Nie lubiła wracać ze sprawunków, kiedy
wiedziała, że on jest w laboratorium. Nigdy wtedy nie mogła przewidzieć, czy
czasem nie wyjdzie przywitać ją ubabrany jakąś cuchnącą substancją lub z
przypalonymi brwiami. A tak się już zdarzyło.
Po przekroczeniu progu głównych drzwi
budynku skierowała się do małego gabinetu, który w pełni był do jej dyspozycji.
Na krzesło przy drzwiach odłożyła teczkę ze zdobytymi na posterunku policji
kopiami akt przydzielonej Profesorowi sprawy do konsultacji. Ściągnęła płaszcz,
rozpuściła włosy będące do tej pory ciasno związane w wysoki kucyk i ruszyła
korytarzem w stronę małego aneksu kuchennego, gotowa przyrządzić kolejny w tym
tygodniu ramen. Dobrze, że za nim przepadała, inaczej jej dieta już dawno by
jej obrzydła.
Przeszła dalej, minęła drzwi do pokoju
badań i weszła do wnęki, gdzie można się było schować przed wzrokiem obcych
ludzi, klientów, którzy chcieli się zorientować, czy trafili w odpowiednie
miejsce. Tutaj, w tej małej przestrzeni, choć odrobinę mogła dać upust swoim
zdolnościom kulinarnym, które jej pracodawca doceniał, choć nazbyt głośno tego
nie przyznawał.
Z wiszącej szafki wyciągnęła dwa
opakowania ramenu, na palnik ustawiła garnek z wodą i zabrała się do
przygotowania posiłku. Jedynego posiłku w ciągu dnia, szczerze mówiąc. Nie był
to wynik biedy czy jakiś dziwnych pomysłów na dietę, raczej przyzwyczajenie,
którego nabawiła się podczas studiów. Dość zabiegana jedynie wpadała raz
dziennie na stołówkę kampusu, by coś zjeść, i pędziła dalej. Mimo dyplomu i
upływu lat nie potrafiła więcej w siebie wrzucić. Ludzie posądzali ją o
anoreksję lub inne zaburzenie odżywiania, nic sobie z tego nie robiła, skupiona
na swojej pracy i tym, by nikomu nie zdradzić sekretów, które przyszło jej
zachowywać przed światem.
Nie była dość hałaśliwa podczas
wykonywania znanych sobie czynności, mimo to osoba będąca dotychczas zajęta
sprawami w laboratorium usłyszała ją i nagle pojawiła się w tej maleńkiej
kuchni.
– O, Deiji. – Mężczyzna przystanął kilka
kroków od niej, w jego dłoni dało
się dojrzeć
niewielką ampułkę z zółtawą cieczą. Uśmiechał się do niej, a coś w jego
oczach
nakazywało zachować dystans. – Nie wiedziałem, że już przyszłaś. Witaj w
domu. –
Otaksował ją wzrokiem z góry na dół, jakby jej czarna sukienka i kurtka w tym
samym kolorze
mogły coś ukrywać przed jego wzrokiem. – Ładnie wyglądasz. Załatwiłaś
wszystko, co
chciałem?
Kiwnęła mu głową na powitanie, a
jednocześnie na znak potwierdzenia.
– Tak, mam wszystko, w tym dokładne
zdjęcia zwłok. Nie wygląda to jakoś
bardzo
bestialsko, ale wydział mocno się przejął. Ofiara to ponoć ktoś ważny w
akademickim
światku.
– Wiem o tym. – Mężczyzna, zwany
Profesorem, uczynił krok w jej stronę. – Co tam pichcisz?
– Robię ramen. – Zerknęła na niego.
–Chcesz też?
– A może zjem, dzięki. – Uniósł dłoń z
fiolką, by kobieta mogła ją dobrze widzieć. – Najpierw jednak muszę się zająć
tym.
Poruszył dłonią,
a płyn wytworzył mały wir. Patrzyła na to niezbyt zainteresowana.
– Dobrze, jak chcesz.
Kątem oka obserwowała, jak Profesor wymija ją i podchodzi do jednego z urządzeń. Prawie zamarła, kiedy dotarło do niej, co jej pracodawca chce zrobić.
Kątem oka obserwowała, jak Profesor wymija ją i podchodzi do jednego z urządzeń. Prawie zamarła, kiedy dotarło do niej, co jej pracodawca chce zrobić.
– Czekaj, czekaj, czekaj! Co ty
wyprawiasz? – Deiji dopadła do Profesora z zamiarem wyrwania mu probówki z
dłoni, co jej uniemożliwił, dźwigając rękę. Ponad dwadzieścia centymetrów
niższa od niego musiałaby umieć skakać dość wysoko, by osiągnąć swój cel.
Mężczyzna zmarszczył nos, patrząc na
nią. Nie bardzo rozumiał, o co jej chodzi.
– Co? Muszę podgrzać eliksir.
Jak na jej oko trudno było to nazwać
eliksirem. Płyn się nie dymił, do tego miał najzwyczajniej w świecie bardzo
brzydki kolor. Eliksiry, które widywała na stronach książek, w kreskówkach czy
filmach, w ogóle tak nie wyglądały.
Spojrzała na pracodawcę jak na idiotę,
którym przecież nie był.
– W mikrofalówce?
Westchnął ciężko.
– Moja droga Stokrotko, dlaczego mi nie
ufasz? Po tylu latach już powinnaś.
– Widzisz, a jakoś nadal nie mogę. Ciekawe dlaczego.
– Widzisz, a jakoś nadal nie mogę. Ciekawe dlaczego.
Pozostawił bez odpowiedzi ten przytyk i
ponad wyciągniętymi rękami pracownicy umieścił fiolkę we wnętrzu mikrofalówki.
