się to, że byłem wyższą istotą niż zombie, które wracało dzięki mnie do egzystencji. Uczucie władzy nad nimi podnosiło mój poziom samozadowolenia i narcyzmu. Czułem się kimś, kto jako naprawdę nieliczny może zobaczyć, jak powstają zmarli. Mogłem patrzeć, jak ziemia przestaje być ich domem,a samo to pozwoliło mi czuję się jak podczas dnia Sądu Ostatecznego, który sam zacząłem. Byłem panem i bardzo mi to odpowiadało.
   Minęło wiele minut, nim szanowny jegomość w stanie rozkładu pojawił się przede mną w swej makabrycznej, pozbawionej flaków i części czaszki postaci, ale to mi nie przeszkadzało, bo czas nie miał dla mnie zbyt wielkiego znaczenia. O wiele ważniejsze było to, że oto miałem kolejnego żołnierza do swojej armii.
      - Witaj, moją dziecino - powiedziałem, uśmiechając się i nadal kucając. - Witaj, mój synu. Dołącz do mnie, a twoja egzystencja nie będzie piekłem.
      Teraz, kiedy trup czołgał się, czułem najprawdziwszą rozkosz. Było to uczucie wręcz obezwładniające. Byłem bliski własnego raju, dlatego właśnie był to także idealny moment, by zwrócić mnie rzeczywistości, co trzeba było wykorzystać.
       - Szefie! Szefie!
      Takie nawoływanie w środku nocy na cmentarzu nikogo może nie zaskoczy, bo w takim miejscu nie chce się być z własnej woli o tej porze, ale i tak czułem się niekomfortowo, że mnie wołano. Wyprostowałem się, poprawiłem płaszcz i odwróciłem się plecami do nadal czołgającego się żołnierza, by stanąć twarzą w twarz ze swoim asystentem Henry'm, który śledził dla mnie wszystkie informacje ze świata, by je przesiewać i dzielić się tymi, które uzna za istotne dla mnie i mojej działalności. Najczęściej dotyczą one innych czarowników, ich Stróży oraz rady Seniorów. Zwłaszcza jeden z czarowników bardzo mnie ostatnio interesował.
      Spojrzałem na Henry'ego i uśmiechnąłem się krzywo pod nosem.
     - Co tam, mój drogi towarzyszu pułkowniku? Czyżby wydarzyło się coś niesamowitego? 
     Henry patrzył na mnie podekscytowany, mogłem usłyszeć, jak szybko bije jego serce, kiedy dochodził do siebie po nieplanowanym biegu, jaki odbył w moją stronę. Nic sobie nie robił z tego, że kolejne moje zombie jest tak blisko niego - Henry pracował ze mną już wystarczająco długo, naprawdę do wielu rzeczy zdołał przywyknąć.
     - Dotarły do nas wieści o Ikarim. Ponoć cała ta jego Rosario chciała się zabić, teraz będą to sprawdzać i mieć Ikariego na oku. Nie uważasz, że to dla nas idealna szansa, by zacząć wcielać twój plan w życie?
      To byłoby cudowne, do tego to idealna okazja do pierwszego wykorzystania mojej armii. Jeśli dobrze by do tego podszedł, mogłem liczyć na ciekawą zabawę.
      - Uważam, więc szykuj mój wóz, drogi Henry - odpowiedziałem, po czym spojrzałem przez ramię na nowego członka rodziny, którą powoływałem systematycznie do życia. - Pora odwiedzić starego i pokazać, kto naprawdę ma władzę w tym świecie.
     Asystent skłonił się i odszedł dokładnie tą samą drogą, co przyszedł, a ja ponownie kucnąłem, by tym razem służyć swoją dłonią i siłą zmarłemu, który dopiero teraz mógł zacząć żyć.
     Zbliżała się zabawa, a ziemia zatrzęsła się od licznych okrzyków tych, których pogrzebała. Oto budziła się armia i nikt nie mógł się już czuć bezpiecznie. Zwłaszcza najwięksi przestępcy. 

7 komentarzy:

  1. Czarownik nekromanta😃 powolujacy zombe do życia😮 swietny pomysł. Bardzo ciekawy nowy charakter w cyrku nam sie pojawil. Armia rosnie w siłę i szykuje nam sie wojna. Super opisalas wylazenie trupa z pod ziemi jak narodziny. Widzialam ta scene , napisane bardzo obrazowo. Jestem cuekawa co bedzie dalej i chętnie dowiem sie cos wiecej o czarowniku

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny opis "narodzin" zombie! Napisany bardzo realistycznie, czytajac czułem się jakbym widział tę scenę. Muszę szybko nadrobić pozostałe teksty z tego uniwersum, bo bardzo mnie zaciekawiło :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakby co, to w notce nie są podane wszystkie numery wyzwań, po prostu nie miałam przy sobie akurat mojej ściągi, wieczorem wpiszę Ci tu wszystkie liczby, byś się mógł zapoznać ;)

      Usuń
    2. Miałam to zrobić wczoraj, robię dzisiaj. Poprzednio Cyrk Gniewu pojawił się w wyzwaniach 27, 29, 35, 37, 41, 61, 66, 68, 75, 95, 97, 102.

      Usuń
  3. Ohohoho! Nice! Fajny tekst! Troche creepy, troche mrocznie, trochę śmiesznie (tak, mam dziwne poczucie humoru), trochę "szarości" w postaci a nie tylko czarny/biały. Lubię to! Jak znajdę chwilę czasu, szyja przestanie mnie boleć i nie złapie kolejnego doła, na pewno wrócę do tej serii i przeglądnę teksty na inne wyzwania związane z nią.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Jaaak to sie stalo, ze nie ma tu mojego komentarza??? Oo Blogspot. Ty *&^%%$

    OdpowiedzUsuń
  5. Cyrku jestem fanką, Ikariego też, trochę mnie zasmuciło, że nie wystąpi osobiście, ale i nowy osobnik, czarownik wydaje się byc interesujący. Jakoś przed oczami od razu stanęła mi postać, która widzialam tylko przez 3 sekundy w trailerze nowego devil may crya, ktory tez ma byc nowa postacia, moze dlatego i jakos tak mi sie skojarzyl... popatrz, to ten gosc calkiem po lewej : https://www.purepc.pl/image/news/2018/09/21_devil_may_cry_5_nowy_trailer_zdradza_kolejne_szczegoly_0_b.jpg
    Jestem mega ciekawa jak dalej potoczy się akcja i jak ma na imie nowy...antagonista, w takim widze go swietle. Jesli jest wrogiem Ikariego, ło matko, będzie wojna, bedze fight!!!! Chcę. !!!!!!!

    OdpowiedzUsuń