Deiji westchnęła głośno zrezygnowana. Woda na ramen właśnie się zagotowała,
więc kobieta wróciła do gotowania, czując na sobie wzrok Profesora.
– Czasami cię nie rozumiem – zauważył,
obserwując, jak miesza makaron. – Zazwyczaj ignorujesz mnie i to, co robię,
wyczekując tylko kolejnego czeku z wypłatą, a czasami, jak dzisiaj na przykład,
zamieniasz się w wojowniczkę walczącą o życie swoje i innych. O co w tym
chodzi?
Krzątała się i milczała, co odrobinę go irytowało. Założył przed siebie ramiona i czekał, wiedział, że cierpliwością zdoła osiągnąć to, czego chce.
Krzątała się i milczała, co odrobinę go irytowało. Założył przed siebie ramiona i czekał, wiedział, że cierpliwością zdoła osiągnąć to, czego chce.
– Dzieje się tak dlatego, że czasami
zamieniasz się w kogoś więcej niż naukowca, kryminologa i psychopatę –
powiedziała, a on się uśmiechnął. Dopiął swego. Ha. – Wtedy stanowisz
największe zagrożenie, a ja w przeciwieństwie do ciebie chcę jeszcze trochę
pożyć.
Zaśmiał się. Tak dobrze go znała, choć kiedyś się przed tym wzbraniała. Ależ ten los bywa nieprzewidywalny.
Zaśmiał się. Tak dobrze go znała, choć kiedyś się przed tym wzbraniała. Ależ ten los bywa nieprzewidywalny.
Mikrofalówka głośno obwieściła, że
właśnie zakończyła swoją pracę. Profesor wyjął z jej wnętrza fiolkę, po czym
jednym haustem wypił jej zawartość.
Deiji skrzywiła się na ten widok.
– Fuj. Co ty właśnie wypiłeś? – zapytała
odrobinę zmartwiona. Gdyby jej pracodawca teraz wykitował, nie miałaby gdzie
się podziać na większość dni. Musiała więc znać ryzyko, jeśli chciała go
ocalić.
– Zwykły, bardzo tłusty rosół, który
ugotowałem wczoraj, kiedy już stąd poszłaś. – Odłożył ampułkę do zlewu i
spojrzał na kobietę. – Skoro już o życiu mówimy, to niedługo są twoje urodziny,
prawda? Marzy ci się jakiś specjalny prezent?
Zastanowiła się przez chwilę nad tym pytaniem, po czym uśmiechnęła, a smutek, który wyzierał z tego uśmiechu, mógłby co wrażliwszych poruszyć.
Zastanowiła się przez chwilę nad tym pytaniem, po czym uśmiechnęła, a smutek, który wyzierał z tego uśmiechu, mógłby co wrażliwszych poruszyć.
– Jako że to będą dwudzieste dziewiąte,
chciałabym męża i dziecko. Ale tego nie da się zrobić w miesiąc, bym była z
tego zadowolona.
– Dlaczego tak myślisz? – zapytał,
podchodząc bliżej, chwytając ją pod brodę i unosząc jej głowę tak, by móc
patrzeć prosto w jej oczy. – Swoim urokiem osobistym mogę ci coś na to
zaradzić. – Uśmiechnął się filuternie, na co ona westchnęła i odepchnęła jego
dłoń.
– Czarować każdy może, ale nie każdemu
to wychodzi – zgasiła go szybko i zwróciła się w stronę kuchenki. – Siadaj do
stołu, ramen już gotowy.
Niezbyt chętnie, ale ją posłuchał.
Przeszedł na tył małego pomieszczenia, gdzie rozłożono równie mały stolik, i
zasiadł na jednym z dwóch dostawionych do niego krzeseł. Obserwował, jak zbliża
się do niego z garnkiem, i był oczarowany tym widokiem.
Przypatrywał jej się przez cały wspólny
posiłek, a myśl, że nikt nie może poznać jego największej słabości, pociągnęła
za sobą kolejną, jak zachować tę słabość w sekrecie.
Bo to Deiji nią była, a ten, kto by się o tym dowiedział, mógłby zniszczyć Profesora poprzez zniszczenie jej życia.
Bo to Deiji nią była, a ten, kto by się o tym dowiedział, mógłby zniszczyć Profesora poprzez zniszczenie jej życia.
A wtedy świat stanąłby w ogniu i nie
byłoby siły, która ugasiłaby ten pożar.
Deiji! :D I ramen. I anoreksja. Ok. Ktoś umarł, a szalony profesor podgrzewa eliksiry w mikrofali. Jakie ma luzackie podejście ten koleś.
OdpowiedzUsuń"Stokrotko" - zabiłaś mnie tym.
Czyżby pracodawca ją podrywał?
Oooo. Ta końcówka jest mega słodkaaaa <3
Podoba mi się podejście do tłustego rosołu z poprzedniego dnia jako do eliksiru :). Jestem ciekawa, gdzie oni pracują (skojarzyło mi się z "Andromeda znaczy śmierć", ale chyba nie badają zabójczych wirusów pochodzących z przestrzeni planetarnych?). Super są przytyki Deiji. Jedna wątpliwość gramatyczna: czy nie powinno być: "niezbyt chętnie, ale JEJ posłuchał"? (czepialstwo, wiem. Sorki).Zgadzam się z przedmówcą, zakończenie ekstra.
OdpowiedzUsuńOk, czyli psychopatyczny Profesor buja się w Deiji? Może jakbym nadrabiała teksty chronologicznie, nie gadałabym głupot poprzednio, gdy się zastanawiałam, czemu Profesorek taki skrzywdzony się poczuł po słowach swej wspaniałej asystentki. Nie mam więcej pytań.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam